Gdy tak siedzą, nagle tuż obok leci zając przez pole.
– Ach! – zawołał golibroda – ten się zjawia jak na zawołanie.
Wziął kubek, mydło i rozbijał pianę dopóty, dopóki zając nie nadbiegł. Wtedy namydlił go w pełnym biegu i wygolił mu bródkę, nie zaciąwszy go ani razu.
– To mi się podoba! – rzekł ojciec. Jeżeli tamci nie popiszą się lepiej, dom będzie twoim.
Niedługo trwało, aż tu w pełnym galopie jedzie jakiś pan powozem.
– No, teraz ojciec zobaczy, co ja umiem – zawołał kowal. Skoczył za powozem, oderwał koniowi, pędzącemu galopem, wszystkie cztery podkowy i w pełnym biegu przybił mu cztery nowe.
– Ależ z ciebie zuch! – rzekł ojciec – wykonywasz swoje rzemiosło tak dobrze, jak twój brat swoje i doprawdy nie wiem, któremu z was dom oddać.