Za darmo

Trzy wyprawy Herszka

Tekst
0
Recenzje
Oznacz jako przeczytane
Czcionka:Mniejsze АаWiększe Aa

– I co? Co zrobił? – pyta się Herszek, bo rebe pozwala pytać się.

– Co zrobił? – Tak, tak, tak. Nie wiesz? – On mówił tylko litery. On tylko: alef, beth, gimel, daleth – tak, tak – daleth, he, waw, zajin21 i do końca.

– I co?

– Tak, tak. – On patrzy, a litery same układają się w powietrzu w wyrazy, a wyrazy – tak, tak – same układają się w modlitwę i modlitwy – tak, tak – same płyną do nieba, i – tak, tak, tak – szukają, i znalazły tron Boga.

– Co to jest tron?

– Nie mam czasu. Muszę iść. – Weź ten chleb; masz chleb, dadzą inny. Tak, tak.

Idzie, ucieka, kuleje. Dużo ciągle mówi do siebie, a do ludzi tylko: „jestem głodny”. – Chłopcy go zaczepiają, a on ma gruby kij, ale nie broni się. Herszek nie boi go się teraz.

*

Mówi:

– Kiedy była wojna i Tytus spalił świątynię22… Tak, tak. – Pożar był: spytaj się Abrama. On wie. Tak, tak, tak. – Paliły się książki Boga. Tak, tak. Ale nie. – Palił się tylko papier – tak, tak – a litery frunęły do nieba i żyją. Tak. Żyją litery wiecznej, świętej Tory. – Patrz – tak, tak – patrz: alef, znów alef, i tu, i tu, i tu. Rozmnożyły się dobre litery.

– Dobre? – dziwi się Herszek.

– Tak, tak. Dobre. – Tak. – Bóg rozgniewał się na Żydów. Zabić ich chce. Bóg bierze papier i pióro, chce napisać wyrok (co to jest wyrok?). Tak, tak. – Chce napisać, że Żydów zabija.

– Wszystkich?

– Tak, tak. Wszystkich zabić, wytracić, wygładzić23. Tak, tak, tak. Żadnego nie zostawić. – Tak, tak. – Ale litery nie pozwoliły. Bóg nie może tego zrobić, bo litery uciekły i pochowały się. Tak, tak. Nie pozwoliły nic złego zrobić… A ja nie mam już czasu. Wieczorem znów tu będę. – Tak, tak. – A ty czytaj i szukaj liter, które ci pokazałem. – Ładnie rośnie twój groch za budą. Z żółtych kulek grochu rośnie zielona trawa. I ty rośniesz. Litery to małe nasionka nauki; z małych nasionek rosną drzewa i lasy. – Tak, tak, tak. Nie mam czasu. – A mrówka umiera i matka, i mysz. Tak, tak, tak. Litery żyją wiecznie. Tak, tak. Nie zabijaj mrówek. – Litery żyją wiecznie, nie umierają. – Już muszę iść. – Tak, tak, tak.

*

Siedzi Herszek na trzecim schodku i czyta. Patrzy troszkę na książkę, a potem na jaskółki i na mrówki. Jaskółki fruwają, potem prędko przylatują, pod dachem mają swój dom, długo budowały. Ciekawie było patrzeć. Żyją. Tak prędko dają dzieciom jeść.

Herszek już teraz rozumie. Jeżeli nacisnąć palcem mrówkę, pluskwę albo muchę, to potem nie rusza się już, bo nie żyje. Mucha inaczej ucieka, a mrówkę łatwo dogonić palcem. – Myślał, że mrówka pod palcem znika, że nie ma jej, że tylko palec robi się trochę mokry. – Ale widzi, że mrówka ma też głowę i nogi. Przylepiona do palca rusza się, tylko teraz inaczej: chce i nie może uciekać – jak związana kura.

Raz śniło mu się, że gonią go chłopcy i goni go pan z batem; a on chce i nie może uciekać. To był straszny sen.

Gwóźdź na drugim schodku też rusza się, ale nie żyje. A tu jego mrówka na palcu teraz już powoli rusza się, już tylko głową i nogami. Boli ją, umiera. – Więc teraz już tylko patrzy na mrówki, które chodzą tu i tam, ale już ich nie goni i nie straszy, bo powiedział Bóg: „Nie będziesz zabijał”. A rebe-wariat powiedział:

– Tak, tak, tak. Nie będzie się bał człowiek człowieka i wszystkie ptaki będą jadły z ręki wszystkich ludzi. Tak, tak, tak. Wolne ptaki będą jadły ziarna z rąk wolnych ludzi. – Tak, tak…

*

To było dawno. Nie tak dawno. Sto lat. Trochę więcej.

Zabierali młodych chłopców do wojska. – Przyszli w nocy na strych i zabrali Lejba. A też księżyc świecił przez dziurę w dachu. – Lejb kopał, szarpał się, bił i krzyczał i wołał o pomoc. A Herszek płakał i nie było pomocy. – Mocno Lejba trzymali i wyprowadzili. Herszek został sam.

Bogata Sura nie pozwala Małce bawić się z Herszem; ale stary Abram często z nim teraz rozmawia.

Lejb mówił: „to trzeba widzieć, to długa historia”. Wariat powtarza swoje: „tak, tak, tak”. Stary Abram wiele mu opowiada o tym, co było, i o tym, co daleko – i też mówi: „to długa historia – i – jeszcze nie czas”.

I wariat, i Lejb zawsze śpieszyli się, a siwy Abram ma czas i wcale się nie śpieszy.

Herszek umie już czytać i modlić się. Rebe z chederu miał słuszność: „ty możesz, ale nie chcesz”. – Teraz chcę.

– To ważna rzecz chcieć – mówi Abram. – Jeden umie i nie chce, taki nie znajdzie ani Boga, ani ludzi, ani siebie (co to znaczy?). – Drugi chce, ale nie umie jeszcze. Ten nauczy się i znajdzie.

Herszek chce być Mojżeszem, znajdzie taką mocną modlitwę, która da Żydom mannę i aniołów. – I znów ruszy w drogę, ale już nie sam. Wtedy był mały, więc nie udało mu się.

– Pójdą ze mną Żydzi – dzieci, kobiety, starzy i młodzi. Zabiorę biednych i smutnych, którzy nie boją się pustyni ani lwa, ani szakala, dzikich ludów ani skorpiona.

Na czele on, Herszek – prorok.

– Poznam drogę i drogi, poznam narody i miasta, zaprowadzę do domu chleba, miodu i winogron.

21daleth, he, waw, zajin – kolejne litery alfabetu hebrajskiego. [przypis edytorski]
22kiedy była wojna i Tytus spalił świątynię – świątynia w Jerozolimie była uznawana za główny ośrodek religijny judaizmu; została dwukrotnie zburzona, drugi raz przez Tytusa Flawiusza, późniejszego cesarza Rzymu, w 70 r. n.e. [przypis edytorski]
23wygładzić – tu: zgładzić, pozabijać. [przypis edytorski]