– Końmi i winem! – akurat! – odrzekł woźnica i popędził dalej.
Wróbel pogonił za nim, wtłoczył się pod płótno wozu, którym były okryte beczki z winem, dopadł szpuntu6 w jednej z beczek i dopóty go dziobał, aż zrobił w nim dziurę, przez którą cała zawartość beczki wypłynęła na drogę.
Słysząc ciekący płyn, woźnica odwrócił się, obejrzał beczki i zawołał:
– O! ja nieszczęśliwy!
– Nie dosyć ci jeszcze – odparł wróbel, po czym wpadł na jednego z koni i póty go dziobał w oczy, aż mu oba wydziobał.
Gdy woźnica to spostrzegł, wydobył z bryki żelazny hak i chciał nim trafić w ptaka, ale wróbel frunął do góry, a woźnica trafił w łeb konia, który padł trupem.
– O, ja nieszczęśliwy! – jęknął woźnica.
– Nie dosyć ci jeszcze! – zawołał na to wróbel.
Gdy woźnica odjechał dalej w parę koni, zakradł się znowu do wozu i drugą beczkę otworzył, a wino wylało się z niej na gościniec.
– O, ja nieszczęśliwy! – jęknął znowu woźnica.
– Jeszcze ci nie dosyć! – zawołał wróbel i wydłubał oba oczy drugiemu koniowi, którego woźnica zabił, rzucając hakiem we wróbla.