Za darmo

Chłopi

Tekst
Oznacz jako przeczytane
Czcionka:Mniejsze АаWiększe Aa

Szedł jednak z wolna kieby1777 pod przymusem, przystając co trocha ze znajomymi, na drogach bowiem było pełno ludzi, wałęsających się gadzin1778 i dzieci. Przyśpiewki trzęsły się po opłotkach, kajś1779 zakrzyczały przepłoszone gęsi, pod młynem wrzeszczały kąpiące się chłopaki, jakieś kumy kłóciły się po drugiej stronie stawu, jakby przed Balcerkami, a przenikliwy głos piszczałki przewiercał uszy.

Chociaż Antkowi nie było pilno i rad przystawał na drodze a z bele1780 kim pogadywał, to w końcu stanął przed swoją chałupą. Okna stały wywarte1781 i oświetlone, dziecko płakało pod ścianą, zaś z podwórza rozlegał się wrzaskliwy głos Hanki, a kiej niekiej1782 jazgotliwe odszczekiwanie Józki.

Zawahał się znowu, ale kiej1783 Łapa zaskomlał przy nim i jął wyskakiwać z radości, kopnął go w nagłym gniewie i zawrócił z powrotem na wieś. Dopadł dróżki proboszczowskiej, przemknął się kole1784 organistów tak cicho, że go nawet psy nie poczuły, i wsunął się pod księży sad, zaraz przy szerokiej miedzy, dzielącej Kłębową ziemię od księżych.

Nakrył go głęboki cień drzew galancie1785 rozrośniętych.

Księżycowy sierp zawisł już był na pociemniałym niebie i gwiazdy jęły się rozjarzać coraz migotliwiej; wieczór czynił się rosisty a silnie nagrzany, prawdziwie latowy1786. Przepiórki wołały ze zbóż, od łąk dalekich leciały grubaskie1787 pohukiwania bąków, zaś nad polami wisiała taka rozpachniona cichość, jaże1788 w głowie się mąciło.

Ale Jagusia jakoś nie przychodziła.

Natomiast o jakieś pół stajania1789 od Antka po miedzy spacerował proboszcz w białym obleczeniu i z gołą głową, tak pogrążony w odmawianiu pacierzy, iż jakby nie widział, co1790 jego konie, pasące się na chudym, wytartym ugorze, przeszły miedzę i łakomie wżerały się w Kłębową koniczynę, która niby bór czerniała spaniale1791 wyrośnięta i pokryta kwiatem.

Ksiądz cięgiem1792 chodził mamrocąc pacierze, po gwiazdach włóczył oczami, a niekiej1793 przystawał, pilnie nasłuchując, i gdy się jeno ruszyło co niebądź kajś1794 pod wsią, zawracał spiesznie, gderząc niby gniewnie na konie.

– A gdzieżeś to polazł, siwy? W Kłębową koniczynę, co? Widzicie ich, jakie to łajdusy! Smakuje wam cudze, co? A batem chceta po portkach? No, mówię, batem! – pograżał wielce srogo.

Ale koniska tak smacznie chrupały, jaże1795 księdzu zbrakło serca na wypędzenie ze szkody, więc jeno1796 rozglądał się a prawił z cicha:

– No żrej jeden drugi, żrej… już się za to zmówi jaki paciorek za Kłębową duszę albo i wynagrodzi czym szkodę! Nygusy, jak się to przypinają do świeżej koniczyny!

I znowu chodził tam i z nawrotem, pacierze mówił i stróżował ani się spodziewając, jako Antek patrzy w niego, słucha i z coraz większą niespokojnością wyczekuje na Jagusię.

Przeszło tak z parę dobrych pacierzów, gdy naraz Antkowi przyszło na myśl podejść do niego a wyznać się ze swoich frasunków.

 

– Taki nauczony, to może prędzej najdzie jaką radę! – rozważał cofając się cieniami pod stodołę i dopiero za węgłem śmiało wyszedł na miedzę i głośno zachrząkał.

A ksiądz posłyszawszy, że ktoś nadchodzi, zakrzyczał na konie:

– Szkodniki paskudne! To ani z oczów spuścić, zaraz w cudze jak te świnie! Wiśta kasztan! – I uniesłszy1797 ubieru1798 wypędzał je z pośpiechem.

– Boryna! Jak się masz? – wołał rozpoznawszy go z bliska.

– Dyć1799 szukam dobrodzieja, byłem już na plebanii.

– A wyszedłem zmówić pacierze i przypilnować konisków, bo Walek poleciał do dworu. Ale takie znarowione szkodniki, że niech Bóg broni, rady nie mogę sobie dać z nimi. Patrz, jak się Kłębowi wysypało koniczyny, jak bór! Z mojego nasienia… Za to moją tak wymroziło, że został się tylko rumianek i osty! – westchnął żałośnie, przysiadając na kamieniu. – Siadajże, to sobie pogadamy! śliczna pora! Za jakie trzy tygodnie zadzwonią kosy! No, mówię ci!…

Antek przysiadł w podle1800 i zaczął z wolna rozpowiadać, z czym był przyszedł. Proboszcz słuchał uważnie, tabakę zażywał i na konie krzyczał raz po raz, kichając przy tym siarczyście.

– A gdzie! Ślepyś, że cudze? Widzisz je, świntuchy znarowione!…

Antkowi szło jakoś niesporo, zająkiwał się i plątał.

– Widzę, że ci coś ciężkiego dolega. Wyznaj się szczerze, to ci ulży, wyznaj! Przed kimże duszę wyżalisz, jak nie przed księdzem? – Pogładził go po głowie i uczęstował tabaką, że Antek nabrawszy śmiałości rozpowiedział mu wszystkie swoje frasunki.

Ksiądz długo ważył jego słowa, wzdychał i w końcu rzekł:

– Ja bym ci za borowego naznaczył pokutę kościelną: stawałeś w ojcowej obronie, a że był łajdus i luter, to niewielka stała się szkoda! Ale sądy ci nie darują. Najmniej posiedzisz ze cztery lata! I co ci tu radzić? Mój Boże, i w Ameryce ludzie żyją, i z kryminału też wracają. Ale jedno złe i drugie też nie lepsze.

Był za tym, żeby Antek uciekał choćby jutro, to znowu radził pozostać i odsiedzieć karę, a na ostatku powiedział:

– Jedno, co pewna: zdać się na Opatrzność i czekać zmiłowania Bożego.

– Hale, i wezmą me1801 w dybki1802, w Sybir pognają…

– Wielu jednak powraca, sam znałem niejednego…

– Juści, jeno1803 co to po latach zastanę w chałupie, co? A bo to kobieta da sama radę? Zmarnuje się wszystko! – szeptał bezradnie.

– Z duszy serca rad bym ci pomógł, ale cóż ja mogę… Czekaj, mszę świętą odprawię do Przemienienia Pańskiego na twoją intencję. Zapędź mi konie do stajni, późno! No, mówię ci, późno, czas spać!

Antek tak był przejęty turbacjami1804, że wyszedłszy z księżego podwórza dopiero przypomniał sobie Jagusię i spiesznie do niej poleciał.

Juści, co już czekała skulona pod stodołą.

– Czekałam i czekałam!

Głos miała jakby schrypnięty od rosy.

– Mogłem się to księdzu wymówić? – Chciał ją objąć, odepchnęła go.

– Nie figle mi ta w głowie, nie ceckania!

– Dyć cię całkiem nie poznaję! – Czuł się dotknięty.

– Jakąś me ostawił, takusieńką i jestem…

– A niepodobna do się… – Przysunął się bliżej.

– Nie zafrasowałeś się o mnie bez1805 tyla czasu, a teraz się dziwujesz?

– Że już i barzej1806 nie sposób, ale mogłem to przylecieć do cię, co?

– A ja ostałam jeno z trupem a ze zgryzotami! – Zatrzęsła się z zimna.

– I ani ci w głowie postało zajrzeć do mnie, co inszego miałaś w myślach!…

– Czekałeś to me1807, Jantoś1808, czekałeś? – wyjąkała niedowierzająco.

– I jak jeszcze! A to kiej1809 ten głupi co dnia wisiałem u kraty i oczy wypatrywałem za tobą, i co dnia cię czekałem! – Nagły żal nim zatrząsł.

– Jezu kochany! A tak me skląłeś tam za brogiem! A takiś przódzi1810 był zły! A kiej cię brali, to aniś spojrzał na mnie, aniś przemówił… Dobrze baczę1811, miałeś to dobre słowo la1812 wszystkich, nawet la psa jeno1813 nie la mnie! To już myślałam, że się wścieknę!

– Nie miałem złości do cię, Jaguś, nie. Ale jak się dusza człowiekowi zapiecze w zgryzocie, to by i siebie, i wszystek świat wytracił…

Milczeli stojąc tuż przy sobie, biedro w biedro. Księżyc świecił im prosto w twarze. Dyszeli ciężko, szarpani gryzącymi spominkami1814, oczy im pływały w zakrzepłych łzach żalów i udręki.

– Nie tak to me1815 kiedyś witałaś! – rzekł smutnie.

Rozpłakała się nagle i rzewliwie kiej1816 dzieciątko.

– Jakże cię to mam witać, jak? Małoś to me już pokrzywdził i sponiewierał, że tera1817 ludzie patrzą na mnie kiej1818 na tego psa…

– Ja cię sponiewierałem? To przeze mnie? – Gniew go przejął.

– A przez ciebie! Przez ciebie wygnała me1819 z chałupy ta flądra, to świńskie pomietło! Przez ciebie poszłam na pośmiech całej wsi…

 

– A wójta to już nie baczysz1820? a drugich, co? – buchnął groźnie.

– Wszyćko1821 bez ciebie! Wszyćko! – szeptała coraz bardziej rozżalona. – A czemuś me do się zniewolił jak tego psa? Miałeś przecież swoją kobietę. Głupia byłam, a tyś me tak opętał, co już świata Bożego za tobą nie widziałam! I czemuś me potem ostawił samą, na pastwę?

Ale i on porwany żalami zasyczał przez zaciśnięte zęby:

– To ja ci kazałem ostać moją macochą? Ja cię też pewnie niewoliłem, byś się tłukła z każdym, kto jeno chciał, co?

– To po coś mi nie wzbronił? Byś me miłował, to byś me nie dał na wolę, nie ostawiłbyś me samej, a jeno strzegł przed złą przygodą, jak to drugie robią! – skarżyła się boleśnie i tak pełna niezgłębionego żalu, że już nie poredził1822 się bronić. Odpadły go wszystkie złoście1823, a serce się rozdygotało kochaniem.

– Cichoj, Jaguś, cichoj, dzieciątko! – szeptał z tkliwością.

– I taka krzywda mi się stała, to i ty powstajesz na mnie jak wszystkie, i ty, i ty! – szlochała wspierając głowę o stodołę.

Usadził ją przy sobie na miedzy i jął przygarniać do serca a tulić, a głaskać po włosach i obcierając jej twarz zapłakaną, całował jej wargi roztrzęsione i te oczy zalane gorzkimi łzami, te kochane a tak przesmucone oczy. Pieścił ją, przyhołubiał1824 i spokoił1825, jak jeno poredził, że już płakała coraz ciszej przywierając doń i z taką dufnością uwiesiła mu się na szyi a kładła głowę na jego piersiach jakby na tym matczynym sercu, kaj1826 tak lubo jest wypłakiwać wszystkie boleście a smutki…

Ale Antkowi już się mąciło w głowie, bo takie luboście biły od niej i tak go rozprażało jej ciepło, że coraz zajadlej całował i coraz mocniej ogarniał ją sobą…

Zrazu ani miarkowała1827, do czego idzie i co się z nią wyrabia. Dopiero kiej1828 się już całkiem poczuła w jego mocy i kiej jął rozgniatać jej wargi rozpalonymi całunkami, zaczęła się szarpać a prosić lękliwie, prawie z płaczem:

– Puść me1829, Jantoś! Puść! Loboga, bo bede1830 krzyczeć!

Ale mogła się to już wydrzeć smokowi, kiej ściskał, jaże tchu brakowało i całą przejmował war i dygotania.

– Ostatni raz pozwól, ostatni! – skamlał ledwie już zipiąc.

Aż świat się z nią zakręcił i poleciała jakby na dno jakowegoś raju, a on ją wzion1831, jak to kiedyś brał, zapamiętale, przez lubą moc kochania, i dawała mu się też jak kiedyś, w słodkiej udręce niemocy, na niezmierzone szczęście, na śmierć samą…

Jak kiedyś, mój Jezu! Jak dawniej! Jak zawdy1832!

Noc stała rozgwiażdżona, księżyc wisiał wysoko w pół nieba; nagrzane, rozpachnione powietrze obtulało pola pośpione w niezgłębionej cichości; cały świat leżał bez tchu w upojnym zapomnieniu i w słodkiej pieszczocie niepamięci.

A i w nich nie było już pomiarkowania o niczym, nic, kromie1833 ognia i burzy, i nic, kromie wiecznie żądnej i wiecznie nienasyconej tęsknicy. Jak kiedy uschnięta drzewina ożeni się z pierunem i buchnie w niebo płomieniami, że już wraz giną hucząc weselną pieśń zatraty, tak i oni przepadali w jakichś nienasyconych żarach. Ożyły w nich dawne miłoście i zwarły się, strzelając bujnym, radosnym ogniem na to jedno mgnienie zapamiętania, na tę jedną tylko minutę ostatniej radości.

Bo kiej znowu siedli przy sobie, już im tak cosik1834 omroczyło dusze, że spozierali1835 na się trwożnie, ukradkiem, rozbiegając się oczami kieby ze wstydem i żalem.

Na darmo szukał wargami jej warg głodnych całunków, jak kiedyś: odwracała się z niechęcią.

Na darmo szeptał przezwiska co najsłodsze: nie odpowiadała, pilnie zapatrzona w księżyc; więc burzył się w sobie i chłódł, przejęty dziwną markotnością i żalami.

Siedzieli, nie wiedząc już, co mówić, niecierpliwiąc się jeno a wyczekując, które się pierwej ruszy i pójdzie sobie precz.

A w Jagusi jakby już wszystko wygasło ze szczętem i rozsypało się w popiół, bo ozwała się z przytajoną złością:

– Aleś me1836 zniewolił, kiej1837 ten zbój, no!

– Nie mojaś to, Jaguś, nie moja? – Chciał ją przygarnąć, odepchnęła go gwałtownie.

– Anim twoja, anim niczyja, rozumiesz? Niczyja!

Rozpłakała się znowu, ale już jej nie spokoił ni utulał, lecz po jakim czasie powiedział ważnym1838 głosem:

– Jaguś, poszłabyś ze mną we świat?

– Kajże1839 to? – podniesła1840 na niego zapłakane oczy.

– A choćby do samej Hameryki! Poszłabyś za mną, Jaguś?

– A cóż to poczniesz ze swoją kobietą?

Zerwał się, kieby1841 go kto biczem trzasnął.

– Prawdę pytam! Trutkę to jej zadasz czy co?

Pochwycił ją wpół, przygarnął krzepko i całując namiętnie po całej twarzy jął prosić a molestować, bych1842 z nim jechała we świat, kaj1843 by już ostali razem i na zawsze. Sporo czasu mówił o swoich zamysłach i nadziejach, czepił się bowiem nagle tej myśle1844 uciekania z nią kiej1845 pijany płota i kiej pijany też plótł, ogarnięty gorączkowym wzburzeniem. Wysłuchała wszystkiego do końca i odrzekła z przekąsem:

– Zniewoliłeś me1846 do grzechu, to rozumiesz, com już do cna zgłupiała i uwierzę ci w bele1847 bzdury…

Przysięgał na wszystko, jako1848 świętą prawdę powieda1849; nie chciała już nawet słuchać i wyrwawszy się z jego rąk szepnęła:

– Ani mi się śni uciekać z tobą. Po co? Abo mi to źle samej? – Obtuliła się zapaską rozglądając się uważnie. – Późno, muszę już bieżyć1850!

– Kajże1851 ci pilno, nikto1852 przeciek1853 z chałupy za tobą nie patrzy?

– Ale na ciebie pora. Już tam Hanka pierzynę wietrzy a wzdycha…

Rozżarł się na te słowa kiej1854 pies i syknął urągliwie:

– Ja ci nie wypominam, kto tam na ciebie po karczmach wyczekuje…

– A jakbyś wiedział, co niejeden gotów czekać choćby do słońca, jakbyś wiedział! Sielnieś1855 zadufany w siebie i rozumiesz, co jeno1856 ty jeden jesteś! – gadała prześmiechając się zjadliwie.

– A to leć, choćby nawet do Żyda, leć! – wykrztusił.

Ale się nie ruszyła z miejsca; jeszcze stali przy sobie dysząc jeno1857 ciężko a poglądając na się rozsrożonymi ślepiami, a kieby1858 szukając w sobie tych jakichś słów najbarzej1859 bolących.

– Miałeś coś pedzieć1860, to mi rzeknij, bo więcej już do cię nie wyjdę…

– Nie bój się, nie będę cię wywoływał, nie…

– Bo choćbyś mi nawet u nóg skamlał, to nie wyjdę.

– Juści, czasu ci nie starczy, do tylu musisz co noc wychodzić…

– A żebyś skapiał kiej ten pies! – skoczyła w pola na przełaj.

Nie pogonił jednak ni nawet zawołał za nią, widząc, jak leciała przez zagony kiej cień i przepadła pod sadami; przecierał tylko oczy kieby1861 ze śpiku1862 a wzdychał markotnie.

– Zgłupiałem już do cna! Jezu, dokąd to baba może zaprowadzić.

Było mu czegoś dziwnie wstyd, gdy wracał do chałupy; nie mógł sobie darować tego, co się stało, i srodze się tym gryzł i męczył.

Pościel gotowa już czekała na niego w sadzie, w półkoszkach, gdyż w izbie nie sposób było wyspać z powodu gorąca i much.

Ale nie zasnął; leżał wpatrzony w dalekie migoty gwiazd i nasłuchując cichych stąpań nocy rozważał se o Jagusi.

– Ni z nią, ni przez1863 niej! A żebyś! – zaklął z cicha i wzdychał żałośnie, i przewracał się z boku na bok, i odrzucał pierzynę, stawiając nogi na chłodnej, orosiałej trawie, ale śpik nie przychodził i myśle1864 o niej nie ustawały ni na to oczymgnienie1865.

Któreś dziecko zapłakało w chałupie i zamamrotała cosik1866 Hanka; uniósł głowę, ale po chwili przycichło i znowu opadły go deliberacje1867 i szły przez niego kiej1868 te wiośniane, pachnące zwiewy kolebiące duszę słodkimi spominkami1869; ale już się im nie dał w niewolę, a na sprzeciw, rozglądał się w nich trzeźwo, że w końcu przyszedł do tego, co1870 sobie rzekł uroczyście, jakby na świętej spowiedzi:

– Raz temu musi być koniec! Wstyd to i grzech! Co by to znowu ludzie pedzieli1871! Dyć ociec dzieciom jestem i gospodarz! Musi być koniec.

Postanawiał, ale było mu jej żal, nieopowiedzianie żal.

– Niech se1872 jeno1873 człowiek raz jeden pofolguje1874, a już się tak pokuma ze złem, co go i śmierć nie rozdzieli! – medytował gorzko i górnie.

Świt się już robił, całe niebo przyodziewało się kieby1875 w te zgrzebne gzło1876, ale Antek jeszcze nie spał, zaś kiej biały dzień jął mu zazierać w oczy, przyleciała go budzić Hanka. Podniósł na nią schmurzoną twarz, lecz taki dziwnie był la1877 niej dobry, że skoro mu opowiedziała, z czym to wczoraj przychodził kowal późnym wieczorem, pogłaskał ją po nieuczesanych włosach.

– Kiej się udało ze zwózką, to ci już cosik kupię na jarmarku.

Rozradowała się taką łaską i dalejże molestować, aby też kupić oszkloną szafę na talerze, jaką miały organisty1878.

– Pokrótce to se zamyślisz o dworskiej kanapie! – zaśmiał się, przyobiecując jednak, co jeno1879 prosiła, i wstał prędko, robota bowiem czekała i trza było kark podać w jarzmo i ciągnąć jak co dnia.

Rozmówił się jeszcze z kowalem i zaraz po śniadaniu Pietrka wyprawił do wożenia gnoju, a sam pojechał w parę koni do lasu.

W porębie jaże1880 huczało od roboty; sporo narodu kręciło się przy obróbce drzewa naciętego zimą, że kieby1881 to nieustanne kucie dzięciołów, tak rozlegało się bicie siekier i trzeszczenie pił; zaś w bujnych trawach poręby pasły się lipeckie stada i dymiły ogniska.

Spomniał, co się tu kiedyś wyrabiało, i pokiwał głową widząc, jak to już zgodnie robią razem Lipczaki z rzepecką szlachtą i drugimi.

– Bieda ich doprowadziła do rozumu. I potrza to było wszystkiego, co? – wyrzekł do Filipa, syna Jagustynki, okrzesującego chojary.

– A kto temu był winowaty, jak nie dziedzic a gospodarze! – mruknął ponuro chłop, nie przestając obrąbywać gałęzi.

– Ale może już najbarzej złoście1882 i głupie podjudzania.

Przystanął w miejscu, kaj1883 był zakatrupił borowego, i tak go cosik1884 złego sparło1885 pod piersiami, jaże zaklął:

– Ścierwa, przez niego cała moja marnacyja! Bym poredził1886, to bym ci jeszczek1887 dołożył! – splunął i wziął się do roboty.

I już całe dnie woził na tartak, przypinając się do pracy z taką zapamiętałością, jakby się chciał zarobić na śmierć, lecz mimo tego nie zabił pamięci o Jagusi ani o tej sprawie nieszczęsnej.

Któregoś dnia powiedział mu Mateusz, że kupili grunt na Podlesiu, dziedzic dał na spłatę i jeszcze przyobiecał zrzynów i łat, zaś ślub Nastusi odłożyli, póki Szymek jako tako się nie zagospodaruje.

Co go ta obchodziło cudze, mało to jeszcze miał swoich turbacji1888? A do tego kowal już prawie codziennie i na różne sposoby straszył go sprawą i z wolna, ostrożnie, a wielce chytrze napomykał, że gdyby mu było pilno potrza, to ten i ów dałby pieniędzy…

Antek już sto razy gotów był prasnąć wszystko i uciekać, ale co spojrzał na wieś i co sobie wziął w myśle, jako pójdzie stąd na zawsze, to go taki strach ogarniał, iż wolałby kryminał, wolałby wszystko najgorsze, bele1889 nie to.

Ale i o kryminale myślał z rozpaczą w duszy.

Więc z tego bojowania ze sobą zmizerował się, zgorzkniał i stał się w chałupie srogi a niewyrozumiały. Hanka w głowę zachodziła, na darmo próbując się wywiedzieć, co mu się stało. Nawet zrazu podejrzewała, jako znowu spiknął się z Jagusią; ale co oko miała bystre, a odpasiona Jagustynka też za nimi patrzała i drugie potwierdzali, że wyraźnie stronią od siebie i nikaj1890 się nie schodzą, to się już uspokoiła z tej strony. Cóż z tego, że mu służyła jak mogła najwierniej, że już jadło miał wybrane i na porę, w chałupie ochędożny1891 porządek, że gospodarka szła jak najlepiej, kiej1892 cięgiem był zły, chmurny, o bele1893 co poniewierał i dobrego słowa jej nie dawał.

A już było najciężej, kiedy chodził cichy, strapiony, smutny kiej noc jesienna i ani się gniewał, ani uprzykrzał, a jeno ciężko wzdychał i na całe wieczory szedł do karczmy pić ze znajomkami.

Pytać otwarcie nie miała śmiałości, a Rocho klął się, że też nie wie o niczym, co mogło być prawdą, gdyż stary przychodził teraz jeno1894 na noc, a całe dnie wędrował po okolicy ze swoimi książeczkami, a nauczając pobożne nabożeństwa do Serca Jezusowego, którego urzędy wzbraniały odprawować po kościołach.

Aż któregoś wieczora, kiedy siedzieli jeszcze w izbie przy miskach, bo wiater1895 się był zerwał1896 po zachodzie, psy całą hurmą zaszczekały nad stawem. Rocho położył łyżkę pilnie nasłuchując.

– Ktoś obcy! Trza1897 wyjrzeć.

A tyla co jeno1898 wyszedł, powrócił blady i rzekł prędko:

– Pałasze brzęczą na drodze! Jakby pytały, na wsi jestem!

Skoczył w sad i zginął.

Antek zbladł śmiertelnie i skoczył na równe nogi. Psy już docierały w opłotkach, na ganku rozległy się ciężkie stąpania.

– A może to już po mnie? – jęknął w trwodze.

Wszyscy jakby zmartwieli ujrzawszy na progu strażników.

Antek nie mógł się poruszyć, a jeno1899 latał oczyma po wywartych1900 oknach i drzwiach. Szczęściem, co Hanka całkiem przytomnie zapraszała ich siedzieć podsuwając ławę.

Grzecznie się przywitali, tak się zarazem przymawiając o kolację, że musiała im nasmażyć jajecznicy.

– Kajże1901 tak późno? – zapytał wreszcie Antek.

– Po służbie! Dzieło u nas niemałe! – odrzekł starszy wodząc oczami po zebranych w izbie.

– Pewnie za złodziejami? – dorzucił Antek śmielej, wynosząc flachę z komory.

– I za złodziejami, i za drugim! Przepijcie do nas, gospodarzu!

Napił się z nimi. Przypięli się do jajecznicy, jaże1902 łyżki dzwoniły.

Wszyscy siedzieli cichuśko kiej1903 te przytrwożone trusie1904.

Strażnicy wymietli miskę do czysta, przepili jeszcze gorzałką i starszy obcierając wąsy rzekł uroczyście:

– Dawno was wypuścili z turmy, a?

– Niby to pan starszy nie wiedzą!

Rozdygotał się ździebko1905.

– A gdzież to Rocho? – spytał nagle starszy.

– Któren1906 Rocho? – zrozumiał w mig i znacznie się uspokoił.

– Podobno u was żyje, kakoj1907 to Rocho?

– A może pan starszy mówią o tym dziadku, co to chodzi po wsi? Prawda, dyć1908 go Rochem wołają!

Strażnik rzucił się niecierpliwie i rzekł groźnie:

– Nie róbcie szutek1909, przecież mieszka u was, wiadomo!

– Pewnie, co nieraz siedział u nas, ale siedział i u drugich. Proszalny dziadek, to kaj mu popadnie, tam i na noc głowę przytuli. Dziś w chałupie, indziej w obórce, a niekiedy i prosto pode płotem. Cóż to pan starszy upatrzył se na niego?

– Tak cóż by, nic, po znajomości pytam…

– Poczciwy człowiek, wody nikomu nie zamąci – wtrąciła Hanka.

– Nu, my znamy1910, kto on taki, znamy! – mruknął znacząco, próbując różnymi sposobami wypytywać o niego. Nawet już tabaką częstował, ale wszyscy tak gadali cięgiem1911 jedno w kółko, że nie mogąc niczego przewąchać podniósł się z ławy ze złością: – A ja mówię, że mieszka u was w chałupie!

– Przeciek1912 go w kieszeń nie schowałem! – odburknął Antek.

– Ja tu po służbie, ponimajcie1913, Boryna! – cisnął się groźnie starszy, ale jakoś się udobruchał dostawszy na drogę mendel jajków1914 i sporą osełkę świeżego masła.

Witek poszedł za nimi trop w trop, rozpowiadając potem, jako wstępowali do sołtysa i próbowali zazierać1915 do poniektórych okien jeszcze oświetlonych, jeno co1916 pieski tak naszczekiwały, że nie poredziwszy nikaj zajrzeć kryjomo1917, z niczym odeszli.

Ale to zdarzenie tak jakoś dziwnie rozebrało Antka, że skoro jeno1918 został sam na sam z żoną, zaczął się wyznawać z utrapień.

Słuchała z bijącym sercem, uważnie, nie przepuszczając ani jednego słowa, dopiero kiej1919 w końcu zapowiedział, jako1920 im już nic nie pozostaje, jeno1921 przedać1922 wszystko i uciekać we świat, choćby do Hameryki, stanęła przed nim pobladła kieby1923 ściana.

– Nie pódę1924 i dzieci na zatratę nie pozwolę! – wyrzekła groźnie – nie pódę! A jak mnie przyniewolisz, to siekierą łby dzieciom porozbijam, a sama choćby do studni! Prawdę mówię, tak mi, Panie Boże, dopomóż! Zapamiętaj to sobie! – krzyczała klękając przed obrazami jakby do uroczystej przysięgi.

– Cichoj! Dyć1925 jeno1926 tak mówię!

Wytchnęła nieco i rzekła ciszej, ledwie już łzy powstrzymując:

– Odsiedzisz swoje i wrócisz! Nie bój się, dam se radę… nie uronię ci ni zagona, jeszcze me1927 nie znasz… nie popuszczę z pazurów. Pan Jezus pomoże, to i taki dopust udźwignę – płakała cicho.

Medytował długo i w końcu powiedział:

– To bedzie1928, co Bóg da! Trza1929 poczekać na sprawę.

Że na nic się zdały chytre kowalowe zabiegi.

1777kieby (gw.) – jakby. [przypis edytorski]
1778gadzina (daw., gw.) – zwierzę. [przypis edytorski]
1779kajś (gw.) – gdzieś. [przypis edytorski]
1780bele (gw.) – byle. [przypis edytorski]
1781wywarty (gw.) – otwarty. [przypis edytorski]
1782kiej niekiej (gw.) – niekiedy. [przypis edytorski]
1783kiej (gw.) – kiedy. [przypis edytorski]
1784kole (daw., gw.) – koło. [przypis edytorski]
1785galancie (gw.) – porządnie. [przypis edytorski]
1786latowy (gw.) – letni. [przypis edytorski]
1787grubaski (gw.) – gruby. [przypis edytorski]
1788jaże (gw.) – aż. [przypis edytorski]
1789stajanie a. staje – daw. miara długości, równa ok. 1000 m. [przypis edytorski]
1790co (gw.) – że. [przypis edytorski]
1791spaniale (gw.) – wspaniale. [przypis edytorski]
1792cięgiem (gw.) – ciągle. [przypis edytorski]
1793niekiej (gw.) – niekiedy. [przypis edytorski]
1794kajś (gw.) – gdzieś. [przypis edytorski]
1795jaże (gw.) – aż. [przypis edytorski]
1796jeno (daw., gw.) – tylko. [przypis edytorski]
1797uniesłszy (gw.) – uniósłszy. [przypis edytorski]
1798ubieru (gw.) – ubioru; tu: chodzi o sutannę. [przypis edytorski]
1799dyć (gw.) – przecież. [przypis edytorski]
1800w podle (daw., gw.) – obok, pod. [przypis edytorski]
1801me (gw.) – mnie. [przypis edytorski]
1802dybki – dyby; specjalnie wyżłobione kawałki drewna, w które zamykano ręce i nogi skazańców. [przypis edytorski]
1803jeno (daw., gw.) – tylko. [przypis edytorski]
1804turbacja (daw., gw.) – zmartwienie. [przypis edytorski]
1805bez (gw.) – przez. [przypis edytorski]
1806barzej (gw.) – bardziej. [przypis edytorski]
1807me (gw.) – mnie. [przypis edytorski]
1808Jantoś (gw.) – Antoś. [przypis edytorski]
1809kiej (gw.) – jak. [przypis edytorski]
1810przódzi (daw., gw.) – wcześniej. [przypis edytorski]
1811baczyć (daw., gw.) – pamiętać. [przypis edytorski]
1812la (gw.) – dla. [przypis edytorski]
1813jeno (daw., gw.) – tylko. [przypis edytorski]
1814spominki (gw.) – wspominki, wspomnienia. [przypis edytorski]
1815me (gw.) – mnie. [przypis edytorski]
1816kiej (gw.) – jak, niby. [przypis edytorski]
1817tera (gw.) – teraz. [przypis edytorski]
1818kiej (gw.) – jak. [przypis edytorski]
1819me (gw.) – mnie. [przypis edytorski]
1820baczyć (daw., gw.) – pamiętać. [przypis edytorski]
1821wszyćko (gw.) – wszystko. [przypis edytorski]
1822poredzić (gw.) – poradzić, dać radę, zdołać. [przypis edytorski]
1823złoście (daw., gw.) – złości (M. i B. lm). [przypis edytorski]
1824przyhołubiać (daw., gw.) – przytulać. [przypis edytorski]
1825spokoić (gw.) – uspokajać. [przypis edytorski]
1826kaj (gw.) – gdzie. [przypis edytorski]
1827miarkować (gw.) – pojmować. [przypis edytorski]
1828kiej (gw.) – kiedy. [przypis edytorski]
1829me (gw.) – mnie. [przypis edytorski]
1830bede (gw.) – będę. [przypis edytorski]
1831wzion (gw.) – wziął. [przypis edytorski]
1832zawdy (gw.) – zawsze. [przypis edytorski]
1833kromie (daw., gw.) – oprócz, poza. [przypis edytorski]
1834cosik (gw.) – coś. [przypis edytorski]
1835spozierać (gw.) – spoglądać. [przypis edytorski]
1836me (gw.) – mnie. [przypis edytorski]
1837kiej (gw.) – jak. [przypis edytorski]
1838ważny (gw.) – tu: poważny, uroczysty. [przypis edytorski]
1839kajże (gw.) – gdzież. [przypis edytorski]
1840podniesła (gw.) – podniosła. [przypis edytorski]
1841kieby (gw.) – jakby. [przypis edytorski]
1842bych (gw.) – żeby. [przypis edytorski]
1843kaj (gw.) – gdzie. [przypis edytorski]
1844myśle (daw., gw.) – myśli (D.lp). [przypis edytorski]
1845kiej (gw.) – jak. [przypis edytorski]
1846me (gw.) – mnie. [przypis edytorski]
1847bele (gw.) – byle. [przypis edytorski]
1848jako (daw., gw.) – tu: że. [przypis edytorski]
1849powieda (gw.) – powiada. [przypis edytorski]
1850bieżyć (daw., gw.) – iść. [przypis edytorski]
1851kajże (gw.) – gdzież. [przypis edytorski]
1852nikto (gw.) – nikt. [przypis edytorski]
1853przeciek (gw.) – przecież. [przypis edytorski]
1854kiej (gw.) – jak. [przypis edytorski]
1855sielnie (gw.) – bardzo, mocno. [przypis edytorski]
1856jeno (daw., gw.) – tylko. [przypis edytorski]
1857jeno (daw., gw.) – tylko. [przypis edytorski]
1858kieby (gw.) – jakby. [przypis edytorski]
1859najbarzej (gw.) – najbardziej. [przypis edytorski]
1860pedzieć (gw.) – powiedzieć. [przypis edytorski]
1861kieby (gw.) – jakby. [przypis edytorski]
1862śpik (gw.) – sen. [przypis edytorski]
1863przez (gw.) – bez. [przypis edytorski]
1864myśle (daw., gw.) – myśli (M. i B. lm). [przypis edytorski]
1865oczymgnienie (gw.) – okamgnienie. [przypis edytorski]
1866cosik (gw.) – coś. [przypis edytorski]
1867deliberacje (daw., gw.) – rozmyślania. [przypis edytorski]
1868kiej (gw.) – jak. [przypis edytorski]
1869spominki (gw.) – wspominki, wspomnienia. [przypis edytorski]
1870co (gw.) – że. [przypis edytorski]
1871pedzieli (gw.) – powiedzieli. [przypis edytorski]
1872se (gw.) – sobie. [przypis edytorski]
1873jeno (daw., gw.) – tylko. [przypis edytorski]
1874pofolgować (daw., gw.) – ulżyć, popuścić; pozwolić sobie na swobodę. [przypis edytorski]
1875kieby (gw.) – jakby. [przypis edytorski]
1876gzło a. giezło (daw., gw.) – koszula. [przypis edytorski]
1877la (gw.) – dla. [przypis edytorski]
1878organisty (gw.) – tu: organista i jego żona. [przypis edytorski]
1879jeno (daw., gw.) – tylko. [przypis edytorski]
1880jaże (gw.) – aż. [przypis edytorski]
1881kieby (gw.) – jakby. [przypis edytorski]
1882złoście (daw., gw.) – złości (M. i B. lm). [przypis edytorski]
1883kaj (gw.) – gdzie. [przypis edytorski]
1884cosik (gw.) – coś. [przypis edytorski]
1885sparło (gw.) – ukłuło. [przypis edytorski]
1886poredzić (gw.) – dać radę. [przypis edytorski]
1887jeszczek (gw.) – jeszcze. [przypis edytorski]
1888turbacja (daw., gw.) – zmartwienie. [przypis edytorski]
1889bele (gw.) – byle. [przypis edytorski]
1890nikaj (gw.) – nigdzie. [przypis edytorski]
1891ochędożny (daw., gw.) – zadbany. [przypis edytorski]
1892kiej (gw.) – skoro. [przypis edytorski]
1893bele (gw.) – byle. [przypis edytorski]
1894jeno (daw., gw.) – tylko. [przypis edytorski]
1895wiater (gw.) – wiatr. [przypis edytorski]
1896się był zerwał (daw., gw.) – daw. forma czasu zaprzeszłego; dziś: zerwał się (wcześniej, przed innym zdarzeniem a. czynnością wyrażoną w czasie przeszłym). [przypis edytorski]
1897trza (gw.) – trzeba. [przypis edytorski]
1898tyla co jeno (gw.) – tyko co. [przypis edytorski]
1899jeno (daw., gw.) – tylko. [przypis edytorski]
1900wywarty (gw.) – otwarty. [przypis edytorski]
1901kajże (gw.) – gdzież. [przypis edytorski]
1902jaże (gw.) – aż. [przypis edytorski]
1903kiej (gw.) – jak. [przypis edytorski]
1904trusia – królik; trwożliwe zwierzę. [przypis edytorski]
1905ździebko (gw.) – trochę. [przypis edytorski]
1906któren (gw.) – który. [przypis edytorski]
1907kakoj (ros.) – jaki. [przypis edytorski]
1908dyć (gw.) – przecież. [przypis edytorski]
1909szutka (ros.) – żart. [przypis edytorski]
1910znać (z ros.) – tu: wiedzieć. [przypis edytorski]
1911cięgiem (gw.) – ciągle. [przypis edytorski]
1912przeciek (gw.) – przecież. [przypis edytorski]
1913ponimajcie (z ros.) – zrozumcie. [przypis edytorski]
1914jajków (gw.) – jajek. [przypis edytorski]
1915zazierać (gw.) – zaglądać. [przypis edytorski]
1916jeno co (gw.) – tylko że. [przypis edytorski]
1917kryjomo (daw., gw.) – po kryjomu. [przypis edytorski]
1918jeno (daw., gw.) – tylko. [przypis edytorski]
1919kiej (gw.) – gdy. [przypis edytorski]
1920jako (daw., gw.) – tu: że. [przypis edytorski]
1921jeno (daw., gw.) – tylko. [przypis edytorski]
1922przedać (daw., gw.) – sprzedać. [przypis edytorski]
1923kieby (gw.) – jakby, niby. [przypis edytorski]
1924pódę (gw.) – pójdę. [przypis edytorski]
1925dyć (gw.) – przecież. [przypis edytorski]
1926jeno (daw., gw.) – tylko. [przypis edytorski]
1927me (gw.) – mnie. [przypis edytorski]
1928bedzie (gw.) – będzie. [przypis edytorski]
1929trza (gw.) – trzeba. [przypis edytorski]