Za darmo

Mizantrop

Tekst
Oznacz jako przeczytane
Czcionka:Mniejsze АаWiększe Aa

SCENA DRUGA

ORONT, ALCEST, FILINT

ORONT

do Alcesta

 
                              Właśnie mi mówiono,
Że piękne panie wyszły za jakimś sprawunkiem;
Lecz zastawszy tu pana szczęśliwym trafunkiem,
Wstąpiłem, by wynurzyć mu z serca całego
Mój niezmierny szacunek, jaki mam dla niego.
Już od dawna me serce dziwną chęcią płonie,
Abym w przyjaciół twoich mógł znaleźć się gronie;
Związek dwu ludzi wyższych, to rozkosz prawdziwa:
Niechaj więc nas braterstwa połączą ogniwa.
Przyjaciel tak oddany i nie bez znaczenia,
Nie sądzę, by był rzeczą godną pogardzenia35.
Podczas tej przemowy Alcest pogrążony jest w zamyśleniu, nie uważając, że słowa te odnoszą się do niego, i budzi się dopiero na to zdanie Oronta:
Do pana miałem zaszczyt skierować te słowa.
 

ALCEST

 
Do mnie?
 

ORONT

 
                              Tak jest, do pana. Może ich osnowa
Nie dość grzeczną się zdała?
 

ALCEST

 
                              Bynajmniej; zdziwienie
Budzą tylko, spadając tak niezasłużenie.
 

ORONT

 
                              Nie powinny cię dziwić mojej czci wyrazy,
Wszakże jesteś jej godzien i po tysiąc razy.
 

ALCEST

 
Panie…
 

ORONT

 
Na podobnego wszak tobie człowieka
Ojczyzna, państwo całe, już od dawna czeka.
 

ALCEST

 
Panie…
 

ORONT

 
                              Co do mnie, mogę stawić ciebie śmiało
Wyżej niż wszystko, co nasz kraj okrywa chwałą36.
 

ALCEST

 
Panie…
 

ORONT

 
                              Że mówię szczerze, samo niebo świadkiem!
By więc te słowa uczuć stały się zadatkiem,
Pozwól, bym cię serdecznym otoczył ramieniem
I przyjaciela twego nazwał się imieniem.
Masz moją rękę, weź ją. Przyrzekasz mi zatem
Swą przyjaźń?
 

ALCEST

 
                              Panie…
 

ORONT

 
                              Jak to! nie chcesz mi być bratem?
 

ALCEST

 
Panie, słowa twe dla mnie zaszczytem prawdziwym,
Lecz przyjaźń jest uczuciem nad wyraz wstydliwym,
I znieważa tę serca mieszkankę dostojną,
Kto skarby jej rozrzuca dłonią nazbyt hojną.
Poznania wzajemnego związek ten wymaga,
Ostrożność mu przyświecać winna i rozwaga,
By kiedyś obu stronom, gdy źle się dobiorą,
Nie zaciężyły więzy, przyjęte zbyt skoro37.
 

ORONT

 
Twa roztropność powagi tak pełna, prawdziwie,
Zwiększa jeszcze szacunek, jaki dla cię żywię.
Nim więc czas wzmocnić zdoła ten związek tak luby,
Ja w oddaniu się tobie chcę szukać mej chluby.
Gdybyś na dworze żądał poparcia swej sprawy,
Wiadomo, że król na mnie dosyć jest łaskawy38,
Ceni wielce me zdanie i w każdej potrzebie
Najmiłościwiej wzywać raczy mnie do siebie.
Słowem, chcę twoim sługą być na każdy sposób;
Że zaś stawiam cię w rzędzie najświatlejszych osób,
Pragnę dla nawiązania naszych dusz wymiany
Odczytać ci sonecik przed chwilą spisany39.
Czy wart druku, usłyszeć chciałbym twoje zdanie40.
 

ALCEST

 
Niech to raczej kto inny osądzi, mój panie;
Jam do tego niezdatny.
 

ORONT

 
                              Czemu?
 

ALCEST

 
                              Mam tę wadę,
Iż zbyt wielką otwartość w moje sądy kładę.
 

ORONT

 
Ależ ja pragnę tego! miałbym żal najszczerszy,
Gdybyś przez czczą uprzejmość, słuchając mych wierszy,
Ukrywał się z swym zdaniem lub chwalił wykrętnie41.
 

ALCEST

 
Gdy tak chcesz, zatem zgoda; wysłucham ich chętnie42.
 

ORONT

 
Sonet. Tytuł Nadzieja… (Dama sercu miła,
Która słodką nadzieją duszę mą pieściła…)
Nadzieja… żadnych wierszy grzmiących, hałaśliwych
Nie spodziewaj się: raczej strof czułych i tkliwych.
 

Podczas każdej przerwy spogląda na Alcesta

 

ALCEST

 
Zobaczymy.
 

ORONT

 
                              Nadzieja… Nie wiem, czy styl cały
Nie wyda się smakowi twemu nadto śmiały;
Czy się wyrazów dobór nie spotka z przyganą43
 

ALCEST

 
Zaraz się przekonamy.
 

ORONT

 
Właśnie wczoraj rano,
W niespełna kwadrans, przyznać się otwarcie wolę…
 

ALCEST

 
Nie sądzę, aby czas w tym miał grać jaką rolę44.
 

ORONT

czyta

 
Choć nadzieja jest naszą pociechą,
Od rozpaczy jedynym puklerzem,
Czemuż, gdy ją za bóstwo obierzem,
Westchnień naszych rozlega się echo?
 

FILINT

 
Ten mały ustęp już mnie przejmuje zachwytem.
 

ALCEST

cicho do Filinta

 
Ty masz czoło to mówić, nie krztusząc się przy tem!
 

ORONT

 
Jesteś, piękna Filis, zbyt łaskawą,
Gdy tym skarbem szafujesz tak hojnie,
Lecz czyż można zasypiać spokojnie,
Do nadziei tylko mając prawo!
 

FILINT

 
Cóż to za wyrażenia rzadkie, niepowszednie!
 

ALCEST

cicho do Filinta

 
Ty śmiesz, pochlebco nędzny, wychwalać te brednie!
 

ORONT

 
Jeśli moim ognistym zapałom
Każesz czekać na się wieczność całą,
Wkrótce grób mój łzy twoje obleją;
Bo nie rozpacz zabija jedynie,
Lecz, o Filis, z żałości też ginie,
Kto zbyt długo musi żyć nadzieją45.
 

FILINT

 
Jakiż słów spadek! pieszczę się każdym wyrazem!
 

ALCEST

na stronie

 
Bierz licho ten twój spadek i ciebie z nim razem!
Skręćże kark na tym spadku, życzęć sercem całem46!
 

FILINT

 
Wyznam, że wierszy równie wdzięcznych nie słyszałem.
 

ALCEST

na stronie

 
Tam do licha!
 

ORONT

do Filinta

 
Pochlebstwo, chociażby najsłodsze…
 

FILINT

 
Nie, wcale nie pochlebiam.
 

ALCEST

na stronie

 
A cóż robisz, łotrze?
 

ORONT

do Alcesta

 
Lecz ty, Alceście, pomnisz wszak naszej umowy;
Niech więc twój sąd usłyszę, choćby i surowy.
 

ALCEST

 
Łaskawy panie, sprawa to wielce drażliwa,
Bo na tym punkcie każdy bardzo czułym bywa.
Swojego czasu dałem szczerości dowody
Pewnemu panu, który mi czytał swe płody,
Mówiąc, że źle jest, gdy kto folguje zbyt prędko,
Kiedy go pióro świerzbi rymowania chętką;
Że należy hamować przedwczesne zapały
I natchnień swych ludzkości nie objawiać całej;
Że kto w tym względzie grzeszy zbyt wielkim pośpiechem,
Może się łatwo spotkać z litości uśmiechem.
 

ORONT

 
Czy ma zamiar przekonać mnie twoja przemowa,
Żem nie powinien…
 

ALCEST

 
                              O tym nie mówię ni słowa47.
Rzekłem mu, że niezdarne kto wierszydła płodzi,
Drugich zanudza, a swej dobrej sławie szkodzi;
Bo choćby miał sto innych największych przymiotów,
Każdy go za to jedno znienawidzić gotów.
 

ORONT

 
Czy do mego sonetu mam odnieść to zdanie?
 

ALCEST

 
Tego nie mówię. By mu obrzydzić pisanie,
Starałem mu się dowieść w niejednym przykładzie,
Ilu ludziom ten nałóg stanął już na zdradzie.
 

ORONT

 
Czyż ja piszę niezdarnie? czy w mym wierszu całym…
 

ALCEST

 
Tego wcale nie mówię. Dalej go spytałem:
Jakież do rymowania kusi ciebie licho
Lub przynajmniej dlaczego nie siedzisz z tym cicho?
Jeśli można wybaczyć nędzną książkę czyją,
To chyba tym biedakom, którzy z tego żyją!
Wierz mi, umiej się oprzeć tym zachciankom sławy;
Ukryj przed okiem ludzi te zdrożne zabawy:
Niechaj ci raczej będzie do czynów podnietą
Zostać dzielnym człowiekiem niż lichym poetą.
Oto, co próbowałem dowieść tej osobie.
 

ORONT

 
Myśl twą umiem dość jasno wytłumaczyć sobie;
Ale chciej mi powiedzieć, co w moim utworze…
 

ALCEST

 
Rzuć go na ustęp i to w jak najkrótszej porze.
Złe dla swojej poezji obrałeś przykłady,
Nieszczerość, brak prostoty, oto twoje wady48.
Co znaczy: «Od rozpaczy jedynym puklerzem?»
Albo to: «Westchnień naszych rozlega się echo?»
     «Czyliż można zasypiać spokojnie,
     Do nadziei tylko mając prawo?»
Lub: «o Filis, z żałości też ginie,
     Kto zbyt długo musi żyć nadzieją?»
Ten styl tak wymuszony a pusty zarazem
Mija się i z poezji, i z prawdy wyrazem;
To tylko słów igraszki, nieszczere a ckliwe.
Nie tym językiem mówi uczucie prawdziwe!
Mierzi mnie gust dzisiejszy i nasi ojcowie,
Choć prości, więcej smaku mieli w swojej mowie.
Niejedno, co dziś z takim chwalicie zapałem,
Niewarte starej piosnki, którą gdzieś słyszałem49.
Styl nieco staroświecki i rym nieuczony,
A jednak ja to wolę niż owe androny,
Których słodkie mizdrzenie o mdłości przyprawia,
Gdy tutaj do mnie czucie najszczersze przemawia.
Oto, co może mówić kochające serce.
Do Filinta, który się śmieje
Och, śmiejcie się do syta, panowie szyderce,
A ja cenię to wyżej niż te sztuczne kwiatki,
Te fałszywe brylanty waszej muzy gładkiej.
 

ORONT

 
Ja zaś twierdzę, że sonet mój jest doskonały.
 

ALCEST

 
Aby tak o nim mniemać, masz powód niemały:
Lecz, że ja mam znów inny, więc pozwól mi, panie,
By każdy z nas zachował o tym własne zdanie.
 

ORONT

 
Wystarcza mi, co o nim sądzą inni ludzie.
 

ALCEST

 
Widocznie są ode mnie bieglejsi w obłudzie.
 

ORONT

 
Sam jeden mniemasz rozum posiadać w udziale?
 

ALCEST

 
Dla ciebie mam go mało, bo ciebie nie chwalę.
 

ORONT

 
 
Obejdę się, mospanie, bez twojej pochwały.
 

ALCEST

 
Musisz się bez niej obejść, oto szkopuł cały.
 

ORONT

 
Zamiast w surowych sądach szukać łatwej chluby,
Sam wierszyk w tym rodzaju napisz więc dla próby.
 

ALCEST

 
Mógłbym, na me nieszczęście, sklecić równie lichy,
Alebym go nie czynił przedmiotem mej pychy.
 

ORONT

 
Skądże przychodzisz tutaj przemawiać tak dumnie?
 

ALCEST

 
Gdzie indziej możesz szukać kadzideł, nie u mnie.
 

ORONT

 
Ejże, mój młody panie, wysoko pan mierzy.
 

ALCEST

 
Mierzę, mój duży panie, tak jak się należy.
 

FILINT

stając między nimi

 
Dajcie pokój, panowie! dosyć tego, hola!
 

ORONT

 
Uniosłem się, wyznaję. Ustępuję pola.
Mam zaszczyt go pożegnać pokornym ukłonem.
 

ALCEST

 
A ja zostaję pańskim sługą uniżonym50.
 

SCENA TRZECIA

FILINT, ALCEST

FILINT

 
Masz teraz! za twą zbytnią w otwartość zabawę
Ściągnąłeś sobie na kark niemiłą przeprawę;
A z pewnością nasz Oront za słówko pochwały51
 

ALCEST

 
Proszę cię, przestań.
 

FILINT

 
                                             Ależ…
 

ALCEST

 
                                             Obrzydł mi świat cały.
 

FILINT

 
Zbytnio bierzesz…
 

ALCEST

 
                                             Daj pokój.
 

FILINT

 
                                             Jeżeli…
 

ALCEST

 
                                             Ni słowa.
 

FILINT

 
Słuchaj…
 

ALCEST

 
                                             Nie słucham.
 

FILINT

 
                                             Ależ…
 

ALCEST

 
Jeszcze?
 

FILINT

 
                                             Twoja mowa…
 

ALCEST

 
Do licha! tego nadto. Proszę, zostawże mnie.
 

FILINT

 
Nie odstąpię cię na krok; bronisz się daremnie52 53.
 

AKT II

SCENA PIERWSZA

ALCEST, CELIMENA

ALCEST

 
Chcesz więc pani, bym swoją myśl wyraził szczerze?
Oto na twe postępki gniew mnie nieraz bierze
I tak wielka napełnia gorycz moją duszę,
Że wnet chyba sam więzy te nieszczęsne skruszę.
Tak jest; łudziłbym panią, gdybym rzekł inaczej;
Wcześniej czy później nasze zerwanie się znaczy
I chociażbym się silił trwać w służbie powolnej,
Dłużej znosić, co znoszę, nie jestem już zdolny54.
 

CELIMENA

 
Więc mego towarzystwa szukasz przez dzień cały
Po to, aby się sprzeczać lub prawić morały55?
 

ALCEST

 
Ja się nie sprzeczam; jednak mniemać się ośmielę,
Że z łask twoich korzysta natrętów zbyt wiele;
Że cię tłum zalotników oblega zbyt rojnie
I że trudno mi na to patrzeć jest spokojnie.
 

CELIMENA

 
Czyliż moja w tym wina, jeśli ma osoba
Więcej nawet, niż pragnę, komuś się podoba56?
I gdy mnie zbyt natrętnie ściga tkliwość czyja,
By się obronić, mamże używać aż kija57?
 

ALCEST

 
O nie, pani, nie kije by się tutaj zdały,
Lecz dusza mniej wrażliwa na męskie zapały.
Wiem, że nie w twojej mocy ukryć swe powaby,
Lecz twa zalotność opór ujawnia zbyt słaby;
Słodycz, z jaką przyjmujesz każdy hołd w ofierze,
Ich niewczesną gorliwość podsyca w tej mierze;
Pozór nadziei, jaki twe serce rozdaje,
Przykuwa do twych progów tę natrętną zgraję,
I gdyby twa uprzejmość była mniej łaskawa,
Lada kto do twych uczuć nie rościłby prawa.
Lecz powiedz mi przynajmniej, przez jakie sposoby
Klitander zdołał ująć cię dla swej osoby?
Przez jakie rzadkie cnoty i przymioty szczytne
Umiał zyskać u pani względy tak wybitne?
Czy ten na małym palcu paznokietek gładki,
Stał się może przyczyną tej sympatii rzadkiej?
Lub może cię uwiodły, jak inne kobiety,
Jego białej peruczki niezwykłe zalety?
Czy połysk jego wstążek lub haftów misterność
Zdołały mu pozyskać uczuć twoich wierność?
Czy może przez swych pludrów krój modnie szeroki
Umiał rzucić na ciebie tak silne uroki?
Lub jego słodki głosik i uśmiech pieściwy
W twym sercu obudziły ów płomień tak żywy58?
 

CELIMENA

 
Jak niesłusznie, Alceście, zazdrość cię uwodzi!
Czyż nie wiesz, o Klitandra dlaczego mi chodzi?
I że w procesie moim on poprzysiągł prawie
Wszystkich swoich przyjaciół poruszyć w mej sprawie59?
 

ALCEST

 
Niech więc raczej przepadnie twoja sprawa cała,
Niż żebyś miłość moją tak znieważać miała!
 

CELIMENA

 
Lecz, doprawdy, świat cały zazdrość twoją rani!
 

ALCEST

 
Bo też świat cały znajdzie łaskę w oczach pani.
 

CELIMENA

 
Ależ to właśnie gniewy twe rozproszyć winno,
Że równo mą życzliwość obdzielam niewinną;
I większe do wyrzutów miałbyś wówczas prawo,
Gdybym jednemu była wyłącznie łaskawą60.
 

ALCEST

 
Lecz gdy na moją zazdrość pani się tak żali,
Cóż ja więcej posiadam od moich rywali61?
 

CELIMENA

 
Świadomość, że w mym sercu miejsce masz jedyne.
 

ALCEST

 
Aby dać temu wiarę, jakąż mam przyczynę?
 

CELIMENA

 
Skoro z własnych ust moich słyszysz to wyznanie,
Mniemam, że to powinno wystarczyć, mój panie.
 

ALCEST

 
Ale czy mogę wiedzieć, kto i ile razy
Z tychże ust słyszał może te same wyrazy62?
 

CELIMENA

 
W czułych ustach kochanka63 nader wdzięczny kwiatek
I twego o mnie sądu rozkoszny zadatek!
Dobrze więc; byś na przyszłość nie był już w obawie,
Cofam to, com przed chwilą wyrzekła w tej sprawie:
Nikt nie zwiedzie cię więcej, chyba ty sam siebie64.
Bądź spokojny.
 

ALCEST

 
                                             Ha, trzebaż, abym kochał ciebie!
Och, gdybym mógł się wyrwać z tej niewoli podłej,
Jakże dziękczynne niebu zasyłałbym modły!
Tak, wcale ci nie taję, że czynię, co mogę,
By zagasić w mym sercu tę straszną pożogę;
Lecz na próżno sam sobie zadaję katusze,
Widać za moje grzechy tak kochać cię muszę65.
 

CELIMENA

 
To prawda, miłość twoja jest wprost bezprzykładna66!
 

ALCEST

 
Tak jest; i nie dorówna jej na świecie żadna.
Jej płomień niepojęty jest wprost w swojej sile
I z pewnością nikt kochać nie potrafił tyle.
 

CELIMENA

 
W istocie; i metoda jest zupełnie nowa,
Gdyż po to kochasz, aby mówić przykre słowa;
W łajaniu się objawia ten płomień tak żywy
I nikt nie znał miłości podobnie gderliwej.
 

ALCEST

 
W twojej jest mocy zmienić te przykre pozory;
Błagam panią, zakończmy wszystkie nasze spory,
Rozmówmy się otwarcie, dłużej niech nie znoszę…
 

SCENA DRUGA67

CELIMENA, ALCEST, SŁUŻĄCY

CELIMENA

 
Cóż znowu?
 

SŁUŻĄCY

 
                        Akast przybył i…
 

CELIMENA

 
                        Powiedz, że proszę.
 

SCENA TRZECIA

CELIMENA, ALCEST

ALCEST

 
Więc nie można spokojnie pomówić ni słowa?
Zawsze przyjmować gości pani jest gotowa?
Nigdyż się nie zdobędziesz, by raz jeden komu
Kazać wreszcie oznajmić, że cię nie ma w domu68?
 

CELIMENA

 
By został moim wrogiem, życzysz sobie zatem?
 

ALCEST

 
Oględnie się obchodzi pani z całym światem!
 

CELIMENA

 
Ten człowiek byłby zdolny szkodzić z całej siły,
Gdyby mniemał, iż komuś może być niemiły.
 

ALCEST

 
Po cóż dbać o to, po cóż ta ciągła usilność…
 

CELIMENA

 
Mój Boże, takich ludzi potrzebna przychylność;
Wszakże oni najwięcej znaczą dziś na dworze,
Każdy gada, rozprawia najgłośniej, jak może,
Wszędzie się wciska, miesza do każdej rozmowy,
Pomóc nie zdoła, szkodzić zawsze jest gotowy!
Toteż każdy, bez względu na to, ile znaczy,
Powinien dbać o przyjaźń tych wielkich krzykaczy69.
 

ALCEST

 
Słowem, jakkolwiek by się kiedy sprawy miały,
Zawsze znajdziesz w nich powód, by znosić świat cały,
I twój umysł w subtelnych wymówkach wieczyście…
 

SCENA CZWARTA

ALCEST, CELIMENA, SŁUŻĄCY

SŁUŻĄCY

 
Jeszcze i pan Klitander przybył.
 

ALCEST

 
                        Oczywiście!
 

CELIMENA

 
Gdzie pędzisz?
 

ALCEST

 
                        Idę sobie.
 

CELIMENA

 
                        Zostań tu70.
 

ALCEST

 
                        Dlaczego?
 

CELIMENA

 
Zostań.
 

ALCEST

 
                        Nie mogę.
 

CELIMENA

 
                        Ja chcę.
 

ALCEST

 
                        Nie uczynię tego.
Tych ckliwych rozmów kazać mi słuchać daremnie,
To doprawdy wymagać zbyt wiele ode mnie.
 

CELIMENA

 
Kiedy ja chcę, ja każę.
 

ALCEST

 
                        To nad siły moje.
 

CELIMENA

 
Dobrze więc, możesz odejść; już o to nie stoję71.
 

SCENA PIĄTA

ELIANTA, FILINT, AKAST, KLITANDER, ALCEST, CELIMENA, SŁUŻACY

ELIANTA

 
Oto ci dwaj panowie ze mną tu przybyli.
Czy mówiono ci o tym?
 

CELIMENA

dając znak służącemu, aby podał krzesła

 
                        Wielce mi są mili.
 

(Służący podaje krzesła i wychodzi)

 
Do Alcesta
Co? I pan jeszcze tutaj?
 

ALCEST

 
                        Tak, pani łaskawa72,
I chcę, niech się tu nasza wraz wyjaśni sprawa.
 

CELIMENA

 
Cicho z tym teraz.
 

ALCEST

 
                        Niech się pani wytłumaczy.
 

CELIMENA

 
Czy pan oszalał?
 

ALCEST

 
                        Niechaj wybrać pani raczy.
 

CELIMENA

 
Ech!
 

ALCEST

 
                        Dziś się rzecz rozstrzygnie.
 

CELIMENA

 
                        To chyba są żarty!
 

ALCEST

 
Nie, dziś uczynisz wybór jawny i otwarty73.
 

KLITANDER

 
Na honor! wracam z Luwru, gdzie wśród tłumu gości74,
Kleont zdołał się wybić zbytkiem swych śmieszności.
Czemuż jaki przyjaciel nie zechce go wreszcie
Przestrzec, że jest przedmiotem żartów w całym mieście75!
 

CELIMENA

 
W istocie dobry Kleont, kędy się pojawi,
Wszędzie swoją postacią ludzkie oczy bawi
I gdy kto przez czas jakiś nie widział go z bliska,
Nie może się napatrzeć tego dziwowiska.
 

AKAST

 
Na honor! gdy o dziwne figury wam chodzi,
I mnie dziś spotkał pewien niezwykły dobrodziej:
Damon wymowny, co mnie – czyli dacie wiarę! —
Przy lektyce na słońcu trzymał godzin parę.
 

CELIMENA

 
Tak, ten człowiek szczególną zaletę posiada,
Aby nic nie powiedzieć, choć bez przerwy gada;
Płynna jego wymowa dziwną sztuką mieści
Pusty dźwięk bez znaczenia, a słowa bez treści.
 

ELIANTA

do Filinta

 
Początek wcale niezły i jak widać po nim
Dobrej sławy bliźniego dzisiaj nie obronim76.
 

KLITANDER

 
A Tymantem czy także pani się zachwyca?
 

CELIMENA

 
Ten człowiek to chodząca jedna tajemnica:
Idzie z błędnym spojrzeniem, nie widząc cię prawie,
Choć nic nie robi, zawsze śpieszy w ważnej sprawie;
Z twarzą zagadek pełną kręci się wśród ludzi,
Póty się droży, wzdraga, aż na śmierć zanudzi;
Masz z kim mówić? on właśnie za połę cię trzyma,
Aby ci zwierzyć sekret, na którym nic nie ma;
Wielką sprawę uczyni wraz z drobnostki małej,
I coś komuś do ucha szepce przez dzień cały77.
 

AKAST

 
A Gerald, proszę pani?
 

CELIMENA

 
                        Straszliwa osoba!
Wszak jego wielkopaństwo to istna choroba:
Wciąż wymienia stosunki swoje niebosiężne,
Zawsze mu w ustach tylko książęta i księżne;
Jego rozmowa, jeśli ma być w dobrym tonie,
Muszą być jej przedmiotem psy albo też konie;
Że słowo pan istnieje, nie chcąc wiedzieć wcale,
Najwyższych po imieniu tyka poufale.
 

KLITANDER

 
Z Belizą ponoć łączy go stosunek tkliwy.
 

CELIMENA

 
Też obraz duchowego ubóstwa prawdziwy!
Gdy u mnie bawi, mękę przechodzę niemałą,
Szukając, czym wypełnić tę wizytę całą;
Lecz cokolwiek wydobyć pragnę z tego zera,
Rozmowa raz po razu na ustach zamiera.
Na próżno chcąc jej umysł zbudzić ociężały,
Przywołujesz na pomoc wszystkie komunały,
Próżno człowiek kolejno tematy potrąca,
I słoty, i pogody, zimna i gorąca;
A mają te wizyty jeszcze przymiot drugi,
To jest, że trwają zwykle czas piekielnie długi;
Możesz pytać godziny, ziewać raz za razem,
Tak siedzi, jakby była nieżywym obrazem78.
 

AKAST

 
Co sądzisz o Adraście?
 

CELIMENA

 
                        Pyszałek nadęty!
Swoją własną osobą przesadnie zajęty!
Zawsze mniema, iż nie dość cenią go na dworze,
Na brak sprawiedliwości narzeka, gdzie może;
Próżno mu sypią pensje, urzędy, nagrody:
On wszędzie niewdzięczności odnajdzie dowody.
 

KLITANDER

 
A o młodym Kleonie, co w swym domu umie
Zebrać kwiat towarzystwa, cóż pani rozumie?
 

CELIMENA

 
Że swojego kucharza przymiotami stoi
I jego głowie wszystko zawdzięcza, nie swojej.
 

ELIANTA

 
Wykwintnym stołem umiał w istocie się wsławić.
 

CELIMENA

 
Cóż, kiedy gospodarza trudniej bywa strawić!
Jego własna osoba to najgorsze danie
I psuje to, czym obiad zdobył mu uznanie.
 

FILINT

 
Damisa, jego wuja, bardzo cenią wszędzie;
A pani?
 

CELIMENA

 
                        Wszak go mieszczę w mych przyjaciół rzędzie79
 

FILINT

 
O wielu rzeczach miewa sąd bystry i śmiały.
 

CELIMENA

 
Tak; lecz wydaje mi się nadto przemądrzały.
Nazbyt jest wymuszony; czuć, że w każdej chwili
Bez przerwy jego głowa na dowcip się sili.
Odkąd własne wszechznawstwo wbił sobie do głowy,
Niczemu nie przepuści sąd jego surowy!
W wyszukiwaniu błędów widzi sztukę całą,
Mniema, iżby swą godność poniżył pochwałą;
Że do tytułu mędrca zrzędność daje prawa,
A głupców tylko rzeczą podziw lub zabawa;
I gdy dla dzieł współczesnych swą pogardę głosi,
Sądzi, iż tym nad innych chlubnie się wynosi.
Próżno by ktoś próbował zająć go rozmową;
Nazbyt poziomym wyda mu się każde słowo!
I siedząc nieruchomo pośród innych gości,
Raczy słuchać ich gawęd z uśmieszkiem litości.
 

AKAST

 
Ależ to jego obraz! poznałbym go w tłumie!
 

KLITANDER

do Celimeny

 
Nikt równie trafnie skreślić portretu nie umie80.
 

ALCEST

 
Wybornie, przyjaciele! dalej, tylko śmiało!
Uważajcie, by wszystkim równo się dostało:
Jednak niechaj z nich który za chwilę tu stanie,
Już widzę, jak śpieszycie na jego spotkanie,
Jak mu ściskacie dłonie i w czułym zaklęciu
Przyrzekacie swą przyjaźń w każdym przedsięwzięciu81.
 

KLITANDER

 
Za cóż nas tak niewinnie twój zły humor gani?
Gdy już chcesz tak koniecznie, zwróć się z nim do pani.
 

ALCEST

 
Właśnie do was, u licha! Wasze to pochwały
Dobywają z jej duszy zjadliwości całej;
Jej żyłka satyryczna spotyka co chwilę
Podnietę w słowach pochlebstw, co głaszczą tak mile;
I szyderstwo straciłoby dla niej powaby,
Gdyby u ludzi poklask znalazło zbyt słaby.
Pochlebstwo ponad wszystko ścigać trzeba wszędy,
Bo z niego swój początek mają ludzkie błędy.
 

FILINT

 
Lecz skądże tak troskliwą otaczasz dziś strażą
Tych, których wady ciebie nie mniej od nas rażą?
 

CELIMENA

 
Czyż zdarzyło się komu rozmawiać z tym panem,
By nie walczył ze sądem powszechnie uznanym
I nie roztaczał wokół, trzeba czy nie trzeba,
Daru sprzeczności, jaki zesłany mu z nieba?
Ku poglądom drugiego nigdy się nie skłania,
Z góry już zawsze będzie przeciwnego zdania
I uważałby pewnie za niegodne siebie
Iść za sądem bliźniego w jakiej bądź potrzebie.
Chęć sprzeczności jest taką u niego chorobą,
Że nieraz staje w szranki choćby sam ze sobą
I własne swe mniemania zwalczać jest gotowy,
Gdy je cudzymi słyszy wyrażone słowy82.
 

ALCEST

 
Śmieszki z panią trzymają: cóż jest zatem prostsze,
Jak przeciw mnie skierować twej satyry ostrze!
 

FILINT

 
Ależ przyznaj, że twego umysłu krój dziwny
Wszystkiemu, co ktoś powie, z góry jest przeciwny
I drażnią go wyraźnie, bez żadnej odmiany,
Zarówno hymny pochwał, jak słowa nagany.
 

ALCEST

 
Bo też ludzie nie myślą nigdy, jak należy83,
I niezmiennie do gniewu dają powód świeży;
Bo wszędzie wokół widzim, w jakimkolwiek względzie,
Lub chwalcę bez sumienia, lub też płoche sędzie.
 

CELIMENA

 
Lecz…
 

ALCEST

 
                        Choć do ciebie zamknąć miałbym sobie drogę,
Takich rozrywek dzielić nie chcę i nie mogę;
I źle czyni pochlebstwo, hodując w twej duszy
Wady, z którymi dowcip twój tak kopie kruszy.
 

KLITANDER

 
Może to winą uczuć, jakie żywię dla niej,
Lecz przyznam, że wad dotąd nie spostrzegłem w pani.
 

AKAST

 
Widzę rozliczne wdzięki pani i powaby,
Lecz, aby wad twych dojrzeć, wzrok mój jest za słaby84.
 

ALCEST

 
Ja zaś widzę je dobrze i z tym się nie taję,
Lecz jawnie głoszę, co mi zdrożnym się wydaje.
Prawdziwa miłość w sądzie nie jest tak powolna,
Im żywsza, tym mniej bywa do pobłażań zdolna;
Co do mnie, drzwi bym zamknął lichym chwalcom takim,
Którzy na wszystko patrzą z zachwytem jednakim,
I rychło by mi ckliwa ich przyjaźń obrzydła,
Co dla wszystkich wybryków równe ma kadzidła.
 

CELIMENA

 
Gdyby wszyscy kochali, jak pan tego życzy,
Trzeba by wszelkiej w życiu wyrzec się słodyczy,
Gdy w tym najszczersza miłość ma szukać swej chluby,
By wciąż łajać i karcić przedmiot sercu luby.
 

ELIANTA

 
Nie; zakochani inną rządzą się zasadą:
Zazwyczaj całą dumę w swym wyborze kładą;
Na przedmiocie swych uczuć nie szukają cienia,
Wszystko im się wydaje godnym uwielbienia.
Błędy nawet w ich oczach stają się cnotami,
Pochlebne nazwy dla nich wyszukują sami.
Zbyt blada – od jaśminu bardziej jest przeźroczą;
Czarna jak czarownica – brunetką uroczą;
U chudej zręczną kibić podnoszą ich gusty,
Majestatyczność ruchów wielbią zaś u tłustej;
Kobieta zaniedbana, bez wdzięku w ubiorze,
Nazwę «niewymuszonej» wszak otrzymać może;
Olbrzymka – to bogini istna, pełna czarów,
Karlica – to skrócenie wszystkich nieba darów,
Pyszna – królewskiej iście jest korony godną,
Złośliwa jest rozumną, głupia znów łagodną;
Zbyt wygadanej nigdy konceptu nie zbywa,
Ta, co trzech słów nie skleci – gołąbka wstydliwa.
Tak kochanek, co szczerą miłość ma w swym łonie,
Uwielbia nawet błędy tej, dla której płonie85.
 

ALCEST

 
Ja zaś twierdzę…
 

CELIMENA

 
                        Zakończmy tę sprzeczkę daremną
I raczej po ogrodzie przejdźcie się wraz ze mną.
Co? panowie odchodzą?
 

KLITANDER i AKAST

 
                        Ach, nie, proszę pani.
 

ALCEST

 
Och, wszak ich towarzystwo zbyt miłym jest dla niej!
Zostańcie, póki chcecie, ale ostrzec muszę,
Że ja się z tego domu przed wami nie ruszę86.
 

AKAST

 
Póki nas pani cierpieć jest łaskawą tyle,
Z rozkoszą jej poświęcę wszystkie moje chwile.
 

KLITANDER

 
Bylebym dziś na moment zdążył być u dworu,
Gotów tu jestem siedzieć choćby do wieczoru.
 

CELIMENA

do Alcesta

 
Pan chyba żarty stroi.
 

ALCEST

 
                        Nie żartuję wcale;
Niech wiem, czy jam tu lepszy, czy moi rywale.
 
35Lecz zastawszy (…) pogardzenia – Scena ta jest żywą ilustracją owych zdawkowych stosunków towarzyskich, które tak drażnią i oburzają Alcesta: jakoż ujrzymy niebawem, że wszystkie te szumne wynurzenia Oronta są jedynie pozorem mającym go upoważnić do odczytania Alcestowi swojej poezji i wyłudzenia zeń pochwały. Wejście Oronta zastało Alcesta zatopionego w zadumie, w jaką wtrąciły go własne ostatnie słowa oraz myśl o Celimenie. Natręt ściąga go z obłoków. [przypis tłumacza]
36Nie powinny (…) chwałą. – Komplementy te ujawniają przesadę właściwą ówczesnym światowym koteriom; dowodzą jednak równocześnie, że Alcest jest człowiekiem niepospolitym, na którego zdaniu Orontowi mocno zależy. [przypis tłumacza]
37Panie (…) zbyt skoro. – Widzimy, iż Alcest, mimo iż nieustępliwy w zasadach, stara się je oblec w formę godną i dworną. [przypis tłumacza]
38Wiadomo, że król na mnie dosyć jest łaskawy – Ten Oront jest, bądź co bądź, nie lada figurą (choćby nawet trochę przesadzał), co tym bardziej rzuca nam światło na szacunek, jakiego Alcest musiał zażywać w świecie. Z poprzedniego wiersza widzimy, iż jedno słowo Oronta mogło rozstrzygnąć proces Alcesta na jego korzyść, co Alcest zupełnie puszcza mimo uszu. [przypis tłumacza]
39Odczytać ci sonecik, przed chwilą spisany – Ówczesne wykwintne towarzystwo przesiąknięte było literackością; miało to swoje ogromne korzyści, ale miało i komiczne strony. Z manią szarad, ballad, sonetów, jakie uważali sobie za obowiązek fabrykować światowi modnisie, rozprawiał się już Molier w Pociesznych wykwintnisiach. Ileż musieli z pewnością dać się we znaki poecie owi utytułowani amatorzy odczytujący mu swoje utwory! [przypis tłumacza]
40Czy wart druku (…) twoje zdanie. – Czemu Orontowi zależy tak na zdaniu Alcesta? Być może Alcest był autorem, jak niejeden ze szlachty (np. książę de la Rochefoucauld); może tylko zażywał opinii znawstwa i smaku. Zresztą Oront zapewne komu tylko zdołał, odczytywał swoje utwory. Dopatrywano się też w „scenie sonetu” i wizerunku Boileau, nieprzejednanego krytyka, gdy chodziło o kwestię smaku. [przypis tłumacza]
41Ależ (…) wykrętnie – Zdawkowe zapewnienia człowieka, który liczy na pochwałę, któremu tylko o nią chodzi i który tym sposobem chce jej dodać jeszcze smaku. [przypis tłumacza]
42Gdy tak chcesz, zatem zgoda; wysłucham ich chętnie. – Alcest powziął decyzję szczerego powiedzenia całej prawdy. [przypis tłumacza]
43Zobaczymy (…) z przyganą – Typowe mizdrzenia autorskie. [przypis tłumacza]
44Nie sądzę, aby czas w tym miał grać jaką rolę. – le temps ne fait rien à l'affaire. Cytat ten stał się przysłowiem. [przypis tłumacza]
45Choć (…) nadzieją – Sonet Oronta jest typowym madrygałem, płaskim i zimnym, w stylu ówczesnej salonowej literaturki. [przypis tłumacza]
46Bierz (…) całem! – W komedii tej Molier umie z przedziwnym artyzmem utrzymywać Alcesta między szlachetną powagą a komizmem; jest wzniosły, kiedy się porusza w sferze górnych uczuć; jest komiczny, kiedy schodzi z tym samym wielkim rozmachem na grunt małostek życia. Jest w Alceście coś z Don Kichota, szlachetnego a komicznego razem rycerza z Manczy. W tej chwili Alcest, którego Filint umyślnie, zdaje się, drażni swymi zachwytami, jest w swoich szeptanych wybuchach komiczny. Filint jest z pewnością zbyt wytrawnym znawcą, aby mieć złudzenia co do sonetu Oronta; chwali go trochę przez uprzejmość, trochę może dlatego, że Oront jest możnym panem, po trosze zaś robi sobie niewinne widowisko kosztem Oronta i Alcesta razem. [przypis tłumacza]
47O tym nie mówię ni słowa – Widzimy, iż mimo swoich zapewnień w scenie I Alcest nie jest w stanie powiedzieć Orontowi wręcz, co myśli o jego sonecie. Są rzeczy, które nie chcą przejść przez gardło; pewien instynkt uprzejmości i poszanowania form stał się w człowieku drugą naturą, silniejszą niż wszystkie doktryny. Być może, iż gdyby nie obecność i poprzednie wyzwanie Filinta, świadka jego zapewnień, Alcest stchórzyłby jeszcze bardziej wobec nałożonego sobie obowiązku mówienia w oczy ludziom bezwzględnej prawdy. Tak więc Alcest, w chwili gdy właśnie mniema, iż najbardziej bezwzględnie strzeże swych zasad, jest może tylko igraszką przekomarzań Filinta. Także lekcja! [przypis tłumacza]
48Rzuć go (…) wady. – Tu Alcest, rozgrzawszy się, przechodzi do zarzutów wprost. Zarazem Molier, który od pierwszego swego wystąpienia w Paryżu wydał wojnę nieszczerej i ckliwej literaturze cieszącej się uznaniem salonów, daje wyraz przez usta Alcesta swoim osobistym poglądom. Nie zapominajmy, iż Molier, który musiał posiadać świadomość swego geniuszu, stał w mniemaniu ogółu niżej od niejednego z płaskich wierszorobów. Na liście pensji królewskich figurował jako „wyborny poeta komiczny” z pensją 1000 funtów, podczas gdy taki Chapelain widniał tam jako „największy poeta francuski wszystkich czasów” z pensją 3000 funtów. Widzimy też, jak śmiało Molier rozszerza ramy komedii. W scenie pierwszej poruszył ważne problemy społecznego życia, pośrednio kwestię etyki sądownictwa, tutaj wprowadza ustęp krytyki literackiej. [przypis tłumacza]
49Niewarte starej piosnki, którą gdzieś słyszałem – Cała twórczość Moliera jest nawiązaniem do krzepkich i zdrowych tradycji literatury francuskiej. Piosenka czy farsa ludowa są mu stokroć bliższe i milsze niż salonowe wydwarzania. [przypis tłumacza]
50Uniosłem się (…) uniżonym. – To rychłe opamiętanie (scena toczy się w domu kobiety) dowodzi, iż mimo swej krewkości są to dwaj ludzie wykwintnych form towarzyskich. [przypis tłumacza]
51A z pewnością nasz Oront za słówko pochwały – Domyślne: „dopomógłby ci skutecznie w twoim procesie”. Poprzedni wiersz zdaje się zapowiadać, że ta sprawa będzie miała następstwa. [przypis tłumacza]
52Wystarcza mi (…) bronisz się daremnie – Wychodzi na wierzch, o co chodziło wierszoklecie: prosił niby o szczerość, a kiedy się z nią spotkał, obraża się śmiertelnie. Stopniowo i Alcest się rozgrzewa; dochodzi do ostrej zwady: z przyczyny zupełnej błahostki Alcest zyskał potężnego wroga, który, jak zobaczymy, będzie go ścigał swą zemstą. I oto w tej doskonałej ekspozycji ujrzeliśmy charakter Alcesta nie tylko w słowach, ale i w czynie. Cały ten koniec drugiej sceny oraz króciutka scena trzecia tętnią życiem doskonale ujawniającym się w szybkim, ucinanym dialogu. Kłótnia zwłaszcza Alcesta z Orontem, ujęta w symetryczne repliki, prowadzona jest – jak to nieraz spotykamy u Moliera – niemal muzycznie. [przypis tłumacza]
53Nie odstąpię cię na krok; bronisz się daremnie – Filint, widząc Alcesta w takim podrażnieniu, lęka się, aby nie popełnił jakiej gorszej nieostrożności. Może i sam ma trochę nieczyste sumienie, iż swoim droczeniem się przyczynił się do tego zajścia. [przypis tłumacza]
54Chcesz (…) zdolny. – Jest to owa stanowcza rozmowa, do której gotował się Alcest w I akcie. Obfity materiał do niej znalazł zapewne Molier w swoim domowym pożyciu, gdyż dla tego geniusza komedii wszystko było materiałem twórczym, nawet własne najkrwawsze bóle. Osobliwej zaprawy nadaje tej scenie okoliczność, iż w czasie wystawienia Mizantropa stosunki między małżeństwem były tak naprężone, że rozmawiali z sobą jedynie na scenie. Jak wspomniałem, Molier grał Alcesta, żona jego Armanda, Celimenę. [przypis tłumacza]
55Więc (…) morały? – Z odpowiedzi tej dowiadujemy się, że dumny Alcest, mimo dość niedbałego obejścia Celimeny, poszukuje aż nazbyt pilnie jej towarzystwa. Żadne słowo nie pada u Moliera na próżno, każde przydaje nowy rys, nowy odcień do gry charakterów. [przypis tłumacza]
56Czyliż (…) podoba? – Od pierwszych słów Celimena, ten pierwowzór „wielkich zalotnic” późniejszego teatru, staje przed nami jak żywa. Świadoma swej siły wobec Alcesta, pewna, iż za lada czulszym spojrzeniem znajdzie się u jej stóp, igra z nim swobodnie, udając, od niechcenia zresztą, niewiniątko. [przypis tłumacza]
57I gdy (…) kija? – Nieomylnym instynktem kobiecym Celimena umie sprowadzić sprzeczkę na teren, na którym rola Alcesta z konieczności staje się komiczną. Jakoż Alcest nie uniknie pułapki, jak nie uniknął jej poprzednio z Filintem: tyrada jego tuż potem jest z rzędu tych, które nieodzownie ośmieszają mężczyznę w oczach kobiety. Alcest sam czuje to może, mimo to brnie coraz więcej tym podrażniony. [przypis tłumacza]
58Lecz powiedz (…) żywy? – Niejeden raz smagał Molier szyderstwem modnych paniczów dworskich (Szkoła mężów, I, 1). Tu jednak ostrze tego szyderstwa zwraca się raczej przeciw Alcestowi, który poddaje się takiej rywalizacji. [przypis tłumacza]
59I że w procesie (…) sprawie? – Mamy tu zaznaczony kontrast, jak Celimena chodzi za swoim procesem (któż nie miał wówczas swojego procesu!), a jak Alcest. [przypis tłumacza]
60Ależ (…) łaskawą. – Celimena igra z jego zazdrością jak kot z myszą. [przypis tłumacza]
61Cóż ja więcej posiadam – Te słowa Alcesta rzucają światło na stosunek Alcesta do Celimeny. Można przypuszczać, iż dominującym jej uczuciem w stosunku do Alcesta jest zadowolenie próżności, iż posiada w swojej „menażerii” tego grubego zwierza, tego Alcesta tak trudnego do obłaskawienia, a którym świat się tak interesuje. [przypis tłumacza]
62Ale czy mogę wiedzieć (…) te same wyrazy? – Ten zacny człowiek jest, jak zwykle zacni ludzie, nieco ciężki z kobietami: lubi nazywać rzeczy wyraźnie i po imieniu, czego kobiety nie znoszą. [przypis tłumacza]
63kochanek – użyty w daw. znaczeniu wielbiciela, zalotnika. [przypis tłumacza]
64Dobrze więc (…) sam siebie. – Klasyczny manewr kobiecy. Od Moliera do Becque'a niewiele zdołano przyczynić rysów do tej uroczej Paryżanki. [przypis tłumacza]
65Bądź spokojny (…) muszę – Tu siłą swego uczucia Alcest przełamuje komizm sytuacji i wznosi się do wyżyn przejmującej dramatyczności. [przypis tłumacza]
66To prawda, miłość twoja jest wprost bezprzykładna! – ironicznie. [przypis tłumacza]
67Scena 2, 3, 4. – Mamy tu żywy obraz mąk, które cierpi człowiek z głębszą wartością, skoro miał nieszczęście zakochać się w światowej modnisi. Wśród tych mąk jedna z najbardziej znamiennych i dotkliwych to owe obojętne wizyty przypadające w chwili najwyższego uczuciowego napięcia i zmuszające do nakładania obojętnej maski wówczas, gdy miłość i gorycz rozsadzają piersi. Celimenie wizyty te są tu bardzo na rękę; ona właśnie chce uniknąć wyjaśnień i trzymać Alcesta w stanie niepewności. [przypis tłumacza]
68Więc nie można (…) w domu? – Siłą rzeczy z wyżyn patetyczności sytuacja ściąga Alcesta z powrotem do roli komicznej. [przypis tłumacza]
69Mój Boże (…) wielkich krzykaczy – Celimena, młoda wdowa, niemająca pozycji przez męża, wie, iż wszystko dla niej zależy od tego, jak się potrafi „postawić” w świecie; toteż pielęgnuje swoich wielbicieli niby ogrodnik roślinki. [przypis tłumacza]
70Zostań tu – Rada jest pokazać światu, jak ten dziki, nieokiełzany Alcest „jada z ręki”. [przypis tłumacza]
71Dobrze (…) już o to nie stoję – Wytrawna kokietka wie dobrze, iż skoro mu tak powie, Alcest zostanie na pewno. [przypis tłumacza]
72I pan jeszcze tutaj – udane zdziwienie. [przypis tłumacza]
73I chcę (…) jawny i otwarty. – Raz przyjąwszy fałszywą sytuację, Alcest brnie coraz głębiej w śmieszności. Ten mocny człowiek miota się bezsilnie w cienkiej jak pajęczyna siatce światowego konwenansu. [przypis tłumacza]
74Luwr – pałac królewski. Mam wrażenie, mimo iż tekst komedii milczy w tej mierze, że Celimena nie bywa w tak wysokich progach; dlatego może lada głuptas, ale przychodzący z królewskich pokoi, jest jej pożądanym gościem. Stosunek jej do Alcesta wygląda również na to, iż posiada spory podkład snobizmu, jak to nazywamy dzisiaj. [przypis tłumacza]
75Na honor (…) mieście – Charakterystyka życia salonów: pierwsze otwarcie ust jest obmową i tak bez przerwy i wytchnienia, aż do końca wizyty. Molier zawsze ma odwagę malować najszerszym, najśmielszym rysem. [przypis tłumacza]
76Początek (…) nie obronim – Elianta, którą poznaliśmy z sympatycznej strony już w rozmowie w I akcie, zaznacza tym odezwaniem swą odrębność od całego towarzystwa, do którego odnosi się, jak i Filint, z pobłażliwą wyrozumiałością. [przypis tłumacza]
77Ten człowiek (…) cały – Trzeba zauważyć, iż, podczas gdy odezwania Klitandra i Akasta są jedynie zwykłym plotkowaniem, złośliwe sylwetki Celimeny iskrzą się werwą i dowcipem. Jakoż berło rozmowy przechodzi w jej ręce, młodzi panicze rzucają jej tylko raz po raz na żer jakieś nazwisko, aby ją wyciągnąć na zabawny portrecik. Nie ulega wątpliwości, iż ustami Celimeny Molier odmalował tu mimochodem tę i ową ze znanych wszystkim osób, jak to już uczynił w Natrętach. [przypis tłumacza]
78Też (…) obrazem. – Celimena, podniecona powodzeniem, rozwija coraz to przedniejszą werwę. [przypis tłumacza]
79Wszak go mieszczę w mych przyjaciół rzędzie – Co nie przeszkadza, iż słówko pochwały rzucone przez Filinta pobudzi ją do „oporządzenia” tego przyjaciela bardzo skrupulatnie. Zauważyć należy, iż Filint nie bierze udziału w tym turnieju obmowy: jedyne słowa, jakie wtrącił, są słowami pochwały. Ale kto wie, może ten salonowy bywalec zdaje sobie sprawę, iż ta pochwała pobudzi najsnadniej ostry języczek Celimeny? [przypis tłumacza]
80skreślić portretu – Kreślenie portretów znajomych osób słowem lub na piśmie stanowiło ulubioną zabawę salonową tego tak literackiego społeczeństwa XVII wieku. Jak w literaturze głównym rysem tej epoki była psychologia (Kartezjusz, Pascal, Molier, Racine, La Bruyère, La Rochefoucauld), tak i w salonach psychologizowano zawzięcie, choć na mniejszą miarę i niekoniecznie tak jadowicie jak tutaj. Był w tej zabawie niewątpliwie podkład wysokiej kultury literackiej, a już Celimenie trzeba przyznać, że jest w tej sztuce graczem pierwszej wody. [przypis tłumacza]
81Wybornie (…) przedsięwzięciu. – Przez cały czas rozmowy Alcest siedzi chmurny; wreszcie wybucha, instynktownie jednak zwracając swą złość i ironię nie przeciw kobiecie, którą kocha, ale przeciw Bogu winnym głuptasom, którzy go niecierpliwią i o których jest zazdrosny. [przypis tłumacza]
82Czyż (…) słowy – Celimena, podrażniona, kreśli od ręki cięty, choć jednostronny portrecik Alcesta [przypis tłumacza]
83ludzie nie myślą nigdy jak należy – Zdanie to jest najzwięźlejszym, a karykaturalnym wyrazem charakteru Alcesta. [przypis tłumacza]
84Może (…) za słaby. – Zazwyczaj Molier starannie różniczkuje odcienie charakterów, ale cechą tych salonowych głupków jest spotykanie się w banalności. [przypis tłumacza]
85Nie (…) płonie – Ustęp ten jest niemal dosłownym tłumaczeniem z Lukrecjusza, którego dzieło De natura rerum Molier w młodości całe miał przełożyć. Wstawka ta, nieco przydługa, wskazuje jednak, że dobra Elianta, przy swojej dobroci, nie jest bynajmniej gąską i że nie zbywa jej na dowcipie. [przypis tłumacza]
86Och (…) nie ruszę – Trzeba przyznać, że Alcest dość sobie dziwnie poczyna w cudzym domu. Oto jakby chciał przestrzec Molier, do czego prowadzi brak miary: nazbyt wygórowane pojęcie własnej godności wiedzie go do uczynków wręcz sprzecznych z tą godnością. [przypis tłumacza]