Za darmo

Lambro

Tekst
0
Recenzje
Oznacz jako przeczytane
Czcionka:Mniejsze АаWiększe Aa

XVII

 
Otworzył okna kajuty kratowe,
Siadł nad cichymi morza zwierciadłami.
Morze się lśniło ciemno-lazurowe,
Złociste słońcem – osrebrzone mgłami;
I wiatr po żaglach okrętowych szumiał.
Korsarz na łonie złożył Idy zwłoki
I długo z martwą rozstać się nie umiał.
To patrzał w odmęt ciemny i głęboki,
To na jej lice zwracał smutne oczy;
A wiatr mu ranny przesłaniał oblicze
Mgłą rozwiewaną jej długich warkoczy;
Wtenczas czuł włosa wonie tajemnicze
I dumał długo cichym wspomnień żalem,
Ani go zmarłej twarz raziła zbladła.
Na płeć jej, niegdyś płonącą koralem,
Śmierć bledsze barwy, ale piękne kładła.
Widząc jej kształty, zda się, że upadła
W uściski Lambra zachwyceniem żywa;
I tylko drząca tuli się do łona,
O nadto skore rozstanie lękliwa.
Zda się, że szumem morza przerażona,
Od grobu lice odwrócone trzyma;
I z okiem Lambra wiąże się oczyma,
I dłoń mu błędną kładzie na ramiona.
O! patrząc na nią musiał czuciom kłamać,
Jeśli łzy nie miał na cierpienia nowe!
Gdy przyszło z objęć martwych się wyłamać,
Odrzucić z szyi ręce lilijowe
I twarz odsłonić z wonnej włosów chmury.
Przebył męczarnie wszystkie, wszystko przeżył…
Rzucił ją w morze i patrzał ponury,
Jak się krąg fali złamanej rozszerzył;
Patrzał, jak odmęt zrastał się rozbity,
A martwe ciało, na poły widome,
Na pół morskimi przykryte błękity,
Wzruszonej morza fali się broniło,
Łamiąc się w kształty życiem nieruchome;
I utonęło pod morza mogiłą.
 
 
A Lambro… on był szatanem – czy głazem?
Lambro schylony nad takim obrazem
Śmiech miał na licach, wesołość na czole.
Ten śmiech, ustami wydany blademi,
To były trucizn wracające bole,
Był to śmiech Lambra – ostatni na ziemi.
 

XVIII

 
Lambro milczący usiadł na dywanie,
Cały się mroczył i bladnął, i gasnął.
A potem głośno w obie dłonie klasnął,
Wnet stary majtek wbiegł na zawołanie.
Lambro rzekł: „Majtku, niech pop okrętowy
Zapali lampy jak o wielkim święcie;
I niechaj głośno śpiewa hymn grobowy
Przy mnogich światłach, w mrocznym kadzidł dymie,
Za tych, co mają skonać na okręcie
I co skonali…”
– „Panie! jakież imię
Wspomni w modlitwach? czyjeż gaśnie życie?”
 
 
– „Powiesić pazia na masztowym szczycie,
Za niego modły niech wzniesie do Pana”. —
– „Lambro, twój rozkaz spełnić się nie może.
Twój paź gdzieś uszedł i zniknął od rana,
Musiał tajemnie spuścić łódź na morze.
Lecz choćby w Pera ukrywał się wieże,
Choćby się w gmachach zamykał sułtana,
Nakarmię kruki jego ciała ćwiercią”. —
 
 
– „To nic… Pop niechaj odmawia pacierze
Za konających i za zmarłych duszę;
Teraz ty – odejdź… ja sam zostać muszę” —
I cicho dodał: „Sam jeden – ze śmiercią”.
 

XIX

 
Oto na czarnej okrętu banderze
Martwe korsarza spoczywają zwłoki.
Majtkowie wyszli na pokład szeroki,
I słychać było szeptane pacierze,
Szarawe kadzidł70 snuły się obłoki,
W dymach żółtawe płonęły gromnice.
I był to widok pięknością straszliwy,
Gdy majtki patrząc w umarłego lice
Cicho brzęczące zrywali kotwice,
I okręt płynął – a Lambro nieżywy
Po raz ostatni wędrował przez morze.
A skoro trzecie zabłysnęło zorze,
Umalowane czerwonymi świty,
Do fal rzucili ciało – i zniknęło…
I dział trzydzieście71 głęboko westchnęło
Na bezechowe otchłani błękity.
 
70kadzidł – kadzideł. [przypis edytorski]
71trzydzieście – trzydzieści. [przypis edytorski]