Za darmo

Ze skarbnicy midraszy

Tekst
0
Recenzje
Oznacz jako przeczytane
Czcionka:Mniejsze АаWiększe Aa

Potęga wiary

Przed wielu, wielu laty żył pewien kohen708, który posiadł dużą wiedzę w dziedzinie medycyny. Był specjalistą od chorób skórnych. Potrafił odróżnić każdą chorobę związaną z zapaleniem skóry. Z tej racji był też specjalistą od wykrywania trądu. Jeśli stwierdził trąd, to dotkniętego nim człowieka od razu izolowano od otoczenia. Czasy jednak nie sprzyjały lekarzowi. Ludzie coraz mniej zapadali na trąd, pacjentów mu ubywało razem z zarobkami. Słowem kohen biedniał z dnia na dzień. W tej sytuacji postanowił szukać szczęścia poza granicami swego kraju. Do wyjazdu potrzebna była zgoda żony. Wytłumaczył jej powód wyjazdu za granicę w ten sposób:

– Coraz mniej tu zarabiam. Muszę więc wyjechać za granicę, gdzie spodziewam się znaleźć więcej pacjentów. Mając jednak na uwadze, że niektórzy chorzy przyjdą zapewne do naszego domu, a ty przecież będziesz musiała z czegoś żyć, nauczę cię, jak leczyć chorych dotkniętych chorobą skórną.

I rzeczywiście, w dość krótkim czasie nauczył ją, jak odróżnić wszystkie objawy skórnych chorób i jak je leczyć.

– Musisz – wytłumaczył jej – zwracać uwagę na jeden przede wszystkim objaw. Jeśli zauważysz na głowie pacjenta choć jeden włos, którego korzonek wyschnął, to wiedz, że temu człowiekowi rzeczywiście coś dolega. Bóg bowiem dla każdego włosa przeznaczył osobne źródełko, z którego czerpać ma swoje żywotne soki. Jeśli źródełko wyschnie, to i włos usycha.

Żona wysłuchała go i po namyśle oświadczyła:

– Skoro pan Bóg stworzył dla każdego pojedynczego włosa osobne źródełko życia, to tym bardziej chyba będzie dbał o człowieka, który ma na głowie niejeden włos. Ty masz dzieci i twoim obowiązkiem jest żywić je, wierzę więc niezachwianie, że Bóg stworzy dla ciebie tutaj, na miejscu, źródło zarobków.

To rzekłszy, odmówiła mu zgody na wyjazd.

Dar biedaka

Król Agrypa709 postanowił złożyć w jednym dniu tysiąc ofiar całopalnych. Wysłał umyślnego do arcykapłana, ni to z prośbą, ni to z poleceniem, aby tego dnia od nikogo już nie przyjmował ofiar. Zdarzyło się jednak, że tego dnia przyszedł do arcykapłana biedak, aby złożyć w ofierze dwa gołębie.

– Dzisiaj nie mogę – odpowiedział mu arcykapłan – przyjąć twojej ofiary, gdyż król zarezerwował sobie ten dzień wyłącznie na swoje ofiary.

Biedny człowiek zaczął prosić arcykapłana:

– Czcigodny arcykapłanie, codziennie łowię cztery gołębie. Dwa spożywam ja i moja rodzina, pozostałe dwa składam regularnie w ofierze Bogu. Jeśli tego dzisiaj nie uczynię, pozbawiony zostanę zarobku.

Wysłuchawszy biedaka, arcykapłan wziął gołębie i złożył je w ofierze Bogu.

Tej nocy Agrypa otrzymał z nieba znak, że ofiara biedaka została przez Boga przyjęta przed jego ofiarami. Wezwał do siebie arcykapłana i zaczął mu robić zarzuty:

– Czy nie uprzedziłem ciebie, że tego dnia nie powinieneś był przyjmować ofiar od innych ludzi?

Arcykapłan zaczął tłumaczyć:

– Królu, przyszedł do mnie wielki biedak i usilnie błagał abym je przyjął na ofiarę dla Boga. Powiedziałem mu, że król zarezerwował ten dzień dla swego tysiąca ofiar. Biedak wtedy oświadczył mi, że codziennie łowi cztery gołębie. Dwa stanowią pożywienie dla całej jego rodziny, a dwa składa w ofierze Bogu w podzięce za to, że Stwórca obdarza go łaską, pozwalając mu złowić każdego dnia cztery gołębie. Gdybym nie przyjął jego ofiary, biedak straciłby zarobek. Czy w tej sytuacji mogłem postąpić inaczej?

– Dobrze postąpiłeś – oświadczył król. – W Psalmach jest wyraźnie napisane „Bóg nie pogardza darem biedaka”.

Pomysłowy testament

Rzecz, o której będzie mowa, wydarzyła się dawno temu w Erec Israel710. Pewien kupiec wybrał się w interesach swego przedsiębiorstwa w podróż statkiem do dalekiego kraju. W domu pozostał jego syn jedynak, który całymi dniami zajęty był studiowaniem Tory711. Tymczasem traf chciał, że kupiec nagle ciężko zachorował na statku. W przeczuciu zbliżającej się śmierci sporządził testament, w którym całe swoje mienie zapisał towarzyszącemu mu w podróży służącemu. Na mocy tegoż testamentu synowi wolno było wybrać z tego mienia tylko jedną rzecz.

Po śmierci kupca służący zabrał wszystkie jego pieniądze i powrócił do kraju. Wszedłszy do domu, od razu pokazał synowi kupca testament ojca i powiedział:

– Ojciec twój umarł podczas podróży. Cały swój majątek zapisał mnie, tobie zaś pozwolił wybrać z niego tylko jedną rzecz.

Zaskoczony tym syn nie wiedział, co począć. Poszedł do swego nauczyciela rabbiego i opowiedział mu całą historię. Rabbi wysłuchał dokładnie swego ucznia, który stał się sierotą. Po dłuższym rozważeniu całej sprawy oświadczył:

– Twój ojciec był wielkim mędrcem i doskonale znał się na przepisach prawa. Postaram się pójść śladami jego myśli przed śmiercią. Z pewnością tak pomyślał: jeśli nie zostawię po sobie testamentu, mój służący ukradnie całe mienie, jeśli zaś zapiszę mu w testamencie majątek, będzie go pilnował jak oka w głowie. Memu synowi wystarczy z pewnością jedna rzecz z całego mego majątku. Kiedy razem ze służącym staniecie przed sądem, który zatwierdzać będzie testament, powiesz tak do sędziów: „Wysoki Sądzie! Ojciec w testamencie pozwolił mi wybrać z całego mienia jedną rzecz, otóż wybieram tego właśnie służącego. W ten sposób niewolnik ojca przechodzi na moją własność z tym wszystkim, co posiada”.

Sąd w myśl zapisu w testamencie orzekł, że zgodnie z prawem niewolnik wraz z majątkiem przechodzi na własność syna zmarłego kupca.

Mądrość żydowskich dzieci

Pewien mężczyzna ożenił się z kobietą, która pod każdym względem stała wyżej od niego. Z okazji ślubu wydał wielkie przyjęcie. Stoły uginały się pod ciężarem wielu różnych wyszukanych potraw. Zasiadających przy stołach przyjaciół i znajomych bez przerwy zachęcał do jedzenia i picia.

Ci patrząc na suto zastawione stoły, na kipiące wprost bogactwo w jego domu, zaczęli coś podejrzewać. Szeptem wymieniali poglądy:

– Coś nam się wydaje, że gospodarzowi nie chodzi tu o ucztę, ale o coś zupełnie innego, znacznie ważniejszego.

– Racja – odezwał się oblubieniec, który to usłyszał – chciałem wam pokazać, że nie moje bogactwo, ale moja żona jest w moim życiu najważniejszą osobą.

*

Pewien Ateńczyk przyjechał w odwiedziny do Jerozolimy712. Zwiedziwszy miasto, poczuł się głodny i postanowił wstąpić do restauracji. Nie znając jednak miasta, przystąpił do pierwszego mijającego go chłopaka i powiedział:

 

– Chłopcze, uczyń mi grzeczność i kup mi coś do jedzenia, bo jestem bardzo głodny. Nie wydaj wszystkich pieniędzy. Daję ci na to tyle to i tyle pieniędzy, a to, co pozostanie, zwróć mi, aby mi starczyło na dalszy pobyt.

Chłopiec spełnił jego prośbę, wszedł do sklepu i przyniósł mu woreczek soli. Grek na widok tego, co mu chłopiec kupił, wpadł w gniew.

– Czy kazałem ci kupić sól?

– Nakazałeś mi kupić coś dla zaspokojenia głodu i żeby coś z pieniędzy jeszcze zostało. Przysięgam więc, mój panie, że soli tej starczy ci nie tylko na zaspokojenie głodu, ale też na dalszy pobyt.

*

Pewien przybysz z obcego kraju powiedział do spotkanego na ulicy chłopca żydowskiego:

– Masz tu kilka groszy i kup mi kilka jajek i kawałek sera.

Kiedy chłopak przyniósł zamówione jajka i ser, przybysz zapytał go:

– Czy potrafisz mi powiedzieć, jaki ser pochodzi od mleka czarnej krowy, a jaki od białej?

– Odpowiem ci, jeśli potrafisz mi wyjaśnić, jakie jajko pochodzi od czarnej kury, a jakie od białej.

*

Pewien człowiek z Aten znalazł na ulicy w Jerozolimie połamaną drewnianą listwę, która służyła za krawiecką miarę. Zaniósł ją do pierwszego lepszego krawca i powiedział:

– Zszyj mi tę miarę, a dobrze ci zapłacę.

Krawiec nabrał w rękę piasku i odparł:

– Upleć z tego piasku trochę nici, wtedy ja ci zszyję miarę.

Trzy mądre rzeczy

Pewien kupiec jerozolimski wyjechał w handlowych sprawach do odległego miasta. Tam nagle ciężko zachorował. Czując, że zbliża się śmierć, przywołał do łóżka właściciela domu, w którym się zatrzymał, i oświadczył:

– Po mojej śmierci niech pan przechowa u siebie wszystkie pieniądze i resztę rzeczy stanowiących moje mienie, aż przyjedzie tu z Jerozolimy713 młody człowiek, który się o nie upomni. Jeśli w trzech wypadkach mądrze postąpi, będzie to znak, że to jest mój syn, któremu należy przekazać moje mienie. Jeśli nie potrafi tego dokonać, to rzecz jasna nie powinien mu pan go przekazywać.

Tymczasem syn kupca w Jerozolimie, nie mogąc się doczekać powrotu ojca, wyczuł, że coś niedobrego musiało się stać. Nie zwlekając wyruszył do owego miasta, w którym ojciec miał przebywać. Wprawdzie znał nazwisko właściciela domu, w którym jego ojciec zwykł był się zatrzymywać, ale o jego adresie nie miał pojęcia. Znalazłszy się w obcym mieście, zaczął wypytywać przechodniów o ten adres. Wszyscy jednak zbywali go milczeniem, bo kiedyś mieszkańcy miasta przyjęli uchwałę, aby obcym przybyszom nie podawać tego rodzaju informacji. Młodzieniec znalazł się w kłopocie. Zaczął zastanawiać się, co w tej sytuacji ma uczynić. Nagle zauważył idącego w jego kierunku mężczyznę z wiązką drewna opałowego na ramionach. Szybko przystąpił do niego i powiedział:

– Czy drewno, które pan niesie jest na sprzedaż? Jeśli tak, to proszę powiedzieć, za ile.

– Owszem, jest na sprzedaż, kosztuje tyle a tyle.

Dobili targu, młodzieniec zapłacił i poprosił sprzedawcę drewna o zaniesienie go do domu, którego właściciela znał z nazwiska.

Sprzedawca drewna znał oczywiście adres owego człowieka i skierował kroki do jego domu. Młodzieniec zaś poszedł za nim. Doszedłszy na miejsce, handlarz drewna głośno zawołał:

– Panie gospodarzu, przyniosłem drewno, proszę je wziąć.

Zdziwiony gospodarz otworzył drzwi, spojrzał na niego i zapytał:

– Jakie drewno? Co za drewno? Czy ja je zamówiłem u pana?

– W istocie nie pan je zamówił, ale ten młody człowiek, który stoi za mną z tyłu. On je zakupił i polecił zanieść panu.

Była to pierwsza rzecz, która świadczyła o mądrości młodzieńca.

– A kim pan jest, młodzieńcze?

– Jestem synem człowieka, który zmarł w pańskim domu.

Gospodarz serdecznie go przywitał i zaprosił na obiad do mieszkania. Służący podali do stołu pięć pieczonych gołębi. Gospodarz poprosił młodzieńca, aby rozdzielił gołębie na porcje dla każdego z biesiadników.

– Nie mogę, pan jest gospodarzem domu, więc panu należy się ten zaszczyt.

– Ale ja ceduję714 ten zaszczyt na pana, młodzieńcze.

Młody człowiek przystąpił do dzielenia gołębi. Jednego gołębia dał gospodarzowi i jego żonie. Drugiego gołębia przydzielił dwóm synom gospodarza, trzeciego dwóm jego córkom, dla siebie wziął dwa.

Po raz drugi młodzieniec mądrze postąpił. Gospodarz o nic go nie pytał i sam od siebie też nic nie powiedział.

Wszyscy biesiadnicy spożyli obiad w milczeniu.

Na kolację podano do stołu faszerowaną kurę. I tym razem gospodarz poprosił młodzieńca o dokonanie podziału na porcje dla każdego z biesiadników.

Młodzieniec zabrał się do roboty. Głowę kury przydzielił gospodarzowi. Podroby przydzielił jego żonie, udka synom, skrzydełka córkom, a sobie wziął największą część.

Po raz trzeci wywiązał się dobrze ze swego zadania. Gospodarz chciał jednak, aby młodzieniec wyjaśnił mu, dlaczego tak postąpił. Zapytał go więc po prostu:

– Czy u was w Jerozolimie zawsze praktykują taki podział?

– Proszę sobie przypomnieć, panie gospodarzu, co powiedziałem na samym początku. Czy nie powiedziałem, że lepiej będzie, jeśli pan jako gospodarz rozdzieli gołębie? Pan zlecił mnie to zadanie. Podano wtedy pięć gołębi. Dałem wtedy panu i pańskiej żonie jednego gołębia. Razem czyni to trzy. Dwaj synowie i jeden gołąb tworzą również trzy. Dwie córki i jeden gołąb to też trzy. Ja z dwoma gołębiami również tworzę trzy. Znaczy to, że podział był równy.

– A co z kurą?

– Z kurą rzecz ma się tak: pan jest głową domu, a więc dostał pan głowę kury. Pańska żona otrzymała to wszystko, co jest w brzuchu kury, ponieważ z jej brzucha wyszły wasze dzieci. Synowie to filary tego domu, więc dałem im udka, córkom zaś, które z czasem odlecą z waszego domu, dałem skrzydełka. Dla siebie wziąłem ciało kury, które wygląda jak statek, którym jutro odjadę do swego kraju. Sądzę, że teraz przekonał się pan, jak mądrze postąpiłem, więc proszę mi przekazać spadek po ojcu.

Gospodarz domu pełen uznania dla mądrości młodzieńca i pewny, że to jest syn zmarłego, przekazał mu pozostawione przez niego mienie.

Pozwolił im skakać

Pewien mieszkaniec Jerozolimy715 przybył do Aten i chciał zatrzymać się na noc w zajezdnym domu. Wszystkie pokoje były jednak zajęte. Zwrócił się do właściciela zajazdu ni to z prośbą, ni to z wyrzutami.

– Czy w takim zajeździe jak pański doprawdy nie znajdzie się nocleg dla zmęczonego przybysza z zagranicy?

– Oddzielnego pokoju doprawdy nie mam. Jeśli zgodzi się pan przespać noc w wieloosobowym pokoju, to bardzo proszę. W tym pokoju jest już trzech gości, ale jedno łóżko jest wolne.

Gość z Jerozolimy, rzecz jasna, się zgodził. Wszedłszy do wskazanego pokoju, zastał w nim trzech osobników, którzy siedzieli przy stole i spożywali kolację. Jedli, pili i weselili się. Służącego, który wnosił potrawy do pokoju, poprosił o podanie jemu również czegoś do picia i jedzenia. Po spożyciu posiłku chciał się położyć do łóżka. Trzej osobnicy nie chcieli znosić jego obecności w pokoju i zmówili się, aby szybko się go pozbyć.

– Zróbmy mu – powiedzieli – kawał i wywalmy go z pokoju. Bez niego będzie nam wygodniej się spało.

I to rzekłszy, przystąpili do rzeczy. Jeden z nich podszedł do gościa z Jerozolimy i oświadczył:

– U nas panuje taki zwyczaj, że każdy przed snem musi wykonać trzy skoki do przodu.

– Chętnie zastosuję się do tego, ale żem nietutejszy i nie wiem, jak się to robi, proszę, abyście pokazali mi, jak należy te skoki wykonać. Ja postaram się was naśladować.

Trzej osobnicy wymienili między sobą znaczące spojrzenia. Gość z Jerozolimy był w ich oczach kompletnym naiwniakiem. Sprawa pójdzie gładko. Jeden z nich wykonał po kolei dwa skoki. Na przeszkodzie trzeciemu stały drzwi. Otworzyli więc je i ten, wykonawszy trzeci skok, znalazł się na podwórzu. Pozostali dwaj wyszli, żeby zobaczyć, co się z nim stało. Wtedy Żyd z Jerozolimy zamknął drzwi na klucz i nie wpuścił ich do pokoju. Sam zaś spokojnie ułożył się do snu i dobrze przespał całą noc.

Mądry kupiec

Pewnego razu jerozolimski kupiec razem z synem wyruszył w interesach do zamorskiego kraju. Zabrał ze sobą na statek całą beczułkę złotych denarów716. Otrzymali od kapitana statku małą ciemną kajutę pod pokładem. Z powodu ciasnoty nie mogli zasnąć. Wiercąc się na hamakach usłyszeli przez ścianę, jak marynarze zmawiają się, żeby ich na pełnym morzu zabić i zagarnąć beczułkę z denarami. Sytuacja stała się groźna. Wiele czasu do namysłu nie było. Po chwili zastanowienia kupiec wpadł na pomysł, aby odegrać przed marynarzami scenę zatargu z synem. Wyszedł z synem na pokład i zaraz wszczął z nim kłótnię. Udając gniew złapał beczułkę i tak cisnął ją w stronę syna, że wpadła do morza. W ten sposób marynarze nie mieli już powodu, by ich zabić.

Po przybiciu statku do portu kupiec udał się do pałacu panującego tam króla, żeby złożyć skargę na niedoszłych morderców.

Król polecił sprowadzić marynarzy statku przed swoje oblicze. Sam objął przewodnictwo w kolegium sądowym, które rozpatrzyło sprawę. Zapadł surowy wyrok. Marynarze skazani zostali nie tylko na długoletnie więzienie, ale również na zapłacenie odszkodowania za poniesioną przez kupca stratę.

Śpiew Azafa717

W chwili, kiedy wrogowie Izraela wdarli się do Świątyni Pańskiej, Azaf zaintonował pieśń, której początkowe słowa brzmiały: „O Boże, najeźdźcy wdarli się do Twego Przybytku…”.

 

Usłyszawszy śpiew, Żydzi zgromili go: „Jak to, nasza świątynia płonie, a ty śpiewasz?”.

W odpowiedzi Azaf przytoczył im taką przypowieść:

– Byłem kiedyś świadkiem, jak pewien król postanowił wybudować dla swego syna jedynaka wspaniały pałac. Zebrał architektów i rzeźbiarzy z całego kraju i polecił im upiększyć pałac dziełami sztuki. Artyści wykonali polecenie króla z nawiązką. Pałac lśnił od pięknych dekoracji, wspaniałych dywanów, zasłon, rzeźb i obrazów. Stworzyli wspaniałe, cudowne dzieło. Kiedy syn wraz ze swoim nauczycielem wprowadził się do pałacu, król wydelegował do jego obsługi całą rzeszę służących i urzędników, których zadaniem było spełnienie wszystkich pragnień syna. Przekonawszy się, że wszystkie jego zachcianki zostają natychmiast spełnione, ten zapomniał o ojcu i o powinnościach syna. Zaczął się źle prowadzić. Zszedł z dobrej drogi. Król nie mogąc tego znieść polecił zniszczyć pałac, podrzeć dywany, zasłony i wszystkie inne ozdoby. Nauczyciel syna wziął flet i zaczął grać. Ci, którzy usłyszeli jego granie, zapytali:

– Jak to? Król zniszczył pałac syna, a ty grasz?

– Dlaczego nie miałbym grać – odpowiedział nauczyciel – skoro król zniszczył pałac i wylał swój gniew na drogocenne rzeczy, ale syna nie ruszył?

Jeśli dobrze pomyślicie, bracia moi, to dojdziecie do wniosku, że dobrze czynię śpiewając. Bóg wylał swój gniew na drewno, na kamienie, zamieniwszy je w popiół, ale narodu żydowskiego nie zgładził.

Sprawiedliwy podział

Pewien Grek z Aten przybył w odwiedziny do Jerozolimy718. Po dłuższym spacerze ulicami poczuł się głodny, ale nie znając dobrze miasta, podszedł do stojącego na rogu ulicy chłopca i poprosił go, aby kupił mu owoce. Wręczając chłopcu pieniądze, rzekł:

– Za te pieniądze kup dla mnie i dla siebie figi i winogrona.

– Ładnie to powiedziałeś – oświadczył chłopiec. – „Dla mnie i dla siebie”. Obaj bowiem mamy udział w tym zakupie. Ty dajesz pieniądze, a ja pracę.

Kiedy chłopiec przyniósł owoce, Grek powiedział do niego:

– Teraz podziel je na dwie części. Jedną dla mnie, drugą dla siebie.

Chłopiec wybrał lepsze owoce dla Greka, a dla siebie zostawił te, które wyglądały gorzej.

Podział dokonany przez chłopca bardzo się spodobał Grekowi. Ocenił to jako przejaw szlachetności i uczciwości. I ni to do siebie, ni to do chłopca powiedział:

– Nie na próżno mówią, że jerozolimskie dzieci są szlachetne i mądre. Wiedząc, że za owoce zapłaciłem ja, a nie on, wybrał dla mnie te lepsze. Ale tak nie może być.

I zwróciwszy się do chłopca, oświadczył:

– Wiesz co, lepiej będzie, jak podzielimy owoce drogą losowania. Napiszemy na kilku kartkach oddzielnie twoje i moje imię. Jeśli ty wyciągniesz kartkę z moim imieniem, leżące przede mną owoce będą się tobie należały, jeśli zaś ja wyciągnę kartkę z twoim imieniem, owoce leżące przed tobą mnie przypadną w udziale.

I tak też się stało. Chłopiec wyciągnął kartkę z imieniem Greka i wszedł w posiadanie jego owoców.

Wielkość Jerozolimy719

W Jerozolimie były dwadzieścia cztery ulice. Każda ulica posiadała dwadzieścia cztery bloki. W każdym bloku były dwadzieścia cztery zaułki. W każdym zaułku dwadzieścia cztery podwórza. W każdym podwórzu dwadzieścia cztery domy i w każdym domu mieszkało wielu mężczyzn, kobiet i dzieci. Pewnego razu kupiec ateński chcąc ubić dobry interes zakupił dużo worków z pieprzem. Załadował worki na dwieście wielbłądów i objechał cały kraj, aby sprzedać wszystko z zyskiem.

Dojechawszy do bramy Tyru720, natknął się na miejscowego krawca, który zapytał go:

– Czym obładowane są twoje wielbłądy?

– Workami pieprzu.

– Czy możesz mi sprzedać trochę pieprzu?

– Nie sprzedaję pieprzu w małych ilościach. Chcę sprzedać towar hurtem.

– W takim razie nie masz czego szukać w Tyrze. Lepiej udaj się do Jerozolimy. To jest duże i gęsto zaludnione miasto. Tam znajdziesz odpowiednich nabywców.

Kupiec posłuchał jego rady i skierował wielbłądy do Jerozolimy. Tu w bramie miasta znowu spotkał jakiegoś krawca, który go zapytał:

– Czym obładowane są twoje wielbłądy?

Rozgniewało to kupca:

– Zajmij się lepiej, krawcze – krzyknął – swoją robotą i nie pleć głupstw.

Wjechał z wielbłądami do miasta i tu znowu natknął się na krawca, który go zapytał:

– Coś przywiózł na sprzedaż? Chętnie bym od ciebie coś kupił. Jeśli nie starczy mi pieniędzy, sprowadzę znajomego handlarza, który odkupi od ciebie cały towar.

– W takim razie powiem ci: widzisz te worki na grzbietach wielbłądów? Zawierają pieprz.

– Chodź więc ze mną do domu, pokażę ci wszystkie moje złote monety. Jeśli te pieniądze mają obieg w twoim kraju, to zapłacę ci nimi za cały twój towar.

Kupiec nie namyślając się długo, pośpieszył z krawcem do jego domu. Zobaczywszy całe stosy złotych szekli721 wypełniających po brzegi jeden z pokoi, kupiec zawołał:

– Biorę je, są ważne w moim kraju.

Krawiec odkupił za nie cały ładunek pieprzu i kupiec nie posiadał się z radości. Zadowolony odbył spacer po ulicach Jerozolimy. Tu spotkał swego starego znajomego, który go zapytał:

– Co tym razem przywiozłeś na sprzedaż?

– Pieprz – odpowiedział kupiec.

– Sprzedaj mi trochę pieprzu, bo widzisz właśnie wyprawiam ucztę i potrzebuję go do potraw.

– Szkoda, żem ciebie nie spotkał, bo sprzedałem go w całości jakiemuś krawcowi.

Znajomy ateńczyka natychmiast udał się do krawca i poprosił o torbę pieprzu za sto szekli. Krawiec powiedział mu, że zdążył już sprzedać pieprz jakiemuś innemu krawcowi, ale gotów jest pójść z nim.

Razem udali się do owego krawca. Przed jego domem tłum ustawił się w kolejce po pieprz. Pierwsi w kolejce dostali po jednej uncji722 na łeb. Następni tylko po pół uncji. A tłum rósł z minuty na minutę. Wkrótce zabrakło pieprzu.

708kohen – słowo tłumaczone jako żydowski kapłan; w przeciwieństwie do kapłanów w większości religii kohen jest funkcją dziedziczoną: przechodzi z ojca na syna; koheni wywodzą się z potomków brata Mojżesza, Aarona, z pokolenia Lewiego. [przypis edytorski]
709Agrypa właśc. Herod Agryppa I (10 r. p.n.e – 44 r. n.e.) – król Judei w latach 41–44 n.e., władał znaczną częścią ziem Izraela (dawne ziemie pokoleń Rubena, Gada, Manassesa i Judy). Wnuk Heroda Wielkiego. W czasie panowania zyskał przychylność stronnictw żydowskich; prześladował chrześcijan, kazał stracić apostoła Jakuba Większego i uwięzić apostoła Piotra. [przypis edytorski]
710Erec Israel a. Erec Jisrael (hebr.) – Ziemia Izraela, również Ziemia Obiecana. Ziemia obiecana Żydom przez Boga wg Biblii. [przypis edytorski]
711Tora (hebr.) – Tora opisuje genezę i rozwój prawa na tle wydarzeń historycznych lub uważanych za historyczne. Na całość Tory składają się Tora Pisana i Tora Ustna. Tora Pisana składa się z pięciu Ksiąg Mojżeszowych, Ksiąg Prorockich i Pism. Na Torę Ustną składają się dodatki i komentarze (midrasze), przepisy prawne (halachy) oraz przypowieści i legendy objaśniające (agady). Obie części, dane Mojżeszowi przez Boga, są nierozdzielne. [przypis edytorski]
712Jerozolima a. Jeruzalem – miasto położone na wzgórzach Judei. Nazwa Jerozolima funkcjonuje od zdobycia miasta przez Dawida, który ustanowił ją stolicą swojego państwa (poprzednią stolicą był Hebron) (2Sm 5,5). Wcześniej miasto przynależało do rodu Jebusytów, stąd nazwa Jebus (Joz 18,28). W Księdze Rodzaju, w czasach Abrahama, występuje miasto o nazwie Salem a. Szalem, w którym panował Melchizedek; miasto jest utożsamiane z późniejszą Jerozolimą (Rdz 14,18). Król Salomon wybudował w mieście tzw. Pierwszą Świątynię (1Krl 5,19), miejsce przechowywania Arki Przymierza (1Krl 8,1–13), od tego czasu jest to najważniejsze miasto w religii żydowskiej. [przypis edytorski]
713Jerozolima a. Jeruzalem – miasto położone na wzgórzach Judei. Nazwa Jerozolima funkcjonuje od zdobycia miasta przez Dawida, który ustanowił ją stolicą swojego państwa (poprzednią stolicą był Hebron) (2Sm 5,5). Wcześniej miasto przynależało do rodu Jebusytów, stąd nazwa Jebus (Joz 18,28). W Księdze Rodzaju, w czasach Abrahama, występuje miasto o nazwie Salem a. Szalem, w którym panował Melchizedek; miasto jest utożsamiane z późniejszą Jerozolimą (Rdz 14,18). Król Salomon wybudował w mieście tzw. Pierwszą Świątynię (1Krl 5,19), miejsce przechowywania Arki Przymierza (1Krl 8,1–13), od tego czasu jest to najważniejsze miasto w religii żydowskiej. [przypis edytorski]
714cedować – zrzekać się praw na rzecz kogoś innego. [przypis edytorski]
715Jerozolima a. Jeruzalem – miasto położone na wzgórzach Judei. Nazwa Jerozolima funkcjonuje od zdobycia miasta przez Dawida, który ustanowił ją stolicą swojego państwa (poprzednią stolicą był Hebron) (2Sm 5,5). Wcześniej miasto przynależało do rodu Jebusytów, stąd nazwa Jebus (Joz 18,28). W Księdze Rodzaju, w czasach Abrahama, występuje miasto o nazwie Salem a. Szalem, w którym panował Melchizedek; miasto jest utożsamiane z późniejszą Jerozolimą (Rdz 14,18). Król Salomon wybudował w mieście tzw. Pierwszą Świątynię (1Krl 5,19), miejsce przechowywania Arki Przymierza (1Krl 8,1–13), od tego czasu jest to najważniejsze miasto w religii żydowskiej. [przypis edytorski]
716denar a. zuz (hebr.) – srebrna moneta rzymska bita od III w. p.n.e.; jej ciężar i zawartość srebra zmieniały się. Z czasem określenie denar zaczęto używać jako uniwersalne i oznaczało monetę, niekoniecznie srebrną. [przypis edytorski]
717Azaf a. Asaf – lewita, który za panowania króla Dawida był śpiewakiem podczas liturgii w Świątyni Jerozolimskiej (1Krn 15,16–17). [przypis edytorski]
718Jerozolima a. Jeruzalem – miasto położone na wzgórzach Judei. Nazwa Jerozolima funkcjonuje od zdobycia miasta przez Dawida, który ustanowił ją stolicą swojego państwa (poprzednią stolicą był Hebron) (2Sm 5,5). Wcześniej miasto przynależało do rodu Jebusytów, stąd nazwa Jebus (Joz 18,28). W Księdze Rodzaju, w czasach Abrahama, występuje miasto o nazwie Salem a. Szalem, w którym panował Melchizedek; miasto jest utożsamiane z późniejszą Jerozolimą (Rdz 14,18). Król Salomon wybudował w mieście tzw. Pierwszą Świątynię (1Krl 5,19), miejsce przechowywania Arki Przymierza (1Krl 8,1–13), od tego czasu jest to najważniejsze miasto w religii żydowskiej. [przypis edytorski]
719Jerozolima a. Jeruzalem – miasto położone na wzgórzach Judei. Nazwa Jerozolima funkcjonuje od zdobycia miasta przez Dawida, który ustanowił ją stolicą swojego państwa (poprzednią stolicą był Hebron) (2Sm 5,5). Wcześniej miasto przynależało do rodu Jebusytów, stąd nazwa Jebus (Joz 18,28). W Księdze Rodzaju, w czasach Abrahama, występuje miasto o nazwie Salem a. Szalem, w którym panował Melchizedek; miasto jest utożsamiane z późniejszą Jerozolimą (Rdz 14,18). Król Salomon wybudował w mieście tzw. Pierwszą Świątynię (1Krl 5,19), miejsce przechowywania Arki Przymierza (1Krl 8,1–13), od tego czasu jest to najważniejsze miasto w religii żydowskiej. [przypis edytorski]
720Tyr – dziś: Sur, miasto portowe na wybrzeżu Morza Śródziemnego, w dzisiejszym Libanie. W starożytności jedno z największych fenickich miast kupieckich, słynne z wytwarzania drogocennego purpurowego barwnika (tzw. purpura tyryjska). Tyryjczycy prowadzili szeroko zakrojony handel morski, założyli wiele kolonii na wybrzeżach Morza Śródziemnego (m.in. Kartaginę). [przypis edytorski]
721szekel (hebr. dosł.: ważyć) – jednostka wagi ale równocześnie jednostka pieniężna. Zanim zaczęto bić monety na Bliskim Wschodzie szeklem określano ilość, a właściwie, wagę srebra. Od końca VI w. p.n.e. termin szekel odnosił się do wybijanej wtedy srebrnej monety. [przypis edytorski]
722uncja – jednostka wagi, używana w starożytnym Rzymie, równa 1/12 libry. Waga libry, w zależności od kraju, w którym była stosowana, wahała się od 0,4 do 0,5 kg. [przypis edytorski]