Za darmo

Profesor Milczek

Tekst
0
Recenzje
Oznacz jako przeczytane
Czcionka:Mniejsze АаWiększe Aa

Mówiliśmy potem o czem innem. Wieczorem profesor pokazywał mi zapisane księgi całe… studya cenne, ale ułamkowe. Cieszyliśmy się z nim razem i, życząc mu powodzenia, rozstałem się z nim nazajutrz rano…

Było to, jeśli się nie mylę, około 1839 roku. Przeniosłem się na Wołyń, i profesor Damian ze swoją historyą zszedł mi z oczów… Znowu lat kilka zbiegło szybko… mnie przy nawpół gospodarskiej, wpół literackiej pracy… a światu na przerabianiu pojęć, idei i historyi współczesnej coraz nowym krojem…

Jednego ranka postrzegłem pocztową bryczkę, zajeżdżającą przed ganek; jakież było zdziwienie moje, gdym, wyszedłszy, poznał (nie odrazu) w bladym i zmęczonej twarzy podróżnym dawnego towarzysza…

– Cóż ty tu robisz i jaki szczęśliwy traf? – zawołałem, prowadząc go do swojej przybudówki, dla książek moich skleconej. Nierychło mogłem jednak dopytać się u Damiana, że jechał… korzystając z wakacyi, do biblioteki, w której pewne studya spodziewał się dokonać.

– A cóż się z historyą dzieje? – podchwyciłem.

– A! z historyą! – rzekł jakby zawstydzony – smutna to ta historya moja… Wystaw sobie, jużem był w połowie pracy… alem się w sam czas opatrzył, że się wiele pojęć i warunków zmieniło… Urosły wymagania. Muszę myśleć nad filozoficznym poglądem na epokę, w harmonii będącym z dzisiejszemi wymaganiami nauki… inaczej dzieło będzie trącić zadawniałemi teoryami… I – dodał – historyę teraz inaczej piszą, więcej muszę zbadać literaturę, obyczaje, kulturę narodu… to nieodzowne… To, com zrobił, było jakby rysunkiem, kolorytu mu braknie, koloryt zdobyć muszę…

Mówiliśmy o tem długo. Damian westchnął.

– Jest to praca Penelopy. Co dziś się zrobi, jutro przerabiać potrzeba, przeinaczać… wypełniać, wczorajszy trud łamać. To coś jak ten pałac Stanisława Augusta na Ujazdowie, co miliony kosztował, co roku mury w nim łamano, i w końcu król zmuszony był miastu oddać go na koszary.

Żal mi było biedaka; zawczasu siwieć poczynał. Pomimo lat straconych, on sam zachował zapał dawny dla swego ideału historyi.

– A! te ofiary – mówił – to nic, bylebym dożył tego, ażebym zobaczył dokończoną pracę moją i taką, taką, jaką ja ją w duszy mej noszę! Pełną, wielką, piękną, cenną dla uczonych, zrozumiałą dla prostaczków, ponętną, jak powieść, rozgrzewającą, jak poezya… prawdziwą, jak karta z życia.

Dwa dni zatrzymałem u siebie profesora, tem w końcu, żem mu wynalazł parę niedrukowanych ustaw Zygmunta Augusta, tyczących się zarządu ekonomii i lasów królewskich. Nareszcie pożegnaliśmy się rozrzewnieni, w progu, mówiąc cicho: – kto wie, czy się jeszcze kiedy w życiu spotkamy!

Ale – dobre to przysłowie – góra z górą… wypadła podróż niespodziana na Litwę, i znalazłem się znowu jednego wieczora w S… Na myśl mi przyszedł Damian i jego historya. Student szedł ulicą – zapytałem go o profesora. Uśmiechnął się.

– A! pan pyta o profesora Milczka?

– Jakto? dlaczego Milczka?

– Bo my go tu tak nazywamy, i wszyscy go tak nazywają…

– Rozumiem – rzekłem, uśmiechając się – profesor Damian mówić nie lubi!

– Tak, i to wielka szkoda – dodał cicho młody chłopak – bo mógłby wiele rzeczy daleko rozumniejszych powiedzieć od tych, co słów nie żałują. Ale on – cały w sobie. Skromniejszego w świecie niema… Przestrasza go każdy, co się głośno i śmiało odezwie ze zdaniem, już usuwa się natychmiast i milczy… dlategośmy go Milczkiem nazwali.