Za darmo

Feralny tydzień (opowiadania)

Tekst
Oznacz jako przeczytane
Czcionka:Mniejsze АаWiększe Aa

Kłamstwo jest to całe koleżeństwo, koledzy oni są do psich figlów albo do złego, ale nie żeby pomóc drugiemu. Kto ma całe buty, ten się pyszni, kto ma dwa pióra, ten nie pożyczy drugiemu. Nie mówię, żeby tacy wszyscy byli. Jak mnie66 pani kazała iść do domu, to tylko jeden się znalazł, który miał dla mnie dobre słowo, i to taki, co ja o nim nie myślałem i nie widziałem nawet. I on mi przyznał rację. I pani też go mało zna, bo jest cichy i w oczy nie lezie. Pani też jest dla niego niesprawiedliwa, bo jak on nie umie, to nie umie i nie potrafi zatrajlować ani ściągnąć. Dlaczego ma tak być, żeby zawsze rej wodzili tacy, co mają gębę od ucha do ucha, a cichy i sprawiedliwy tylko musi chować się, żeby mu nie dokuczali?

Na ostatku jeszcze tylko jedno powiem, jak było z tym śniadaniem. Teraz już mi wszystko jedno, czy mi pani pozwoli wrócić do szkoły, czy nie, więc nie potrzebuję nic ukrywać. Pani mi uwierzyła, że ja tego śniadania nie wziąłem, i jestem pani za to bardzo wdzięczny, i dlatego się przyznaję. Więc to tak było. Wuj powiedział, że jak jestem głodny, mogę sam ukrajać67 kawałek chleba, a ciotka mi wydzielała. Raz ciotka kazała mi rąbać drzewo dla sąsiadki za to, że ona pożyczyła ciotce swoją broszkę na wizytę. Ja byłem zmęczony i głodny i miałem jeszcze lekcje do szkoły skończyć. Więc nie chciałem. Ciotka naskarżyła wujowi, wuj się na mnie gniewał, a że to było pierwszy raz i niesprawiedliwie, więc wujowi powiedziałem, jak było. Wtedy wuj krzyczał na ciotkę, a ciotka powiedziała, że karmi szpiega w domu, więc niby mnie. „To mnie ciotka nie będzie karmić” – powiedziałem. Byłem wtedy strasznie nieszczęśliwy. Czułem, że powinienem odejść, a szkoda mi było szkoły. Więc postanowiłem nie jeść, dopóki mnie ciotka nie przeprosi. Dwa dni nic nie jadłem. Pani myśli, że dwa dni – to mało, a ja mówię, że dużo. Więc wtedy był drugi dzień, ciotka nic nie mówiła i ja nic. A wuja nie było, bo wyjechał. Więc wtedy był drugi dzień właśnie, kiedy on na pauzie rozwinął gazetę i zobaczył, że ma czarny chleb na śniadanie, więc powiedział: „a to cholery, nie mogli dać białego chleba, nie będę tego świństwa jadł”. Rozumie pani: na rodziców powiedział – cholery, a na chleb – świństwo. Więc mu zabrałem to śniadanie, zrobiłem to jak nieprzytomny, bo przecież byli chłopcy w klasie i mogli zobaczyć. Potem mówili, że ja się kręciłem koło jego ławki. Ja się nie kręciłem, tylko doszedłem i wyjąłem, i włożyłem do kieszeni. Potem poleciałem na dół i schowałem za rynnę. A dopiero na drugi dzień wyjąłem i dałem dziadkowi, temu – on często stoi naprzeciwko – może się go pani zapytać. Ja wiem, co pani myślała: że to palto, co zginęło, i książki, i scyzoryk, że może ja to wszystko wziąłem. Więc ja mogę przysiąc, że nic nie brałem więcej, i mogę obiecać, że nic nie wezmę. Bo wtedy już pani mi68 się pytała, czy nie jestem chory, a w domu zemdlałem, więc ciotka się przestraszyła i już teraz głodu nie mam.

Ale nie mogę przyrzec, że się nigdy nie spóźnię i że się nie będę bił. Kto powie co69 na mojego ojca albo na matkę, albo nawet na wuja i ciotkę, ten dostanie ode mnie; ja mogę pozwolić na siebie szczekać, byle nie za często, i mogę ich unikać. A jak pani tego warunku nie przyjmie, to wrócę do swoich kurierkarzy i może będzie nawet lepiej.

Dziękuję pani bardzo za naukę, a jak mnie pani do szkoły nie przyjmie, to proszę się na mnie nie gniewać.

66mnie – dziś popr.: mi. [przypis edytorski]
67ukrajać – dziś popr.: ukroić. [przypis edytorski]
68mi – dziś popr.: mnie. [przypis edytorski]
69co – tu dziś popr.: coś. [przypis edytorski]