Za darmo

Stary dom

Tekst
0
Recenzje
Oznacz jako przeczytane
Czcionka:Mniejsze АаWiększe Aa

– Jak to, wy… ? – przerwałem mu. – Czyż pan nie jesteś człowiekiem?

– Naturalnie, że nie. Czyż inaczej przychodziłbym tutaj? Czyż miałbym odwagę wyłamać się spod autorytetu Habdanka?

– Wielkiż to autorytet?

– Bardzo wielki. Habdank jest krawcem gromadzkim. Każdemu szyje mundur z guzikami jego rangi i jego ludzkich atrybucji. Jest on rozdawcą praw. Można powiedzieć, że szyje on ciało duszom ludzkim, bo czymże byłaby w Starym Domu dusza bez tego ciała, bez rangi, z której wynika wszystko inne, jak płaca, utrzymanie, szacunek, prawo głosu, prawo deptania innych.

– A jednak ja wyłamałem się, a czyż nie jestem człowiekiem?

– Znowu szemat4. Powtarzam, człowiek jest to wiecznie żywa i wiecznie zmienna sprawa. Przypomina chmurę, która ciągle zmienia kształt, barwę, zawartość wilgoci i ustawicznie co innego niesie ziemi od ożywczego dżdżu, do niszczącego gradu. Pan wstawszy rano nie jesteś już tym samym, którym byłeś, kładąc się spać. Poza tym różni ludzie, jak różne gwiazdy, posiadają różną szybkość ruchu własnego. Jedni wiszą jak martwiejące półksiężyce czarne u boku ciał promiennych, wiecznie ku nim jedną stroną zwróceni, inni pędzą z szybkością, wobec której szybkość pocisku największego działa Starego Domu jest jeno krokiem ślimaka. Ludzie o szybkości przekraczającej pewną miarę nie ulegają już atrakcji5 Ziemi i wylatują poza jej orbitę, jak komety paraboliczne, czy hiperboliczne.

– I nie wracają?

– Niemal zawsze. Stwierdzono, że chyżość jest zmienna i słabnie w miarę oddalania się od Słońca. Właściwie nie ma hyperboli, a komety z reguły wracają. Tylko wracają po milionach lat w postaci odmiennej, tak że je poznać trudno. Mówi się wówczas: to człowiek zesłany od Boga. Takie przynajmniej mają zapatrywanie mieszkańcy Starego Domu.

– Dobrze! – zakończyłem. – Proszę mi teraz powiedzieć, jaki masz pan do mnie interes. Ciało moje zbudzi się niebawem i zechce jeść. Muszę coś dlań obmyślić.

– Nie znajdziesz pan nic dla swego ciała w Wielkim Lesie. Zioła tam rosnące to trucizna dla człowieka dzisiejszego.

– A to ładna historia. Cóż się więc stanie?

– W tej sprawie przybywam właśnie.

– Poradźcie przeto drogi panie Milczku… ale à propos… nie pojmuję, z jakiego powodu właśnie pan zajmujesz stanowisko tak niskie w Starym Domu.

– A jakież zajmowałeś pan? Ranga nieużytka-myśliciela z mieszkaniem na poddaszu? Rangi, widzisz pan, są rozdzielone na zasadzie praw, których badać nie należy. Byłaby to jałowa praca i daremna. Ale każda osobowość ludzka posiada poza swą widoczną, zewnętrzną, drugą jeszcze misję życiową „tajny rozkaz”, którego częstokroć sama nie zna. Najczęściej zdarza się, że najniższa ranga posiada misję niezmiernie doniosłą. Jest to nawet zrozumiałe, ci, którym nie dano nic na ziemi, muszą mieć przecież coś dla siebie w niebie… prawda? Ale wracajmy do spraw aktualnych. Cóż tedy poczniemy z pańskim ciałem?

– Nie wiem… nie myślałem o tym…

– Pyszny człowiek… panu niewątpliwie dano bardzo piękny „tajny rozkaz”.

– Zginąć?…

– Hm… możliwe… Albo może odnowić Stary Dom…

– Jakże to?

– Przypuszczam, że należałoby po prostu podpalić go na cztery strony!

– Co? – krzyknąłem wstrząśnięty do głębi, bo myśl taka zabłysnęła mi przed chwilą.

– Tak jest! Byłaby to nawet rzecz piękna taki pożar ziemi… to jest chciałem powiedzieć… Starego Domu. Pomyślano by w przestrzeni, że urodziła się nowa gwiazda, a któraś z konstelacji oglądanych od przeciwległego krańca przedwieczności wzbogaciłaby się o nowe słońce.

– Ależ wszakże Stary Dom jest dla ludzi wszystkim, co posiadają…

– I nic prócz niego nie mają…

– Cóż by im tedy pozostało?

– Konieczność zbudowania Nowego Domu.

4szemat – schemat. [przypis edytorski]
5atrakcja – tu: przyciąganie. [przypis edytorski]