Za darmo

Wiesław

Tekst
iOSAndroidWindows Phone
Gdzie wysłać link do aplikacji?
Nie zamykaj tego okna, dopóki nie wprowadzisz kodu na urządzeniu mobilnym
Ponów próbęLink został wysłany

Na prośbę właściciela praw autorskich ta książka nie jest dostępna do pobrania jako plik.

Można ją jednak przeczytać w naszych aplikacjach mobilnych (nawet bez połączenia z internetem) oraz online w witrynie LitRes.

Oznacz jako przeczytane
Czcionka:Mniejsze АаWiększe Aa
 
Za nic już wszystko, gdy na całe życie
Wolną mu teraz drogę zagrodzicie.
Nie w nim też może dla Broniki szczęście —
Z woli ma płynąć niewolne zamęźcie;
Jako kwiat, córka obcej ręki czeka,
I traf młodzieńca przyniesie z daleka;
Dlatego dajcie wolność Wiesławowi,
O własnem szczęściu niechaj sam stanowi!«
 
 
Na to Stanisław: »Mądrze wy mówicie,
Ale nie znacie, co to stracić dziecię;
Dlaczego ojciec w troskach życie trawi,
Czem się wiek długi utroska, ubawi,
Z czem żyć nawyknie i pracować w domu,
To weźmie przybysz, nieznany nikomu;
Weźmie dobytek, krwawo dochowany,
Gołe i głuche zostawuje ściany,
Gdzie zapomnieni, samotne łzy sączą,
Gdy córkę z obcym obowiązki łączą;
Przeto już z dawna były myśli moje,
Bym ich przy sobie połączył oboje,
Ażeby matka kiedyś, po mej stracie,
Teścinej w obcej nie służyła chacie;
Lecz myśli niczem, gdy Bóg nie dozwoli;
Przeto Wiesławie, zostawiam twej woli:
Uprośże Jana, wezwij jego rady;
Może sam z tobą uda się na zwiady.
Może się wszystko inaczej wyświeci:
Co z wiatrem przyszło, to z wiatrem przeleci.
Lecz jeśli przyszła serce tobie święci,
Jeśli rodziny poznasz dobre chęci,
Uproś sąsiada, niechaj zacznie swaty.
Jak syn synową, przywiedź mi do chaty«.
 

IV

 
Idzie Jan z tęsknym Wiesławem na zwiady,
Wiesław daleko przed nim znaczy ślady,
Bo go i miłość i młodzieńcza siła
Przez góry, doły, prędzej prowadziła;
A kiedy przyszli, gdzie mieszkała córka,
Taką pieśń nucą za płotem podwórka:
 
 
Kwiatami grzęda osnuta,
Kwitnie rozmaryn i ruta;
Na okienku wianek leży,
Jest tu córka dla młodzieży.
 
 
Przyjdzie młodzian z obcych błoni
Ojcu, matce się pokłoni;
Zerwie panna swoje kwiaty,
Do teściowej pójdzie chaty.
 
 
Raz ostatni, rozmaryny,
Uwieńczycie skroń dziewczyny!
Zielona ruto na grzędzie10,
Nikt cię polewać nie będzie!
 
 
Schludna chatka, choć uboga,
Za rządnością pomoc Boga.
Skrzeczy sroka na jaworze11,
Panna stroi się w komorze.
 
 
Otwierajcie! przyszli goście,
I ochoczo w dom zaproście;
Chociaż obcym, bądźcie radzi,
Dobra nas tu chęć prowadzi«12.
 
 
Wyjrzała oknem od kądzieli matka.
Skrzypła zapora, otwarła się chatka,
Wszedł Jan sędziwy, Wiesław okazały,
Głową wyniosłą dosięgnął powały13.
A matka rzekła: »Witajcie nam, goście,
Siądźcie i z Bogiem dobrą wieść przynoście!«
Z komory wyszła Halina z rumieńcem,
Skłoniła głowę przed znanym młodzieńcem,
A Jan powiedział: »Oj! widzę, że godne
I starca drogi lica tak urodne«.
Kiedy Halina słyszy taką mowę,
Rumianych wdzięków przybyło połowę;
Koszyk podróżny zdejmuje z młodziana,
Bierze i laskę sędziwego Jana,
Wnet czystą ławkę do stołu przynosi,
A matka gości do spoczynku prosi;
Mówi do ucha wstydliwej Halinie:
Niech się roznieci ogień na kominie,
Niech będzie rychło wieczerza gotowa!«
 
 
Jan, gdy odpoczął, w te przemówił słowa:
»Wszak gospodyni przez to nie obrażę,
Czyniąc, co dawny obyczaj nam każe;
Ojców zwyczaje toć krewieństwo nasze.
Przeto, Wiesławie, daj z koszyka flaszę,
A gospodyni kubka nam udzieli.
Miernie użyty trunek rozweseli,
Śmielszemi czyni ukrywane chęci
Serce roztkliwi i na jaw wyświęci;
A jak oblicze oglądamy w zdroju,
Tak dusza wiernie wyda się w napoju.
Pszczółki na ziemi pierwsze gospodynie,
One po całej opatrznej krainie
Zbiorów szukały; ochronne przy zgodzie,
Wzbudziły przemysł i w ludzkim narodzie;
A jak na wiosnę gospodarna pszczoła,
Gdy się sad bieli i wonieją zioła,
Niesie w ul siostrze uzbierane miody:
Tak niesie młodzian z rodzinnej zagrody
Kubek słodyczy przy życzliwej chęci
Tej, której serce niewolne poświęci.
Bo równa pszczole jest miłość wieśniacza:
Słodycz i zgodę i pracę oznacza«.
Podała matka kubek na te słowa.
Poszła do serca wszystkim Jana mowa;
Bóg go też wielkim rozumem obdarzył,
Już on niejedną rodzinę skojarzył,
Starostą bywa na każdem weselu,
I chrzestnym ojcem zwą go w domach wielu.
Przeto, gdziekolwiek przyjdzie w odwiedziny,
Jest jakby w domu u swojej rodziny.
W podany kubek nalał Wiesław miodu:
»Przyjmij tę kroplę z obcego ogrodu,
Piękna Halino, jak tobie słodyczy
Na całe życie serce moje życzy«.
 
 
Na to Halina pytającem okiem
Patrzy na matkę; odwrócona bokiem,
Białe odzienie zarzuca na głowę,
Tak zasłoniona, wypija połowę,
Połowę Wiesław wypełnił aż do dna;
A jako zorza wśród lata pogodna,
Rumianym wstydem jaśniała Halina.
Jan dziewosłęby w te słowa zaczyna:
»Kiedy tak córka chęć życzliwą dzieli,
Już do was, matko, mówić mię ośmieli,
Gdzie młodzież idzie za serdeczną władzą,
Niech ją z namysłem starsi doprowadzą;
Młodość nie widzi, przyszłości nie bada,
Jako w kochaniu, ufność w losie składa;
A to oddzielne, nieprzyjazne rzeczy!
Szczęście więc starsi muszą mieć na pieczy:
Wszystko opatrzyć, w szczerości pogadać,
A zresztą ufność na Bogu zakładać.
Zacnego domu widzicie tu syna;
Chociaż pod ziemią śpi jego rodzina,
Ma przecie ojców, co, litością zdjęci,
Mając kumostwa powinność w pamięci,
Nie żałowali dla sieroty chleba,
Uczyli pracy i bojaźni nieba;
Sprawiał się godnie, że go synem zowią
I część chudoby dla niego stanowią14.
Nie jestci u nich gospodarstwo liche,
Praca sierpowa nie idzie pod wichę15,
Co tydzień wniesie, nie straci niedziela,
Bóg też pomocy rządności udziela:
Czystą pszenicę czarna niesie rola,
Wełniste owce zabielają pola,
W schludnej stajence bydełko się chowa,
A cztery konie jadą do Krakowa.
Z ich to ramienia do was ja przychodzę;
Poznał się Wiesław z Haliną na drodze,
 
10Ruta i rozmaryn oznaczają, że jest w chacie panna na wydaniu.
11Sroka skrzecząca zapowiada gości.
12Piosenka ta, również jak i następujący po niej obraz swatów, odtwarzają zwyczaje i pojęcia ludowe.
13Sufit belkowany.
14Stanowić – przeznaczać.
15Wicha, wiecha – pęk słomy zatknięty na drążku, znak sprzedaży trunków, zastępujący dawniej dzisiejsze znaki i napisy.