Za darmo

Cień

Tekst
Oznacz jako przeczytane
Czcionka:Mniejsze АаWiększe Aa

– Ależ to szaleństwo! – zawołał uczony. – Na to się nie zgadzam i nie zgodzę nigdy! Chcesz oszukać królewnę i cały jej naród, a ja mam ci dopomagać! Nie, nie! Całą prawdę powiem jej natychmiast, powiem, żem jest człowiekiem, a ty tylko cieniem, w suknie przebranym.

– Nikt ci nie uwierzy. Zupełnie szczerze radzę: bądź rozsądny, przyjacielu, nie zmuszaj mnie, ażebym wezwał pomocy straży.

– Idę wprost do królewny!

– To ja, mój kochany, a ty tylko do więzienia.

Tak się też stało rzeczywiście, gdyż straż była posłuszna narzeczonemu królewny.

Cień udał się do pokoju przyszłej żony.

– Drżysz? – zapytała go królewna. – Co się stało? Nie rozchorujże się dzisiaj, w dzień naszego ślubu!

– Straszną chwilę przeżyłem – odparł cień siadając – nic dziwnego, że nie mogę zapanować jeszcze nad wzruszeniem. Wyobraź sobie tylko: biedny mój cień zwariował! Co za przykrość! Zdaje mu się, że się stał człowiekiem i nie dość na tym – że ja jestem jego cieniem!

– Ależ to okropne! – szepnęła królewna. – Czy go uwięziono?

– Rozumie się. Biedny cień mój! Wątpię, czy kiedy odzyska przytomność.

– Biedny! – powtórzyła ze współczuciem królewna. – Co za nieszczęście! Dobrodziejstwem byłoby dla niego, gdyby mu teraz odebrano życie. I z drugiej strony… dla spokoju państwa… kto wie… ludzie nieraz tak łatwo się łudzą. Tak, zdaje mi się, że jest naszym obowiązkiem skazać go na śmierć dla spokoju państwa i jego własnego dobra.

– Smutna konieczność! Wierny sługa od lat tylu – wzdychał cień, niby głęboko zmartwiony.

– Jesteś szlachetny! – rzekła wzruszona królewna.

Wieczorem miasto było iluminowane, działa grzmiały na wiwat, wojsko stało pod bronią, wesele było, co się zowie! Nowy król z piękną żoną ukazali się na balkonie, by dziękować ludowi za radosne okrzyki.

Nieszczęśliwy uczony ich nie słyszał. Więzienie było puste… Nie wiadomo, gdzie go pochowano.