Za darmo

Froim

Tekst
0
Recenzje
Oznacz jako przeczytane
Czcionka:Mniejsze АаWiększe Aa

Żyd podniósł się, wyprostował i, gładząc brodę, wszedł do izby.

– Nie jestem Abraham – rzekł z ukłonem – moje imię jest Froim; widzę, że panowie nie tutejsi, skoro nie znają starego Froima.

– Froim, Froim – powtarzał jeden z kolegów, to imię często wspominał mój dziadek nieboszczyk, który przed laty mieszkał w tych stronach.

– A przepraszam, jak godność pańskiego dziadka?…

– Nosił to samo nazwisko, co ja – odrzekł zapytany – Brzozowski… miał niegdyś w tych stronach majątek Czarny-bród.

W oczach Żyda zajaśniał blask szczególny.

– Pan Brzozowski – zawołał – pan Brzozowski, wnuk pana Walentego… wnuczek rodzony! Pozwól pan! niech się panu przypatrzę!… Tak, tak, pan podobny jesteś do dziadka… tylko tamten nie lubił się śmiać, tak jak pan…

Kolega mój zawstydził się trochę.

– No, nic nie szkodzi, nie szkodzi – rzekł Froim – młodzi panicze lubią czasem śmiać się ze starego Żyda, bo na to są młodzi panicze… a na to jest stary Żyd, żeby się z niego śmieli.

– Ale pozwól pan…

– Nieboszczyk dziadek pański rozumiał to inaczej, i ja rozumiałem inaczej… ale, co prawda, i na świecie także było inaczej; dziś jest niedobrze, bardzo niedobrze… ale może to lepiej, Pan Bóg wie, co robi…

– Jakto, co pan mówisz? więc to lepiej, że jest teraz niedobrze na świecie?

– Ja panom wytłómaczę. Ze mnie śmieją się, że czytam książki, a czytam czasem cały dzień i całą noc… Panowie, jak przejeżdżają, to mówią, że Froim myśli przez całe życie o małej bagatelce, o głupstwie… wiecie panowie o czem? Panowie powiadają, że, jak się wbije gwóźdź w ścianę i potem jak się go wyjmie, to w ścianie jest dziurka… więc niby Froim całe życie myśli, gdzie się podziało drzewo z tego miejsca, w którem zrobiła się dziurka?

Rozśmieliśmy się.

– Ale to nieprawda jest. Froim myśli co innego; on myśli o tem, co w piśmie stoi, że na świecie będzie ciągle gorzej, coraz gorzej… ludziom zacznie się robić przewrócenie w głowie, serce u nich będzie twardsze, niż kamień, i Pan Bóg da ludziom karę… a potem po karze to oni poprawią się, i znowu będzie na świecie dobrze. Wilk będzie jadł trawę razem z kozą i krzywdy jej nie zrobi. Ja miarkuję, że niedługo Pan Bóg da już karę, bo na świecie jest gorzej, coraz gorzej i będzie jeszcze gorzej. Krzywda, fałsz, oszukaństwo nastanie gorsze jeszcze, niż teraz; jak jeden zobaczy u drugiego chleb, to mu zechce wydrzeć… jak jeden będzie mocniejszy, to zabierze drugiemu majątek, szczęście… życie mu zabierze… a dlaczego zabierze? czy dlatego, że jemu się należy? czy dlatego, że jakie prawo ma? Nie, tylko przez to, że jest mocniejszy. Nastanie taki czas, jaki jeszcze nie był, i taki ścisk na ludzi, jaki jeszcze nie był, i takie płakanie nieszczęśliwych, jakie jeszcze nie było, i taka bieda, i taka krzywda, i taka niesprawiedliwość, jaka jeszcze nie była. To się już zaczyna… to już zaczyna się… Ja, stary, nie doczekam obaczyć, co dalej będzie; ale panowie jesteście młodzi, przed wami długie życie, przekonacie się, że wszystko obróci się na gorsze…

– Tfu! do licha, panie Froim – zawołał Brzozowski – czy po to przyjechaliśmy tutaj, żebyś nas pan takimi obrazami przerażał… Ot, lepiej bądź pan uprzejmym gospodarzem i przynieś nam wina, jeżeli notabene masz jakie wino w swojej piwnicy.

Froim uśmiechnął się gorzko.

– Dlaczego ja nie mam mieć wina? – zapytał.

– Pewnie lura, jakiej świat jeszcze nie widział?

– Co panu szkodzi skosztować trochę tej lury? jak się nie będzie podobać, nie przymuszę… próba frei.

Zawołał na służącą, która też niebawem przyniosła wino i kieliszki.

Po otworzeniu butelki prześliczny aromat napełnił całą stancyę; aczkolwiek nie doskonali znawcy, spostrzegliśmy, że mamy przed sobą nielada okaz archeologii piwnicznej.

Inne książki tego autora