Za darmo

Trup w obłokach, czyli historya maszyny latającej w powietrzu

Tekst
1
Recenzje
Oznacz jako przeczytane
Czcionka:Mniejsze АаWiększe Aa

– Wszystko to dzięki memu motorowi, – powiedział Brown.

– Naszemu motorowi – sucho poprawił towarzysz.

– Naturalnie – odpowiedział niecierpliwie Brown – myśl, idea jest pańska, ale samo wykonanie moje. Niech go pan nazwie jak się panu podoba.

– Nazwę go motorem Brown-Pericord – zawołał wynalazca i w oczach jego błysnęła nienawiść, – pan wykonałeś tylko szczegóły, ale idea jest moja, tylko moja…

– Tak, ale sama idea nie jest w stanie puścić w ruch motoru – zauważył szorstko Brown.

– Ma się rozumieć; dla tego uciekłem się do pańskiej pomocy – przerwał Pericord, bębniąc gorączkowo palcami po stole, – ja wynalazłem, pan – wykonałeś moją myśl, budując motor. Tym sposobem nasze zasługi i praca są zrównoważone.

Brown zaciął wargi. Widząc bezcelowość sprzeczki na ten temat, skierował całą uwagę na aparat, który przy każdym obrocie drgał i kołysał się, jak gdyby miał spaść ze stołu.

– Wspaniale, nie prawda? – spytał zachwycony Pericord.

– Zadawalniająco – poprawił flegmatyczny Anglik.

– To źródło sławy!

– To źródło bogactwa!

– Nazwiska nasze zasłyną, jak nazwiska Mongolfierów1!

– Miejmy nadzieję, że staną obok nazwiska Rotszyldów…

– Nie, nie, pan, panie Brown, zbyt prozaicznie się zapatrujesz. Największą nagrodą dla nas będzie uznanie ludzkości.

Brown poruszył ramionami.

– Co się tyczy sławy, to ja z chęcią odstąpię panu swoją część. Jestem praktyczny, materyalista. No, a teraz trzeba wypróbować pański wynalazek.

– Gdzie?

– Właśnie o tem chciałem pomówić z panem. Koniecznie trzeba zachować w tajemnicy sekret wynalazku. W Londynie jest to niemożliwe. Ach, gdybyśmy mieli odpowiednie, odosobnione miejsce.

– Wypróbujmy aparat za miastem.

– Właśnie chciałem panu coś zaproponować, a mianowicie: brat posiada niedaleko stąd majątek. Pamiętam, że blizko domu znajduje się obszerna szopa. Brat mój wyjechał chwilowo i klucz od szopy znajduje się u mnie. Wywieziemy tam aparat i wypróbujemy.

– Doskonale!

– Pociąg do Eastborne wychodzi o pierwszej.

– Będę na dworcu.

– Niech pan przywiezie motor, a ja dostawię skrzydła – powiedział mechanik wstając. – Jutro dowiemy się czy dzieło nasze jest marzeniem, czy też rzeczywiście drogą do bogactwa. Tak więc o pierwszej spotkamy się na dworcu „Wiktorya.”

Brown prędko zeszedł po schodach i wkrótce zniknął wśród mgły.

—–

Nazajutrz pogoda była wspaniała, prawdziwie wiosenna. Na błękitnem niebie mknęły lekkie, białe chmurki.

Rano około godziny jedenastej, można było widzieć Browna, wchodzącego do „Biura patentów” ze zwojem rysunków i planów pod pachą.

W południe wyszedł rozpromieniony, chowając troskliwie do pugilaresu arkusik niebieskiego papieru urzędowego.

1Bracia Montgolfier – Joseph Michel Montgolfier i Jacques Étienne Montgolfier, wynalazcy balonu na ogrzane powietrze, tzw. montgolfier. [przypis edytorski]

Inne książki tego autora