Za darmo

Dziwna przygoda rodziny Połanieckich

Tekst
Oznacz jako przeczytane
Czcionka:Mniejsze АаWiększe Aa

– Dziwna rzecz, bo mnie także… To pewno z tańca.

– Panie Stachu…

– Co, panno Maryniu…

– Kiedy się wstydzę…

– Nie wierzę, żeby panna Marynia mogła coś takiego pomyśleć, czego by się musiała wstydzić…

– Pan Stach taki dobry, że tak o mnie myśli… ale ja nie jestem taka… tak gdzieś głęboko, głęboko, to ja jestem bardzo zepsuta…

– Moja dziecino droga…

– Panie Stachu… ja chciałabym za mąż iść…

– Pójdzie pani, panno Maryniu…

– Ale ja chcę zaraz…

– Moja złota panno Maryniu, i ja także chciałbym, tak chciałbym, żeby pani znów wróciła ze mną do swego ukochanego Krzemienia…

– E, głupstwo Krzemień… nudna dziura… to nie dlatego… Aj, strach, jak mi się w głowie kręci… Panie Stachu —

– Co, panno Maryniu?

– . . . . . . . . . . . . . .

– . . . . . . . . . . . . . ?

– A bo czemu mnie pan Stach nigdy nie przytuli, nie popieści…

– Moja droga panno Maryniu… moja, bardzo moja… moja głowa najdroższa…

– Ale nie tak, panie Stachu, tak mocno, mocno, nie tak jak porządną kobietę, tak inaczej jakoś… ja sama nie wiem jak…

– Nie można, panno Maryniu… służba boża…

– A, prawda… służba boża…

Inne książki tego autora