Pericord, nie mogąc skorzystać ze steru, skierował śrubę maszyny na południe.
Podnosząc się wyżej i wyżej, olbrzymi ptak posuwał się w stronę morza. Pericord nie odrywając oczu patrzył za nim – za tym czarnym ptakiem z żółtemi skrzydłami, dopóki nie skryły go mgły nad oceanem.
W zakładzie dla umysłowo chorych w New Yorku, znajduje się człowiek o dzikim wyglądzie, o którym nikt nic nie wie, kto on jest i skąd się wziął.
– Delikatne i skombinowane maszyny zawsze prędzej się psują – mówią lekarze i pokazują elektryczne aparaty i nadzwyczajne statki powietrzne, jakie chory stara się budować w chwilach przytomności.