Za darmo

Gargantua i Pantagruel

Tekst
0
Recenzje
Oznacz jako przeczytane
Czcionka:Mniejsze АаWiększe Aa

Rozdział piąty. Pogwarki pijackie

Następnie jęli się krzątać około podwieczorku64. Dalejże zaczęły krążyć butelki, szynki obiegać wkoło, kubki fruwać, pucharki dzwonić. – Otwórz no, podawaj, zamieszaj, doprawiaj! – Dawaj no bez wody, o, tak, mój przyjacielu. – Nalej mi ten pucharek jak się patrzy. – Sam tu65 z tym gąsiorkiem, lej, ale z czubem. Na pohybel pragnieniu! – Ha, frybro zdradziecka, nigdyż mi nie sfolgujesz? – Jak mi Bóg miły, kumo, nie mogę najść na swoje. – Niedobrze ci, duszko? – Juści. – Juści? Pijmy, a kto nie może, niech pasa popuści. – Pić? Hm, ja nie od tego, ale tylko w swoim czasie, jako muł ojca świętego. – Ja piję tylko z mojego brewiarza66, jak nasz świątobliwy ojciec gwardian. – Co było pierwej, pragnienie czy pijaństwo? – Pragnienie, bo któż by pił bez pragnienia w onym wieku niewinności? – Pijaństwo, privatio bowiem praesupponit habitum67. – Ja znam pismo: Fecundi calices quem non fecere disertum68? My biedne niebożątka aż nadto pijemy bez pragnienia69. – Ja tam nie, biedny grzesznik, ja nie piję bez pragnienia: obecnego lub co najmniej przyszłego, aby je uprzedzić jak przystało. Piję na przyszłe pragnienie. Piję ciągle. Wieczność w pijaństwie, pijaństwo w wieczności. Śpiewajmy, pijmy, piejmy, lejmy. Gdzie mój lejek? Hę? ja piję jeno per procuram70. – Czy wilży się, aby suszyć, czy też suszy się, aby wilżyć? – Nie kapuję zgoła teorii; na praktyce poznaję się jako tako. – Alt! Maczam usta, piję, łykam: a wszystko ze strachu przed śmiercią. – Pij ciągle, nie umrzesz nigdy. – Jeśli nie piję, wysycham, a to śmierć. Dusza mi ucieknie do jakiej kałuży. Dusza nigdy nie mieszka w suchym71. Podczaszowie, o wy, twórcy nowych form, uczyńcie mnie z niepijącego pijącym. Puśćcie ożywczy strumień przez one wyschłe nerwy a jelita. Na diaska pije, kto nie czuje, że pije. Ha, to winko całe wchodzi w żyły, urynał nic z niego nie skorzysta. – Przepłukałbym chętnie flaki tego wołu, którego dziś rano wsuwałem. – Ha, dobrzem sobie wymaścił żołądek. Gdyby papier moich cedułek pił tak sumiennie jak ja, wierzycielom moim nie brakłoby winka, kiedy przyjdzie do likwidacji. – Prosię, podłub sobie w nosie. – Ha, ileż kubeczków dostanie się jeszcze do wnętrza, zanim ten je opuści! Pić tak pomału, to niezdrowo na płuca. Cy cy cy cycusia! – Jaka jest różnica między flaszką a rzycią72? – Wielka: jedną przykładasz do ust, a w drugą możesz nos wsadzić. – Huź, huź! Nasze ojcaszki znali, co to suszyć flaszki. Wielkie słowo, us…aj się a zdrowo, pijmy! – Nie macie nic do zlecenia tej rzeczce? Ot, ten tam idzie przepłukać sobie flaki. – Nie piję już więcej, jeno jedną gąbeczkę. – Piję jak brat templariusz73. A ja tamquam sponsus74. – A ja sicut terra sine aqua75. – Synonim szynki kto zgadnie? – Compulsorium pijaństwa, lewar. Za pomocą lewara spuszcza się wino do flaszy, za pomocą szynki do żołądka. – Hu, hu, pić, pić, pić! – Nie ma miary. Respice personam, pone pro duo76. – Gdybym tak prędko wyłaził w górę jak spuszczam, byłbym już het het w powietrzu.

 
Tak się Kuba stał bogaty,
Tak urasta dąb sękaty,
Tak podbił Bachus Indyje77,
Niechaj więc pije, kto żyje.
 

– Z wielkiej chmury mały deszcz: z cienkiego picia grzmoty. – Ha, gdyby z mojej kusiuni płynęła taka urynka, possalibyście ją radzi? – Trzymaj, nie puszczaj. Kto powiada uszczaj? – Sam tu, paziku, dolej: mianuję cię moją mózgownicą z herbem Doliwa.

 
…Stachu, niebożę,
Masz tam co jeszcze w gąsiorze?
 

– Staję jako strona skarżąca i apelująca przeciw pragnieniu. Paziu, ułóż mi apelację po wszelkiej formie. – Ha, coś mnie swędzi! Dawniej zwykłem był wypijać wszystko, teraz mam obyczaj nic nie zostawiać. – Nie spieszmy się tylko, a ułatwimy się ze wszystkim.

– Oto mi były flaczusie, paluszki lizać. To z tego byczka z czarną strzałką. Jak mi Bóg miły, weźmy go na postronek: wstyd wracać z próżnymi rękami do domu. – Pij, albo cię… Nie, nie, pij, proszę cię, zrób to dla mnie. – Wróble nie jedzą aż wtedy, gdy je kto głaszcze po ogonie. Ja piję jeno wtedy, gdy mnie kto grzecznie prosi. – Lagona edatera78! Pijcież kumie! Nie ma zakątka w moim ciele, gdzie by to winko nie wytropiło pragnienia. – Hu, jak mi je chłosta przyjemnie. – Całkiem je ze mnie przepędzi. – Otrąbmy tutaj, przy dźwięku butli i flaszek, że ktokolwiek zgubił pragnienie, gdzie indziej ma go szukać, nie tutaj. Za pomocą wytrwałych lewatyw wypędziliśmy pragnienie z naszego domku.

 

– Ja mam w ustach słowo boże: Sitio79. Kamień zwany azbestem nie jest tak niezniszczalny, jak pragnienie mojej wielebności. – Apetyt przychodzi w miarę jedzenia, powiadał Angeston80; ale pragnienie ulatnia się z piciem. Jakie jest lekarstwo na pragnienie? – Przeciwne co na ukąszenie psa: leć zawsze za psem, nigdy cię nie ukąsi; pij zawsze przed pragnieniem, a nigdy ci nie dokuczy. – Hej, hop! Nie drzemcie sąsiedzie. Hej tam, mości Dolewaj, nie daj nam usypiać. Argus miał sto oczu do patrzenia: sto rąk trzeba by podczaszemu, jako miał Briareus, aby mógł dolewać niezmęczenie. – Hej, zwilżmy gardło, milej będzie je suszyć. Hej tam, białego, lej no, lej do dna, do kroćset diabłów, nuże, po brzegi, pełno. Język mnie piecze. – Trąćmy się, panie landsman: w twoje, miły towarzyszu, hoc, hoc. – La, la, la, to się nazywa gładko spuścić. O lacrima Christi81 to mi winko, sam smak. – O jakież gładkie winko, szczery aksamit! – Dajcież i tu aksamitu! Hej, chłopcy! To mi gra: gąsior w puli, ty dajesz, ja na ręku! Ex hoc in hoc. Moja lewa. Nie ma cygaństwa, każdy widział. Łyk łyku, po krzyku. – O pijaki! O biedne spragnione! Hej, paziu, sam tu, lej pełno, czerwonego. Kardynalsko. Natura abhorret vacuum82. Mucha by się nie upiła. – Hoc, hoc, nie masz w świecie ino wino. W kółko, w kółko, pić to ziółko.

Rozdział szósty. Jako Gargantua przyszedł na świat w sposób bardzo osobliwy

Gdy owi tak sobie przepijali i gwarzyli po trosze, Gargamela poczęła doznawać niejakich dolegliwości w żywocie. Zaczem Tęgospust uniósł się z lekka na trawie i jął pocieszać ją poczciwie, mniemając iż to się poczynają boleści i powiadając, iż za chłodno jej tam jest na murawie i że niebawem pozbędzie się brzemienia; dlatego też trzeba się jej uzbroić w odwagę; ból wprawdzie jest nieco dotkliwy, ale za to nie będzie trwał długo, radość zaś, jaka stąd urośnie, pocieszy ją po całej mitrędze, tak iż nawet pamięci nie zachowa.

– Wraz tego dowiodę – rzecze – oto nasz Zbawiciel powiada w EwangeliiJoannis83, XVI: „Niewiasta, która jest w godzinie rodzenia, czuje żałość; wszelako gdy już porodziła, żadnej pamięci nie chowa swego cierpienia”.

– Ha – rzekła – dobrze mówisz i wiele radsza słucham takowych rzeczeń Ewangelii i wiele lepiej mi to płuży84, niż gdybym słuchała żywota świętej Małgorzaty85 albo innych jakich kleszych baśni.

– Odwagi, moje jagniątko – rzekł – załatw się prędko z tym, a wnet postaramy się o nowe.

– Ha – odparła – jak wam się lekko o tym mówi, wam, mężczyznom! Dobrze więc, na Boga, przemogę się, skoro taka wasza wola. Ale dałby Bóg, byś go był sobie obciął!

– Co takiego? – spytał Tęgospust.

– Ha! – rzekła. – Udawaj niewiniątko: już ty mnie dobrze rozumiesz.

– Maluśkiego? – rzekł. – Tam do kroćset! Jeśli taka twoja wola, każże tu przynieść noża.

– Ach – rzekła – niechże Bóg broni; ja tego nie mówiłam z serca, nie zważaj na babskie gadanie. Ale jeśli Bóg mi nie pomoże, ciężki dzień będę miała dzisiaj, a wszystko przez twego figlarza!

– Odwagi, odwagi – rzekł – nie zaprzątaj sobie głowy resztą i daj jeno pracować tym czterem wołom od przodka86. Ja idę tymczasem pociągnąć jeszcze jaki kusztyczek. Gdyby ci się tymczasem przygodziło87 co złego, będę tu w pobliżu: klaśnij jeno, a już jestem przy tobie.

W niedługi czas potem zaczęła stękać, lamentować a krzyczeć. Wraz zbiegły się gromadą ze wszystkich stron położne niewiasty. Zaczem macając ją od spodku, trafiły na jakieś bebechy dosyć omierzłego smaku i mniemały, iż to było dziecko; wszelako to był stolec, który się jej wypsnął pod siebie z przyczyny pofolgowania jelita prostego, które nazywacie kiszką stolcową: jak to bowiem oznajmiliśmy wyżej, zjadła była nadmierną ilość flaków.

Widząc to jedna szpetna starucha będąca przy niej, zażywająca sławy bardzo kutej lekarki, zawiązała jej przepaskę tak ciasną, od której wszystkie bebechy tak były zduszone a ścieśnione, iż ledwie z trudem zębami zdołalibyście je rozluźnić, co jest rzecz straszna do pomyślenia: jak niegdyś diabeł w czasie mszy św. Marcina, spisując gawędy dwóch kumoszek, zębami musiał rozciągać swój pergamin88.

Od tej dolegliwości rozluźniły się ku górze kosmki maciczne, między którymi przemknęło się dziecko i dostało się do żyły zwanej czczą; stamtąd, przeciskając się przez przeponę aż powyżej łopatek, gdzie ta żyła dzieli się na dwoje, obróciło się na lewo i wyszło lewym uchem89. Skoro tylko się urodziło, nie krzyczało jak inne dzieci: „Au, au, au”, ale donośnym głosem zakrzyknęło: „Pić, pić, pić!”, jakoby zachęcając wszystkich wkoło do picia, tak iż posłyszano je w całej okolicy.

Podejrzewam was, iż pewno nie dajecie wiary owemu szczególnemu sposobowi urodzenia. Jeżeli nie wierzycie, gwiżdżę na to, ale człowiek stateczny, człowiek roztropny, zawsze wierzy temu, co mu powiadają i co widzi napisane. Nie powiadaż Salomon, Proverbiorum XIV: „Innocens credit omni verbo90” etc.? A św. Paweł, prim. Corinth. XIII: Charitas omnia credit? Czemuż byście nie mieli wierzyć? Dlatego, powiadacie, iż nie ma w tym żadnego podobieństwa do prawdy. Powiadam wam, iż dla tej właśnie przyczyny powinni byście wierzyć, wedle zasad doskonałej wiary. Sorboniści91 bowiem powiadają, iż wiara jest to argument rzeczy niepodobnych do prawdy.

Jestże w tym co przeciw naszym prawom, naszej wierze, przeciw rozumowi, przeciw Pismu św.? Co do mnie, nie znajduję w księgach św. nic, co by świadczyło przeciw temu. Wżdy92, jeśli taka była wola Boga, żali93 powiecie, iż nie mógł był tego dokonać? Ha, przez litość, nie dopuszczajcież do swego mózgu takich bredni: powiadam wam, iż nie masz Bogu nic niepodobnego. I gdyby mu się tak spodobało, niewiasty rodziłyby odtąd dzieci przez ucho94.

 

Zali Bachus nie począł się z uda Jowiszowego?

Zali Waligóra nie urodził się z pięty swojej matki?

Łapimuszka z pantofla swej żywicielki?

Minerwa nie urodziłaż się przez ucho z mózgownicy Jowisza?

Adonis z kory drzewa mirtowego?

Kastor i Polluks ze skorupy jajka zniesionego i wysiedzianego przez Ledę?

Ale więcej jeszcze zdumiałoby was i zaskoczyło, gdybym wam tu przytoczył cały rozdział z Pliniusza, w którym rozprawia o narodzinach szczególnych a przeciwnych naturze. Czytajcie siódmą księgę jego Historii naturalnej, rozdz. III i nie zawracajcie mi już głowy.

Rozdział siódmy. Jakim sposobem Gargantua otrzymał imię i jak zwąchał się z winkiem

Poczciwina Tęgospust, pijąc i zabawiając się z innymi, usłyszał straszliwy krzyk, jaki syn jego wydał wychodząc na światło dzienne, kiedy to zaczął ryczeć swoje: „pić, pić, pić!”. Zaczem ozwał się:

– Ależ gałgan tchu ma95!

Co słysząc obecni orzekli, iż sprawiedliwie powinien mieć za imię Gargantua, skoro takie było pierwsze ojcowskie słowo przy jego urodzeniu; w czym szli za wzorem i przykładem starożytnych Hebrajczyków. I ojciec, i matka chętnie przychylili się do tego zdania. Aby zaś uspokoić dziecię, dano mu się napić po same dziurki w nosie, po czym zaniesiono je do zakrystii i ochrzczono, jako jest obyczaj u dobrych chrześcijan.

Potem wyznaczono dlań siedemnaście tysięcy dziewięćset i trzynaście krów potelskich i bremondzkich96, aby mu dostarczały codziennego pożywienia: nie sposób bowiem było znaleźć dlań mamkę, która by go mogła zaspokoić, zważywszy niezmierną ilość mleka, które spotrzebowywał; mimo iż niektórzy subtelni doktorowie skotyści97 twierdzili, iż karmiła go własna matka i że zdolna była wydać z piersi tysiąc czterysta i dwa wiadra i dziewięć garncy mleka na jeden raz. Co nie jest do prawdy podobne. Jakoż twierdzenie to zostało potępione przez Sorbonę, jako cyckowato naganne, obrażające uszy i na milę cuchnące herezją.

W taki sposób spędził rok i dziesięć miesięcy życia; w którym to czasie z polecenia lekarzy, zaczęto go nosić i wykonano dlań zgrabny wózek zaprzężony wołami. W nim wożono go to tu, to tam w wielkim weselu; jakoż radość była nań patrzeć, gębę miał bowiem sprawiedliwie pyzatą, pod nią zaś jak obszył osiemnaście podbródków. Krzykiwał bardzo mało, jeno popuszczał pod się co chwila: osobliwie bowiem był niemrawy w pośladkach, tak z naturalnej kompleksji, jak i z przygodnego usposobienia, które przyszło nań stąd, iż nazbyt chętnie wąchał soczek winny. Wszelako nie łyknął nigdy ani kropli bez przyczyny: jeno gdy się zdarzyło, iż był strapiony, zgniewany, zmartwiony lub skwaszony, gdy przebierał nóżkami, płakał albo krzyczał, skoro tylko przyniesiono mu pić, zaraz nabierał ducha i stawał się w jednej chwili spokojny i wesoły.

Jedna z piastunek klęła mi się i upewniała, iż tak był wzwyczajony do tego, że na sam brzęk dzbanów a flaszek popadał w zachwycenie, jakoby smakował niebiańskich słodyczy. Tak iż przejęte podziwem dla tej boskiej kompleksji skoro tylko zbudził się rano, dzwoniły przy nim dla zabawy nożem po szklenicach albo po flaszkach zatyczką, albo po dzbanach pokrywą. Na który to dźwięk rozweselał się, trząsł i sam się kołysał, machając głową, przebierając palcami a przyśpiewując sobie zadkiem.

Rozdział ósmy. Jak odziewano Gargantuę98

Skoro doszedł do tego wieku, ojciec kazał, aby mu zrobiono ubranie wedle jego barwy, która była niebieska z białym99. Jakoż wzięto się do dzieła i zrobiono je, skrojono i uszyto wedle podówczesnej mody.

Z dawnych szpargałów zachowanych w kancelarii w Monsorze doszedłem, iż ubrany był w następujący sposób:

Na koszulę zużyto dziewięćset łokci szatelrodzkiego płótna, prócz tego dwieście na same paszki. I nie była marszczona, marszczone bowiem koszule wynaleziono dopiero później, wówczas kiedy szwaczki, gdy im się ułamał koniec igły, zaczęły się posługiwać uszkiem.

Na kaftan spotrzebowano osiemset trzynaście łokci białego atłasu; na zapinki piętnaście set dziewięć skórek psich i jeszcze pół. W tej to epoce zaczęto przypinać pludry do kaftana, a nie kaftan do pludrów: jest to bowiem rzecz przeciwna naturze, jak to szeroko wywiódł imć Okam100 w Eksponiblach pana Górnopluderskiego.

Na owe pludry101 zużyto jedenaście set pięć i jedna trzecia łokci białego aksamitu i skrojono je w postaci fałdów prążkowanych i marszczonych z tyłu, aby nie rozgrzewać lędźwi. Wewnątrz były podszyte niebieskim atłasem bardzo dostatnio. A zważcie, iż miał bardzo godne pedały i w dobrej proporcji z postawą.

Na saczek102 u pludrów zużyto siedemnaście i ćwierć łokci tejże materii; i dano mu formę jakoby kabłąka, umocowanego bardzo uciesznie dwiema pięknymi haftkami ze złota, które zaczepiały się o dwa haczyki z emalii, w każdy zaś wprawiony był ogromny szmaragd wielkości pomarańczy; bowiem (jak to podaje Orfeusz, libro103De Lapidibus, i Pliniusz, libro ultimo104) kamień ten posiada własności pobudzające i krzepiące naturalny członek. Rozporek w saczku był na półtora łokcia długi, ząbkowany jak i pludry, z sutą podszewką z niebieskiego atłasu. Jakoż widząc piękny haft dziany złotem i srebrem i ucieszne figlasy ze złota przybrane pięknymi diamentami, szlachetnymi rubinami, turkusami, szmaragdami i perskimi perłami, przyrównalibyście go do pięknego rogu obfitości, takiego jaki spotykacie na antykach i jakim obdarowała Rea dwie nimfy, Adrastę i Idę, żywicielki Jowisza. Zawsze luby, soczysty, jędrny, zawżdy zieleniący się, kwitnący, zawżdy pączkujący, pełen soków, kwiatów, owoców, pełen wszelkich rozkoszy; Bóg mi świadkiem, że lubo nań było poglądać! Ale wyłożę wam wiele szerzej tę rzecz w księdze, którą napisałem O dostojeństwie rozporka. Upewniam was wszelako, iż chocia ów saczek był długi i obszerny, owo był też godnie zaopatrzony i wniesiony we wnątrzu i w niczym nie był podobny do owych zwodnych rozporków przeróżnych fircyków, które jeno wiatrem są podszyte, ku wielkiej szkodzie płci niewieściej.

Na trzewiki skrajano czterysta sześć łokci ciemnoniebieskiego aksamitu, pociętego wdzięcznie w równolegle paski, które zasię poszyto w jednostajne cylindry. Na podeszwy zużyto jedenaście set skór rudych krów, wycięto je zaś w szpic kształtem ogona sztokfiszowego.

Na suknię zużyto osiemnaście set łokci aksamitu niebieskiego, nakrapianego w groszki zahaftowane dokoła w piękne desenie winnego krzewu, w środku zaś w srebrne dzbanuszki, otoczone złotymi różdżkami z mnogością pereł; co pozwalało mniemać, iż wyrośnie w swoim czasie na tęgiego moczymordę.

Pasek sporządzono z trzystu i pół łokci jedwabnej szerszy, półbiałej, półniebieskiej, o ile się przypadkiem nie mylę.

Szpada nie była walencjanka, ani też puginał z Saragossy: ojciec bowiem nienawidził tych wszystkich zakazanych umurzynionych hidalgów niby diabłów; ale miał piękny pałasik drewniany i puginał z parzonej skóry, malowane i wyzłocone aż miło.

Sakiewkę miał z moszny słonia, którego przysłał mu imć Prakontal, prokonsul Libii.

Na płaszczyk zużyto dziewięć tysięcy sześćset łokci mniej dwie trzecie aksamitu niebieskiego, jak wyżej, przetykanego złotymi nitkami w poprzeczny deseń, co z odległości dawało kolor niepodobny do nazwania, a bardzo ucieszny dla wzroku, jaki widzicie na gardziołkach turkawczych.

Na czapeczkę wzięto trzysta dwa i ćwierć łokci białego aksamitu i była obszerna i krągła wedle rozmiarów głowy, ojciec bowiem powiadał, że owe mauretańskie rogatywki, podobne do formy pasztetnika, ściągną kiedy nieszczęście na te ostrzyżone pałki.

Za kitkę miał piękne niebieskie pióro, uszczknięte pelikanowi w Dzikiej Hirkanii, bardzo wdzięcznie zwisające nad prawym uchem.

Jako medalion nosił złotą blaszkę wagi sześćdziesięciu ośmiu grzywien105, ozdobioną misterną emalią: na tej było przedstawione ciało ludzkie, mające dwie głowy obrócone twarzami ku sobie, cztery ręce, cztery nogi i dwa tyłki; jako powiada Platon, in106Symposio, iż była przyroda ludzka w swoim mistycznym zaczątku; dokoła zaś wypisane było w jońskich literach:

'Η αγάπη ου ζητεί τα εαυτής 107

Na szyi miał złoty łańcuch, ważący dwadzieścia pięć tysięcy sześćdziesiąt i trzy grzywien złota, uczyniony w postaci dużych ziaren, między którymi były rozmieszczone wielkie zielone jaspisy, wycięte i rzeźbione w kształt smoków, wkoło otoczone promykami i iskierkami, jak je naszał niegdyś król Necesporu. Ten łańcuch zwisał mu aż do wzgórka na podbrzuszu; z czego przez całe życie doznawał zbawczego działania, wiadomego greckim lekarzom.

Na rękawiczki wzięto na warsztat szesnaście skór karzełków, zasię trzy skóry wilkołaków na haftowane wypustki; uszyto mu je w tym sposobie na zlecenie senluckich kabalistów108.

Jako pierścienie (ojciec bowiem życzył sobie, aby je nosił na znak starożytności rodu), miał na wskazicielu lewej ręki karbunkuł wielki jak strusie jajo, wdzięcznie bardzo oprawny w szczere złoto. Na palcu pośrednim tejże ręki miał pierścień uczyniony z czterech metali, połączonych najmisterniej w świecie, tak iż stal nie szpeciła złota ani srebro nie hańbiło miedzi. Na palcu pośrednim prawicy miał pierścień uczyniony w formie spiralnej, w którym oprawny był wspaniały rubin, diament wycięty w szpic i bezcenny szmaragd phyzoński. Bowiem Hans Karwel, wielki jubiler króla Melindy, szacował je na sześćdziesiąt dziewięć milionów osiemset osiemdziesiąt cztery tysiące i osiem długowełnistych baranów109; na tyleż ocenili je i Fuggerowie110 w Augsburgu.

Rozdział dziewiąty. Barwy ubioru Gargantui

Barwy Gargantui były niebieskie z białym, jak mogliście wyżej czytać; owo przez to ojciec chciał, aby rozumiano, iż jest to dlań radość niebiańska, białe bowiem oznaczało dlań radość, uciechę, rozkosz a wesele, niebieskie zaś rzeczy niebiańskie.

Zgaduję łacno, iż czytając te słowa, dworujecie sobie ze starego opoja i uważacie ten wykład kolorów za nazbyt osobliwy i niewczesny i powiadacie, że białe oznacza wiarę, a niebieskie stałość. Ale bez uniesienia, bez gniewów, bez gorączki i cholery (czas bowiem mamy nieprzezpieczny111), odpowiedzcie mi, jeśli łaska. Innego gwałtu nie użyję przeciw wam ani przeciw nikomu w świecie. Powiem wam jeno jedno słóweczko prosto z butli.

O co wam chodzi? Co was napadło? Kto wam powiedział, że białe oznacza wiarę, a niebieskie stałość? Jedna (powiadacie) książka, bardzo lada jaka, obnoszona przez domokrążców i roznosicieli, której godło jest Herbarz kolorów. Kto ją ułożył? Ktokolwiek to był, roztropnie uczynił, że jej nie podpisał. Zaiste, nie wiem, co bardziej trzeba podziwiać: jego bezczelność czy głupotę.

Jego bezczelność: która bez sensu, bez racji i bez cienia podobieństwa, waży się nam przepisywać, mocą jeno własnej powagi, co ma oznaczać jaki kolor. Toć to jest obyczaj tyranów żądać, aby ich wola zastąpiła miejsce słuszności, nie zaś uczonych i mędrców, zwykłych zaspokajać czytelnika oczywistymi racjami.

Jego głupotę: która osądziła, iż bez innych dowodów i ważkich argumentów świat będzie stosował swoje godła wedle jego przygłupich regułek. W istocie (jako powiada przysłowie: na zadku cierpiącego biegunkę zawżdy łajna pod dostatkiem), znalazł paru głupców z czasu króla Ćwoczka, którzy uwierzyli tym gryzmołom i wedle nich wykroili swoje sentencje a porzekadła, wedle nich okulbaczyli muły112, przebrali paziów, poszatkowali swoje pludry, zahaftowali rękawiczki, oblamowali łóżka, wymalowali godła, poskładali piosenki i (co gorsza jest) naczynili potajemnie kłamstwa i szpetnych figlów między godnymi matronami.

W podobnych bałamuctwach ugrzęzły takoż i one dworskie fanfarony, dłubisłówki, którzy, chcąc w swoim godle nazwać żądanie, malują rząd koński kata za katusze, kwiatek ancholii za melancholię, wołu za wołanie. Które to homonimie są tak niezdarne, głupie, tak grubaśne a barbarzyńskie, iż należałoby przywiązać lisi ogon do kołnierza i nalepić maskę z krowiego łajna każdemu, kto by chciał jeszcze używać ich we Francji po odrodzeniu prawych sztuk i nauk.

Z takich samych racji (jeśli racjami godzi się je nazwać, nie błazeństwem), mógłbym dać wymalować prosię nadziewane, żeby oznaczyć tym nadzieję, zęby za zgryzotę, próżny nocnik, a obok łajno, niby że próżno mnie łajać, a ta noc będzie moją nike. Dno moich pludrów nazwałbym świątynią bździnów, rozporek budką szyldwacha, zamiast przypadek malowałbym psi zadek itd.

Cale113 inaczej poczynali sobie niegdyś mędrcy w Egipcie, kiedy pisywali literami zwanymi u nich hieroglyphicznymi: których nikt nie rozumiał, kto nie rozumiał, a każdy rozumiał, kto rozumiał własności, przymioty i naturę rzeczy przez nie wyobrażonych. O których Horus Apollon114 ułożył po grecku dwie księgi, zasię Polyfil w Snach miłości jeszcze dokładniej je wyłożył. We Francji znajdziecie ułamek tegoż w godle pana Admirała, niegdy noszonym przez Oktawiana Augusta.115

Ale dość na teraz; już nigdy moja łódka nie zapuści się między te odmęty i zdradzieckie mielizny. Wracam zawinąć do portu, z któregom wypłynął. Wżdy116 mam nadzieję rozpisać się kiedy o tym obszerniej i dowieść, tak przez racje filozoficzne jak i przez powagi uznane i potwierdzone od całej starożytności, ile w przyrodzie jest kolorów i jakie, i co może każdy kolor oznaczać. Tego dokonam, jeśli Bóg zachowa w zdrowiu moją formę na czapkę117, to znaczy kotliczek do parowania wina, jako powiadała moja babka.

64jęli się krzątać około podwieczorku – Wedle starego francuskiego obyczaju, który za czasów Montaigne'a już zanikał, ulubioną porą pijacką była godzina podwieczorku. Ludwik XII, sam wielki bibosz, lubował się w tych podwieczornych posiedzeniach. [przypis tłumacza]
65sam tu (daw.) – chodź tu; podejdź. [przypis edytorski]
66piję tylko z (…) brewiarza – Mnichy z zakonów żebraczych, łącząc obłudę cnoty z zamiłowaniem do kielicha, wymyślili flaszki na wino w formie brewiarza. [przypis tłumacza]
67privatio (…) praesupponit habitum (łac.) – Uczucie braku każe przypuszczać przyzwyczajenie; pewnik scholastyczny. [przypis tłumacza]
68Fecundi (…) disertum (łac.) – Kogóż by pełne kielichy nie uczyniły wymownym (Horacy). [przypis tłumacza]
69aż nadto pijemy bez pragnienia – Aluzja do niewinnych, których poddawano indagacji za pomocą tortury wodnej. [przypis tłumacza]
71Dusza nigdy nie mieszka w suchym – Słowa św. Augustyna: Anima certe, quia spiritus est, in sicco habitare non potest. [przypis tłumacza]
72rzyć (daw.) – tyłek. [przypis edytorski]
73piję jak brat templariusz – Bracia templariusze mieli u współczesnych opinię pierwszorzędnych pijaków. [przypis tłumacza]
74tamquam sponsus (łac.) – niby oblubieniec. [przypis tłumacza]
75sicut terra sine aqua (łac.) – jak ziemia bez wody. [przypis tłumacza]
70per procuram (łac.) – przez pełnomocnika; za pośrednictwem. [przypis edytorski]
76respice personam, pone pro duos – zważaj na osobę, przedkładaj (dawaj) dla dwóch. [przypis edytorski]
77podbił Bachus Indyje – Aluzja do podboju Indii przez Portugalczyków przy pomocy napojów wyskokowych. [przypis tłumacza]
78Lagona edatera – po baskijsku: w twoje ręce, towarzyszu. [przypis tłumacza]
79sitio (łac.) – pragnę; jestem spragniony. [przypis edytorski]
80Angeston – Hieronim z Hangestu, scholastyk, przeciwnik Lutra. [przypis tłumacza]
82natura abhorret vacuum (łac.) – Natura nie znosi próżni; aksjomat dawnej fizyki. [przypis tłumacza]
81lacrima Christi (łac.) – dosł. łza Chrystusa; także: nazwa wina z winorośli hodowanych u podnóża Wezuwiusza. [przypis edytorski]
83Joannis (łac.) – Jan. [przypis edytorski]
84płużyć (daw.) – sprzyjać, dobrze czynić, pracować dla dobra czegoś a. kogoś. [przypis edytorski]
85gdybym słuchała żywota świętej Małgorzaty – Żywot Św. Małgorzaty odczytywano niewiastom w bólach rodzenia, aby ułatwić poród. [przypis tłumacza]
86nie zaprzątaj sobie głowy resztą i daj jeno pracować tym czterem wołom od przodka – Przysłowie poiteweńskie. [przypis tłumacza]
87przygodzić się (daw.) – przytrafić się. [przypis edytorski]
88diabeł w czasie mszy św. Marcina (…) zębami musiał rozciągać swój pergamin – Wedle legendy dwie stare baby gadały z sobą bez przerwy, podczas gdy św. Marcin odprawiał mszę. Diabeł, który stał za nimi i spisywał ich rozmowę, nie znalazł w końcu miejsca na swoim pergaminie i musiał go zębami rozciągać, przy czym potknął się i potłukł o filar kościelny. [przypis tłumacza]
89rozluźniły się ku górze kosmki maciczne (…) wyszło lewym uchem – Zuchwałe drwiny z współczesnych teologów, którzy wykładali dosłownie przenośnię, iż Matka Boska poczęła przez ucho. Stara pieśń kościelna brzmi: Gaude, virgo, mater Christi. Quae per aurem concepisti. [przypis tłumacza]
91sorboniści – Sorbona, starożytny uniwersytet paryski, mający imię od Roberta de la Sorbonne, spowiednika Ludwika Świętego. Za czasu Rabelais'go Sorbona była warowną twierdzą średniowiecznej teologii i filozofii scholastycznej i prowadziła walkę na śmierć i życie z budzącym się nowożytnym duchem, a w walce tej płonący stos był ostatecznym i nierzadko używanym argumentem. To tłumaczy zajadłość, z jaką Rabelais, pod osłoną protekcji możnych kardynałów i samego króla, szturmuje szyderstwem i inwektywą do jej murów. Cały ten rozdział jest żartem na owe czasy bardzo ryzykownym i który autor mógł drogo przypłacić. [przypis tłumacza]
90innocens credit omni verbo (łac.) – niewinny wierzy każdemu słowu. [przypis edytorski]
92wżdy (daw.) – jednak, przecież; w końcu, wreszcie. [przypis edytorski]
93żali a. zali (daw.) – czy, czyż. [przypis edytorski]
94Podejrzewam was (…) rodziłyby odtąd dzieci przez ucho – Cały ten ustęp Rabelais uważał za bezpieczniejsze skreślić w drugim wydaniu tej księgi. [przypis tłumacza]
95Ależ gałgan tchu ma – w oryginale: Que grand tu as te gousier. [przypis tłumacza]
96potelskich i bremondzkich – Wioski w rodzinnych stronach Rabelais'go. [przypis tłumacza]
97subtelni doktorowie skotyści – Duns Skot, teolog lubujący się w subtelnych rozróżnieniach. [przypis tłumacza]
98Jak odziewano Gargantuę – Niewybredne efekty komiczne zawarte w tych przesadnych wyliczeniach zaczerpnięte są z dawnej Kroniki Gargantuińskiej. [przypis tłumacza]
99barwy (…) niebieska z białym – francuskie barwy koronne. [przypis tłumacza]
100Okam – Ockham, teolog scholastyczny, uczeń Skota. Znowuż Rabelais drwi z subtelności i łamigłówek scholastycznych. [przypis tłumacza]
101pludry (daw.) – spodnie; zwykle sięgające do kolan lub tuż za kolano. [przypis edytorski]
102saczek – słowo urobione przez tłumacza dla oddania francuskiej braguette, która w dziele Rabelais'go odgrywa pierwszorzędną rolę. Jest to podłużny woreczek, jaki w średniowiecznym kroju odzienia znajdował się u pludrów na męskie części rodne. Podobnież i zbroje średniowieczne posiadały odpowiadającą temuż saczkowi osobną ochronę. Często wyraz ten użyty jest w znaczeniu rozporka. [przypis tłumacza]
103libro (łac.) – w księdze. [przypis edytorski]
104libro ultimo (łac.) – w księdze ostatniej. [przypis edytorski]
105grzywna – daw. miara wagi, stosowana w średniowieczu i równa ok. pół funta (wynosiła średnio 200–240 g; różnie w różnych częściach Europy). [przypis edytorski]
106in (łac.) – w. [przypis edytorski]
107'Η αγαπη ου ζητει τα εαντης (gr.) – „Miłosierdzie nie szuka swojej korzyści” (św. Paweł. List I do Koryntian, Rozdz. XIII, w. 5). [przypis tłumacza]
108senluccy kabaliści – Mnichy z Saint-Louand koło Chinon, miejsca urodzenia Rabelais'go. [przypis tłumacza]
109długowełniste barany – Moneta z czasów św. Ludwika, tak nazywana dla wybitego na niej Baranka Bożego, z napisem: Agnus Dei, qui tollis peccata mundi, miserere nobis! [Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, zmiłuj się nad nami; red. WL]. [przypis tłumacza]
110Fuggerowie – jeden z najpotężniejszych domów bankowych owego czasu. [przypis tłumacza]
111nieprzezpieczny (daw.) – niebezpieczny. [przypis edytorski]
112wedle nich okulbaczyli muły – Obyczaj współczesny kazał nawet rząd mułów zdobić wedle kolorów swojej damy. [przypis tłumacza]
113cale (daw.) – zupełnie, całkowicie. [przypis edytorski]
114Horus Apollon – Horapolon, gramatyk, który żył w Aleksandrii za czasu Teodozjusza Wielkiego. [przypis tłumacza]
115we Francji znajdziecie ułamek tegoż w godle pana Admirała niegdy noszonym przez Oktawiana Augusta – Godło: Festina lente [spiesz cię powoli; red. WL]. Którego admirała Rabelais miał na myśli, nie jest pewne. [przypis tłumacza]
116wżdy (daw.) – jednak, przecież; w końcu, wreszcie. [przypis edytorski]
117forma na czapkę (…) kotliczek do parowania wina – Synonimy na oznaczenie głowy. [przypis tłumacza]