Za darmo

Wycieczki po Litwie w promieniach od Wilna, tom II

Tekst
Oznacz jako przeczytane
Czcionka:Mniejsze АаWiększe Aa

Wjeżdża się następnie do wsi Ojran, dobrze zabudowanéj i opatrzonéj wygodną gospodą: znać byt dobry u ludu, który tu jeszcze mówi polskim językiem. Ale właśnie przez tę wieś przechodzi granica plemion i mowy Rusinów i Litwy. Zacierające się, ale jeszcze dosyć wyraźne różnice, nie tylko w mowie, ale w ubiorze i obyczajach, dają się widzieć. Skreślmy te różnice, tém bardziéj że mamy pod ręką wyborny materiał72, a recenzenci warszawscy nam zarzucają, że w naszych Wycieczkach jest za mało etnograficznych studiów. Zarzut bolesny, bo mający dowodzić, że nie znamy i nie kochamy naszego ludu.

Uważajmy te różnice pod względem budowy ciała, ubioru, pokarmów, zwyczajów, obyczajów i wzajemnego stosunku obu plemion.

Kmiotek pochodzenia litewskiego jest wysoki, z długą szyją, blondyn lub szatyn (nigdy brunet), oczy ma błękitne, płeć białą. Rusin wzrost ma średni, barki szerokie, szyję krótką a grubą, wąsy i zarost brody ciemno lub jasno żółty, płeć śniadą73. Litwinki posiadają te rzewne, wrodzone estetyczne piękno, które się nie da określić. W dużych błękitnych oczach tych prostych córek wioski jest tyle wyrazu i (jeśli wam się podoba) dystynkcji, że przypisywalibyście ją dobremu wychowaniu, o które się po siołach naszych nikt jeszcze nie troszczył. Rusinki są rubaszniejsze, brak im wrodzonego szyku, który starają się zastąpić, zwłaszcza w dni świąteczne, strojem.

Strój to rzecz ważna w postrzeżeniach nad ludem. W nim jest tradycja ojców, w nim cecha stateczności lub lekkości ludu, w przywiązaniu do téj świętéj, ojczystéj tradycji.

Litwin nosi długą za kolana kapotę, zwaną siermięgą, takiż kożuch, zawsze powleczony płócienkiem domowego wyrobu lub suknem, zawsze ma chustkę na szyi – niestety! już kolorową, kramną. Kapota Rusina jest krótsza, zowie się tu z rosyjska jarmiakiem, kożucha niczem nie powleka, szyi nie obwiązuje chustką prawie nigdy, błyszcząca spinka w koszuli stanowi tu cechę eleganta. Długi, rusy włos i takiż wąsik, nadaje mężczyźnie wyraz prawdziwego piękna, ale niestety już i tutaj, nożyce miasteczkowego cyrulika nadają głowom kształt niby cywilizowany, bo kmiotek pochodzenia rusińskiego, skłonniejszy jest od Litwina do postępowych innowacyj. Ślicznie Litwinkom w ich splotach kos, ozdobionych wstążkami lub kwiatem, w ich gorsetach bez rękawów i z przodu zasznurowanych, w białych lnianych spódniczkach. Uroczo wygląda na ich szyi medalik, szkaplerz lub sznur bursztynowych paciorek. Strojniej wygląda Rusinka, w swojej czarnej lub granatowej kapocie, fałdowanéj z tyłu i ozdobionej wielką liczbą mosiężnych guzików; ustraja jéj głowę chustka na głowie albo ogromny fałszywémi kwiatami ubrany czepiec; ale w tym stroju jest jakaś niesmaczna przesada, która szkodzi naturalnemu wdziękowi rusokosych krasawic. Rusinki chcą, Litwinki umieją być pięknemi.

Zewnętrze i wnętrze domów jednego i drugiego plemienia nie zdają się pomiędzy sobą różnić, chyba większą trochę oprzątnością u Litwina74. Chata sosnowa, słomianym dachem poszyta, izba okopcona, stół, ławy, piec, zapiecek i żarna, konieczne u biedaka jak fortepiano w bawialni szlachcica – oto cały sprzęt naszego kmiotka, bez względu na jego plemienność. Pod względem zbytku oba plemiona równa – niedostatek.

Za to w pokarmach i napojach obu plemion znajdujemy widoczne tradycjonalne różnice; Litwin lubi pokarmy tuczne: wieprzowina na jego stole jest niezbędnym przysmakiem. Zajada wereszczakę, potrawę z mózgów baranich i cielęcych, zwaną kiejpszasza i mniéj pod Wilnem, więcéj na głębszej Litwie znane szupienie, potrawy z grochu, kiełbas i krup jęczmiennych. Rusin chętnie jada potrawy mączne, kaszę, bliny, rodzaj zakwaszonego ciasta z jęczmiennej i owsianej mąki, pija kwas domowy, z mąki żytniej lub z leśnych jabłek ufermentowany i uracza się do zbytku nieszczęsną gorzałką, wtedy gdy Litwin woli miód, piwo domowego wyrobu (ałaus), a uracza się krupnikiem, to jest ciepłą gorzałką przegotowaną z ostremi korzeniami i miodem.

Porównajmy teraz dwa plemiona, pod względem rozwoju umysłowego, bo o wykształceniu naukowem jeszcze tu wcale nie ma mowy.

Litwin mniej ma umysłowych zdolności od Rusina; języka obcego z trudnością się naucza i nigdy dobrze nim nie mówi, Rusin przeciwnie, posiada lingwistyczną zdolność, a w stronie, o której mówimy, tłumaczy się po polsku z zupełną czystością. Litwin nie lubi się uczyć nieswojego języka, a jeśli nim mówi, czyni to niechętnie. Rusini zdolniejsi są do rzemiosł, z Litwina lepszy rolnik i strzelec.

Litwin lubi raczéj życie domowe, Rusin publiczne, miasteczkowe, karczemne, rozstrzelone. Piosenki Litwina są tęskne, erotyczne w czystem znaczeniu wyrazu, albo wojenne, które bardzo lubi. Rusin podhulawszy, lubi zaśpiewać dwuznaczną piosnkę, której by skromniejsze usta Litwina nie powtórzyły.

Ponieważ Litwin bardziéj zasklepia się w domu, niż wylewa na zewnątrz, przeto wykształcił w sobie cnoty domowe, w wyższym stopniu od Rusina. Więcéj kocha żonę i dzieci, drzewa owocowe swojego ogrodu i kwiaty, które lubi i z przyjemnością uprawia. Rusin jest hojniejszy, Litwin skąpszy i oględniejszy na jutro; Rusin otwartszy, Litwin skrytszy. Rusin burzliwy, ale wnet zapominający obrazy, Litwin łagodny ale mściwszy, nieprędko przebaczy. Pod względem poszanowania cudzéj własności, Litwin wyżéj stoi od Rusina.

Pożycie małżeńskie lepsze u Litwy niż Rusi; więcej wzajemnego przywiązania małżonków. Prowadzenie się dziewcząt u obu plemion jest bezwyjątkowo nienaganne, ale po wyjściu za mąż, kiedy Litwinka domatorka, religijna do fanatyczności i nieśmiała, oddaje się całkowicie mężowi i dzieciom, śmielsza i zalotniejsza Rusinka, częstokroć zostawszy mężatką (mołodzicą) dozwala sobie niedozwolonych przez katechizm restrykcji. Zacny kapłan, który przez długi czas ze stanowiska swojego był wtajemniczony w obyczaje obodwóch plemion, zapewniał nas, że błędy, którym niekiedy ulegają Litwinki, pochodzą zawsze z uczucia, błędy zaś Rusinek, mają prawie zawsze źródło w zalotności lub materialnej rachubie.

Litwin bezwarunkowo wierzy w księdza, Rusin zabobonniejszy, wierzy w gusła, czary i przeznaczenie.

Ciekawym jest wzajemny stosunek plemion od wieków żyjących w jednéj wiosce i związanych historyczną przeszłością. Litwin ma Rusina za mniej moralnego, Rusin wyśmiewa Litwina, bo ma go za mniéj cywilizowanego. Małżeństwa mieszane są rzadkie; Rusin bierze chętnie za żonę Litwinkę, choćby ubogą, Litwini unikają stadła z Rusinkami, które w ich pojęciu uchodzą za leniwe i rozrzutne. Gdzie matka jest Litwinką, dzieci Rusina wychowywa po litewsku albo te się polonizują, bo polszczyzna gra tu pośredniczą rolę. Często w małżeństwach mieszanych mąż i żona nie rozumiejąc wzajemnie swoich języków, mówią do siebie po polsku; skąd polonizacja młodego pokolenia w miejscach, gdzie się Ruś litewska styka z właściwą Litwą.

Oto są zebrane na miejscu postrzeżenia nad obyczajami ludu. Tyle plemion, tyle plemiennych gałęzi, rozrasta się na naszéj pięknéj ziemicy, że badanie ich, istotnie godném jest uwagi.

Ale wracamy do przedmiotu.

Na prawo za Ojranami widzimy ładny z gotyckim pałacykiem dwór Gieszyszki należący dziś do książąt Giedroyciów, a niegdyś z przyległym dworem Europą czy Ejropą, wchodzące w skład funduszów jezuickich75. Piękne jezioro rozdziela te dwa dwory, wypływa z niego mała rzeczka, na któréj jest przy drodze grobelka osadzona wierzbami i młynek. Tu kiedym się chciał wieśniaka o coś rozpytać, nie zrozumiał mię i zbył jedném słowem ne suprantu. Litwin, na ziemi czysto litewskiej, nie mogłem się rozmówić z Litwinem!

 

Nie umiem wam nawet powiedzieć, skąd pochodzi nazwa tutejszej Europy, bo między dwoma tutaj zacnemi znawcami języka litewskiego, trwa od lat kilku żwawy i dotąd nierozstrzygniony spór o źródle tej nazwéj. Jeden twierdzi, że pochodzi od aure-upe! tam rzeka!, drugi, że od ejrupis, ćwikulec (krzew). Spory filologiczne i tu się już zakradły – do skromnej litewskiej parafii. Znawcy się sprzeczają; zgadnij tu profanie cui fides? Chyba trzymając się metody autora Mównictwa, przeczytać wyraz na wspak, potém nadłamać szyję każdéj literze i tym sposobem przyjść do nowych, zadziwiających lingwistycznych kombinacji.

II

Droga z Dukszt do Kiernowa – Wrażenie przy wjeździe – Góry Zamkowe – Plebania – Kompas – Rozkopywanie gór – Historia Kiernowa – Kiernus – Pajata – Dalrywradcy – Kiernów ma znaczenie mityczne – Gromadzkie zebrania – Wiece (snejgas). Obieranie i podnoszenie wielkich książąt – Upadek Kiernowa – Kronika kościoła

Od Ejropy czy Europy, tam rzeki, czy ćwikulca, droga sadzona brzozami prowadzi do gęstego liściowego lasu, którego spory kawał mamy do przebycia. Jakże tu pięknie, zielono, jak bogato drzewo liśćmi, a ziemia odziała się kwieciem! jakie bujne zboża kołyszą się po obu stronach drogi. O! nieprędko jeszcze Litwie naszéj zabraknie chleba! Ziemia, co przekarmiła tyle pokoleń praojców, jeszcze i dla wnuków ma w łonie swojém dobry zapas żywotnych soków; bógdajby z temi sokami dała nam wyssać ducha starych Litwinów, a w chlebie ze swego żyta, a w ałausie ze swego jęczmienia nakarmiła, napoiła nas staroświecką dzielnością.

Wjeżdżamy w miejsca górzystsze, widok coraz się piękniej urozmaica, na koniec ze wzgórka, widnieje siara drewniana wieżyczka kiernowskiego kościoła, draniczne i słomiane strzechy przedgedyminowskiéj stolicy Litwy.

Bosy chłopak otwiera nam wrota, liche, zwyczajne wiejskie wrota, strzegące lichej, z 18 chat złożonej wioski, ogrodzonéj nie wałami i murem, ale prostym chruścianym płotem.

To niegdyś stolica Giedymina, to stolica Litwy!

Rozleglejszą i szerszą była ta mieścina przed sześciuset laty! Żużle daleko na polach znajdowane świadczą o wielkim obszarze dawnego grodu Kiernusa i Giedymina. Tu miały być niegdyś kuźnie, a tych większa liczba w miastach litewskich niż dzisiaj być musiała. Nie tylko ostrzono tu lemiesze i sierpy – ukuć niekształtną, ale hartowną zbroję dla wojowniczych Litwinów, ukuć gruby i niepokaźny, ale ciężki na głowę Niemca brzeszczot, wygiąć nagłównik dla konia i hełm dla wojownika – to wszystko musieli umieć miejscowi litewscy kowale i płatnerze, bo tylko najbogatsi mogli sprowadzać z zagranicy wytworniejszą zbroję, tylko najmężniejsi mogli się ubierać w łupy na nieprzyjaciołach zdobyte.

Ale te żużle lub gdzieniegdzie znaleziony kawał cegły, to są jedyni współcześni obywatele dawnego miasta, którzy nam mogą coś powiedzieć o jego przeszłości. Gorzej jak Herkulanum i Pompeja – miasta dawnéj Litwy nie wulkanicznym popiołem, ale popiołem zapomnienia zostały przykryte. Tam szczęśliwy rydel archeologa odkrywa całego mamuta przeszłości, z kośćmi i skórą – tam od świątyni aż do kuchni karta domowego życia narodu najpiękniej się rozwija przed badaczem, – tam do zrozumienia przeszłości dosyć jest mieć dobre okulary, – u nas, archeolog powinien posiadać naukę Cuviera i serce poety, aby z cegiełki, z kształtu ostrogi zgadł, a raczéj odczuł epokę narodowości, stopień towarzyski, niemal serce tego człowieka, przy którego zbutwiałym szkielecie znalazł tę ostrogę. Bo jakież dane mamy w historii? jakie bierzemy z tego, cośmy dotąd odkryli.

Okruchy tylko, biedne okruchy!

Nie spoimy ich żadną miarą bez pracowitych studiów historycznych, bez ognia wyobraźni, bez cementu miłości.

Ale wracamy do Kiernowa.

Marna mozoła szukać posady i szczątków dawnego miasta, pomimo żużli i cegieł, rozsypanych na polach. Zwróćmy się na lewo ku staremu kościołowi – ku górom zamkowym i świętym, ku Wilii, która u stóp tych zamkowych i świętych gór uroczyście przepływa – tam jeszcze jest trochę to zabytków, to podań, tam przypomnisz Kiernów przedwieczny, Kiernów Gedymina, Kiernów ostatnich Krywe Krywejtów Litwy.

Z niecierpliwością oglądania tego, co jeszcze w Kiernowie pozostało, tylko pobożném przyklęknieniem uczciwszy stary kościół, od którego już się odkrywa widok na Wilię – śpieszymy obejrzeć posadę dawnego zamku.

Ten się rozciągał na trzech wzgórkach, z których dwa większe, skrajne, zachowały dotąd nazwę gór zamkowych; trzeci, mniejszy, zasłoniony dwoma drugiemi i starannie rydlem wykształtowany na formę owalną, dziś krzewami porosły, zwie się świętym76. Wszystkie trzy wzgórza wąwozami swojemi przymknięte są do Wilii, która tu się majestatycznie zakręca, – odsłaniają się piękne błonia i lasy, za rzeką w powiecie trockim leżące, i przymglone wieże kościołów w Poporciach i Kozakiszkach. Same zaś góry widziane z dołu, od Wilii mają prawdziwie uroczystą postawę.

Piękną jest Wilia, która tu się zakręca, cudną jest zielona równa dolina, gdzie według podania Narymunt w 1279, zebrawszy swych braci: Dowmunta, Holszę, Gedrusa i Trojdena, rozdzielił się z nimi panowaniem nad szeroką Litwą, i gdzie mogły się odbywać religijno-narodowe litewskie wiece. Lud jeszcze łączy tę dolinę z imieniem pięknej Pajaty.

Na jednéj z gór zamkowych zbudowana plebania kiernowska. Szczątki wału i podanie – oto jest wszystko, co wskazuje dawniejszą tego miejsca świetność. W kurniku, oborze i stodole proboszczowskiej domyślamy się bastionów, świątyń, komnat wielkoksiążęcych. Zamek starożytny, według obyczajów dawnéj Litwy, musiał być drewniany, więc nawet ani cegła nie wskazuje ściśle miejsca jego obwodu.

A probostwo jak wszystkie nasze skromne probostwa. Z niską strzechą, niskiemi okny, ganeczkiem z ławkami, trzema czy czterema izdebkami, z zacnym a serdecznym księdzem proboszczem, który was uprzejmie powita, zaprosi na obiadek, a ze staropolską gościnnością i miejscowość pokaże, i co wie z akt i z podań ludzkich, chętnie opowie.

Ale niestety! miejscowość jużeśmy naprędce obejrzeli. Akta kościelne niebogate – proboszcz nie od dawna tu mieszka, a lud litewski, wskutek wojen i moru dawno się z Kiernowa rozpierzchnął. Osiedli ludzie obcy, zachoży, to z Rusi, to z dalszych stron Litwy, to z Mazowsza, to nawet ze Szwecji, jako pozostali z wojen żołnierze77. Nie pytaj o potomków Juksczonisów, Mieszkonisów, Mankunisów – któremi Zygmunt pierwszy uposażył plebanią, jak to czytamy w jéj nadaniach.

Tak niewiele zostało w Kiernowie pamiątek i wspomnień, że musisz odmówić chyba do ciemnéj przeszłości tę modlitwę, którąś w domu ułożył, którąś w duszy przywiózł, rojąc, że ją odmówisz wobec przynajmniéj gruzów, dobitniéj mówiących do serca.

Z obejrzenia posady probostwa tyleśmy się tylko dowiedzieli, że dawna plebania stała na tymże wzgórku, lecz daléj ku Wilii, tak że front jej był nie ku kościołowi, ale na wybrzeże rzeki. Cudowny był widok z okien plebanów na domową rzekę, na zamkowe i święte góry. Dlaczego nie natchnął ich większą ku téj ziemi miłością, większą chęcią wywiedzenia się i zapisania w aktach świeżych jeszcze tradycji ludu miejscowego, którego ojcowie walczyli pod Giedyminem, składali ofiary Krywe Krywejcie.

Pałając żądzą starożytniczych zdobyczy w Kiernowie – z radością ujrzeliśmy na dziedzińcu plebanialnym staroświecki kompas – wprawdzie nie starszy jak z drugiéj połowy przeszłego wieku i skądinąd przez dzisiejszego proboszcza, ks. Skirmunta przewieziony – ale zawsze charakterystyczny zabytek sztuki rytowniczej i panegirycznego konceptu.

Na ołowianéj blasze oznaczone są dwanaście znaków zodiaku, w fantastycznych floresach, obok nich po jednéj stronie w kręgach wyryto systemat Kopernika – po drugiéj w takichże kręgach, zmiany faz księżycowych.

W środku cyferblatu, wypracowano dwa herby, Strzemię i Lis, a cała robota zamyka się w kwadracie, opasanym czterema następnemi dystychami:

NAPIS Z GÓRY

„Wielkie imie Buczyńskich Najwyższy ogłosił,

Na zaszczyt masz to strzemię z nieba, abyś nosił”.

ZE STRONY PRAWEJ

„Z antenatów Mążyńskich, Lis herb tryumfuje.

Dowod jasny, gdy tenże w herbie im hołduje”.

ZE STRONY LEWEJ

„Nie miej Litwo mniéj bronna żadnéj odtąd trwogi,

Na obronę ojczyzny ma ta strzała rogi”.

U DOŁU

„W tym kompasie momenta, kwadranse, godziny,

Niech rotmistrzom skazują sukcessow nowiny78”.

Anno Dni 1787. maji 16. d. inven. delin. sculp. J. J. M. K. W. M.

Korzystając z uprzejmości zacnego proboszcza oraz z pomocy, jaką nam udzielili ks. Cezar Giedroyć, dziedzic Giejsiszek, oraz dozorca włościan skarbowych p. Szwedowicz w towarzystwie dwóch młodych ludzi, którzy tu gościli z Wilna, w ciągu dwóch dni czyniliśmy poszukiwania z rydlem na górach kiernowskich. Góra Święta czyli Barszczowa silnie intrygowała naszą wyobraźnię, rozkołysaną wspomnieniem ostatniego Krywe Krywejty, który w czasie chrztu Litwy schronił się do Kiernowa z ogniem Znicza i ze swojemi bóstwami. Miał tu niewątpliwie świątynię na górze, bo Litwini czy pod sklepionym dachem, czy pod otwartem niebem, lubili się modlić na górach, aby być bliżej bóstwa. Miejsce przez nich na świątynię obierane oznacza to samo poczucie piękna, które już nieraz podziwialiśmy w zakładaniu miast i zamków w pogańskiej Litwie. Rzewnie z tych gór modlitwa musiała płynąć do niebios! – Tak tu dokoła pięknie i uroczyście; tak myśl płynie po otwartym horyzoncie!

Poczęliśmy kopać od wschodniéj strony góry – gdzie była ziemia nasypana nieco wyżej, jakby to miejsce miało służyć za część oddzieloną dla bóstw czy kapłanów – reszta zaś góry dla ludu. – Kopiąc półowalnym obwodem, jak wskazywały okruchy cegieł, natrafiliśmy na ślad fundamentów tego litewskiego Sanctum Sanctorum, w środku którego znajdowane węgle mogły być znakiem palenia ofiar. Ale żadnego wyraźniejszego śladu przeszłości, żadnego nie znalazłszy metalu, nie wsparci choćby przenaturzoną tradycją ludu, bo jakeśmy rzekli, starej miejscowej ludności od dawna nie masz w Kiernowie, – mając do tego nazbyt mało czasu – musieliśmy zaniechać kopania góry świętej, tem bardziéj że na drugiej, czyli zamkowej – jedyny ze starych tutejszych ludzi i to zachoży Mazur – obfitsze obiecywał nam plony.

Pamiętał on na tamtéj górze loch, do którego, będąc dzieckiem, rzucał kamyki. Otwór do niego, zasypany ziemią, miał się oznaczać okrągłą wklęsłością: z pośpiechem pobiegliśmy na górę – a znalazłszy na niéj kilka takich wklęsłości, do każdej oddzieliliśmy po kilku robotników. Stary nasz Cicerone zapomniał miejsca lochu, o którym nam gwarzył. Stare jego nogi od dawna już odwykły od zwiedzania stromych gór – od młodości nie był na górze zamkowej, choć od niej nie dalej jak o kilka kroków ma swą chatę. Usilnie, ale obojętnie pracował z rydlem, nie troszcząc się wcale, że zawiódł nasze oczekiwania – bo cóż go, starego Mazura, miały obchodzić starożytności niepotrzebne litewskie?

 

Po całodzienném znojném kopaniu, nic nie odkrywszy, prócz w jedném wydrążeniu kilku kostek i to czy ludzkich rzecz wątpliwa – musieliśmy do szczęśliwszéj chwili odłożyć poszukiwania bogów i bohaterów kiernowskich. Nim z grobów wychylić nam raczą swoje oblicza – pokopajmy się w kartach dziejów, aby tam odszukać, choć ciemne i dalekie o nich wspomnienia.

*

Założenie Kiernowa odnoszą historycy 1040, czy jak twierdzi Narbutt, datuje od 1035. Ni mniéj, ni więcéj, jak ośmset dwadzieścia cztery latek od chwili, w któréj to piszemy79. Nazwa jego pochodzi od litewskich wyrazów; kieras-nauies nowy krzew albo nowy karcz mający liczne odrośle. Stąd na nowo rozkrzewił się, stąd dał się poznać światu naród litewski, wierzymy więc chętnie w etymologiczną trafność nomenklatur. To miasto, po zawojowaniu jednych, a zbrataniu się z Litwą pośrednictwem wiary drugich Rusinów, posłużyło Kiernusowi, zakładcy i książęciu Kiernowa, do osnucia potężnego i pełnego świetnéj przyszłości litewsko-ruskiego państwa. Rozparł się na niem szeroko – a marząc o jeszcze większych podbojach, jedną ręką uderzył na północ, drugą pustoszył jeszcze mu się opierającą Litwę. Znacznie zaokrągliwszy swe posiadłości, a resztę wieku spędziwszy spokojnie, gdy umarł w 1097, usypano mu grobowy kurhan nad jeziorem Żoślą po drugiej stronie Wilii, niedaleko Kiernowa, czy jak chce Stryjkowski, niedaleko Dziewałtowa przy Świętéj rzece: „Tamże mu i bałwan postawili na sławę i pamiątkę wieczną, gdzie Litwa i Żmujdź za boga długo chwaliła, aż potem zgnił, ale gdy na tém miejscu gaj urósł, czynili tam ofiary poganie i chwalili owe drzewa za bogi80”.

Nie zostawując syna – jedyną swoją córkę imieniem Pojatę, wydał za swojego pokrewnego Zywibunta, pamiętnego zdobyciem Mińska, Pińska i Turowa, oraz przyłączeniem do Litwy księstwa dajnowskiego (w dzisiejszym powiecie lidzkim). Podczas wypraw wojennych męża, Pojata (którą podanie piękną nazywa), mieszkając w Kiernowie, musiała się odznaczyć pięknemi cnotami i miłością ludu, kiedy syn jéj Kukuwojtis wzniósł drewniany posąg nad grobem ojca, tamże w Żoślach – a lud przychodził czcić ją jak boginię, śpiewając na cześć jéj pieśni. Tę samą co o posągu Kiernusa przytaczają kronikarze legendę, że gdy się drewniany posąg Pojaty po upływie lat obalił i zniszczył – na jego miejscu wyrósł gaj lipowy, który Litwini uważając za święty, przychodzili się modlić do bogini Pojaty.

Piękny to i jedyny w mitologii litewskiej przykład podniesienia do apoteozy cnót ziemskich niewiasty – tą niewiastą była Kiernowianka.

Zywibunt umarł w 1162, syn zaś jego Kukuwojtis w 1169, po którym panował na Kiernowie syn Kukuwojtysa Swalktes, człek bogaty i potężny, w 1204 zdradziecko w Inflantach zabity. Odtąd w dziejach Kiernowa i w dziejach Litwy nastaje historyk na pewność, bo to się rzekło o Kiernusie i jego dynastie, jako nie wytrzymujące krytyki dziejowej, do podań wątpliwych policzyć należy. Śmierci Swalktesa miał się mścić we dwa lata później syn jego Utenes – ale pojmany później przez mieczowych rycerzy, odjął sobie życie w więzieniu, w zamku Wenden, w 1212 r.

Książęta kiernowscy, o których mówimy, już nie byli wielkiemi książętami Litwy. Inne książęce dynastie, silniejszą ręką odjęły im sceptr zwierzchniczy – byli jednak panującemi na Kiernowie, Kiernów był stolicą państwa, a zarazem stolicą gminowładnych i teokratycznych rządów całéj Litwy. Dziwna rzecz! jak w Litwie, na pierwszy rzut oka niewolniczo swemu monarsze uległéj, w świętem była poważaniu gromada ludu sejmująca nad swojemi prawami. Ważniejsze prawa podawał arcykapłan w imieniu bogów, – mniej ważne stanowił lud sam dla siebie. Gdy uderzono w mityczny dzwon Warpas, (dzwon wiecowy) na hasło gromadzkiego zebrania (snejgas), szli do Kiernowa rządcy okręgów, szli ojcowie rodzin, szedł arcykapłan i wszyscy, gwarząc o powszechném dobru, uchwalali ustawę usankcjonowaną przez religię; ustawę, którą wszechwładny wielki książę Litwy, poszanować musiał. Na jednej z tych gór kiernowskich albo w okopie nazwanym dotąd Horodyszcze, albo co najpodobniej na dolinie Pojaty, odbywały się gromadzkie obrady z całym charakterem świętości – bo świętą jest zaprawdę wszelka potrzeba ogół obchodząca. Dzicy poganie, nigdy może nie słyszeli, a jednak sercem odczuli wielkie słowa Chrystusa „gdzie jest was dwóch albo trzech w imię moje zgromadzonych, tam i ja jestem”.

Pomimo że prowincje litewskie wzdłuż i wszerz rozpuszczały swe konary, a inne miasta zostawały kolejno już to stolicami całego państwa, już pojedynczych dzielnic – Kiernów nie przestawał być uważany za serce Litwy, jakby za mistyczne centrum jéj jednolitości.

Tu w r. 1252 Mendog, zagrożony to od książęcia Daniela, to od Krzyżaków, to i od własnych litewskich i żmudzkich panów, którzy się zdradnym podszeptom nieprzyjaciół odjąć nie mogli – zwołał sejm ogólny narodu, gdzie do zdrowo myślących głów i czystych serc litewskich przemówił w sposób tak przekonywający, że jednogłośnie przysięgli zdobyć się na wszelką ofiarę, byleby utrzymać nierozdzielność i niepodległość Litwy. Zwrócono uwagę na rycerzy inflanckich, którzy by w obecnej chwili zdołali być dobrymi sprzymierzeńcami dla Litwy – i wyprawiono w poselstwie do ich mistrza Andrzeja Stückland. Skutkiem tych układów było chwilowe nawrócenie Mendoga na wiarę katolicką.

Do Kiernowa w 1257, po śmierci Wojsiełka, zebrali się panowie litewscy i ruscy i obrali swym wielkim księciem Świętoroha 96 letniego starca – który jednak zdołał zaradzić trudnym okolicznościom kraju, udaremnić zamysły, jakie papież, król czeski Ottokar II i Krzyżacy, powzięli względem litewskiej niepodległości. Syn jego Germund, wielki książę litewski, umarł w Kiernowie 1275, a po śmierci Ramunda, wnuka Giermundowego, w 1278, zebrał się znowu do Kiernowa wielki sejm narodowy litewski, na którym uchwalono zasadnicze prawa Litwy, a wielkim księciem umocowano Trabusa. To wszystko są dowody, że Kiernów w starożytnej Litwie uważał się za jakiś gród centralny, religijno-narodowy, gdzie się zbierał naród, ilekroć szła rzecz o uchwalenie czegoś względem doli powszechnéj. Ten jego tradycyjny charakter szanowali nawet książęta Rusi litewskiéj, drugiéj i nieodłącznéj części wspólnego państwa.

W r. 1279 Krzyżacy wespół z królem Erykiem, zamierzyli wyprawę na Kiernów jako na stolicę Litwy. – Zbito ich pod Aszerodem.

Tamże w Kiernowie, starym obyczajem obrany i podniesiony na wielkiego księcia, Narymunt w r. 1280 przeniósł z Nowogródka tutaj, jako w środek państwa, rezydencję wielkich książąt Litwy i po raz drugi uczynił to miasto prawdziwą Litwy stolicą. Następca Narymunda Trojden i pretendent do tronu Litwy, protegowany od Krzyżaków Pelus, tamże zostali wybrani i podniesieni na książąt. Rymund syn Trojdena, a wielki książę litewski, pokonawszy stryja swego Dowmunta, zebrał tu panów i bojar litewskich w 1282 r. i jak mówi Stryjkowski „na polach kiernowskich, uczynił sejm albo rokosz”, gdzie składając władzę, a udając się do klasztoru, radził wybrać na książęcia Witenesa, jednego z przedniejszych Litwinów rodem z niedalekiéj mieściny Ejragoły. Usłuchał go naród i tutaj wybrał i podniósł na księstwo Witenesa.

Godne uwagi, bo malujące duch rządu w Litwie, są wyrazy, które Stryjkowski kładzie w usta Rymunda: „Wolniście ludzie, wolnie i według uznania swojego pana sobie obierajcie, który by jednakże wszystkiej rzeczypospolitej waszej był pożyteczen”. Nie wątpimy, że w duchu rządu Litwinów była pierwiastkowo zasada wolnego obioru panującego, – zawsze jednak wyrazy, któreśmy przytoczyli, zanadto tchną wyobrażeniami polskiemi z czasów Stryjkowskiego, abyśmy je za autentyczne Rymunda, poczytać mieli.

Przez jego długie a burzliwe panowanie nie czytamy w kronikach wzmianki o Kiernowie. Historycy zajęci wojnami tego książęcia, w dalekich stronach toczonemi, nie mieli co notować stolicy ustronnéj, opuszczonéj przez monarchę i wojsko, a tém samém chylącej się do upadku.

Ale Kiernów nie stracił swego narodowego znaczenia: w nim 1316 r. podniesiono z wielką uroczystością na wielkiego księcia sławnego Giedymina. Giedymin początkowe lata swojego panowania przebywał w Kiernowie. Kusili się o to miasto Krzyżacy, znając jego nieobronność. Czuł ją i sam Giedymin, a pilnie szukając miejsca na stolicę, okiem trafném a pełném estetycznego poczucia, znalazł aż trzy miejscowości godne tego zaszczytu.

W r. 1321 polubił i obwarował miejsce zwane dziś staremi Trokami, później nieopodal od tamtéj osady nie mogły mu nie wzruszyć oka obszerne jeziora w najpiękniejszej miejscowości, gdzie dzisiaj nowe Troki i tam nad jeziorem, kazał zakładać zamek. – Na koniec w roku następnym 1322 stanowczo utwierdziło jego wybór na stolicę Wilno, piękne Wilno, przy zbiegu dwóch rzek, otoczone wiankiem gór falistych, dobre do obrony, do handlu, do łowów, do modlitwy, bo wpośród cudnej natury, podnosiło ducha ku jéj Twórcy. Bogowie przepowiedzieli dobrą wróżbę temu miastu. Świętoroh dawniéj dał mu znaczenie religijne, budując świątynię i tu wskazując miejsce na wieczny spoczynek władców Litwy. Wilno zostało stolicą – biedny Kiernów, osierociały po swych władcach, stanął pustkowiem. „Od tego czasu, pisze Stryjkowski, stolica w Kiernowie ustała, zatém też to miasto, z zamkiem, dawnością czasów zawistnych, jak dziś widzimy, zniszczało”. Nie zniszczało jednak całkowicie, bo dwa grody litewskie podzieliły się swojemi świętościami: przy Wilnie została się rzeczywistość, przy Kiernowie stare i święte wspomnienie.

Przestały już zbierać się do Kiernowa sejmy panów i wiece narodu litewskiego; pośpiech wypadków przy strąceniu z tronu Jawnula nie dozwolił Olgierdowi jeździć do Kiernowa dla odbycia obrzędu podniesienia na wielkiego książęcia Litwy, który się odbył w Wilnie 1345 r.

Przy rozdaniu dzielnic swym synom, Giedymin Kiernów i Słonim oddał Montewidowi, który żył niedługo81, uczestniczył jednak ze swoimi słonimiany i kiernowiany w wielkiej wyprawie Olgierda na Krzyżaków w 1330. Następnie Kiernów był w udzielném władaniu Aleksandra Wignuta, syna Olgierda a brata Jagiełły, po którego zgonie w 1391 przeszedł pod panowanie Witolda, stracił swoją udzielność i wkrótce przestawszy być miastem, doszedł do tego nicestwa, w jakiém go widzimy. Jest podanie, że po zgaszeniu świętego Znicza w Wilnie, tu przeniósł się Krywe Krywejta z ostatnią jego iskierką, rozdmuchiwał ją oddechem zbolałych i zgrzybiałych piersi, ale iskra już się nie paliła, stary jéj piastun umarł, a grób jego i szczątki ostatniej czci dawnych bogów na Litwie, może ktoś od nas szczęśliwszy na jednej z gór tutejszych odkryje.

72mamy pod ręką wyborny materiał – notatkę, którą na naszą prośbę z miejscowych postrzeżeń skreślił pewny światły, a kochający lud, sąsiedni obywatel. [przypis autorski]
73Kmiotek pochodzenia litewskiego jest wysoki (…) Rusin wzrost ma średni (…) – na tę różnicę plemion sąsiednich z sobą i podobnych, a jednak różnych obyczajami, kilku piszących zwróciło już uwagę: „Litwin ma wzrost niższy, czoło nie tak jak Sławianin otwarte, oczy mniejsze i przymglone, cerę bledszą, wyraz twarzy cichszy i głębszy”. Mickiewicz, Rzecz o literaturze słowiańskiej. Lekcja 22. (Warszawa 1858). Podawca nam tych postrzeżeń, różni się z Mickiewiczem co do wzrostu Litwinow, bo pierwszy mówi, że wzrost jego jest wyższy, drugi, że niższy od Sławianina. Różnica pochodzi stąd, że Mickiewicz zbierał swoje postrzeżenia pod Kownem, nasza zaś notatka jest z okolic Wilna. Sama właściwa Litwa ma swoje rasowe różnice. [przypis autorski]
74Zewnętrze i wnętrze domów (…) – W głębszéj Litwie i na Żmudzi daje się dostrzegać pewna różnica w budowie chat włościańskich, zauważaliśmy ją w powiecie trockim; są u Litwinów oprócz zimowych mieszkania letnie (numa), ale to nie w stronach, o których mówimy. [przypis autorski]
75Gieszyszki (…) z przyległym dworem Europą (…) wchodzące w skład funduszów jezuickich – przy układaniu tabeli szacunkowej dóbr pojezuickich w 1781 roku dobra „Europa czyli Gicjsiszki, przynosiły intraty 1060 zł. Komisja Edukacyjna oddała je sukcesorom Józefa Białozora, skarbnika upickiego, którzy zapisali ewikcję na swych dobrach Białozoryszkach niedaleko stąd leżących”. Ob[acz] Łukaszewicz Historia szkół t. II, s. 220. [przypis autorski]
76na trzech wzgórkach (…) trzeci (…) zwie się świętym – nazywają go jeszcze górą barszczową od zielska zwanego barszczem, używanego na pokarm od wieśniaków litewskich. [przypis autorski]
77nawet ze Szwecji, jako pozostali z wojen żołnierze – za takich szwedzkich emigrantów uchodzi w Kiernowie rodzina zacna wieśniaków Szwedowiczów. [przypis autorski]
78Wielkie imie Buczyńskich (…) – z Nies[ieckiego] [w: Herbarz polski] t. II, s. 349, przypisy, widzimy, że około tego czasu był rotmistrzem orszańskim Jan Buczyński, na cześć to jego i jego żony z Mężyńskich wyrytowano ten kompas. Wszakże nieznajomy astronom, rytownik i poeta, pomylił się, nadając Mężyńskim herb Lis, kiedy się ci pieczętowali Kościeszą. W obu herbach strzała z poprzeczką naprowadziła go na tę omyłkę. [przypis autorski]
79jak twierdzi Narbutt (…) – [w:] Dzieje starożytne narodu litewskiego, t. III. s. 220. [przypis autorski]
80usypano mu grobowy kurhan (…) – ob[acz:] [Maciej] Stryjkowski [Kronika polska, litewska, żmudzka i wszystkiej Rusi], księga VI, s. 245; [Michał Baliński] Staroż[ytna] Polska, t. III s. 349; Narbutt, [Dzieje starożytne narodu litewskiego], t. I, s. 86. [przypis autorski]
81Montewidowi, który żył niedługo – obacz wiersz Stryjkowskiego Potomstwo książąt litewskich i żmujdzkich. [przypis autorski]

Inne książki tego autora