Za darmo

Sen Abarysa

Tekst
0
Recenzje
Oznacz jako przeczytane
Czcionka:Mniejsze АаWiększe Aa

Duch omdlenia. – A tymczasem, te wszystkie kłótnie i krzywdy, okropne miliony ludzi sfatygują…

Głos 9. – Błogosławieni, którzy pragną i łakną sprawiedliwości, albowiem oni będą pocieszeni…

Wieszczka strumienia. – Dziękuję! Wolę nie łaknąć i nie litować się nad nikim, bo od głodu i żalu przygasły-by może moje piękne, promienie, turkusowe oczy, cha, cha, cha!

Głos 9. – Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią…

Duch zwątpienia. – Gdzie?

Chór rusałek. – Nim słońce wejdzie, rosa oczy wyje!

Głos 9. – Błogosławieni pokój czyniący…

Duch zwątpienia. – O, jak ja to niegdyś, niegdyś… wielbiłem! precz z żalami! la, la, la, la! W imię twoje dokonano wielkich bezlitości i stoczono mnóztwo wojen, okrutnie pokój mącących, cha, cha, cha, cha! O, boli, śmiech mój mię boli!

Głos 9. – U kresu czasów Boga chwalić będą nie w świątyni i nie na górze, ale w sercach…

Chór głosów, (z prawéj strony). – W sercach czystych, dobrych i silnych…

Wieszczka strumienia i jéj orszak (chórem). – A tymczasem, okup Sodomski, okup Sodomski złóżcie! Jednę perłę, za tysiąc grudek piasku, jednę siłę za tysiąc słabości, jednego żywego ducha, za tysiąc uśpionych nam dajcie! Sodomski okup złóżcie. Inaczéj, pod deszczem kwiatów i gradem pocałunków Atlantydę waszę zagrzebiem!

Głos 4, (z prawéj strony). – Żeglowanie ku Atlantydzie jest racyą bytu naszéj planety.

Duch zwątpienia. – A może znaczycie coś i dla wszechświata? Szczęśliwi! oni mniemają, że od ich cnót i mądrości, Merkury mniéj płonąć, a Uranus mniéj marznąć będzie! cha, cha, cha! o, szczęśliwi!

Głos 4. – Gobelin haftujem, złą stronę materyi ściegami naszemi napełniając. Jaki obraz powstaje na stronie dobréj, nie wiemy… ściegi nasze gonią i naśladują wzory na naszych duszach wyryte…

Chór rusałek. – Nad haftowaniem tém takeście wybledli, że żadnego z was nie chciałybyśmy na oblubieńca. Biedni! Dzieje się wam niesprawiedliwość cha, cha, cha!

Głos 9. – Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości…

Chór sylfów. – Prześladowanie! co to? chłosta? Nie! nie! My dzieci bardzo lękamy się rózeg!

Głos 6. – Biada temu, kto ze strachu wpadł w pustynią nicości!

Duch omdlenia. – O, co za hałas! Nie wytrzymam, głowa mi pęknie od tych sprzeczek i narad. Przytém, wszystko to nudne i nieestetyczne; (usypiając) nie budźcie mię… śnią mi się piosnka, wino i miłość… miękkie twe łono, błogi śnie!

Wieszczka strumienia. – Abarysie, do mnie! za mną! za mną!

Duch ognia. – Wybieraj, Abarysie!

Abarys (wstaje i z rękoma do ducha ognia wyciągniętemi, modli się). – Abarysem nazwała mię matka moja dla tego, abym jak wieszcz prastary złotą strzałą odrzucał zasłony przyszłości, leczył bóle ludzi, wznosił świątynie. Nie zawiodłaś się na mnie, matko! Za tobą idę, straszny lecz wielki i szlachetny duchu ognia i boju. W pierś moję wstąp odwagą, w ramię siłą, jasnowidzeniem źrenice. Bądź mi ognistym słupem na pustyni i nad otchłaniami przewodnią latarnią. Daj mi w palce czerwoną iskrę do wypalania zgnilizny bagnisk i płomyk sinawy, którym przyświecać będę ukrytym w grobach kościom zbolałym, cnotom niewysławionym i bezdzietnie pomarłym geniuszom. Wléj w moje serce morze współczucia, a usta zamknij pieczęcią dumnego milczenia, abym nie wydał skargi w tęsknocie i krzyku w męczarniach. Niech cyfry, cyrkle, miary, i wagi, rozkładające ostrza i spajające cementy twych mędrców, będą mi pomocą w szukaniu śród labiryntu świata drogi najpewniejszéj ku prawdzie i dobru, niech mię nauczą mierzyć siły własne i czyny miłości przymierzać z prawami mądrości, obdarz mię, panie, także struną, co ocieka płomieniem i łzami – i rylcem, który na rozwiewnym piasku ziemi rzeźbi niezmienne linie ideału. Za tobą pójdę wszędzie: w spokojne morze rozmyślań i w war walki, w otchłanie badań i w żelazo czynów, w obłoki pieśni i w mrowisko pracy, na szczyty i na niziny, w niebo i w męczeństwo. Twoim jestem od lat niemowlęcych, w których sny mgliste już mi obraz twój przynosiły, – twoim będę do chwili skonu, w któréj po raz ostatni na przebytą obejrzawszy się drogę, cokolwiek śród niéj ujrzę, ku tobie zawołam: dzięki ci, żeś mię wywiódł z krainy snu, z domu hańby i z jałowéj pustyni nicości!