Za darmo

Ludzie są dobrzy

Tekst
0
Recenzje
Oznacz jako przeczytane
Czcionka:Mniejsze АаWiększe Aa

Leży i nie śpi. Czasem przyjemnie nie spać w łóżku i myśleć. Po cichu. Ale żeby się nie bać. Bo w nocy mogą zabić, w nocy są pożary. Dziewczynka mówiła, że są duchy; to nieprawda. W Ameryce bandyci kradną w nocy dzieci. Daleko Ameryka, na tamtej stronie świata. Bo ziemia jest wielką kulą. Dziwne.

I jak się zasypia? Starała się zrozumieć.

– Będę uważała. Teraz nie śpię. Jeszcze nie. I teraz nie.

Nie wie. Od razu to się jakoś robi.

Leży i myśli.

Dla mamy własny jeden pokoik. Drugi dla babci i dziadzi. Trzeci pokoik serca dla cioć i wujaszków; czy i dla tych, którzy nie byli dobrzy dla niej i dla mamy? W pokoiku mamy jest i tatuś, inaczej jakoś, ale jest; bo żyje w pamięci.

Co to jest ojczyzna? Mówił ojciec, ale nie rozumiała. Ojczyzna wielka, więc największy pokój, żeby mogła swobodnie oddychać.

Mówił ojciec: „dwa tysiące lat”.

Kiedy była duża, umiała liczyć.

– Rok, dwa lata, trzy… Sto, dwieście lat… Dużo… Dwa tysiące.

Potem poznała mnożenie. Już w szkole wytłumaczyli: rok ma 365 dni. – Więc ile dni? – 730.000. – Ile godzin? – Pomyliła się. Dużo godzin. Miliony. Ale nawet godzinę trudno rozumieć.

Różne są godziny. Czasem godzina krótka, a druga strasznie długa. Więc chyba zegar kłamie?

Dziwnie było na okręcie. Ledwo wsiadły na okręt, już zaraz wysiadają. No nie. Wie, że nie, że długo płynęły.

Rano wstaje, myje się, je śniadanie w kajucie, rozmawia z dziewczynkami, z paniami na okręcie. Patrzy na morze. Znów obiad, znów kładzie się spać i wstaje. Widzi miasta i wyspy. Ale nie Palestyna. Dopiero potem mówią:

– Jutro. Ostatni dzień. Ostatnia noc na morzu.

Zdawało się tylko, że krótko. Ale były i na okręcie długie godziny: kiedy się pierwszy raz obudziła rano, wszyscy jeszcze spali, a ona chciała już wstać i wyjść, i szukać tatusia. Bo chociaż teraz starsza i wie, że tatuś nie żyje; ale jeżeli… może jednak… Przecież wszystko jest dziwne na świecie… może są cuda? Może dwa tysiące lat nie jest tak bardzo dużo?

Dziadziuś pokazał raz w książce czarne znaczki i powiedział:

– Patrz: Jerozolima16.

Teraz wie, bo umie czytać; wie, że to były litery. Wtedy nie rozumiała. Potem dziewczynka mówiła, że wszyscy ludzie na całym świecie wiedzą wszędzie o Jerozolimie. Takie sławne miasto, taki sławny kraj, gdzie była świątynia, prorocy i królowie. Teraz jest uniwersytet na wysokiej górze, są rolnicy i uczeni.

Kiedy już przyjechały i weszły do wielkiej jadalni, większej niż na okręcie – ten pan, kolega tatusia – rozmawiał z mamą; dopiero potem nagle ją zobaczył, długo patrzał i powiedział coś po hebrajsku. Nie rozumie, ale wie, że pan żałuje, że tatuś nie wrócił.

Tatuś był tu dawniej, chciał wrócić.

– Żeby żyć w Palestynie, trzeba zasłużyć – powiedział.

Chciał tatuś wrócić, ale nie zdążył, chociaż zasłużył.

Dziecko wiele wie, tylko nie umie powiedzieć. Boi się mówić. Nie boi się, ale wstydzi. Nawet nie wstydzi się, tylko nie może powiedzieć tak, żeby dorosły zrozumiał, żeby nie myślał, że to niemądre, dziecinne i śmieszne.

*

Potem mama mówiła raz:

– Nie mogłam sobie miejsca znaleźć, kiedy przyjechałam do Palestyny.

Ona tak samo. Kiedy weszła pierwszy raz do szkoły, nie mogła sobie znaleźć miejsca.

– Jak ci się powiodło w szkole? – pyta się mama.

– Dobrze. Tylko pić mi się chciało.

Niby powiedziała. Ale nie wie mama, jak było naprawdę. Było gorąco, a nie wiedziała jeszcze, gdzie można się napić wody. Wstydziła się zapytać, żeby źle nie powiedzieć. I może nie wolno, może za dużo wypije?

Sama się potem śmiała, kiedy przypomniała sobie. Opowiedziała dobrej koleżance, ale dopiero później.

– Mówili, że tu mało wody. Wiedziałam, że biedni mają mało chleba, jedzą niedużo, żeby na jutro, żeby dla wszystkich starczyło. Myślałam, że powiedzą: „dopiero przyjechała i całą wodę wychlapała”.

– Ach, ty głupiutka.

– Nie byłam wcale głupia, tylko nie wiedziałam.

Dlaczego ludzie myślą, że jeśli ktoś nie wie, nie umie, musi zaraz być głupi? Wcale nie. Dowie się i będzie wiedział.

Nauczycielka jest dobra.

– Dlaczego mało mówisz? Dlaczego sama? Dlaczego się nie bawisz?

– Nie umiem. Nigdy nie bawiłam się.

To była prawda. Są dzieci, które nie lubią się bawić. Woli mamie pomagać, woli coś robić, albo nawet lalką nie bawi się, tylko opiekuje się. Tu tak samo. Pomaga pani, porządkuje, układa zeszyty, ustawia stoliki i krzesła.

Aż zobaczyła i zaczęła odwiedzać dom małych dzieci17.

Z początku trudno było zrozumieć, jak tu jest. Tyle różnych domów i w każdym co innego. Duży dom – jadalnia. Wokoło sali stoły, na środku też stoły. I ławki. I wózek – tym wózkiem rozwożą talerze z jedzeniem. Taka masa ludzi, tych chaluców i szomrów. Potem jadła już z dziećmi w szkole. Bo osobne budynki dla szkoły, osobne dla starszych, osobne dla małych. Każdy dom ma ogródek i kwiaty, a u małych jest siatka z drutu, żeby nie rozbiegały się z placu.

Wracając ze szkoły – raz, drugi i trzeci – zatrzymała się koło siatki. Stoi, patrzy i myśli:

„Ja też nie umiałam chodzić, kiedy byłam mała. Nie umiałam mówić. Biedne małe dzieci, że nie mogą powiedzieć. Tatuś po pierwszej chorobie też nie mógł sam chodzić, mama musiała go prowadzić. Małe dziecko jest jak chory człowiek: trzeba się opiekować; coś je boli, więc płacze; domyśleć się trzeba”.

– Czy chcesz wejść do środka? – zapytała się dziewczynka.

– Może nie wolno?

– Wolno. Widzisz, ja też wchodzę.

Tamta co innego. Jest dawno. Znają ją. Tu się urodziła.

Pani zaprosiła ją: „Wejdź”.

Teraz co innego. Weszła. Bardzo wstydziła się. Stoi i boi się ruszać, bo nie wie. Ale zaraz jeden mały już biegnie prędko, prędko, niezręcznie stawia kroki, spieszy się – wyciąga ręce i byłby się przewrócił, ale pochwycił ją za sukienkę tak mocno, że mógł nawet podrzeć. Podała rękę i zaczęła ostrożnie prowadzić.

Długo chodzili. Potem usiadła i klaskała, a on się śmiał. Głośno, serdecznie się śmiał.

„W Palestynie dzieci inaczej tu się śmieją”18 – pomyślała.

Było przyjemnie. Już zaraz drugi i trzeci mały stoją przy niej. Już ją znają. A na drugi dzień witają i wołają, kiedy ją zobaczyły za siatką. I pani przedstawiła ją:

– Moja pomocnica.

Zaraz ze szkoły tu przychodzi. Mama wie teraz, gdzie jest.

– Jak ci się powiodło w szkole? – pyta się mama.

– Dobrze. Wszędzie dobrze.

Piątego dnia spóźniła się do małych.

–Spóźniłaś się, a one czekają. Czy ci się znudziło już przychodzić?

Ależ nie. Tylko nauczycielka też powiedziała w szkole:

– Tak prędko odchodzisz? Nie pomożesz mi?

I tak samo:

– Już ci się znudziło?

Zaraz łzy. Wcale nie chciała płakać.

Opowiedziała wszystko mamie – prawie wszystko.

– Dwa razy myślałam, że gniewają się na mnie, że za wcześnie wychodzę, że za późno przyszłam. Ale nie. Już wiem teraz, jak mam robić.

16Jerozolima – miasto na granicy Izraela i Autonomii Palestyńskiej/Państwa Palestyńskiego, uznawane za miejsce święte przez przedstawicieli trzech największych religii monoteistycznych: judaizmu, chrześcijaństwa i islamu. [przypis edytorski]
17dom małych dzieci – przedszkole. [przypis edytorski]
18W Palestynie dzieci inaczej tu się śmieją – być może: tu, w Palestynie, dzieci inaczej się śmieją. [przypis edytorski]