Jak kramarze na łokcie14, autory na karty15,
A że w handlu rzemiosło wkrada się łotrostwo,
Stąd owe, co nas gnębi, ksiąg rozlicznych mnóstwo,
W których rozum, naukę, dowcip, wynalazki
Zastępuje druk, papier, pozłota, obrazki.
Stąd, niby gazą kryte, wyrazy wszeteczne,
Stąd fałsze modnym tonem, stąd bluźnierstwa grzeczne,
Stąd owe nudne Muzy, a niezmiernie płodne,
Stąd zbiory anekdotów czytania niegodne,
Stąd – pod nazwiskiem żartów dowcipnych – potwarze,
Bajki w rząd abecadła, stąd dykcyjonarze16,
Zgoła pisma niewarte nawet ksiąg nazwiska17.
O Fauście18! z twojej łaski druk głupstwa wyciska,
Dałeś łatwość naukom, dowcipowi cechę19,
Ma świat, prawda, z przemysłu twojego pociechę,
Lecz z tych skarbnic mądrości nieprzerachowanych
Za jedno dobre pismo – sto głupstw drukowanych.
Bajkami się lud bawi, drukarnia bogaci.
Nim diabła Bohomolec dał w swojej postaci20,
Wieleż książek, powieści o strasznych poczwarach,
O wróżkach, zabobonach, upierach i czarach
Trwożyły nasze ojce. Ująwszy gromnice
Palił ławnik z burmistrzem w rynku czarownice,