Za darmo

Szkielet

Tekst
Oznacz jako przeczytane
Czcionka:Mniejsze АаWiększe Aa

Myślałam, że kiedy ludzie przyjdą i znajdą mnie, zastaną jeszcze ów uśmiech na moich wargach, niby ślad po czerwonym winie… że zabiorę z sobą ten uśmiech tak, iż będzie krasił me lico przez cały wiekuisty, nieprzespany sen w ślubnej łożnicy… Ale… ach! Cóż się stało z mym licem, co zostało z jedwabnych i złotych szat, z klejnotów… Gdym się zbudziła od suchego trzasku przerzucanych kości, spostrzegłam trzech małych chłopców studiujących osteologię na moim szkielecie. Gdy tak niedawno jeszcze w piersi mej tętniła radość i ból i młodość rozwijała w niej pęki nadziei – to teraz w tej samej piersi tkwi patyk nauczyciela pokazujący uczniom każdą kostkę.

Tyle zostało! Czyś pan, ucząc się, zauważył ów uśmiech czarowny, tak dobrze, tak misternie wystudiowany ongiś przeze mnie? No, jakże się panu podobała moja historia?

– Prześliczna! – zawołałem.

W tej chwili zaczął piać kogut.

– Czy pani jest jeszcze? – spytałem.

Nikt się nie odezwał. Tylko przez okno zajrzał do wnętrza szary świt.