CHÓR PTAKÓW
Wykłujcie, wydrapcie, rozrwijcie, rozdróbcie
Rozrzućcie, rozszarpcie zapamiętałym,
Przeklętym ptasznikom
Niezwłocznie oczy bezecne!
Potem uderzcie i bijcie lotami
Ich lice i niecne ich usta,
Co nas na zgubę wabiły;
Tłuczcie, mordercze ich skronie,
Aż się słaniając powalą.
Zazdroszcząc jeden drugiemu,
Drzyjcie się, szarpcie łakomie,
O te ich oczka ponętne!
Miotając temi kąskami,
Powoli je spożywajcie!
Dalejże za tym przysmakiem.
Szczęśliwy, kto go skosztuje!
DUDAS
Któż tej zgrai opór stawi?
BURZYCKI
Jużci nie gołemi dziesięcio palcami50. Najlepsi jenerałowie wielbią okopy. Oto tu, mój przyjacielu! jest zbrojownia naszego starego wielko i szklanookiego krytyka. Te sprzęty i zbroje właśnie nam pożądane. Oto jedna, druga i trzecia bella.
Burzycki i Dudas księgi i belle jedna po drugiej znoszą i wystawiają rodzaj barykadów 51 . Na bellów zewnętrznej stronie napisane być może jakiego oddziału umiejętności są w nich dzieła
Wszystko nowe dzieła! które powonieniem krytycznie rozbierał. – Oto wielkie encyklopedyczne słowniki, istne kramy literackie, z których każdy w potrzebie w porządku abecadłowym za szelążka nabyć może. – Z dołuśmy zabezpieczeni52, bo te drobne napastniki zdają się chcieć na nas uderzyć z najniebezpieczniejszej strony Trzymaj! trzymaj silnie.
DUDAS
Czy jeszcze mam znosić? Ej! powoli się szańcujem wobec naszych nieprzyjaciół.
BURZYCKI
Milcz no milcz! to homerycznie!
Niżej wyrażone przedmioty, powinny być kolosalne i wpadające w oczy, szczególniej pióro i kałamarz
Najprzód weź ten kij sękaty, którym krytyk młode owady od razu tłucze na miazgę! Weź ten batog, którym on uzbrojony przeciw swawoli, grubiaństwo grubiańszem czyni! Weź tę dmuchawkę, która szanownym osobom gdy ich dosięgnąć nie może, do ich peruk kulki gliniane poseła. Tem się więc broń przeciw każdemu w sposób właściwy. Weź ten kałamarz i to wielkie pióro, i pierwszemu jasnopióremu, gdy się do ciebie zbliży, pomaż skrzydła; bo kto się nie lęka niebezpieczeństwa, obawia się być obryzganym. Trzymaj się tego! Nic się nie bój, a jeżeli weźmiesz cięgi, pomnij, że tak mężnym jak i tchórzom pewną ich porcję bogowie wydzielili.
DUDAS
Jam cały sercem.
CHÓR
Wykłujcie, wydrapcie, rozrwijcie, rozdzióbcie.
Rozdrapcie, rozszarpcie zapamiętałym
Przeklętym ptasznikom
Bezzwłocznie oczy bezecne.
PAPUGA
Rozważcie przyjaciele moi! Usłuchajcie słów rozumu.
PTAK PIERWSZY
I tyś tu? Rozedrzeć najpierw zdrajczynię!
PTAK WTÓRY
Ona ich wprowadziła; wraz z niemi umierać musi.
PTAK TRZECI
Przeklęta gaduło!
Dziobiąc odpędzają Papugę
BURZYCKI
Zdają się nie zgadzać. Nie można im dać odetchnąć.
DUDAS
Dalejże! dalej.
BURZYCKI
Ta nacja w dzieciństwie jeszcze. Wiem to od żeglarzów, że podobne ludy pozorną53 szlachetnością najłacniej oszukać można. Ja kij rzucę i ty rzuć batog! Widzisz, jak spoglądają, jak się dziwią?
DUDAS
Widzę, jak dzioby ku nam zwracają; i grożą srogiem rozszarpaniem.
BURZYCKI
Składam pióro – odsuwam kałamarz – burzę warownie!
DUDAS
Czyś oszalał?
BURZYCKI
Wierzę w ludzkość.
DUDAS
Między ptakami?
BURZYCKI
Najpierw.
DUDAS
Co z tego będzie?
BURZYCKI
Tajnoż ci54, że obecność wielkiego męża zjedna mu wszystkich nieprzyjacieli55.
DUDAS
Jeżeli są głupcami!
BURZYCKI
Dlatego właśnie ja też spróbuję.
DUDAS
A więc wreszcie rozpoczynaj!
BURZYCKI
występuje
Tylko na chwilkę, to nagłe, do niechybnej zaguby wiodące postanowienie wstrzymajcie rozwagą, a wieczną okryjecie się sławą, skrzydlate narody! wy szczególniej, którzy wśród waszego rodu tem się chlubnie odznaczacie, że nie tylko z krzykiem, z wrzaskiem tam i sam latając, powietrze zapełniacie, ale obdarzeni będąc niebiańskim darem mowy i wyrazów zrozumiałych zgromadzać się – wspólnie naradzać i działać zdołacie. Dar to wielki starej parki, każde przedsięwzięcie bezrozważne, na zgubę znajomych czy nieznajomych podjęte, może nas okryć zakałą, przeciwnie wielce chwalebnie, chociażbyśmy postanowienia nasze za słuszne uznawali, słuchać upomnienia tych, którzy dokładniej obeznani z tajnemi nam okolicznościami rączym postanowieniom naszym korzystniejszy kierunek nadać umią56.
PTAK PIERWSZY
Dobrze mówi.
PTAK DRUGI
Wcale ładnie!
PTAK TRZECI
Raczej treści niż słów słuchajcie!
DUDAS
Tu tak zupełnie się dzieje, jak kiedy Francuz wpośród nas57 się zjawi.
BURZYCKI
Albo wirtuoz wśród dyletantów.
PTAK TRZECI
Nie dajcie im prawić58! pełńcie postanowienie wasze. Kto słucha wywodów – podaje się w niebezpieczeństwo ustąpienia.
DUDAS
do Burzyckiego
To ci nic nie pomoże.
BURZYCKI
Posłuchaj, jak im zaśpiewam. do ptaków Ten szkodą goni, kto czyni co nagle. Jesteście w oczywistem niebezpieczeństwie wyrządzenia sobie samochcąc ogromnej szkody – bo wskutek nieporozumienia zamierzacie zabić waszych krewnych, waszych najlepszych przyjacieli59.
PTAK PIERWSZY
Z nikim z ludzi nie mamy ni pokrewieństwa, ni przyjaźni. Zginiecie; dobrześmy to rozważyli60.
BURZYCKI
A przecie się mylicie; jużci by zupełne niepodobieństwo przewidzieć i rozważyć, tego od żadnej rady spodziewać się nie można. My tu zdajemy się być wam nieprzyjaznymi, a istotnie jesteśmy najlepszymi, najszlachetniejszymi, najbezinteresowniejszymi przyjaciółmi. My nie jesteśmy ludźmi – my jesteśmy ptakami!
PTAK DRUGI
Wy ptaki? Co za bezczelne kłamstwo? Kędyż61 macie pióra?
BURZYCKI
Pierzym się właśnie. Wszystkieśmy postradali.
PTAK CZWARTY
Do któregoż rodzaju liczyć się śmiecie?
BURZYCKI
Żeglarze przywieźli nas od południowego zwrotnika. Ten oto jest… otahaitski pośmieciuch podług Linneusza Monedula riparocandula; a ja jestem z Wysp Przyjaźni, krzykuń wielki, jest i mniejszy, ale tamten wcale nie tak rzadki.
PTAK PIERWSZY
do innych
Jak wam się to zdaje?
PTAK TRZECI
Wygląda zupełnie jak – kłamstwo.
PTAK CZWARTY
A jednak może być prawdą.
BURZYCKI
Ludzie nam wolność wydarli! – Niegdyś siadywaliśmy, kołysaliśmy się na gałązkach, odziobywali ananasy – gryźli pestki z wisien – łakociki pisango i siemię.
PTAK PIERWSZY
Ach! jakież to smaczne być musi.
BURZYCKI
Wrzuceni do klatek ohydnych! na nudnych okrętach! Towarzystwem naszem, kapitan ponury i majtki gbury, strawa zła, smutno, tajemną zawiść podsycające życie.
PTAK DRUGI
Pożałowania godni.
BURZYCKI
Przybywszy do Europy – jakby potwory byliśmy podziwiani – od osób znamienitych podług upodobania – od mieszczan za cztery czeskie, od dzieci za cztery centy – od uczonych i artystów – gratis.
PTAK TRZECI
I mnie też już raz tak mieli!
BURZYCKI
Mniemali, żeśmy obłaskawieni, bośmy, złamani głodem, nie tak jak z razu dziobali i drapali, lecz migdałki i orzeszki z rąk ślicznych dam przyjmowali, i poza uszka z wolna skrobać się im pozwalali.
PTAK CZWARTY
To też zapewne przyjemne.
BURZYCKI
Próżne zabiegi! My w sercu jak Hannibal lub jak zemsty chciwy na scenie angielskiej, nieugięci uciskiem, bez uczucia wdzięczności dla tyrańskich dobroczyńców knuli podwójny, tajemniczy wielki zamiar – względem naszej wolności i ich zagłady. – Jeśli wolno skromności zwrócić uwagę na własne czyny; o! to mi pozwólcie napomknąć, że każdy skrzydlaty więzień szczęśliwym się czuje, skoro się drzwiczki jego więzienia otworzą i nić wstrzymująca go pęknie – a on chyżym polotem oczom się wrogów usunie. – Lecz my, innego będąc sposobu myślenia gardziliśmy łacną sposobnością zyskania wolności. – Inne zamysły zapełniały piersi nasze i czekając, pełni otuchy siedzieliśmy spokojnie na bancikach naszych.
DUDAS
Pióra rość mi poczynają, jeżeli wkrótce nie zakończysz, to się w ptaka przeistoczę.
BURZYCKI
Kto chce zmyślać, powiadają, musi pierw to w siebie wmówić! do ptaków A co codziennie w oczy nam wpadało, była ich zarozumiałość, ich głupota, ich niezdatność do przedsięwzięcia czegokolwiek, ich próżniactwo, ich rubaszne gwałtownictwo, ich niezgrabne oszustwo. Ach! jakżeśmy często w skrytości wzdychali. Maże62 to plemię niegodne, by go ziemia żywiła, zdradą Prometeusza zyskanego panowania nadużywać i nie oddać je pradawnym panom – najpierwszemu narodowi?
PTAK PIERWSZY
Kto jest tym pierwszym narodem?
BURZYCKI
Wy nim jesteście! Ptaki są najpierwszym, prastarym rodem, przeznaczonym od losu być panami nieba.
PTAKI
Nieba?
BURZYCKI
I ziemi!
PTAKI
I ziemi?
BURZYCKI
Nie inaczej! Tak jest!
PTAKI
Jak to?
BURZYCKI
Bo nie tylko ludzie, ale i bogowie zatrzymują wam prawnie należącą spuściznę waszą. – Oni zasiedli ojców waszych trony, a wy tymczasem, biedni wygnańce, jakby pojedyncze odrośla starego korzenia, na własnej ziemi, jakby w obcym ogrodzie, jakoby chwast we wzgardzie i poniewierce.