Za darmo

O czym dudni woda w studni

Tekst
Oznacz jako przeczytane
Czcionka:Mniejsze АаWiększe Aa

– Jedno mam tylko życzenie – mówi dziewczyna – do ojca jechać chcę!

Zajechał zaraz powóz wytworny z woźnicą, Hania wsiada i jedzie. Podjechali pod ich starąa chatę, patrzy Hania – przed drzwiami ojciec stoi i oczy na drogę wypatruje, a w środku zgiełk jakiś – to macocha z Zośką się sprzeczają.

Choć tak odmieniona była Hania po swojej służbie, ojciec ją od razu poznał, a gdy podeszła – do serca ją przytulił. Opowiedziała im dziewczyna swoją historię, od chwili jak do studni wpadła, ale o nic Zośki nie oskarżyła, bo nie wiedziała nawet, kto to zawinił, że się tam znalazła. Zresztą, gdyby nawet podejrzenia jej jakieś po głowie się błąkały, po cóż to było teraz roztrząsać, skoro wszystko tak dobrze się skończyło?

Chciała tylko ojca ze sobą zabrać do swoich włości, ale on nie zgadzał się za nic.

– Tu urodziłem się i tu umrę, córeczko! A ty żyj własnym życiem.

Gdy tak sobie gawędzili czule. Macocha powiada do córki:

– Chodź, Zośka! Wody przynieść trzeba!

I poszły obie po wodę, a po drodze macocha córce tłumaczy:

– Musisz i ty, Zośka, na służbę do tego starucha pójść. Nie jesteś przecie głupsza od Hanki, niech on i ciebie bogaczką uczyni. Będziesz miała wszystko!

Zośka jeszcze coś tam marudziła, grymasiła, namyślała się, ale gdy tylko do cembrowiny podeszły, matka – łups ją w plecy! I do studni zepchnęła.

– Już ja wiem, co dla ciebie najlepsze! – zawołała.

I tak znalazła się Zośka w studni i na służbę poszła. A że była leniwa i kłótliwa i że w dodatku nikt nie płakał za nią, to po dziś dzień tam siedzi.