Za darmo

Maria. Powieść ukraińska

Tekst
0
Recenzje
Oznacz jako przeczytane
Czcionka:Mniejsze АаWiększe Aa

XV

 
O! jakże szczęście ładnie, jak żywo oświéca
Młode szlachetne czoła a nadobne lica!
Jak w pogodnym spojrzeniu jaśniało wspaniale
Wdzięczne serce młodzieńca w całej swojej chwale!
I na tle przezroczystym pociechy rozlanej
Słodkie sny przez nadzieję duszy kołysanej113:
Mężny – wyniosły – miły – po niszczącej burzy
Różowy blaskiem tęczy, co mu przyszłość wróży —
Z jakąż lubą rozkoszą114 w każdej żyły biciu
Ujął w spragnione ręce swój wdzięk cały w życiu!
Z jakże pyszną opieką, tkliwe drzące115 łono
Skrytej cichej pieszczoty utulił obroną116!
Precz, złocisty luzaku117 – weź tego rumaka —
By nie spłoszyć miłości pierszchliwego ptaka.
A ty panie Mieczniku spocznij – moja rada;
Kręci się łza w twym oku i na wąsy spada,
To może już i w boju robi ci się ckliwo?
A Maria? – ah! i Maria czuła się szczęśliwą!
Szczęściem niewiast118 – dla których słodkie w życiu chwile
Są jak pogodne niebo – gdy piorun grzmi w tyle!
 

XVI

 
«No, panie zięciu!» – Miecznik z mokrymi oczami,
Błyszcząc radością serca, mówił pod lipami:
«W tym, widzę, dzikim świecie wiatr pociechę wodzi119;
A ledwo witać zdążysz – żegnać się przychodzi!
Tą razą120 nie na długo – mężnie się postawim,
Ja moich także zbiorę, to się nie zabawim121.
Dobrze mówią, że twarda powinność rycerza —
Kiedy mu zwłaszcza Miłość wygląda z pancerza —
Ależ po krótkim znoju spokojnej swobody
Użyć bezpieczniej można na wesołe gody,
Skoro dom mój uczciło takie lube goście122;
I w kielich się uderzy – i nie będziem w poście.
Maria niech się tymczasem w krzątaniu nie leni:
Suto stoły zastawić – nie szczędzić korzeni123
Pieprze, bobki, imbiry, cykaty, szafrany;
Bo to ten piękny rycerz w bakaliach chowany.
O winie ja pomyślę – i gdy w onym stawie
Słońce już błogi żywot zatopi jaskrawie,
Jeśli mnie nie zawiodą moje przedsięwzięcia,
Tatar rosę pić będzie – ja za zdrowie zięcia!
Co teraz, to was żegnam; po ciężkim frasunku
Milsza jeszcze pomyślność – na cnoty kierunku.
Ja ludziom oręż rozdam, siebie też przysłonię,
Ale jak w trąby wrzasną – to zaraz na konie».
 

XVII

 
Poszedł. – Na świetnym, zimnym rycerza ramieniu124
Sparta śliczna twarz blada w piór łagodnym cieniu;
Czarne warkocze dźwięczą, bo w łusce pierś harda;
Giętką kibić nie ciśnie125, choć ściska dłoń twarda;
Stalowa odzież – w świecie i Przyjaźń złośliwa,
Wdzięczne serce – to Miłość na zbroi spoczywa.
O! jak z spłonionych liców126, czułym chciwym okiem
Patrzał w tę piękną postać pod smutku obłokiem!
Jakby powaby liczył? i znowu nie wierzy,
Czy mu czas w jego skarbie nie zrobił kradzieży.
Nie, ten uroczny połysk, co jej oczy krasi,
Nie znikomy – bo z duszy – chyba go Śmierć zgasi.
Lecz gdy kir rycerz dostrzegł i posępną radość,
Co przy żałobnej szacie aż ćmi przez swą bladość,
I słodki w górę uśmiech127 – boleści wdzięk cały,
I na tle czystym – plamy – co łzy wymaczały;
Szczęście się jego prędko owlokło jej chmurą:
To słabszy, wietszy, bielszy128 – niż u czapki pióro.
«Gdym w stepowej129 i w dzikszej umysłu pustyni
Lubił błądzić, aż pomrok przedmioty zasini;
Nigdy mi żadna gwiazda nie błyszczała w ślady:
A koń bił się130 do domu przez wicher i grady.
Tyś dla mnie zeszła Mario! i w brzasku mych myśli
Świetną drogę twe światło ku niebiosom kryśli;
O! szczęśliw – pyszny – wdzięczny – że w zaletnym gronie131
Czułość na mnie z ufnością śliczne sparła dłonie!
O! błogi, że w twym sercu, przez mokre zrzenice132,
Życia – czucia – Aniołów – czytał tajemnice133!
Lecz czemuż ta mgła smutku, której ciężkim tchnieniem
Ja oddychał – i ciebie okryła swym cieniem?
Czemuż we mnie tarń134 życia kolcami nie wrośnie,
Tobie mdłym pachnąć kwiatem135 w krótkiej swojej wiośnie?
I mnie wydarli wszystko – i więcej niż tobie136
Ty do nieba należysz, ja się błąkał w grobie;
A czarnym pędzon widmem, gdym jasność postradał,
Byłbym świętym przedmiotom srogie ciosy zadał.
Bo z panem Wojewodą nie służy żartować137,
I raz dobywszy miecza, już go nie trza chować:
Toby się ojców zamek138 był kurzył szeroko,
I niejeden pokrewny oblewał posoką139;
Toby w sercu osiadły ten dym i ich Cienie140
Alebym Marii dopadł przez krew i płomienie!
Nie drzyj – wszystko minęło, gdym ciebie zobaczył;
Jeszcze pierwej – jak tylko, żeś moją, oświadczył141,
Tak mi tym jednym słowem serce usposobił,
Jak gdyby mi – nicht – nigdy – nic złego nie zrobił.
To wziąwszy moją szablę, której blask odsłonię
Nie prywacie142, lecz twojej i kraju obronie;
To wziąwszy mego konia, co nieraz w te niwy
Tak szybko mnie unosił – jechałem szczęśliwy.
Oh! z jakąż ja radością te lipy ujrzałem!
Jakże ich chłodu dusza pragnęła z zapałem!
Ty nie wiesz – ty co umiesz bez chluby łzy koić143
Co to jest dzikie serce do siebie przyswoić,
Co tęsknić za dobrocią, a wdzięków żałować,
W których wspomnieniu umysł chciałby istność144 schować.
Mario! czyś ty nie chora? bo masz taką postać,
Jakbyś się do Aniołów myślała już dostać;
I w nowym udręczeniu, choć się tobą pieszczę,
Prawie się spytać pragnę – czy mnie kochasz jeszcze?»
«Czy Maria ciebie kocha? Mój drogi, mój miły,
Więcej niż kochać wolno i niż mogą siły;
Więcej – niż wątłe serce, gdy jemu już zadość145,
Znieść umie tak niezmierną, niespodzianą radość;
I gdyby nie Tatarzy, co mi w oczach błyszczą,
I gdyby nie ich strzały, co mi w uszach świszczą.
Tak mi letko146, tak słodko, tak mi nic nie trzeba,
Jakbym w twoim objęciu leciała do nieba.
Czy Maria ciebie kocha? Pytaj się jej cienia,
Czym dla Marii świat cały bez twego spojrzenia?
Czym dla Marii świat przyszły – bez twego spomnienia147?
Nieraz, w zmysłów zamknięciu, nad tą dużą Księgą,
Zniżona całym czuciem przed Stwórcy potęgą,
Gdym chciała ciebie stłumić modlitwy pociechą148,
Zaraz mi brzmiało jakby – twego żalu echo!
To może Pan Bóg skarze tak żywe kochanie,
I tatarska ci strzała w serce się dostanie.
Widzisz ten jasny promień? co z liści osnowy
Ciągnie swój drżący połysk między nasze głowy?
Ten promień żywi – zdobi – każdego weseli;
Czemuż gdyśmy złączeni – on jeszcze nas dzieli?
Próżno, próżno, mój luby – choć usta z ustami,
Patrzaj – chyli się z liściem, i jest między nami:
Ah! wśrzód uniesień bitwy i zwycięstwa wrzawy,
Przypomnij sobie drogi149, że promień twej sławy
Tak czysty, taki świetny, jak słońca na niebie,
Jaskrawym swym wieczorem noc spuści na ciebie —
Oh! niechaj pierwej Marią150 w ciemnościach zagrzebie!
Nieprawdaż mój Wacławie? ty będziesz odważny,
Stały, wytrwały, dzielny – ale i uważny.
A gdy już moje oczy wdrążone zgryzotą,
Długo patrząc w swój żywioł, swe życie rozplotą,
Gdy serce wytchnie z trwogi przy piersiach bez stali —
To może się na miłość Wacław nie pożali?
Cieszyć się twą radością151 – twój smutek łagodzić —
Nie myśleć, tylko o tym, w czym tobie dogodzić —
Być twoich chwil osłodą – czasem ich ozdobą —
Żyć dla ciebie i w tobie – umierać przed tobą —
I w tej ostatniej chwili, choć w cierpień natłoku,
Gasnącym wzrokiem szczęście składać w twoim oku —
A gdy nie wolno z tobą, żyć w twojej pamięci —
To Marii cała miłość, wszystkie Marii chęci.
Skoro mi szczęśliw wrócisz, mą harfę nastroję152,
I przy blasku księżyca usiadłszy oboje,
W tkliwej, smutnej, jak lubisz, unosząc się nucie,
Te, co nicht nie wyraził153 – przywłaszczym uczucie154.
Ah! – z jak okropną trąby zagrały żałobą155!
Oh! nie rzucaj mnie znowu! Oh! zabierz mnie z sobą!»
 

XVIII

 
Padła w drogie objęcie156 i wygiętą kibić
Żal z taką drżącą trwogą do niego chciał przybić,
Taka mdłość w bladych licach, a śliczne ramiona
Tak go czule garnęły do słodkiego łona —
Że gdy z tych smutnych pieszczot wydzierał swą wolę,
Jakby je zrywał z serca, takie w nim czuł bole.
Nie – zostać niepodobna – chyba sławę skazić157,
I zawdzięczając miłość158, na wstyd ją narazić!
Lecz, oh! jakże głęboka, jak posępna żałość
W rozpaczy swej kochanki hartować swą stałość!
Ani jej wszystkich wdzięków pożegnać był w stanie,
Ni czasu w marnych jękach159 przeciągać rozstanie;
Woła do chwały trąba, siwy wódz go czeka,
Burczą rozpięte znaki, zwycięstwo ucieka.
Powstał – złożył swą lubę160 – dzikim ogniem błysnął —
Białą omdlałą rękę do ust swych przycisnął,
Jakby w jej szczupłe, gładkie, rozkoszne ugięcie
Chciał wrazić wszystkie czucia, w swych uczuć zamęcie.
Już odszedł – wziął spokojność – przed wzrokiem, co czuwa,
Lśniącą, wyniosłą postać krok każdy usuwa;
Już w jego próżnym miejscu zadumana, blada,
Ciszę budząc westchnieniem, Samotność usiada;
A na odłogu szczęścia Zgryzota korzeni161
Swe kolczyste łodygi robaczliwej zdrzeni162.
 

XIX

 
Dosiadł bystrego konia, lecz troskę miał w oku
Młody Wacław – i w pierwszym osadził go skoku —
Dosiadł bystrego konia, lecz spojrzał wesoło
Stary Miecznik – i w pędzie zawinął nim koło.
Za niemi brzmią puzany163 – za niemi, za niemi,
Zrywają się rycerze jakby ptaki z ziemi —
Hasa szlachecka młodzież na wroga Tatara —
Sunie się towarzystwo i w szeregach wiara164,
Pancerni i usarzy165 – za nimi kozaki,
I z spłoszonymi końmi harcują luzaki.
Patrzaj pyzate dziecię z pod słomianej strzechy,
Niech ci widok żołnierzy zaszczepia uśmiechy,
To może dziki owoc zerwie potem wojna166;
A ty matko, co kłaniasz, bądź zdrowa, spokojna,
Nie trwóż się szczękiem zbroi, długimi dzidami,
Zapał polskiego wzroku ugasza się łzami167.
Już we wsi tylko kurze – jeszcze słuch łoskotem
Drga dźwięcząc przygłuszony i koni tupotem168.
Już we wsi kurz osiada – jeszcze przerywanie
Z dala wojennych rogów dolatuje granie.
I cicho – jak na sercu Śmierć swój obraz kryśli;
I pusto – smutno – tęskno – jak u Marii w myśli.
Wzniosła swą lekką postać do góry, do góry,
Nic nie widać – tylko wiatr szare goni chmury.
Zniżają się kolana, prośba ręce składa,
Z oczów w niebo utkwionych kroplami żal spada169;
I cicho – jak modlitwa w łono Boga płynie170
I pusto – smutno – tęskno – jak gdy szczęście minie.
 

Pieśń II

On Conrad’s stricken soul exhaustion prest./ And stupor almost lulled it into rest 171.

 
 
Byron

I

 
«Bujno rośnie, odludnie kwiat stepowy ginie;
I wzrok daleko, próżno, błądzi po równinie;
A w niezbędnej zgryzocie172 jeśli chcesz osłody173,
Chmurne na polu niebo, i cierpkie jagody.
Idź raczej w piękne mirtów i cyprysów kraje174;
Co dzień w weselnej szacie u nich słońce wstaje,
U nich175 w czystym powietrzu jaśniejsze wejrzenie
I głosy rozpieszczone i rozkoszne tchnienie.
U nich wawrzyny rosną; i niebo pogodne,
I ziemia ubarwiona, i myśli swobodne.
A na kształtnych budowlach męże wieków dawnych
Stoją w bieli176 – i pyszni z swoich imion sławnych
Zapraszają z daleka w czarowne zwaliska;
Bogów i bohatyrów177 – pająków siedliska178.
Tam, jeśli dawnych rzeczy myśl w tobie głęboko179,
Może w ten śliczny błękit wpatrzywszy twe oko,
Słodycz w rozpaczy znajdziesz i lubość w żałobie,
Jak uśmiech ust kochanych w śmiertelnej chorobie.
Ale na pola nie chodź, gdy serce zbolało;
Na równinie mogiły – więcej nie zostało —
Resztę wiatr ukraiński rozdmuchał do znaku180
To siedź w domu, i słuchaj dumek o kozaku»181.
«Moje młode pacholę, gdzież to ty wędrujesz?
Czy z Ziemi Świętej wracasz, że tak utyskujesz?»182
«Oh! nie – ja wszystkim obcy wśrzód mojej ojczyzny —
I Śmierć mi zostawiła czarne w piersiach blizny183
I świata jadłem gorzkie, zatrute kołacze —
To mnie ciężko na sercu i ja sobie płaczę.
A kiedy się rozśmieję – to jak za pokutę;
A kiedy będę śpiewał – to na smutną nutę;
Bo w mojej zwiędłej twarzy zamieszkała bladość,
Bo w mej zdziczałej duszy wypleniono radość,
Bo wpływ mego Anioła grób w blasku zobaczy»184.
«To czegóż chcesz, pacholę? ««Uciec od Rozpaczy«.
 

II

 
Stało młode pacholę, pod płotem zostało,
Na smutek, co się skarży, uważają mało185,
A ten, co z nim rozmawiał na wrotach oparty,
Wyszczerzył w inną stronę wzrok186 cały otwarty —
Skąd w różnofarbnych strojach, huczne czyniąc wrzaski,
Niespodzianym orszakiem zbliżały się maski.
 

1

 
«Czy znasz weneckie zapusty?
I w noc, i we dnie,
Wesołe, szalone, przednie;
Maska twarz kryje – a kto się pyta
O sprawy czyje187, tego przywita
Wrzawa, śmiech pusty.
Żywo, radośnie,
Skrycie, miłośnie,
Staruszek Doża, Arlekin młody,
Dziewczyna hoża szuka osłody;
Matrony, księża, oszusty,188
Swobody;
A kryte łodzie
Czernią na wodzie189.
Wrzawa, śmiech pusty;
Czy znasz Weneckie zapusty?»
 

2

 
«My sobie jedziem kulikiem190;
I w noc, i we dnie,
Wesołe, szalone, przednie;
Maska nas kryje – a kto chce wiedzieć,
Skąd my i czyje191, to odpowiedzieć
Śmiechem i krzykiem.
Szczera ochota
Otwiera wrota,
Bo Krakowianki i pielgrzym stary,
Żydzi, Cyganki, uderzą w pary192;
Wróżki, Diabli, nie oszusty193,
W puchary.
Lecim saniami,
I jadą z nami
Wrzawa, śmiech pusty;
Czy znasz ty polskie zapusty?»
«Ale tu wejść nie można – teraz nie zapusty —
Pan Miecznik na Tatarach, to i dworzec194 pusty».
Tak stary sługa wstrzymał tych przychodniów śmiałość;
I znów rozparł na wrotach niewzruszoną stałość.
Lecz gdy grać, śpiewać, piszczeć, grzechotki potrząsać
Poczęły wszystkie larwy195 – a nogami pląsać;
I łączyć obce stroje, papierowe czoła,
Wzrok żywy, rysy martwe – w migające koła;
I farby, blaski, cienie rozwijać w polocie;
I skoczno, zwinno, huczno rzucać się w obrocie —
Tak mu w szumiącej głowie myśl wzięła tańcować196,
Że patrzał, a nie wiedział jak się pomiarkować:
Śmiał się z Żydów, Cyganek; bał Wróżek z Diabłami
I chciwie łapał ruchy – i mrużył oczami —
A maski przed nim skacząc mijały się żwawo,
A maski w nim ciekawość syciły obawą.
Aż wykrojone usta zadmuchawszy w rogi197,
Opuściły się ręce – zatrzymały nogi —
I głosy ostre, fletni umilone wtórem,
Wrzasnęły tę piosneczkę niedobranym chórem:
«Ah! na tym świecie, Śmierć wszystko zmiecie,
Robak się lęgnie i w bujnym kwiecie.
A gdy się troski do duszy wkradną198,
Hucząc w niej chmury czarnemi;
A gdy nieszczęścia na kogo spadną;
I postać wzniosłą, szlachetną, ładną,
Smutek nachyli ku ziemi;
O! niech na chwilę Złość się już schowa,
Rany sztyletem nie cuci…
Niech choć przy zgonie zabrzmią te słowa:
»Wróci spokojność – wróci!«
Bo na tym świecie, Śmierć wszystko zmiecie,
Robak się lęgnie i w bujnym kwiecie.
Albo gdy nieba cud nad chorobą,
Gołąb’199 – od przeklęstw200 odleci
I władzę życia zabierze z sobą,
A wyschłe lica nadmie żałobą,
Wprzód nim gromnica zaświeci —
Niech nicht, by uśpić zgonu boleści,
Tryumfu pieśni nie nuci…
Chyba te słowa w końcu umieści:
»Wróci twój Anioł – wróci!«
Bo na tym świecie, Śmierć wszystko zmiecie,
Robak się lęgnie i w bujnym kwiecie.
A gdy kto chętny w drugich obronie201,
I sam się w przepaść zagrzebie?
Krótka stąd radość w Zawiści łonie;
Choć złe i dobre w grubej zasłonie,
Sąd ostateczny jest w niebie;
Może w kłopocie i silna głowa
Posępnie kiedy się rzuci…
Niech z ust życzliwych brzmią wtedy słowa:
»Wróci wesołość – wróci!«
Bo na tym świecie, Śmierć wszystko zmiecie,
Robak się lęgnie i w bujnym kwiecie.
A gdy kto, dążąc z dalekiej drogi202,
W mieszkanie Przyjaźni zajdzie?
I już w uściskach topić ma trwogi?
Lecz ciche, puste przebiegłszy progi,
Twarzy kochanej nie znajdzie;
Więc drząc, czy się co złego nie dowie,
Spuszczone czoło zasmuci…
Niech choć Gościnność, kręcąc się, powie:
»Wróci gospodarz – wróci!«
Bo na tym świecie, Śmierć wszystko zmiecie,
Robak się lęgnie i w bujnym kwiecie».
«Ha! – Pan Bóg święty z wami! jeśliście nie Duchy,
To wasze pstre maszkarki wesołej otuchy203;
Alboż to nam pierszyna204? wszak nieraz kuligi
Po całych tu miesiącach skakały jak frygi205.
Prosim – Jegomość wróci – a choć nie jest w domu
Na winie i pierzynie nie braknie nikomu»206.
Weszły – nisko kłaniają – w parach się prowadzą —
Obzierają207 się wkoło – i kupią208, i radzą.
 

III

 
Słońce już wówczas łuk swój zbiegając szeroki,
Czerwonym blaskiem szare barwiło obłoki;
A żółtym drgając światłem po ziemi i wodzie,
Na swym bogatym tronie płonęło w zachodzie.
Już jego pełne dziwów nie razi spojrzenie,
Lecz łagodne, widome rozsiewa promienie209;
I w krótkim pożegnaniu, nim w głąb’ się zagrzebie210,
Śmiertelnym oczom patrzyć pozwala na siebie;
Jeszcze – w chwili ostatniej nie znika z pośpiechem,
By wszystkie twory życia napoić uśmiechem211;
Jeszcze wziera przez szyby w mieszkanie człowieka,
Jak wzrok tęsknej Przyjaźni, co w podróż ucieka;
I purpurowe szaty rzuciwszy na chmury,
Nurza swe czyste łono w tajniki Natury
Gdy Noc, zazdrośnym palcem ścierając Dnia ślady,
Ciemny płaszcz wlecze z tyłu, dla zbrodni i zdrady212./
Lecz gdzież bawi pan Miecznik? Właśnie to jest pora,
W której przyrzekł po bitwie wziąć się do gąsiora;
I miał żywej radości w sercu nie uchować,
Dom zebrać, córę szczęścić – bo zięcia częstować213;
I piękna mu gromada przybyła w gościnę:
Jakąż niewczesnej zwłoki może dać przyczynę?
 

IV

 
Od chwili, co zwycięstwa odkryła się meta214;
Od chwili, co w niej dosiadł żartkiego dzianeta,
Od chwili, w której trąby w wszystkie jego żyły
Głosem dzielnej przeszłości jak grom uderzyły;
I widział raźną młodzież, i słyszał chrzęst broni,
Trzask goleń215, szum proporców, a chrapanie koni;
I dążąc w drużbie216 z zięciem, gdzie im sława świeci,
Czuł to, co stary orzeł, gdy pisklę z nim leci:
Od chwili, co mu w myśli, wstecznym kręcąc biegiem217.
Tatarskie zbrodnie krwawym stanęły szeregiem —
Hardość w zmarszczonym czole, ogień był w zrzenicy,
Czapka na lewym uchu, zniszczenie w prawicy,
Gdy chciwa walek dusza przeraźliwie strząsa218
Każdy włos najeżony u siwego wąsa.
Jak tylko wyszli za wieś – mieczem z pochew świsnął
I wzrokiem, coby tchórza do ziemi przycisnął,
W bitne hufce patrzając, że aż serce rośnie219,
Do uważnego słuchu zawołał donośnie:
«Panowie szlachta! miejscy! bracia szeregowi!
Wiem, żeście spaść na wrogów jak piorun gotowi;
A kto by się miał straszyć Tatarskiego tańca,
A kto by życie szczędził srogiego pogańca,
Niech mi tu precz na szkapie do domu wyskoczy220
Bobym mu potem kordem zamalował oczy!
To szybko, łącznie, śmiało – strzałki wystrzelają
Bóg wiara – ufność szabla221 – i łby pospadają
Jak kłosy, co to niby migocą się świetnie,
Nazajutrz leżą zwiędłe, gdy kosa je zetnie.
Ale nicht nie potrafi jeść kaszy spokojnie,
Jeśli wybić szarańczy nie umie na wojnie;
To cicho – bacznie – mądrze – aż gdy huknie w trąbie,
Wpaść obces i pokazać, że to Polak rąbie.
Wtedy dopiero każdy niech mi ryb nałowi,
Panowie szlachta! miejscy! bracia szeregowi!»
Potem jadący szłapią z swoim zięciem w parze222,
Naradzał się po cichu w wojennym zamiarze;
Mówił śpiegów wywiadki; tłumaczył jak, kędy223
Sił wzajemnych w natarciu połączyć zapędy;
Jak korzystać z zwycięstwa; w przypadku odporu
Jak używać na pogrom ucieczki pozoru.
Słuchał zajęty Wacław – gdy ręka i głowa,
I każdy rys Miecznika popierały słowa;
Rzekłbyś, patrząc w ich obraz, że sztuka malarza
Z dobranych przeciwności czarowną myśl stwarza,
W starcu Żywość, w młodzieńcu Rozwagę wyraża.
 

V

 
Tymczasem wieś minąwszy, z bitej schodząc drogi,
Coraz się, coraz głębiej, wpędzali w odłogi; —
Gdzie wiatr ziarna zasiewa, Czas płody przewraca,
Nie zbiera plonu Chciwość, ni schyla się Praca —
Samotne – ciche – błogie – dziewicze ich wdzięki
Kwitną skrycie, od człeka nieskażone ręki,
Niebo je obejmuje – gdy w całym przestworze
Rozfarbionej żyzności rozciąga się morze224.
Tam wódz stary, jak żeglarz, podług biegu słońca
Szybował swoim wojskiem w kierunku bez końca;
Łamią się rosłe trawy, krzą chwasty225, a zioła
Składają pod kopyta balsamiczne czoła;
Ale przez siwe wąsy nie przechodzą wonie;
Ni lubość tchu słodkiego w groźnym biega łonie;
Wojna, wojna zajmuje wszystkie jego władze,
Cześć prochom pól ojczystych, zemsta ich zniewadze!
Ani się wwieść dozwolił w fałszywe zapędy,
Gdy zszedł tatarskich śladów kręcone obłędy226
Co wśrzód gęstych zarośli niedościgłe szlaki
Tłoczą na wszystkie strony, dla mylnej poznaki227228
Lecz w poprzek przerzynając ich sztuczne drożyny,
Uśmiechnął się – jak strzelec, gdy pewny zwierzyny.
Wkrótce – złączone hufce – w umyślnym fortelu
Rozdzielił na dwie części – dla jednego celu:
Do zostających czapką kiwnął pożegnanie;
Z swoimi w bok się rzucił na niezmiernym łanie;
A kryjąc się w bodiaków rozkwitłych ogromie,
Już rycerze bez koni w czerwonym poziomie229
Już popiersia wędrują na skrwawionym spodzie —
Już kołpaki – proporce – już znikli jak w wodzie.
 

VI

 
I Wacław, pan wszechwładny wśrzód stepów przestrzeni
Sam buja w swojej woli – czegóż tak się mieni230?
I Wacław dziki, mężny, wśrzód dzikiej natury
Wiedzie hufce do chwały – czegóż tak ponury231?
Śpiewa mu głośno wicher232, a Wacław w nim nieraz
Lubił kąpać swe oczy – czemu spuszcza teraz?
Smutny on, zamyślony, choć pełen ochoty,
Nie spojrzał nawet jeszcze w swoje wierne roty,
A dlaczego? sam nie wie – tylko że mu Sława,
Łzami Marii spłakana, przed oczami stawa;
Tylko że jego serce w takim nagle drzeniu,
Jak by kto kir przeciągnął w śpiącego ocknieniu
I w strachu go zostawił – w trosce – i zdziwieniu.
Szybkim głowy pomiotem strząsnął złote włosy,
Jak by się pozbyć starał zimnej na nich rosy;
Szybkiej konia w wyskoku przychylił się woli 233
Jak by ulecieć pragnął od swojej niedoli;
A w jego mglistych oczach taki blask w tej chwili,
Jak kiedy dusza czucia najżywsze przesili
I wszystkie razem smutki w zwycięstwie rozżarzy
Światłem nieśmiertelności na śmiertelnej twarzy234.
To jakiekolwiek myśli, wspomnienia, czy trwogi,
Żal, słabość, czy widziadła – zbijały go z drogi;
To jakiekolwiek losy zwalczą jego czynność:
Już teraz miłośnicą – rycerska Powinność!
Czy Duch złego, co ludziom nadziei zazdrości,
Odchylił mu przez chwilę zasłonę przyszłości?
Czy struny natężone tkliwych władz wysnuciem235,
Tknięte ręką Nieszczęścia, zabrzmiały przeczuciem236?
Może on w boju legnie? – co bądź mu przypadnie,
Jego umysł, ni szabla, nie ulęże snadnie237;
A chociaj238 Śmierci oddech mgłą oczy zasłoni,
Rdzy nie będzie na sercu ni na jego broni.
I jak wstrzymany potok w swoim bystrym pędzie
Dno porze i rozwala łożyska krawędzie,
I jako rumak z pęta gdy lot swój rozwija,
Rwie ziemię, ogień ciska i wiatry wymija —
Tak Wacław, niecofnięty w swym ciemnym zawodzie239,
Rozdarłszy tło przyszłości, co mu na przeszkodzie240,
Tym chciwiej, tym gwałtowniej na sztych się wydziera241.
Groźnym pewności wzrokiem w swój oręż poziera242.
A jednak, głos straszliwy (choć spojrzenie dumne)
Brzmi w całym jego ciele – «zdobędziesz ty trumnę».
 
113na tle przezroczystym (…) kołysanej – Tu pierwszą część zdania należy rozwinąć, w drugiej przestawić szyk: „I na tle przezroczystym rozlanej na twarzy pociechy jaśniały słodkie sny duszy kołysanej przez nadzieję”. [przypis redakcyjny]
114Z jakąż lubą rozkoszą… – w A.[autografie; Red. WL] lubą zam. przekreślonego: żywą. [przypis redakcyjny]
115drzący – forma charakterystyczna dla języka Malczewskiego; dziś: drżący. [przypis edytorski]
116Z jakże pyszną opieką (…) obroną – Tutaj wyrazy „opieka” i „obrona” służą do odmalowania gestu, w którym „utulenie” przybierało równocześnie jakby kształt osłonienia. [przypis redakcyjny]
117luzak – służący, pacholik pancernego towarzysza. [przypis redakcyjny]
118Szczęściem niewiast – Jest to jakby inaczej trochę wyrażona myśl W. Scotta: «When lovers meet in adverse hour, ’tis like a sun-glimps through a shower; a watery ray, an instant seen the darkly closing clouds between» (Rokeby IV. 27). [przypis redakcyjny]
119W (…) dzikim świecie wiatr pociechę wodzi – tzn. żadna pociecha nie jest stałą. [przypis redakcyjny]
120tą razą – zam. tym razem, prowincjonalizm pospolity do dziś dnia, napotykany zresztą i u pisarzy na ogół poprawnych, np. u Koźmiana w Pamiętnikach. [przypis redakcyjny]
121to się nie zabawim – to nie zabawimy zbyt długo. [przypis redakcyjny]
122Skoro dom mój uczciło takie lube goście – to goście (gościę?), niby archaizm, dowolnie jednak wymyślony przez poetę. [przypis redakcyjny]
123Suto stoły zastawić – nie szczędzić korzeni – O guście przodków naszych w korzennych zaprawach wiele ciekawych opisów czytać można w szacownym i zajmującym zbiorze: Pamiętniki o dawnej Polsce, przez Juliana Niemcewicza [Pamiętniki o dawnej Polsce – ściśle: Zbiór pamiętników o dawnej Polsce wydawany przez J. U. Niemcewicza w 5 tomach, w latach od r. 1822–1833. Malczewski przed wydaniem Marii mógł znać tomy I-III; J. U.]. [przypis autorski]
124Na (…) zimnym rycerza ramieniu – zimnym, bo okrytym stalą. [przypis redakcyjny]
125Giętką kibić nie ciśnie… – zdarzający się u Malczewskiego nie ten raz tylko błąd: przeczenie z biernikiem [wpływ jęz. ukr. a. ros.; Red WL]. [przypis redakcyjny]
126O! jak z spłonionych liców patrzał – Mowa oczywiście o licach Wacława, spłonionych radością, w przeciwieństwie do bladości Marii. Znaczy to: „okiem jakby wybiegającym ze spłonionych liców”; liców zam. lic: forma w XVIII w. i na początku XIX w. prawie powszechna. Podobnie nawet: uczuciów, pojęciów itp. [przypis redakcyjny]
127I słodki w górę uśmiech – Maria, niższa zapewne dużo od Wacława, miała wzrok i twarz całą wzniesioną ku niemu w górę. [przypis redakcyjny]
128To słabszy, wietszy, bielszy – domyślne: i stał się [słabszy itd.; Red. WL]; wietszy stopniowanie od wiotki. [przypis redakcyjny]
129Gdym w stepowej (…) pustyni – Podobnie mówi o sobie Manfred (Byrona): «My joy was in the Wilderness to breath». [przypis redakcyjny]
130koń bił się – w znaczeniu: przebijał się. [przypis redakcyjny]
131zaletny – pełen zalet; także: zalotny (Słownik Lindego). [przypis redakcyjny]
132zrzenice – dziś: źrenice. [przypis edytorski]
133czytał tajemnice – zam. czytałem, tak samo jak w w. 510: ja oddychał i w. 514: ja się błąkał. Mówi zatem Wacław podobnie jak kozak (w. 382). [przypis redakcyjny]
134tarń – według prof. Brücknera Malczewski „chyba tarń mylnie napisał zamiast pospolitego cierń albo dawnego tarn”. Linde jednak przytacza przykłady używania w starszej polszczyźnie tarń i tarnie (to) obok cierń i (to) ciernie. [przypis redakcyjny]
135Tobie mdłym pachnąć kwiatem – zdanie zdefektowane; znaczy zapewne: „żeby mnie ranić, a tobie już tylko pachnąć”. Chyba że pachnąć [to; Red. WL] błąd zam. pachnąc. [przypis redakcyjny]
136i więcej niż tobie – bo ty masz przynajmniej ostoję w twojej religijności. [przypis redakcyjny]
137nie służy żartować – nie służy: nie wychodzi na dobre. [przypis redakcyjny]
138Toby się ojców zamek – Poeta, starając się odtworzyć język potoczny, często wprowadza to w znaczeniu: przeto, więc; por. w. 521, 527, 529. [przypis redakcyjny]
139posoka – krew. [przypis edytorski]
140Toby w sercu osiadły ten dym i ich Cienie – ich tj. tych popalonych zamków i pozabijanych ludzi; w sercu osiadły: tj. zaciążyły na sumieniu. [przypis redakcyjny]
141jak tylko, żeś moją, oświadczył – Wojewoda. [przypis redakcyjny]
142prywata – prywatny interes, prywatne sprawy, korzyści. [przypis edytorski]
143bez chluby – nie chwaląc się tym. [przypis redakcyjny]
144istność – tutaj: rzeczywistość albo też może: „w których wspomnieniu umysł chciałby całe jestestwo zanurzyć (pogrążyć)”. [przypis redakcyjny]
145gdy jemu już zadość – gdy mu (sercu) się stało już zadość. [przypis redakcyjny]
146letko – lekko; Malczewski używa zresztą obu form. [przypis redakcyjny]
147bez twego spomnienia – to znów może znaczyć, albo: bez wspomnienia o tobie, albo: bez twojej pamięci o mnie. [przypis redakcyjny]
148Gdym chciała ciebie stłumić – ciebie zam. myśl o tobie. [przypis redakcyjny]
149Przypomnij sobie, drogi – Przypomnij sobie moje słowa. Jest to przepowiednia, że sławę zdobytą w bitwie z Tatarami przyjdzie okupić strasznym nieszczęściem, że promień tej sławy będzie miał jaskrawy, krwawy zachód, po którym nastąpi noc niczym nieukojonej rozpaczy. [przypis redakcyjny]
150Oh! niechaj pierwej Marią – Przeczucie Marii nie jest dokładnie określone. Podobnie jak później Wacław (II, 6) słyszy «w całym swoim ciele głos: Zdobędziesz ty trumnę», ale ten głos nie mówi czyją i dlatego Wacław w bitwie rozmyślnie szuka swojej, tak też i Maria tutaj ma tylko ogólne przeczucie nieszczęścia, ale w kogo ono ugodzi bezpośrednio, dobrze nie wie. Lęka się przede wszystkim oczywiście śmierci Wacława. [przypis redakcyjny]
151Cieszyć się twą radością (…) umierać przed tobą – Od dawna już zauważono, że te słowa Marii przypominają nieco słowa Zulejki w Narzeczonej z Abydos Byrona, wyrzeczone tam (I, 18) do Selima. Istotnie są podobieństwa frazeologiczne takie jak: „With thee to live, with thee to die” („żyć dla ciebie i w tobie umierać przed tobą” albo zakończenie: „To these alone my thoughts aspire”: „To Marii cała miłość, wszystkie Marii chęci”. Warto też zwrócić uwagę na to, że Zulejka czytuje Koran podobnie jak Maria Biblię. Poza tym jednak charaktery tych dwu postaci podobne do siebie nie są. [przypis redakcyjny]
152Skoro mi szczęśliw wrócisz, mą harfę nastroję – Podobnie w Korsarzu (I, 14) Byrona obiecuje Medora Konradowi: «or my guitar, which still thou lov’st to hear, shall soothe or lull. [przypis redakcyjny]
153Te, co nicht nie wyraził przywłaszczym uczucie – te, co nicht znaczy: to, którego nikt. Te zamiast to stale też u Słowackiego, a w ogóle (jak stwierdza Brückner) pojawia się już od XVI w. [przypis redakcyjny]
154przywłaszczym uczucie – wyrażenie zgoła tu niejasne; znaczy, zdaje się: wyrazim, damy mu własny, właściwy wyraz. Uczucie, którego nikt nie zdoła wyrazić (słowami), wyrazimy w muzyce. [przypis redakcyjny]
155Ah! z jak okropną trąby zagrały żałobą! – Tak też przy pożegnaniu Medory z Konradem: «List! – ’t is the bugle – Juan shrilly blew». [przypis redakcyjny]
156Padła w drogie objęcie – Podobnie Medora: „She rose – she sprung – she clung to his embrace itd. [przypis redakcyjny]
157zostać niepodobna, chyba sławę skazić – To samo czuje w analogicznej scenie Korsarz Byrona. [przypis redakcyjny]
158zawdzięczając miłość – zawdzięczać w znaczeniu pierwotnym: płacić wdzięcznością, nagrodzić, wywdzięczać się za co (por. Słownik Lindego). [przypis redakcyjny]
159Ni czasu w marnych jękach przeciągać rozstanie – domyślne: nie miał [czasu; Red. WL]. [przypis redakcyjny]
160złożył swą lubę – W A.[autografie; Red. WL] swą labę zam. przekreślonego: skarb drogi; lubę prowinc. zam.: lubą. [przypis redakcyjny]
161korzeni – zakorzenia, zapuszcza korzenie. [przypis redakcyjny]
162Swe kolczyste łodygi robaczliwej zdrzeni – przypomina trochę: the salt-surf weeds of bitternes w Manfredzie Byrona (II, 1); zdrzeń (starop.): rdzeń. [przypis redakcyjny]
163puzan – rodzaj trąby, dziś puzon zwanej, ale Linde zna tylko puzan. [przypis redakcyjny]
164Sunie się towarzystwo, i w szeregach wiara – towarzystwo: towarzysze pancerni, szlachta; wiara: żołnierze. [przypis redakcyjny]
165Pancerni i usarzy – usarzy: husarze; ten wiersz jest bliższym objaśnieniem poprzedniego. [przypis redakcyjny]
166To może dziki owoc zerwie potem wojna – znaczy: to może sam kiedyś zostaniesz żołnierzem i zginiesz na wojnie. [przypis redakcyjny]
167Zapał polskiego wzroku ugasza się łzami – w związku z poprzednim wierszem: nie trwóż się: nie płacz, bo twoje łzy gaszą zapał żołnierzy. [przypis redakcyjny]
168jeszcze słuch łoskotem drga dźwięcząc przygłuszony – Jeszcze drga słuch od dźwięku puzonów i szczęku broni, aczkolwiek przygłuszonego łoskotem (?) i tupotem koni. [przypis redakcyjny]
169kroplami żal spada – kroplami łez; (por. drops of sadness w Korsarzu [Byrona; Red. WL] I, 15). [przypis redakcyjny]
170I cicho jak modlitwa w łono Boga płynie – podobne porównania w Narzeczonej z Abydos: „Soft, as the memory of buried love, Pure, as the prayer which childhood wafts above” (I. 7). [przypis redakcyjny]
171On Conrad’s stricken soul (…) rest – Na ogłuszoną ciosem duszę Konrada przyszło wyczerpanie i odrętwienie prawie że ją ukołysało do snu (Byron, Korsarz III, 22). [przypis redakcyjny]
172niezbędna zgryzota – zgryzota, której nie można zbyć; której nie można się pozbyć. [przypis edytorski]
173w niezbędnej zgryzocie – niezbędnej zapewne w znaczeniu: nieuniknionej, której się nie można zbyć. Profesor Brückner (1. c. str. 42) przypuszcza, że ę jest w tym wyrazie błędem składacza, że poeta miał na myśli stary wyraz: niezedny, który Linde tłumaczy: sprośny, plugawy, brzydki, przytaczając szereg przykładów tego znaczenia. Prof. B. natomiast daje mu znaczenie: przykry. Przytaczamy to ze względu na powagę autora, nie sądząc jednak, żeby miał słuszność; Chmurne na polu niebo… – domyślne: zamiast niej (osłody) znajdziesz chmurne niebo itd. [przypis redakcyjny]
174w piękne mirtów i cyprysów kraje – do Włoch. [przypis redakcyjny]
175u nich – poeta pisze tak zamiast po prostu: tam (w tych krajach), myśląc widocznie o mieszkających tam ludziach. [przypis redakcyjny]
176Stoją w bieli – tj. jako marmurowe pomniki. [przypis redakcyjny]
177bohatyr – dziś: bohater. [przypis edytorski]
178Bogów i bohatyrów – pająków siedliska – tj. zwaliska bogów i bohatyrów, a siedliska pająków. [przypis redakcyjny]
179jeśli dawnych rzeczy myśl w tobie głęboko – co poeta przez to rozumie, trudno na pewno orzec. Może trzeba uzupełnić: głęboko uśpiona. Czyli: jeśli masz sentyment dla rzeczy dawnych, to przyniosła by ci może ulgę „w niezbędnej zgryzocie” kontemplacja tych ruin dawnej świetności; jeżeli nie – to może przynajmniej w „śliczny błękit” włoski „wpatrzywszy twe oko, słodycz w rozpaczy znajdziesz” itd. [przypis redakcyjny]
180do znaku – doszczętnie. [przypis edytorski]
181To siedź w domu – to zam.: więc, zatem. [przypis redakcyjny]
182Czy z Ziemi Świętej wracasz – Stary sługa Miecznika, który wysłuchał całej powyższej jeremiady [jeremiada: narzekanie, biadanie; Red. WL] nieznanego pacholęcia, tyle z niej zrozumiał, że chłopiec narzeka na ukraińskie pola, przeciwstawiając im jakieś ciepłe kraje. Przypuścił więc, że najpewniej ma na myśli Ziemię Świętą. [przypis redakcyjny]
183I Śmierć mi zostawiła czarne w piersiach blizny – zapewne śmierć wszystkich bliskich; por.: Ja wszystkim obcy itd. [przypis redakcyjny]
184Bo wpływ mego Anioła grób w blasku zobaczy – Słowa bardzo niejasne. Prawdopodobnie znaczą: „Bo pod wpływem anioła mego losu grób ujrzę w blasku” tj. jako coś bardzo pożądanego, zbawczego; [albo, na zasadzie niespójnej wewnętrznie, wieloznacznej „składni” wypowiedzi właściwej medium czy jasnowidzowi: „pod wpływem mojego Anioła, w blasku (jasnowidzenia) przewidzę (zwiastuję) czyjąś śmierć”; Red. WL]. [przypis redakcyjny]
185Na smutek, co się skarży – Smutek jest tu uosobiony (w pacholęciu) [raczej: „na smutek, na który się skarży” pacholę mało zważają obecni przy tej skardze; Red. WL]. [przypis redakcyjny]
186wyszczerzył (…) wzrok – wytrzeszczył [oczy; Red; WL]. [przypis redakcyjny]
187(…) a kto się pyta o sprawy czyje (…) śmiech pusty – znaczy: każdemu co by się pytał o to, co się kryje pod tą czy ową maską, odpowie tylko wrzawa, śmiech pusty. [przypis redakcyjny]
188Matrony, księża, oszusty – W I wyd. i za nim we wszystkich dotychczasowych wyraz księża zastąpiony kropkami. Autograf jednak wskazuje wyraźnie, że wyraz ten został usunięty nie przez poetę, tylko przez cenzora. Przekreślony bowiem został tym samym atramentem, którym na rogu każdej stronicy cenzor Łubkowski kreślił swój podpis: Łub. Tymże atramentem jest napisany na marginesie obok wyrazu „księża” znak korektowy. Wobec tego zgodnie z intencją poety przywracamy tekst autografu. [przypis redakcyjny]
189łodzie czernią na wodzie – zam. czernią się. [przypis redakcyjny]
190kulik – korowód sań, w których jeżdżą od dworu do dworu zamaskowani i poprzebierani w różne kostiumy uczestnicy balów, urządzanych w tzw. „ostatki” karnawału, czyli zapusty. [przypis redakcyjny]
191skąd my i czyje – czyje: komu służymy. [przypis edytorski]
192uderzą w pary – puszczą się parami w taniec. [przypis redakcyjny]
193Wróżki, Diabli, nie oszusty w puchary – [domyślnie; Red. WL] uderzą w puchary, [wzniosą toast]; nie oszusty: w przeciwieństwie do weneckich zapustów w Polsce maskowanie się ma jedynie żart na celu, nie zaś użycie sekretne zakazanej swobody (por. w. 692–3). [przypis redakcyjny]
194dworzec – tu: dwór, dom szlachecki. [przypis edytorski]
195larwa (daw.) – maska. [przypis redakcyjny]
196(…) myśl wzięła tańcować (…) – wzięła (lud.): zaczęła. [przypis redakcyjny]
197Aż wykrojone usta zadmuchawszy – błędnie (gallicyzm): zam. „aż, gdy wykrojone usta zadmuchały”. [przypis redakcyjny]
198A gdy się troski do duszy wkradną – Mowa tu o duszy Marii. Ta pierwsza strofa pieśni jak również i refren: Bo na tym świecie (…) itd. zapowiadają śmierć Marii. Pierwszych pięć wierszy strofy maluje stan jej duszy w obecnej chwili; następne, pełne współczucia, życzą, żeby przynajmniej przed zgonem ukoił ją ktoś zapewnieniem, że „spokojność wróci”. [przypis redakcyjny]
199Albo gdy nieba cud nad chorobą, gołąb (…) – [można przypuszczać, że; Red. WL] tak nazywa poeta Marię. Życie jest chorobą; posiadanie takiej córki lub żony jak Maria jest cudem nad chorobą (por. w. 658: „jak uśmiech ust kochanych w śmiertelnej chorobie”); „gołąb’ (tak w. A.[autografie], I. wyd. i u Lindego) od przeklęstw odleci”: porzuci ten przeklęty padół; „władzę życia zabierze z sobą (…)” itd. Malczewski ma tu myśli Miecznika. Jemu to śmierć córki zabiera z sobą władzę (zdolność do) życia, wprzód nim mu zabierze życie samo (wprzód nim mu gromnica zaświeci). Z wyprawy na Tatarów powróci Miecznik zwycięski; ale niechże mu nikt z tego powodu i dla uśpienia boleści z powodu zgonu Marii „tryumfu pieśni nie nuci”, chybaby go równocześnie zdołał przekonać, że jego anioł [Maria; Red. WL] wróci [Podobnie można odnieść te słowa do Wacława, którego aniołem i „gołębiem” (w znaczeniu źródła łagodności i dobrego ducha) jest Maria; Red. WL]. [przypis redakcyjny]
200przeklęstwo (daw.) – dziś popr.: przekleństwo. [przypis edytorski]
201A gdy kto chętny (…) – Miecznik sam się zagrzebał w przepaść przez to, że „chętny w drugich obronie”, a łatwowierny równocześnie, dał się wojewodzie wyprowadzić w pole. Ale krótka będzie radość Wojewody. Sąd Ostateczny jest w niebie i nawet silna głowa (w znaczeniu esprit fort) Wojewody na myśl o tym „posępnie kiedyś się rzuci”; Niech z ust życzliwych… – Wszystkie strofy jednakowo kończą się aktem współczucia. Nawet wojewodzie życzy poeta, żeby go ktoś pocieszył wśród zgryzot sumienia, słowami: «Wróci wesołość – wróci!« Bo cierpienie uważał za godne współczucia, bez względu na to, jaka jest tego cierpienia przyczyna. [przypis redakcyjny]
202A gdy kto, dążąc z dalekiej drogi – Ta ostatnia strofa jest zapowiedzią ustępu 15-go, w którym Wacław po powrocie z wyprawy na Tatarów będzie z najwyższym niepokojem pukał do pogrążonego w grobowym milczeniu domu Miecznika; Wróci gospodarz wróci: gospodarz [to] w tym wypadku oczywiście: Maria. [przypis redakcyjny]
203To wasze pstre maszkarki wesołej otuchy – Fakt, że powyższa pieśń takie wesołe wrażenie zrobiła na starym słudze, musi (mimo, że nam poeta nie dał żadnego prawa do podejrzewania tego famulusa o lotność umysłu) wywoływać duże zdziwienie. Nie mniejsze jednak powinien wywoływać i ten fakt, że ową przesmutną pieśń, pełną tak rzewnego współczucia dla tragedii wszystkich (po kolei) czterech głównych osób poematu, śpiewają zbiry, którzy za chwilę mają dokonać ohydnego morderstwa. Oba te fakty wytłumaczyć można chyba tylko w ten sposób, że co innego śpiewały maski w rzeczywistości a co innego słyszał w ich pieśni przeczuwający ich czyn poeta. Pieśń rzeczywiście „wrzaśnięta” przez maski, była w tak jaskrawym kontraście z tragedią, której miały się stać sprawcami, że Malczewski słysząc tę pieśń w swojej wyobraźni a równocześnie wiedząc, jakiej ona „jest otuchy” (co zapowiada), rzeczywiście nie mógł się oprzeć pokusie przetłumaczenia jej niejako na język swojego własnego jej odczucia. Zauważyć tu jeszcze należy, że ta druga pieśń masek może się stać zrozumiałą dopiero dla tych, którzy treść poematu już znają. [przypis redakcyjny]
204pierszyna – dziś: pierwszyzna. [przypis edytorski]
205pierszyna – a. pierwszyna: nowina, nowa rzecz (zob. Słownik Lindego); dziś utarło się: pierwszyzna; kuligi tutaj przez g na końcu (w w. 697 było: kulikiem) dla rymu do frygi, albo raczej poprzednio kulikiem dla rymu z krzykiem.; fryga: zabawka zwana dziś częściej bąkiem. [przypis redakcyjny]
206Na winie i pierzynie nie braknie nikomu – nie braknie zam. nie zabraknie. [przypis redakcyjny]
207obzierać się – spoglądać, rozglądać się. [przypis edytorski]
208kupić się – skupiać się, zbierać razem, gromadzić. [przypis edytorski]
209Lecz łagodne, widome rozsiewa promienie – widome tj. takie, na które już można patrzeć, bo nie rażą. [przypis redakcyjny]
210I w krótkim pożegnaniu – Podobnie w Korsarzu (III, 1) słońce zachodzące „pauses on the hill – the precious hour of parting lingers still, but sad his light to agonising eyes…”. [przypis redakcyjny]
211By wszystkie twory, życia napoić uśmiechem – por. parting smile zachodzącego słońca w Panu wysp W. Scotta (V, 6). [przypis redakcyjny]
212Ciemny płaszcz wlecze z tyłu – por. „night with dusky mantle” W drugiej oktawie Beppa Byrona. [przypis redakcyjny]
213I miał żywej radości w serca nie uchować – w sercu nie chować, tylko ją okazać na zewnątrz; córę szczęścić: uszczęśliwiać, szczęścić jako słowo przechodnie, niegdyś często spotykane obok: szczęśliwić; dziś używane tylko w zwrocie: szczęść Boże, i to nie was, ale wam. [przypis redakcyjny]
214Od chwili, co zwycięstwa odkryta się meta – co zam. w której (por. w. 811). [przypis redakcyjny]
215trzask goleń… – goleń zamiast: goleni, a to zamiast: nagolenic. [przypis redakcyjny]
216w drużbie – w parze (zob. Słownik Lindego). [przypis redakcyjny]
217Od chwili co mu w myśli, wstecznym kręcąc biegiem – Zdanie bardzo zagmatwane: co mu w myśli zam. gdy mu w myśli; wstecznym kręcąc biegiem: podczas gdy ta myśl cofała się wstecz, w przeszłość. [przypis redakcyjny]
218chciwa walek dusza (…) strząsa – walek: dziś nieużywana, ale właściwie poprawniejsza forma niż walk (zob. Brückner 1. c. 42); strząsać: w znaczeniu dzisiejszem, wstrząsać napotyka się jeszcze na początku XIX w. dość często. [przypis redakcyjny]
219W bitne hufce patrzając, że aż serce rośnie —znaczy właściwie: patrząc na hufce tak bitne, że aż serce rośnie na ich widok. [przypis redakcyjny]
220A kto by się miał straszyć Tatarskiego tańca. – „Od Tamerlana podane prawidła zachowywali Tatarzy, i to nazywali nasi dziadowie tańcem Tatarskim”. Czacki O Litewskich i Polskich prawach k. 235, przypis 111 [Od Tamerlana podane: Tamerlan czyli Timurleng (1336–14J5), wielki zdobywca Tatarski, pogromca sułtana Bajazeta; Czacki O Litewskich…: znakomite dzieło Tadeusza Czackiego pt. O Litewskich i Polskich prawach, o ich duchu, źródłach, związku i o rzeczach zawartych w pierwszym statucie dla Litwy 1529 r. wydanym. Pierwsze wydanie 2 tomy in 4° Warszawa 1800–1801; J. U.]. [przypis autorski]
221Bóg wiara, ufność szabla – skróty zam.: wiara (nadzieja zwycięstwa) w Bogu, ufność w szabli oto hasła. [przypis redakcyjny]
222jadący szłapią – szlapią a. człapią (M. szłap’ a. człap’): sporym krokiem (końskim); [truchtem; jadący (daw.) dziś:jadąc Red. WL.]. [przypis redakcyjny]
223mówił śpiegów wywiadki – śpiegów: tak w A.[autografie] i w I wyd.; wywiadki obok wywiady [dziś: zwiady; Red. WL], używane np. przez Naruszewicza (zob. Linde); mówił wywiadki zam: mówił o wywiadach. [przypis redakcyjny]
224rozfarbiona żyzność – rozigrana tysiącem barw. [przypis redakcyjny]
225Łamią się rosłe trawy, krzą chwasty – krzą (stary wyraz): kruszą. [przypis redakcyjny]
226Gdy zszedł tatarskich śladów kręcone obłędy… – zszedł: napotkał; obłędy: labirynty; kręte linie zwodniczych śladów, porobione rozmyślnie dla zmylenia pogoni. [przypis redakcyjny]
227dla mylnej poznaki – dziś używa się jeszcze: dla niepoznaki. W starszej polszczyźnie poznak i poznaka znaczyły to samo, co znak i oznaka: to po czym się poznaje. [przypis redakcyjny]
228Co wśrzód gęstych zarośli, niedościgłe szlaki tłoczą na wszystkie strony dla mylnej poznaki – „Stepy te wysoką okryte trawą; nie można jechać przez nią, by jej nie stratować; dla niepoznania więc toru i śladów używają Tatarzy następującego wybiegu. Wnosząc, że ich jest 400, dzielą się na cztery części po sto; część jedna idzie na zachód, druga na wschód, trzecia na południe, czwarta na północ; każda część uszedłszy półtorej mili, dzieli się na cztery części, postępuje dalej i znów się dzieli, tak, że na końcu nie będzie jak po 10 lub 11 w hufcu; wszyscy jadą sporym kłusem; kiedy są postrzeżeni, każdy hufiec ucieka w swą stronę; tak trafnie kierując się przez stepy, dochodzą do przeznaczonego miejsca, jak najlepszy żeglarz kompasem swoim lepiej kierować się nie może. Pędzący za nimi kozacy, trafiając na labirynt potratowanych przez nich ścieżek, nie wiedzą, w którą stronę gonić za nimi”. Opisanie Ukrainy polskiej przez Beauplana, w Pamiętnikach o dawnej Polsce J. Niemcewicza, Tom III, karta 373 [Opisanie Ukrainy… przez Beauplana: Wilhelm Beauplan, inżynier i geograf francuski w służbie królów polskich Zygmunta III i Władysława IV, kapitan artylerii pod hetmanem Koniecpolskim, zbadał dokładnie Ukrainę i po powrocie do Francji wydał tam w r. 1650: Description d’Ukrainie qui sont plusieurs provinces du Royaume de Pologne, contenues depuis les confins de la Moscovie jusque aux limites de la Transylwanie ensemble leurs moeurs, façon de vivre et de faire la guerre, par le sieur de Beauplan. Polski przekład, skrócony, wyszedł w Zbiorze pamiętników o dawnej Polsce, wydawanym przez Niemcewicza, w Tomie III (1822); J. U.]. [przypis autorski]
229Już rycerze bez koni w czerwonym poziomie – bodiaki [rodzaj ostów; Red. WL] kwitną czerwono; stąd też w następnym w.: na skrwawionym spodzie. [przypis redakcyjny]
230mienić się – zmieniać się; tu: zapewne chodzi o zmienne wyrazy twarzy, będące odbiciem nurtujących myśli. [przypis edytorski]
231Wiedzie hufce do chwały – czegóż tak ponury»! – Podobnie pyta Byron w Korsarzu (I, 17): „Why doth he start – and inly seem to mourn?”. [przypis redakcyjny]
232Śpiewa mu głośno wicher – „loud sung the wind above” (Korsarz II, 7). [przypis redakcyjny]
233Szybkiej konia w wyskoku przychylił się woli – tj. pozwolił się ponieść rwącemu się koniowi. [przypis redakcyjny]
234A w jego mglistych oczach (…) na śmiertelnej twarzy – Myśl zawarta w tych wierszach jest najprawdopodobniej następująca: Najwspanialszym świadectwem nieśmiertelności duszy w śmiertelnym ciele jest zdolność opanowywania uczuć wysiłkiem woli. Otóż na śmiertelnej twarzy Wacława zabłysło nagle nieśmiertelne światło zwycięstwa odniesionego nad wszystkimi smutkami. Gmatwa tę myśl wiersz: I wszystkie razem smutki w zwycięstwie rozżarzy; należy go właściwie rozumieć: „I wszystkie razem smutki zwycięży i to zwycięstwo rozżarzy się na twarzy światłem nieśmiertelności”. [przypis redakcyjny]
235Czy struny, natężone tkliwych władz wysnuciem – oczywiście: struny duszy (nerwów) [natężone] tkliwych władz wysnuciem: roztkliwieniem się przy rozstaniu z Marią. [przypis redakcyjny]
236Czy struny natężone tkliwych władz wysnuciem/ Tknięte ręką Nieszczęścia, zabrzmiały przeczuciem – Granice władz naszych umysłowych bez wątpienia ścieśnione są niezmiernie w stosunku nieskończoności, która nas otacza; ale gdy to, czego pojąć nie możemy, za niepodobne uznamy, tak trudno i mało pojmując, staniemy się podobni do tego sceptyka z komedii, który dlatego tylko wierzył, że żyje, że się mógł w każdej chwili pomacać. Nie będę ja tu rozprawiał, na obronę tych dwóch wierszy, jak to być może, ażeby ludzie przewidywali czasem przyszłe i odległe zdarzenia, lub czy sprawdzenie zwłaszcza szkodliwego nam przeczucia właśnie od ufności w nie pochodzi; nie będę przywodził znajomych przykładów z dawnej i nowożytnej historii; wspomnę o szczególnym i bliskim nas wypadku, który się wiąże z nieodżałowaną dla kraju stratą. Sławny Tadeusz Czacki, niepospolity licznym zbiorem swoich wiadomości, rzadszy jeszcze zupełnym zapomnieniem siebie dla publicznego dobra, który w tylu sercach istnieje hołdem najczystszej wdzięczności, oświadczał nieraz swoim przyjaciołom, że ważniejszych okoliczności swego życia zawsze się wprzód przeczuciem dowiadywał; śmierć nawet jego poprzedzoną była niepojętym ostrzeżeniem. Na kilka dni przed swoją krótką chorobą i zgonem upewnił domowników, iż będąc w swoich pokojach, zdawało mu się, że widział umierającego swego przyjaciela i krewnego generała Karwickiego, który go wołał do siebie; jakoż dziwnie i okropnie sprawdziły się te słowa, gdy w kilka dni przyszła wiadomość o śmierci generała Karwickiego, mieszkającego o mil kilkadziesiąt, a wkrótce i Czacki poszedł się połączyć z wzywającym go przyjacielem. Lecz jakże wierzyć w podobne powieści i nie sprowadzić uśmiechu na twarz oziębłą rozwagi? Fizyków i metafizyków o pozwolenie prosić wypada; do których powiedzieć by można z Shakespearem: There are more things in heaven and earth, than are dreamt of in your philosophy. Są rzeczy na ziemi i w niebie, o których wam się ani marzy w waszej filozofii. [w stosunku nieskończoności: opuszczone do (w stosunku do nieskończoności); czy sprawdzenie (…) przeczucia właśnie od ufności w nie pochodzi: czy dlatego się przeczucia sprawdzają, że się w nie mocno wierzy; iż będąc w swoich pokojach, zdawało mu się błędnie (galicyzm) zam.: „iż gdy był w swoich pokojach” itd.; Są rzeczy na ziemi itd. Właściwie dosłownie: „Jest więcej rzeczy w niebie i na ziemi, niż się śni waszej filozofii” (Hamlet I, 5, 166); J. U.]. [przypis autorski]
237snadnie (daw.) – łatwo. [przypis edytorski]
238chociaj – dziś: chociaż. [przypis edytorski]
239niecofnięty w swym ciemnym zawodzie. – zawód tu: bieg życia, w sensie przeznaczenia. [przypis redakcyjny]
240Rozdarłszy tło przyszłości, co mu na przeszkodzie – znaczy, zdaje się: rozdarłszy tło ciemne swych myśli o przyszłości, co mu przeszkadzały w oddaniu się „rycerskiej powinności”, która teraz powinna być jedyną jego miłośnicą; rozdarłszy: zniszczywszy, usunąwszy wysiłkiem woli. [przypis redakcyjny]
241na sztych się wydziera – sztych: ostry koniec miecza; wydzierać się na sztych: szukać niebezpieczeństwa. [przypis redakcyjny]
242Groźnym pewności wzrokiem – pewności: pewności siebie; a groźnym oczywiście: dla wroga. [przypis redakcyjny]

Inne książki tego autora