Za darmo

Chleb i woda

Tekst
0
Recenzje
Oznacz jako przeczytane
Czcionka:Mniejsze АаWiększe Aa

Młody, osiemnastoletni student leżał na skrawku trawy nad wodą. Nad nim kołysała się wiecha pszenicy.

Nie mówił nic.

Zapatrzony w to, co wszyscy zwą „rzeczami nieistniejącymi”, milczał.

A tymczasem te rzeczy wywoływały w nim ustawiczny, gorący, niemy krzyk:

– Cuda! Cuda! Cuda!

To nie świat mu się tak podobał.

– Cóż świat? Phii! To zachwycanie się… a dźbełkiem… a trawką… a mrówką… ha, ha, ha… My jesteśmy dzieci wieku, dzieci wieku. Zresztą to jest tam w książce, w literaturze… pełno tego. Teraz zaś mościdzieju: są wakacje! Rozumiesz pan? Ha? – A w środku wrzeszczało ciągle, a ciągle:

– Cuda! Cuda! Cuda!

Takie już głupie wrzeszczenie.

A tymczasem CHLEB zapytał przymilnie:

– Trza by na podwieczorek! Nie głodno osobie?

– Ha!… A co komu do tego! – krzyknął ze złością. – Zresztą… – dodał całkiem łagodnie i jakby tłumacząc się – Zresztą wcale mi się nie chce iść.

– Aha! – rzekł CHLEB – Przepraszam, nie wiedziałem, że kolega nie ma w domu podwieczorku…

– Mam! Do kroćset tysięcy! Mam! Nie jestem proletariusz. Kto to powiedział?

Usiadł. Rozejrzał się dokoła, ale nie było nikogo.

– Facecje16! – rzekł do siebie. – Ktoś do mnie gada ciągle… a tu nic!

– Prawda? Nie ma nikogo! – rzekł znów CHLEB.

– Jestem do tego przyzwyczajony! – odparł z powagą i naciskiem i położył się znowu.

– Przyzwyczajony? No proszę – rzekł CHLEB.

– Tak. Idzie tylko o to, by nikt nie słyszał. Nasz bowiem wiek jest trzeźwy i jasny… i tak dalej… proszę popatrzyć do jakiego dzieła.

– A więc – nastawał CHLEB – pozwolę sobie zaprezentować się. Jestem CHLEB, król świata trzeźwego i jasnego, a przeto król tu niżej leżącego osobnika, którym pan jesteś.

– Dobrze kromko, dobrze. A ja jestem… Ja!

– To genialne. Ale to słyszałem tysiące razy. Tak mówi nawet ten, który nie jest wcale: Ja!

– Dobrze. Czerstwiej pan dalej, panie CHLEBIE.

– Słyszysz no siostro? – rzekł CHLEB do WODY – Jakoś mu nie imponuję.

– Może z niego coś być! – odparła woda.

– Może być! – powiedział student. – Kolega Fajferek zawsze mówi: „Był czas, kiedy i mój papa był człowiekiem”.

– Pan jesteś niezmiernie, ale to niezmiernie inteligentny! – odciął się CHLEB.

– Być może! Teraz każdy cham jest inteligentny, nawet CHLEB, w postaci zdeptanej przez świnie pszenicy, sterczący nad kałużą.

– Czyli że pan jesteś cham!

– Mniejszy niż pan! Zapewniam!

– Ależ to jest kłótnia?

– Nie! To są nudy i brednie!

– Poddawali się i tacy! – krzyknął mu nad uchem.

– Tak jest, ale drwili przy tym.

CHLEB umilkł.

A WODA powiedziała:

– Tak! Tak! Potęga jego leży w czci. Ona robi niewolników. Buntownik nie jest niewolnikiem, jest tylko jeńcem.

Student rzekł WODZIE:

– Ty jesteś jego wrogiem!

– Nie. Ja jestem jego siostrą… kocham go.

– Jakże to?

– A on ciebie kocha… kocha cię.

– Nie rozumiem.

– Tylko trzeba umieć jeść CHLEB.

– Nie rozumiem.

– Wiesz, trzeba przemienić CHLEB w Chleb żywota…

– Bywasz czasem w kościele?

– Nie, bo ja tego nie rozumiem…

– A rozumiesz, czemu w tobie woła: Cuda! Cuda! Cuda!

– I to wiesz?

Wiem. Największe rzeczy są NIEPOZNAWALNE.

– Circulus vitiosus17.

– Tak to nazywają ludzie.

– Naturalnie. Bo skądże wiedzieć mogę, czy są największe, skoro są niepoznawalne.

– Na to nie ma odpowiedzi, bo mnie nie idzie o twój rozum, ja nie będę cię pytała przy maturze.

– Oczywiście. I co dalej.

– Rzuć CHLEB do WODY.

– Aaa!

– CHLEB mówi: „Stój! Milcz! Giń!”. WODA mówi: „Idź! Drżyj! Płacz! Czyń!”. Czyś kiedy nad tym pomyślał? On i ja jesteśmy jednej krwi. I tęsknimy za sobą jak brat za siostrą, siostra za bratem! Cóż dziwnego. Żyjemy ciągle razem, a ciągle daleko! Dzielą nas ludzie! W duszach ludzkich zmieścić się nie możemy razem. On mówi ciągle: „Stój! Milcz! Giń!” i niewolnicy jego stoją w miejscu, jak zaklęci, milczą i giną. A moi idą, mijają, przepadają gdzieś w dali smutnej śmierci i… zostają żywi na wieki… Nie wiedzą, że zostali. A tamci nie wiedzą, że już ich nie ma. Rzuć przeto CHLEB do WODY! Żyw się swoim ruchem i swoją falą… śpiesz się… śpiesz! Już czas, najwyższy czas dokonać tej WIELKIEJ PRZEMIANY, największej z przemian ziemi.

16facecja (daw.) – żart, wymysł, kaprys. [przypis edytorski]
17circulus vitiosus – błędne koło; rodzaj błędu logicznego w rozumowaniu. [przypis edytorski]