Za darmo

Damy

Tekst
0
Recenzje
Oznacz jako przeczytane
Czcionka:Mniejsze АаWiększe Aa

– Za nic w świecie! – wyrzekł dyrektor. – Niech Bóg broni!

Odtąd nie było dnia, żeby dyrektor nie otrzymywał listów polecających Połzuchina. Pewnego pięknego poranku zjawił się i sam Połzuchin, tęgi młodzieniec, o wygolonej dżokiejskiej twarzy, w nowym, czarnym garniturze.

– W sprawach służbowych przyjmuję nie tutaj, lecz w kancelarii – powiedział surowo dyrektor, wysłuchawszy jego prośby.

– Przepraszam, Ekscelencjo, ale nasi wspólni znajomi poradzili mi zwrócić się właśnie tutaj.

– Hm… – mruknął dyrektor, spoglądając z nienawiścią na ostre końce jego butów. – Jeżeli się nie mylę – powiedział – ojciec pański posiada majątek i pan nie jest w potrzebie, po cóż więc stara się pan o tę posadę. Przecież pensja mizerna.

– Nie ze względu na pensję, a tak… Jednak służba państwowa…

– Tak… Jestem pewny, że za miesiąc znudzi się panu to zajęcie i porzuci pan je, a tymczasem są kandydaci, dla których ta posada jest karierą na całe życie. Są biedacy, dla których…

– Nie znudzi się – przerwał Połzuchin. – Słowo daję, że będę się starał.

Dyrektor wybuchnął.

– Powiedz pan – spytał z pogardliwym uśmiechem – dlaczego nie zwrócił się pan wprost do mnie, lecz uważał pan za potrzebne trudzić damy.

– Nie wiedziałem, że sprawi to panu przykrość – odparł Połzuchin i zmieszał się. – Lecz, jeżeli pan nie przywiązuje wagi do listów polecających, to mogę przedstawić świadectwa.