Za darmo

Chłopi

Tekst
Oznacz jako przeczytane
Czcionka:Mniejsze АаWiększe Aa

Zaraz po kościele zabrał go ksiądz na plebanię i zasadził do pisania, że dopiero po południu wyrwał się na wieś odwiedzać znajomków.

Najpierw zaszedł do Kłębów, gdyż siedzieli najbliżej, przez dróżkę jeno, w chałupie jednak nie zastał nikogo, a tylko w sieniach, wywartych2563 na przestrzał, cosik2564 zaruszało się w kącie, a jakiś głos zachrypiał:

– Dyć2565 to ja, Jagata! – uniesła2566 się rozkładając ręce ze zdumienia – Jezu, pan Jasio!

– Leżcie spokojnie. Chorzyście, co? – pytał troskliwie i przysunąwszy se2567 pieniek przysiadł blisko, ledwie rozpoznając jej twarz wyschniętą kiej2568 ziemia.

– Jeno2569 już Pańskiego miłosierdzia czekam – głos jej zabrzmiał uroczyście.

– Cóż to wam jest?

– A nic, śmierć se we mnie rośnie i na żniwo czeka. Kłęby me2570 ano przytuliły, bym se u nich pomerła2571, to pacierz mówię i wyglądam cierpliwie onej2572 godziny, kiej2573 kostucha zapuka i powie: pódzi2574, duszo umęczona.

– Czemuż do izby was nie przeniosą?

– Hale, póki nie pora, to co ta bede2575 im zabierała miejsce… i tak cielaka musiały ze sieni wyprowadzić. Ale mi przyobiecały, że na tę ostatnią moją godzinę to me2576 przeniosą do izby, na łóżko pod obrazy, i świecę mi zapalą… i księdza sprowadzą… a potem we świąteczne szmaty me przyobleką i pochowek sprawią gospodarski. Juści, dałam na wszystko… a ludzie poczciwe sieroty może nie ukrzywdzą. Niedługo przeciek2577 bede im tu zawalać, nie… i przy świadkach mi przyobiecały, przy świadkach.

– A nie przykrzy się wam samej? – głos mu nasiąkł żałością i łzami.

– Całkiem mi dobrze, paniczku. A mało to świata dojrzę se2578 przez drzwi? kto przejdzie drogą, kto gdziesik2579 zagada, kto i zajrzy, kto nawet rzuci to poczciwe słowo, że jakbym se po wsi wędrowała. A pójdą wszystkie do roboty, to kokoszki pogrzebią w śmieciach, gadzina2580 pochrząka za ścianą, pieski zajrzą, wróble wpadną do sieni, słońce ździebko2581 poświeci przed zachodem, a niekiej2582 wisus jaki ciepnie2583 pecyną i dzionek zleci, ani się człowiek spodzieje. A nocami też do mnie przychodzą, juści… a niejedne…

– Któż taki? kto? – zajrzał z bliska w jej otwarte, a jakby niewidzące oczy.

– A te moje, co się im już dawno pomarło, a te powinowate i znajome. Prawdę mówię, paniczku, przychodzą… A kiedyś – szeptała z uśmiechem nieopowiedzianego szczęścia i słodyczy – to przyszła do mnie Panienka i powieda2584 cichuśko: „Leż se, Jagato, Pan Jezus cię wynagrodzi!…” Sama Częstochowska, zaraz poznałam… w koronie ano była, w płaszczu, a cała we złocie i koralach. Pogładziła me2585 po głowie i rzekła: „Nie bój się, sieroto, gospodynią se będziesz pierwszą na niebieskim dworze, panią se będziesz, dziedziczką…”

 

I tak se gaworzyła starucha kiej2586 ta zasypiająca ptaszka, zaś Jasio przychylony nad nią słuchał i patrzał kieby2587 w jakąś nieodgadnioną głąb, kaj2588 cosik2589 tajnego bulgoce i gada, i błyska, i coś takiego się dzieje, czego już zgoła człowieczy rozum nie rozbierze. Zrobiło mu się jakoś strasznie, ale nie poredził2590 się oderwać od tej kruszyny ludzkiej, od tego zetlałego źdźbła, co drgając, kieby ten promień gasnący w mroku, jeszcze se2591 śnił o dniach nowego żywota. Pierwszy raz w życiu tak z bliska zajrzał w człowieczą, nieubłaganą dolę, to i nie dziwota, że przejął go luty2592 strach, żałość ścisnęła duszę, łzy zatopiły oczy, współczująca litość przygięła go do ziemi, a gorąca, proszalna modlitwa sama się już rwała z warg roztrzęsionych.

Stara przecknęła się i unosząc głowę szepnęła w zachwycie:

– Janioł przenajświętszy! księżyczek mój serdeczny!

On zaś potem długo stał pod jakąś ścianą grzejąc się w słońcu i ciesząc oczy tym dniem jasnym i życiem, jakie wrzało dokoła.

Bo i cóż, że tam jakaś dusza człowiekowa skamlała w pazurach śmierci.

Słońce nie przestało świecić, szumiały zboża, białe chmury przepływały wysoko, wysoko, dzieci bawiły się po drogach, rumieniły się po sadach jabłka dojrzewające, w kuźni biły młoty, jaże2593 rozlegało się na całą wieś, ktoś wóz rychtował, ktoś kosę nakuwał sposobiąc się do żniw, pachniał chleb świeżo upieczony, rajcowały kobiety, chusty suszyły się po płotach, ruszali się po polach i obejściach, jak co dnia było, jak zawdy2594, gmerał się rój ludzki wśród trosk i zabiegów ani nawet myśląc, kto tam pierwszy stoczy się z brzega.

Zaśby ta komu przyszło co z tego.

Więc i Jasio prędko się otrząsnął ze smutku i poszedł na wieś.

Posiedział czas jakiś przy Mateuszu, któren2595 Stachową chałupę wyciągał już do zrębu; postał nad stawem z Płoszkową bielącą płótno; odwiedził chorą Józkę; nasłuchał się wyrzekań wójtowej; przyjrzał się w kuźni, jak kowal stalił kosy i nacinał ostrza sierpów; zajrzał i na ogrody, kaj2596 pracowało najwięcej dzieuch2597 i kobiet, a wszędy2598 wielce byli mu radzi, witając przyjacielsko i patrząc na niego z niemałą dumą: boć lipeckie to było dziecko, więc jakby w krewieństwie ze wszystkimi.

A dopiero na samym ostatku wstąpił do Dominikowej; stara siedziała przed domem i przędła wełnę, dziwił się temu, gdyż oczy miała przewiązane.

– Palcami zmacam i też wiem, jaka nitka, cienka czy ogrubnia – tłumaczyła i bardzo ucieszona z jego odwiedzin, zawołała na Jagusię zajętą kajś2599 w podwórzu.

Przyleciała zaraz, nieco ino rozdziana, bo tylko we wełniaku i w koszuli, ale dojrzawszy Jasia przysłoniła piersi rękami i sczerwieniwszy się kiej2600 wiśnia uciekła do chałupy.

– Jaguś, a wynieś no mleka, to może pan Jasio się przechłodzi!

Wyniesła2601 pokrótce2602 pełną doinkę2603 i garnuszek2604, przybrana już w chusteczkę na głowie, lecz tak jakoś zesromana2605, że kiej2606 wzięła nalewać mleko, ręce jej latały i bladła, to czerwieniła się na przemian, nie śmiejąc podnieść oczów.

I cały czas nie odezwała się do niego ani słowa i dopiero kiej poszedł, odprowadziła go na drogę, patrząc za nim, póki jej z oczów nie zginął.

Niewypowiedzianie parło ją cosik2607 za nim i tak strasznie ponosiło, że aby się nie dać pokusić, wpadła do sadu, chyciła2608 się oburącz jakiegoś drzewa i przytulając się do niego stanęła bez tchu prawie i przytomności, nakryta, niby płaszczem, gałęziami, zwisłymi od jabłek; stała z przywartymi2609 powiekami, z uśmiechem zatajonym w kątach warg, pełna szczęśliwości, a zarazem lęku, i pełna jakowychś łez słodkich i lubego dygotu, jak wtedy, kiej patrzała na niego przez okno, w tamtą noc wiośnianą.

 

Ale i Jasia jakby ciągnęło za nią, bo chociaż bezwolnie, a zaglądał do nich niekiedy na krótką chwilę i odchodził dziwnie rozradowany, a już co dnia widywał ją w kościele, klęczała zawdy2610 przez całą mszę, a tak wielce rozmodlona i jakby wniebowzięta, że spoglądał na nią ze słodkim wzruszeniem, opowiadając kiedyś o jej pobożności.

Matka tylko wzruszyła ramionami.

– Ma za co przepraszać Pana Boga, ma…

Jasio miał duszę czystą kieby2611 ten najbielszy kwiat, to i nie zrozumiał przytyku, a że przychodziła do nich, że ją wszyscy w domu lubili, że widział, jaka była pobożna, to mu ani postało w głowie jakie niebądź posądzenie; zdziwił się tylko teraz, że od jego przyjazdu nie była jeszcze ani razu.

– Właśnie posłałam po nią, bo mam dużo do prasowania – odrzekła matka.

I przyszła wkrótce tak wystrojona, że Jasio aż się zdumiał.

– Cóż to, idziecie na wesele?

– A może przysłali do was z wódką? – zapiszczała któraś z dziewczyn.

– Zaśby ta kto śmiał, dyć bym go przepędziła na cztery wiatry! – ośmiała się kraśniejąc2612 kieby2613 róża, że to wszyscy na nią patrzeli.

Stara zapędziła ją zaraz do prasowania, poleciały za nią organiścianki wraz z Jasiem i tak się im wkrótce zrobiło wesoło, tak gruchali śmiechem z bele2614 głupstwa i wrzeszczeli, jaże2615 organiścina musiała przykarcać:

– Cichocie, sroki! Jasiu, idź lepiej do ogrodu, nie wypada ci tu suszyć zębów.

To rad nierad wziął książkę i powlókł się jak zwykle w pole, i tam kajś2616 daleko za wsią, na miedzach, pod gruszami, na granicznych kopcach, przesiadywał zagłębiony w czytaniu albo jeno2617 se2618 medytujący.

Ale Jagusia dobrze już znała te samotne schroniska, dobrze wiedziała, kaj2619 go szukać utęsknionymi oczami, kaj się nieść do niego choćby jeno tą myślą radosną; krążyła bowiem kole2620 niego kieby2621 ten motyl w kręgu światła i krążyć musiała, parło ją za nim niepowstrzymanie i wlekło tak nieprzeparcie, że się już dała bez pamięci na wolę tej jakiejś lubej mocy, dała się jakby wodom spienionym, co ją ponosiły w jakoweś wyśnione światy szczęśliwości, dała się wszystką duszą i sercem, ani nawet myśląc, na jaki brzeg ją wyniesą2622 ni na jaką dolę.

I czy się późną nocą kładła do snu, czy się rankiem zrywała z pościeli, to zawdy2623 jednym pacierzem dygotało jej serce:

– Obaczę go znowu! obaczę!

A nieraz, kiedy klęczała przed ołtarzem i ksiądz wyszedł ze mszą, i zagrały przejmującą nutą organy, i wionęły kadzielne dymy, i roztrzęsły się gorące szepty pacierzy, i kiedy zapatrzyła się rozmodlonymi oczami w Jasia, któren2624 biało przybrany, smukły, śliczny, ze złożonymi rękami snuł się w tych dymach i kolorach, jakie biły z okien, to się jej widziało, co żywy janioł2625 zestąpił z obrazu i oto płynie ku niej ze słodkim prześmiechem… idzie… że raje otwierały się w jej duszy, padała na twarz w proch, przywierając wargami do miejsc, kaj2626 przeszły jego stopy, i porwana zachwyceniem, śpiewała wszystką mocą człowieczej szczęśliwości:

– Święty! Święty! Święty!

A nieraz i msza się skończyła, i ludzie się porozchodzili, i Jambroż już w pustym kościele przedzwaniał kluczami, a ona jeszcze klęczała, zapatrzona w puste po Jasiu miejsce, rozmodlona przenajświętszą cichością upojenia, tą radością nabrzmiałą do bólu, tymi jeno2627 łzami, co jej same spływały z oczów, kiej2628 ziarna pełne, ważkie i przeczyste.

Że już dnie były dla niej jako te ciągłe święta, jako te uroczyste odpusty w nieustannej radości nabożeństwa, jakie się cięgiem2629 odprawiało w jej duszy, bo kiedy wyjrzała w pole, to dzwoniły jej tym samym dojrzałe kłosy, dzwoniła spieczona ziemia, dzwoniły sady przygięte pod ciężarem owoców, dzwoniły bory dalekie i te wędrujące chmury, i ta przenajświętsza hostia słońca, wyniesiona nad światem, a wszystko śpiewało wraz z jej duszą jeden niebosiężny hymn dziękczynienia i radości:

– Święty! Święty! Święty!

Hej, jaki to świat śliczny, kiej2630 się nań patrzą rozmiłowane oczy!

A jaki to człowiek mocen w onej świętej godzinie! Z Bogiem by się zmagał, śmierci by się nie dał, nawet doli by się przeciwił. Życie mu jednym weselem, a bratem choćby i ten stwór najmarniejszy! Przed każdym dniem by klękał w podzięce, każdej nocy by błogosławił i na każdym miejscu wszystek by się rozdawał między bliźnie2631, a bogaczem ostaje, a cięgiem2632 mu jeszcze przybywa mocy, kochania i dni barzej2633 cudnych.

Światami dusza się jego nosi, górnie we gwiazdy patrzy z bliska, nieba zuchwale sięga, o wiecznej śni szczęśliwości, bo się jej widzi, że nie ma już kresu ni zapory la2634 jej mocy i kochania.

Tak się to i Jagusi widziało w tę porę miłowania.

Dnie szły zwyczajne, dnie znojonych przygotowań do żniw, a ona uwijała się przy robotach rozśpiewana niby skowronek, niestrudzenie radosna i weselnie rozkwitła, kieby2635 ta róża w jej ogródku, kieby te malwy smukła i kieby ten kwiat na bożym zagonie najśliczniejsza i tak ciągnąca oczy, tak wabiąca jarzącymi ślepiami, tak cięgiem2636 roześmiana, że nawet starzy chodzili za nią oczami, zaś parobcy zaczęli się znowu kole2637 niej kręcić i wzdychający wystawać pod jej chałupą, ale odprawiała każdego.

– Żebyś nawet wrosnął w ziemię, to i tak niczego nie wystoisz – szydziła.

– Z kużdego2638 się już prześmiewa! A harna2639 kieby2640 dziedziczka! – skarżyli się przy Mateuszu, który jeno westchnął żałośnie, gdyż nawet on tyla jeno wskórał, co mógł niekaj2641 o zmierzchu pogadywać z Dominikową a patrzeć za Jagusią zwijającą się po izbie i słuchać jej prześpiewek. Patrzał też i nasłuchiwał tak gorąco, że odchodził coraz chmurniejszy i coraz częściej zaglądał do karczmy, a potem w chałupie wyprawiał różne brewerie. Juści, co już najbarzej dostawało się Teresce, że już chodziła ledwie żywa ze zgryzoty, toteż spotkawszy kiedyś Jagusię odwróciła się od niej plecami i splunęła.

Ale Jagusia, zapatrzona kajś2642 przed się, przeszła nawet jej nie widząc.

Tereska rozgniewana zwróciła się do dzieuch2643, pierących2644 nad stawem.

– Widziałyście, jak się to pawi! A to przejdzie i ani już spojrzy na kogo.

– A wystrojona jakby na odpust.

– Jakże, do samego połednia2645 przesiaduje przy czesaniu.

– I cięgiem2646 se2647 kupuje wstęgi a stroiki – dogadywały zawistnie, bo znów od jakiegoś czasu, niech się jeno2648 pokazała na wsi, chodziły za nią babie spojrzenia ostre kiej2649 pazury i jadowite kieby2650 żmije. Brały ją też na ozory przy leda sposobności, a nicowały, że niech Bóg broni, nie mogły jej bowiem darować, że się stroiła jak żadna i że była ponad wszystkie urodniejsza, żeby już nie spominać, co wyprawiała z chłopami.

– Wynosi się nad drugie, jaże2651 trudno ścierpieć!

– I przystraja się kieby dziedziczka i skąd to na to bierze!

– Cie, a za cóż to wójt ma u niej łaski?

– Powiadają, jako i Antek nie skąpi – przepowiadały se na ucho gospodynie zebrawszy się w opłotkach Płoszkowej.

– Antek dba tyla o nią, co pies o piątą nogę – wtrąciła Jagustynka – tam jest w przygodzie ktoś drugi! – zaśmiała się tak domyślnie, że jęły2652 ją molestować na wszystkie świętości, ale się nie wygadała, jeno2653 im w końcu rzekła:

– Ja to plotów nie roznoszę. Macie oczy, to wypatrzcie same.

Jakoż od tej chwili sto par ślepiów jeszcze zacieklej poszło na prześpiegi trop w trop za Jagusią, kiej te gończe za zajączkiem.

Ale Jagusia, chociaż na każdym kroku spotykała te przyczajone, stróżujące ślepie, nie domyślała się niczego; co ją tam zresztą obchodziło, kiej2654 mogła w każdej porze obaczyć Jasia i topić się w jego oczach na śmierć.

Na organistówkę zaglądała prawie już co dnia i zawdy2655 w takim czasie, gdy Jasio był w domu, że nieraz kiej2656 zasiadał z bliska i kiej poczuła na sobie jego spojrzenie, to dziw nie omdlewała z lubości, oblewał ją war, nogi się trzęsły i serce łomotało kieby młotem, zaś indziej, gdy w drugim pokoju nauczał siostry, to jaże2657 dech przytajała zasłuchana w jego głosie niby w tym słodkim dzwonieniu, aż organiścina spostrzegła:

– Co tak pilnie nasłuchujecie?

– Bo pan Jasio tak prawi naucznie2658, że niczego nie poredzę2659 wyrozumieć!

– Chcielibyście! – zaśmiała się pobłażliwie. – Abo to w małych szkołach się uczy – przyrzuciła z dumą, wdając się w szeroką pogawędkę o synu, lubiła ją bowiem i rada zapraszała, że to Jagusia chętna była do pomocy przy każdej robocie, a przy tym często gęsto i przynosiła co niebądź; to gruszek, to jagódek, to nawet niekiej2660 i osełkę świeżego masła.

Jagusia wysłuchiwała zawdy2661 tych opowiadań z jednaką żarliwością, lecz skoro Jasio ruszył się z domu, i ona śpieszyła się niby to do matki; strasznie bowiem lubiała naglądać za nim z daleka i nieraz przyczajona we zbożu lub za jakimś drzewem patrzała w niego długo i z taką tkliwością, że nie mogła się powstrzymać od płaczu.

Ale już najmilsze były la2662 niej te krótkie, nagrzane, jasne noce, że kiej2663 jeno2664 matka zasnęła, wynosiła pościel do sadu i leżąc na wznak, zapatrzona w niebo migocące przez gałęzie, zapadała w jakieś przenajsłodsze niezmierzoności marzenia. Upalne wiewy nocy muskały ją po twarzy, gwiazdy zaglądały w oczy szeroko otwarte, nabrane zapachami głosy ciemnic, głosy pełne niepokojącego żaru i lubości, zadyszane szepty liści, senne, urywane szmery stworzeń, jakby stłumione westchnienia, jakby wołania, idące kajś2665 spod ziemi, jakby chichoty strwożone, lały się w nią dziwną muzyką i przejmowały warem, dygotem, zapierały dech i prężyły w takich ciągotkach, że staczała się na chłodne, oroszone trawy, padając ciężko jak owoc dostały2666… i leżała bezwładnie wezbrana jakąś świętą, rodną mocą, niby te pola dojrzewające, niby te gałęzie owocem ciężarne, niby ten łan źrałej pszenicy, gotów się dać sierpom, ptakom czy wichrom, bo już na każdą dolę zarówno tęsknie czekający.

Takie to miała Jagusia te krótkie, nagrzane, jasne noce i takie to te skwarne, rozprażone dnie lipcowe, że mijały kieby2667 sen słodki, cięgiem pragniony.

Chodziła też jak we śnie, ledwie już miarkując, kiedy był dzień, a kiedy noc.

Dominikowa czuła, że się z nią wyrabia cosik2668 dziwnego, ale nie mogła wyrozumieć, więc tylko się radowała jej niespodzianej i żarliwej pobożności.

– Powiem ci, Jaguś, że kto z Bogiem, z tym Bóg! – powtarzała z dobrością2669.

Jagusia jeno się uśmiechała, pełna cichej, pokornej szczęśliwości a czekania.

I któregoś dnia całkiem niechcący natknęła się na Jasia, siedział pod kopcem granicznym z książką w ręku, nie mogła się już cofnąć i stanęła przed nim, okryta rumieńcem i mocno zesromana2670.

– Cóż wy tu robicie?

Jąkała się strwożona, czy aby się czego nie domyśla.

– Siadajcie, widzę, żeście się zmęczyli.

Wagowała2671 się nie wiedząc, co począć, pociągnął ją za rękę, że przysiadła pobok2672, spiesznie chowając bose nogi pod wełniak.

Ale i Jasio był zmieszany, rozglądał się jakoś bezradnie dokoła.

Pusto było na polach, lipeckie dachy i sady wynosiły się ze zbóż jakoby wyspy dalekie, wiater ździebko przegarniał kłosami, pachniało rozgrzaną macierzanką i żytem, jakiś ptak przeleciał nad nimi.

– Strasznie dzisiaj gorąco! – zauważył, aby jeno2673 zacząć.

– I wczoraj przypiekało niezgorzej! – chycił2674 ją za gardziel jakiś radosny lęk, że ledwie mogła przemówić.

– Lada dzień zaczną się żniwa.

– Pewnie… juści… – przytwierdzała wlepiając w niego ciężkie oczy.

Uśmiechnął się i spróbował mówić swobodnie, prawie żartem:

– Jagusia to co dzień ładniejsza…

– Kaj2675 mi tam do ładności! – stanęła w pąsach, pociemniałe oczy buchnęły płomieniami, a wargi zadrgały w przytajonym prześmiechu radości.

– I naprawdę Jagusia nie chce iść za mąż?

– Ani mi się śni, abo mi to źle samej!

– I żaden się wam nie podoba, co? – nabierał coraz więcej śmiałości.

– Żaden, nie żaden! – trzęsła głową patrząc w niego rozmarzonymi słodko oczami, nachylił się i zajrzał głęboko w te modre przepaście; modlitwę miała w spojrzeniu, najgłębszą i najsłodszą, i najdufniejszą, żarliwy krzyk serca rwący się w czas Podniesienia. Dusza się w niej trzepotała kiej2676 te skry słońca nad polami, kiej ptak rozśpiewany wysoko nad ziemią.

Cofnął się jakoś dziwnie niespokojnie, przetarł oczy i wstał.

– Muszę już iść do domu! – skinął głową na pożegnanie i poszedł szeroką miedzą ku wsi czytając kiej niekiej2677 książkę, to błądząc oczami, ale w jakiś czas obejrzał się i przystanął.

Jagusia szła za nim o parę kroków.

– Bo i mnie tędy najbliżej – tłumaczyła się jakoś spłoszona.

– To pójdźmy razem – mruknął, nie bardzo rad z towarzystwa, wlepił oczy w książkę i z wolna idąc czytał se półgłosem.

– O czym to napisane? – spytała lękliwie, zazierając2678 w karty.

– Jak chcecie, to wam trochę poczytam.

Że akuratnie niedaleczko miedzy stało rozłożyste drzewo, to przysiadł w cieniu i zaczął czytać, Jagusia kucnęła naprzeciw i wsparłszy brodę na pięści zasłuchała się całą duszą, nie spuszczając z niego oczów.

– Jakże się wam podoba? – rzucił po chwili, unosząc głowę.

Sczerwieniła się i uciekając z oczami bąknęła wstydliwie:

– Bo ja wiem… To nie o królach historia, co?

Jeno się skrzywił i wziął znowu czytać, ale już wolno, wyraźnie i słowo po słowie: o polach i zbożach czytał, o jakimś dworze, stojącym we brzozowym gaju, jakby o dziedzicowym synu, któren do dom wrócił, i o dworskiej panience, co siedziała se z dziećmi na ogrodzie… A wszyćko było utrafione do wiersza, rychtyk2679 kieby2680 w tych pobożnych śpiewaniach, jakby je kto wypominał z ambony, że nieraz chciało się jej westchnąć, przeżegnać i zapłakać, tak szło do serca.

Ale strasznie gorąco było w tym zaciszu, kaj2681 siedzieli, kręgiem stała gęsta ściana żyta przepleciona modrakiem, wyczką i pachnącym powojem, że ani jeden powiew nie przechładzał, a jeno2682 w tej upalnej cichości sypał się niekiedy chrzęst obwisłych kłosów, czasem wróble zaćwierkały wśród gałęzi, bzyknęła przelatująca pszczoła i dzwonił Jasiowy głos, wezbrany dziwną słodyczą, lecz Jagusia, chociaż wpatrzona była w niego jakby w ten obraz najśliczniejszy i nie straciła ani jednego słowa, kiwnęła się raz i drugi, bo ją rozbierało gorąco i morzył śpik2683, że ledwie już mogła wytrzymać.

Na szczęście, przerwał czytanie i zajrzał jej głęboko w oczy.

– Prawda, jakie śliczne, co?

– Juści, co śliczności… jakbym tego kazania słuchała.

Jaże oczy mu rozbłysły, a na twarz wystąpiły kolory, gdy zaczął rozpowiadać, czytając raz jeszcze te miejsca, kaj2684 było o polach i lasach, ale mu przerwała:

– Przeciek2685 i dziecko wie, co2686 w borach rosną drzewa, w rzekach jest woda i sieją na polach, to po co ta drukować o tym wszyćkim2687?…

Jasio aż się cofnął ze zdumienia.

– Mnie to się jeno2688 spodobają takie historie o królach, o smokach albo i o strachach, co to jak się o nich słucha, to jaże2689 mrówki człowieka obłażą i jakby zarzewia nasuł2690 do piersi. Jak Rocho nieraz powiedają takie historie, to bym go słuchała dzień i noc. A czy pan Jasio ma o tym książki?

– A któż by czytał takie bajdy! – buchnął wzgardliwie, głęboko zgorszony.

– Bajdy! Hale, przeciek2691 Rocho czytał o tym i z drukowanego.

– Głupstwa wam czytał i same cygaństwa!

– Jakże, to by se ino2692 la2693 cygaństwa umyślali takie cudeńka?…

– A tak, wszystko bajki a zmyślenia.

– To nieprawda i o południcach2694, i o smokach? – pytała coraz żałośniej.

– Nieprawda, mówię wam przecież! – odpowiadał zniecierpliwiony.

– To i o tym też nieprawda, jak to Pan Jezus wędrował ze świętym Piotrem, co?…

Nie zdążył odrzec, bo nagle jakby wyrosła spod ziemi Kozłowa i stając przy nich patrzała naśmiechliwymi ślepiami.

– A to pana Jasia szukają po całej wsi – rzekła słodziuśko.

– Cóż się tam stało?

– Jaże2695 trzy bryki ziandarów przyjechało na plebanię.

Zerwał się niespokojnie i poleciał prawie w dyrdy2696.

Jagusia też poszła ku wsi, ale dziwnie czegoś markotna.

– Pewnikiem przerwałam waju2697 pacierze, co? – syknęła Kozłowa idąc pobok2698.

– Zaśby ta pacierze! Czytał mi z książki takie historie, ułożone do wiersza.

– Cie… a ja miarkowałam całkiem co drugiego. Organiścina pchnęła2699 me2700 go szukać… lecę w tę stronę, rozglądam się… pusto… tknęło me cosik2701, bych2702 zajrzeć pod gruszkę… patrzę… siedzą se jakieś turkaweczki… gaworzą… Juści, miejsce sposobne… z dala od ludzkich oczów… juści…

– Żeby wam ten paskudny ozór pokręciło – buchnęła wyrywając się naprzód.

– I będzie cie2703 miał kto rozgrzeszyć! – krzyknęła za nią urągliwie.

2563wywarty (gw.) – otwarty. [przypis edytorski]
2564cosik (gw.) – coś. [przypis edytorski]
2565dyć (gw.) – przecież. [przypis edytorski]
2566uniesła (gw.) – uniosła. [przypis edytorski]
2567se (gw.) – sobie. [przypis edytorski]
2568kiej (gw.) – jak. [przypis edytorski]
2569jeno (daw., gw.) – tylko. [przypis edytorski]
2570me (gw.) – mnie. [przypis edytorski]
2571pomerła (gw.) – pomarła, zmarła. [przypis edytorski]
2572ona (daw., gw.) – ta. [przypis edytorski]
2573kiej (gw.) – kiedy. [przypis edytorski]
2574pódzi (gw.) – chodź. [przypis edytorski]
2575bede (gw.) – będę. [przypis edytorski]
2576me (gw.) – mnie. [przypis edytorski]
2577przeciek (gw.) – przecież. [przypis edytorski]
2578se (gw.) – sobie. [przypis edytorski]
2579gdziesik (gw.) – gdzieś. [przypis edytorski]
2580gadzina (daw., gw.) – zwierzę. [przypis edytorski]
2581ździebko (gw.) – trochę. [przypis edytorski]
2582niekiej (gw.) – niekiedy. [przypis edytorski]
2583ciepnąć (gw.) – rzucić. [przypis edytorski]
2584powieda (gw.) – powiada; mówi. [przypis edytorski]
2585me (gw.) – mnie. [przypis edytorski]
2586kiej (gw.) – jak. [przypis edytorski]
2587kieby (gw.) – niby, jak. [przypis edytorski]
2588kaj (gw.) – gdzie. [przypis edytorski]
2589cosik (gw.) – coś. [przypis edytorski]
2590poredzić (gw.) – poradzić, dać radę, zdołać. [przypis edytorski]
2591se (gw.) – sobie. [przypis edytorski]
2592luty (daw., gw.) – srogi, nieubłagany. [przypis edytorski]
2593jaże (gw.) – aż. [przypis edytorski]
2594zawdy (gw.) – zawsze. [przypis edytorski]
2595któren (gw.) – który. [przypis edytorski]
2596kaj (gw.) – gdzie. [przypis edytorski]
2597dzieucha (gw.) – dziewucha, dziewczyna. [przypis edytorski]
2598wszędy (gw.) – wszędzie. [przypis edytorski]
2599kajś (gw.) – gdzieś. [przypis edytorski]
2600kiej (gw.) – jak. [przypis edytorski]
2601wyniesła (gw.) – wyniosła. [przypis edytorski]
2602pokrótce (gw.) – wkrótce. [przypis edytorski]
2603doinka – wiaderko do dojenia krów. [przypis edytorski]
2604garnuszek – tu: kubeczek. [przypis edytorski]
2605zesromany (daw., gw.) – zawstydzony. [przypis edytorski]
2606kiej (gw.) – kiedy. [przypis edytorski]
2607cosik (gw.) – coś. [przypis edytorski]
2608chyciła (gw.) – chwyciła. [przypis edytorski]
2609przywarty (gw.) – przymknięty. [przypis edytorski]
2610zawdy (gw.) – zawsze. [przypis edytorski]
2611kieby (gw.) – niby, jak. [przypis edytorski]
2612kraśnieć – czerwienić się a. pięknieć. [przypis edytorski]
2613kieby (gw.) – niby, jak. [przypis edytorski]
2614bele (gw.) – byle. [przypis edytorski]
2615jaże (gw.) – aż. [przypis edytorski]
2616kajś (gw.) – gdzieś. [przypis edytorski]
2617jeno (daw., gw.) – tylko. [przypis edytorski]
2618se (gw.) – sobie. [przypis edytorski]
2619kaj (gw.) – gdzie. [przypis edytorski]
2620kole (gw.) – koło, wokół. [przypis edytorski]
2621kieby (gw.) – niby, jak. [przypis edytorski]
2622wyniesą (gw.) – wyniosą. [przypis edytorski]
2623zawdy (gw.) – zawsze. [przypis edytorski]
2624któren (gw.) – który. [przypis edytorski]
2625janioł (gw.) – anioł. [przypis edytorski]
2626kaj (gw.) – gdzie. [przypis edytorski]
2627jeno (daw., gw.) – tylko. [przypis edytorski]
2628kiej (gw.) – jak. [przypis edytorski]
2629cięgiem (gw.) – ciągle. [przypis edytorski]
2630kiej (gw.) – kiedy. [przypis edytorski]
2631między bliźnie (gw.) – między bliźnich. [przypis edytorski]
2632cięgiem (gw.) – ciągle. [przypis edytorski]
2633barzej (gw.) – bardziej. [przypis edytorski]
2634la (gw.) – dla. [przypis edytorski]
2635kieby (gw.) – niby, jak. [przypis edytorski]
2636cięgiem (gw.) – ciągle. [przypis edytorski]
2637kole (gw.) – koło, wokół. [przypis edytorski]
2638kużdego (gw.) – każdego. [przypis edytorski]
2639harny (gw.) – hardy, dumny. [przypis edytorski]
2640kieby (gw.) – niby, jak. [przypis edytorski]
2641niekaj (gw.) – niekiedy. [przypis edytorski]
2642kajś (gw.) – gdzieś. [przypis edytorski]
2643dzieuch (gw.) – dziewuch, dziewczyn. [przypis edytorski]
2644pierących (gw.) – piorących. [przypis edytorski]
2645połednie (gw.) – południe. [przypis edytorski]
2646cięgiem (gw.) – ciągle. [przypis edytorski]
2647se (gw.) – sobie. [przypis edytorski]
2648jeno (daw., gw.) – tylko. [przypis edytorski]
2649kiej (gw.) – jak. [przypis edytorski]
2650kieby (gw.) – niby, jak. [przypis edytorski]
2651jaże (gw.) – aż. [przypis edytorski]
2652jąć (daw., gw.) – zacząć. [przypis edytorski]
2653jeno (daw., gw.) – tylko. [przypis edytorski]
2654kiej (gw.) – kiedy. [przypis edytorski]
2655zawdy (gw.) – zawsze. [przypis edytorski]
2656kiej (gw.) – kiedy. [przypis edytorski]
2657jaże (gw.) – aż. [przypis edytorski]
2658naucznie (gw.) – uczenie. [przypis edytorski]
2659poredzić (gw.) – dać radę. zdołać. [przypis edytorski]
2660niekiej (gw.) – niekiedy. [przypis edytorski]
2661zawdy (gw.) – zawsze. [przypis edytorski]
2662la (gw.) – dla. [przypis edytorski]
2663kiej (gw.) – kiedy. [przypis edytorski]
2664jeno (daw., gw.) – tylko. [przypis edytorski]
2665kajś (gw.) – gdzieś. [przypis edytorski]
2666dostały (daw.) – dojrzały. [przypis edytorski]
2667kieby (gw.) – niby, jak. [przypis edytorski]
2668cosik (gw.) – coś. [przypis edytorski]
2669dobrość (gw.) – dobroć. [przypis edytorski]
2670zesromany (daw., gw.) – zawstydzony. [przypis edytorski]
2671wagować się (gw.) – wahać się. [przypis edytorski]
2672pobok (gw.) – obok, z boku. [przypis edytorski]
2673jeno (daw., gw.) – tylko. [przypis edytorski]
2674chycił (gw.) – chwycił. [przypis edytorski]
2675kaj (gw.) – gdzie. [przypis edytorski]
2676kiej (gw.) – jak. [przypis edytorski]
2677kiej niekiej (gw.) – niekiedy. [przypis edytorski]
2678zazierać (gw.) – zaglądać. [przypis edytorski]
2679rychtyk (gw.) – dokładnie, akurat. [przypis edytorski]
2680kieby (gw.) – jakby. [przypis edytorski]
2681kaj (gw.) – gdzie. [przypis edytorski]
2682jeno (daw., gw.) – tylko. [przypis edytorski]
2683śpik (gw.) – sen, senność. [przypis edytorski]
2684kaj (gw.) – gdzie. [przypis edytorski]
2685przeciek (gw.) – przecież. [przypis edytorski]
2686co (gw.) – tu: że. [przypis edytorski]
2687wszyćko (gw.) – wszystko. [przypis edytorski]
2688jeno (daw., gw.) – tylko. [przypis edytorski]
2689jaże (gw.) – aż. [przypis edytorski]
2690nasuć (daw., gw.) – nałożyć. [przypis edytorski]
2691przeciek (gw.) – przecież. [przypis edytorski]
2692ino (gw.) – tylko. [przypis edytorski]
2693la (gw.) – dla. [przypis edytorski]
2694południca (mit. słow.) – złośliwy demon czyhający na swoje ofiary w letnie południe na polach i duszący je; przedstawiany pod postacią młodej kobiety a. staruchy w białej odzieży; wierzono, że południcami stawały się dusze kobiet zmarłych tuż przed, w trakcie lub tuż po ślubie. [przypis edytorski]
2695jaże (gw.) – aż. [przypis edytorski]
2696w dyrdy (gw.) – galopem, pędem. [przypis edytorski]
2697waju (gw.) – wam. [przypis edytorski]
2698pobok (gw.) – obok, z boku. [przypis edytorski]
2699pchnąć – tu: posłać. [przypis edytorski]
2700me (gw.) – mnie. [przypis edytorski]
2701cosik (gw.) – coś. [przypis edytorski]
2702bych (gw.) – żeby. [przypis edytorski]
2703cie (gw.) – cię. [przypis edytorski]