Za darmo

Dramat

Tekst
0
Recenzje
Oznacz jako przeczytane
Czcionka:Mniejsze АаWiększe Aa

Jak skazany na śmierć i przekonany o niemożliwości ułaskawienia, Paweł Wasilicz już nie oczekiwał końca, nie spodziewał się niczego i tylko robił wysiłki, by mu się powieki nie zamknęły i by nie znikł z twarzy wyraz uwagi. Przyszłość, kiedy dama skończy dramat i pójdzie, wydawała mu się tak daleką, że nawet nie myślał o niej.

Tru-tru-tru-tru… – dźwięczał w jego uszach głos Muraszkinej. – Tru-tu-tu… Ż-ż-ż-ż…

…Zapomniałem zażyć sody – myślał. – O czem to? A, o sodzie… Prawdopodobnie mam katar żołądka… Dziwna rzecz. Smirnowski cały dzień wódkę trąbi i dotychczas nie ma kataru żołądka… Na oknie siadł jakiś ptaszek… Wróbel…

Paweł Wasilicz zrobił wysiłek, by otworzyć zamykające się powieki, ziewnął, nie otwierając ust, i spojrzał na Muraszkinę. Wydała mu się jakby we mgle, chwiała się w jego oczach i sięgała głową sufitu.

– „Walenty: Nie, pozwól mi pani odjechać”.

Anna (przerażona): Po co?

Walenty (na stronie): Ona zbladła! (Do niej): Nie zmuszaj mnie do wyłuszczania przyczyn. Umrę prędzej, a nie dowie się pani przyczyny.

Anna (po pauzie): Pan nie może odjechać.

Muraszkina zaczęła się powiększać, nabrzmiała do ogromnych rozmiarów i zlała się z szarem tłem gabinetu: widać było tylko jej poruszające się usta, potem nagle stała się maleńką, zachwiała się i razem ze stołem znikła w głębi pokoju.

– „Walenty (trzymając w objęciach Annę): Tyś mnie wskrzesiła, wskazała mi cel życia! Tyś mnie odświeżyła, jak wiosenny deszcz odświeża rozbudzoną ziemię! Lecz za późno, za późno. Pierś mą pożera nieuleczalna choroba…”

Paweł Wasilicz drgnął i utkwił osowiały, mętny wzrok w Muraszkinej, przez chwilę, patrzył jakby skamieniały, nic nie rozumiejąc.