Za darmo

Pociąg nadzwyczajny

Tekst
0
Recenzje
Oznacz jako przeczytane
Czcionka:Mniejsze АаWiększe Aa

– Kwiat narodu!

– Cicho, cicho! – doleciało z dali – Delegacje z wieńcami naprzód!

– I czemuż to tutaj? Taka dziura!

– Dokument… Znak… Gdzie indziej… nie wolno.

Ktoś zbliżył się szybko do grupy.

– Kolego… a gdzie Prezes, nie mogę go znaleźć!

– Prezes?… Zajrzyj do bufetu.

Skądś, z dalsza dobiegła komenda.

– Porządek! Baczność! Chodem marsz!

– Do jakichże cudnych zórz płyniecie duchy… na jakiż jasny szczyt?

– Poeto… potem… potem…

Zaszeleściło wokół, jakby wieńce tarły się o siebie w ciemku4 liśćmi lauru i szarfami o złotych napisach.

Zawiadowca chwiał się na nogach jak pijany.

Ślusarz, włożywszy młotek do torby, oburącz ujął go za łokieć.

– Jezus Maria! Cóż to wielmożnemu panu naczelnikowi!

– Nic, nic! – odparł. – Herr Gott5… i żadnej instrukcji! A może co jest! Może telefon… nikogo nie było przy aparacie… Herr Gott!

Porwał się za głowę i z miejsca ruszył pędem do biura.

Leciał. Woda bryzgała mu na twarz, na piersi, na czapkę, tryskała wokoło tak, że ludzie rozskakiwali się przed nim.

W biurze stukał aparat. Puścił pasek i wpił się weń wzrokiem.

– Sechs Wagen Zuchtschweine6… Kierpeć & Kula… Dziedzice… nie, nie… Szła jakaś depesza.

Skoczył do telefonu. Zadzwonił.

Cisza. Dzwonił… dzwonił… dzwonił…

Poprzednia stacja spała już widać po wypuszczeniu w odstępach obu pociągów. „Personka” tutaj schodziła na drugą linię.

– Herr Gott! Herr Gott!

Rozpaczliwie rozejrzał się wokoło, szukając pomocy.

Przy drzwiach stał ślusarz. Oczy miał szeroko otwarte, przerażone. Młotkiem na długiej rączce wywijał w powietrzu młyńca.

Zawiadowca patrzył jak lunatyk.

„Tak, tak! – przemknęło mu przez myśl na widok tego wywijania. – Aushalten7… Dobrze by było, ale jak… jak to zrobić…”

Patrzył na ślusarza i kiwał głową jak oszalały Chińczyk porcelanowy.

Wreszcie zdecydował się. Siadł przy aparacie i znakiem właściwym przerwał depeszę.

„Mniejsza z tym – pomyślał – zapłacę… wytłumaczę się… pal diabli te świnie zatracone!”

Wołał… wołał… wołał… alarmował… beształ wreszcie kolegę siedzącego przy przesyłaczu… groził doniesieniem… Cisza.

– Ja ci dam obrazę, szelmo jakaś! – wrzasnął. – Nie gada łajdak! Pewnie wziął za świnie… Kanalie! Kanalie!

Zaczął rozpaczliwie wołać:

– Michał! Michał! Michał!… Jarzyński… lampist!

Był bezprzytomny.

– Dobrze by pana Ignaca! – poddał ślusarz.

– A gdzie pan Ignac?

– Niby na placu.

– To leć!

– Lecę. Ale on nie na placu skróś tej panny… wiadomo…

– Więc gdzie…

W tej chwili zadudniało na dworze, przemknęły przed oknami biura czerwone oczy wielkiej lokomotywy, zazgrzytały hamulce, okrzyk z wielu, wielu piersi wstrząsnął powietrzem, stało się niemal jasno, a wszystko pokryła sobą fala pieśni potężnej, rozlewnej, zrywającej tamy ciemności, wątpienia, niepewności i złudzeń.

Zawiadowca zaraz za progiem utknął w tłumie. O pełnieniu służby nie było co myśleć. Noc wyrzuciła z siebie masy niezmierne i stłoczyła tak, że pociąg ugrzązł w nich formalnie. Jaśniał jak brylant na czarnym aksamicie, na tle nocy.

4w ciemku – dziś: po ciemku a. w ciemności. [przypis edytorski]
5Herr Gott (niem.) – Panie Boże. [przypis edytorski]
6Sechs Wagen Zuchtschweine (niem.) – sześć wagonów świń hodowlanych. [przypis edytorski]
7aushalten (niem.) – wytrzymać, dotrwać, tolerować. [przypis edytorski]