Toż samo stało się z trzecim koniem.
– Ach, biada, biada mi – rwał się za włosy nieszczęśliwy morderca kundla.
– Nie na tym koniec! – zawołał wróbel: – teraz cię w domu zubożę!
Z tymi słowy poleciał do domu woźnicy.
Ten musiał wlec się piechotą, będąc pozbawiony i wina, i trzech koni.
Przychodzi nareszcie i mówi żonie, co mu się zdarzyło.
– A wiesz, co u nas jakiś zły ptak nabroił? – rzekła mu na to żona:
Sprowadził ptaki z całego świata, te wpadły na naszą pszenicę i wyniszczyły ją doszczętnie.
Wybiegł woźnica na dwór, patrzy, a tu rzeczywiście, cały zbiór pszenicy zmarnowany!
– O, ja nieszczęśliwy! – jęknął nieborak.
– To jeszcze mało – odrzekł wróbel – teraz mi własnym życiem zapłacisz za brata!
I tak oto woźnica, straciwszy całe swoje mienie, wrócił do izby i usiadł za piecem, zły i rozgoryczony.
A wróbel siedział przed oknem na dworze i wołał: – Woźnico, szykuj się na śmierć!
Na to porwał woźnica swoje żelazo i cisnął za wróblem, ale zbił tylko szybę, a ptaka nie trafił.
Przez rozbitą szybę wróbel wpadł do izby, usiadł na piecu i woła: