Za darmo

Sposób Rogera

Tekst
Oznacz jako przeczytane
Czcionka:Mniejsze АаWiększe Aa

Postanowiliśmy, że zaślubiny nasze odbędą się cicho, bez żadnej ceremonii i podróży poślubnej. Po błogosławieństwie w kościele, przyjmiemy świadków naszego ślubu kolacyą a potem zrobimy sobie „eu téte à téte” przejażdżkę powozem i powrócimy na wieczór do mnie.

Tak się też stało. Skoro tylko nasi świadkowie oddalili się, my oto już w powozie. Kazałem woźnicy pojechać do lasku bulońskiego. Był to koniec czerwca; pogoda była wspaniałą.

Skoro tylko znaleźliśmy się sami, żona moja poczęła się śmiać, mówiąc:

– No, mój drogi Rogerze, teraz nadeszła chwila, ażebyś starał się być kochankiem. Zobaczymy, jak się ty weźmiesz do tego.

Zainterpelowany w ten sposób uczułem się jak sparaliżowany. Całowałem ją po rękach, powtarzając ustawicznie: Ach, ja cię tak kocham! Odważyłem się dwa razy pocałować ją w szyję, ale przechodnie mnie żenowali. Ona z miną prowokującą i ironiczną, podniecała mnie: a co potem?… a co potem? – To „co potem” denerwowało mię i wyprowadzało z równowagi. Przecież nie można było w powozie, w lasku bulońskim, wśród jasnego dnia…. Ty rozumiesz.

Ona widziała dobrze moje zażenowanie i bawiła się niem doskonale. Od czasu do czasu drażniła mnie:

– Obawiam się, że źle trafiłam, widzę, że mam podstawę do pewnych obaw…..

Ja co prawda sam poczynałem się obawiać o siebie. Kiedy mię ktoś onieśmieli staję się do niczego niezdolnym.