Za darmo

Baśń o Aladynie i o lampie cudownej

Tekst
Oznacz jako przeczytane
Czcionka:Mniejsze АаWiększe Aa

Stało się to wieczorem.

Nazajutrz z rana sułtan wyszedł znów na balkon i znów się zdumiał, oczom swym nie dowierzając! Pałac stał, jak dawniej, na placu. Brama pałacowa rozwarła się na oścież, i w bramie stanął Aladyn, Badrulbudura i Maruda, otoczona rojem panien służebnych.

Wszyscy przeszli po złotym moście do pałacu sułtana.

Badrulbudura rzuciła się na szyję sułtanowi i rzekła:

– Ojcze! Jak mogłeś wtrącać do więzienia i skazywać na śmierć Aladyna, którego kocham nad życie, a który jest niewinny! Winien wszystkiemu czarnoksiężnik Roeoender, którego imię straszno mi i trudno wymówić, a którego trup znajduje się w naszym pałacu. On właśnie przeniósł nasz pałac na sam środek Afryki. Lecz Aladyn śmiercią go ukarał. Możesz stwierdzić naocznie prawdę słów moich, oglądając trupa Roeoendra.

Wszyscy więc z sułtanem na czele poszli do pałacu Aladyna.

Sułtan obejrzał zwłoki Roeoendra i rzekł:

– Po raz pierwszy oglądam zwłoki czarnoksiężnika. Widzę teraz, że Aladyn jest niewinny, i cieszę się, żeście wszyscy wraz z waszym pałacem wrócili szczęśliwie na dawne miejsce waszego pobytu. Będę znów co dzień wychodził na balkon, aby napawać oczy widokiem cudownego pałacu.

Zwłoki Roeoendra Aladyn kazał oddać krukom na pożarcie, a lampę cudowną nosił odtąd zawsze w zanadrzu.

*

Los tak chciał, że na Aladyna czyhało w życiu jeszcze jedno niebezpieczeństwo.

Roeoender miał w Afryce młodego brata, też czarnoksiężnika. Brat ten od dawna Roeoendra nie widział, bo, o ile Roeoender lubił przebywać w samym środku Afryki, brat jego włóczył się zazwyczaj po jej brzegach.

Pewnego razu młody czarnoksiężnik zapragnął dowiedzieć się, co się dzieje z Roeoendrem. Wyjął więc z zanadrza tablicę zaklętą, posypał ją piaskiem, i piasek natychmiast ułożył się w taki napis:

– Roeoender został oddany na pożarcie krukom. Zabił go książę Aladyn, który mieszka w Chinach we wspaniałym pałacu naprzeciwko pałacu samego sułtana.

Młody czarnoksiężnik niezwłocznie przeskoczył z Afryki do Chin. Obejrzał pałac Aladyna i dowiedział się od strażnika pałacowego, że Aladyn wyjechał na polowanie i za trzy dni dopiero powróci.

Przez dwa dni młody czarnoksiężnik wałęsał się po mieście i obmyślał plan zemsty.

Pierwszego dnia nic nie obmyślił.

Na drugi dzień zobaczył na ulicy jakąś kobietę w czarnych szatach i z białą zasłoną na twarzy.

– Co to za kobieta? – zapytał jakiegoś przechodnia.

– Jak to? Czyż nie znam tej kobiety? – zawołał zdziwiony przechodzień. – Jest to święta Fatyma, którą czci i uwielbia całe miasto. Fatyma uzdrawia chorych, kalekom prostuje nogi i ręce, ślepym przywraca wzrok, a głuchym słuch. Mieszka zaś w pustelni pod górą, za miastem, gdzie ma celę, wyżłobioną w skale.

Wieczorem tego dnia młody czarnoksiężnik poszedł za miasto pod górę, do pustelni. Znalazł skałę, a w skale drzwi drewniane, i zapukał do drzwi.

Fatyma drzwi otworzyła i spytała:

– W jakim celu przychodzisz w tak późnej godzinie?

– W takim celu, aby cię nauczyć milczenia – odpowiedział czarnoksiężnik.

– Co znaczą twoje słowa? – spytała znowu zlękniona Fatyma.

– Słowa moje znaczą to, że zabiję cię natychmiast, jeśli się odważysz wołać o pomoc. Milcz i w milczeniu spełniaj wszystko, cokolwiek ci rozkażę.

– Słucham cię – szepnęła Fatyma.

– Widzę, że twarz swą według zwyczaju derwiszów pokrywasz żółtą farbą. Pokryj mi moją twarz taką samą farbą.

Fatyma posłusznie pociągnęła twarz czarnoksiężnika żółtą farbą.

– Czy jestem teraz podobny do ciebie? – spytał czarnoksiężnik.

– Jesteś tak podobny, że z dala trudno cię ode mnie odróżnić.

– Dobrze – rzekł czarnoksiężnik. – Oddaj mi teraz swoje szaty, a sama przebierz się w moje.

Fatyma odała mu swoje szaty. Czarnoksiężnik przywdział je i szepnął złowrogo:

– Oddaj mi teraz swoją białą zasłonę, którą nosisz na twarzy.

Fatyma oddała mu zasłonę.

Czarnoksiężnik szepnął wówczas ciszej i groźniej.

– Oddaj mi teraz swoje życie.

– Bierz je – odrzekła Fatyma – ale mi powiedz przynajmniej, za co mnie zabijasz?

– Za nic! – zaśmiał się czarnoksiężnik. – Zabijam cię dlatego, abyś przed nikim nie mogła zdradzić moich czynów.

Mówiąc to, wyjął sztylet, zabił Fatymę, ukrył jej zwłoki w krzakach, a sam wrócił do celi, gdzie noc całą przenocował.

Nazajutrz wyszedł na miasto, przebrany w szaty Fatymy i okryty jej białą zasłoną.

Ludzie, myśląc, że to idzie Fatyma, kłaniali się nisko, prosili o błogosławieństwo lub o uzdrowienie.

Czarnoksiężnik udawał, że jest zajęty modlitwą i nie ma teraz czasu na rozdawanie błogosławieństwa i uzdrowień. Udał się w stronę pałacu Aladyna i zaczął się przechadzać przed pałacem.

Badrulbudura wyjrzała przez okno, zobaczyła domniemaną Fatymę i wysłała sługę, aby zaprosiła Fatymę do pałacu. Czarnoksiężnik natychmiast skorzystał z zaproszenia i wszedł do pałacu.

– Od dawna cię chciałam poznać, Fatymo! – rzekła Badrulbudura. – Słyszałam wiele o twoim życiu pustelniczym i o tym, że mieszkasz w celi, wyżłobionej w skale. Zapewne nigdy nie widziałaś pałacu. Zdejm więc na chwilę swoją zasłonę i obejrzyj komnatę pałacową. Ciekawa jestem, jakie wrażenie zrobi ta komnata na pustelnicy, przyzwyczajonej do przebywania w wyżłobieniu skalnym.

Czarnoksiężnik z lekka uchylił zasłony, obejrzał komnatę i rzekł, udając głos Fatymy:

– My, biedne pustelnice, nie lubimy bogactw i przepychów. Mimo to jednak podoba mi się twoja komnata o dwudziestu czterech oknach. Byłaby to niezaprzeczenie najpiękniejsza na świecie komnata, ale brak jej, niestety, jednego upiększenia.

– Jakiego? – spytała Badrulbudura bardzo zaniepokojona.

– Brak jej jajka Roka, cudownego błękitnego jajka, które powinno wisieć na jedwabnym sznurze, przytwierdzonym do sklepienia tej komnaty. Nie wiem jednakże, gdzie ptak Rok swoje gniazda buduje i gdzie można jajko Roka dostać.

– Za chwilę wróci z polowania mój mąż, książę Aladyn. Powiem mu o tym jajku – może on potrafi je zdobyć. A tymczasem zaprowadzę cię do oddalonej od zgiełku ulicznego komnaty, abyś tam mogła spokojnie odmawiać swe modlitwy.

Badrulbudura zaprowadziła domniemaną Fatymę do cichej komnaty na końcu pałacu. Czarnoksiężnik zamknął się w tej komnacie i wyczekiwał powrotu Aladyna.

Aladyn wkrótce wrócił z polowania. Zastał Badrulbudurę smutną, bladą i zamyśloną.

– Czemu jesteś smutna, blada i zamyślona? – spytał, zaglądając jej w oczy.

– Nic mi nie jest – odrzekła Badrulbudura. – Właściwie nie jestem ani smutna, ani blada, ani zamyślona. Zauważyłam tylko w naszej komnacie brak pewnego upiększenia. Gdybyś potrafił ten brak uzupełnić, komnata nasza byłaby niezaprzeczenie najpiękniejsza na całym świecie.

– Powiedz mi tedy, czego tu brak w tej komnacie?.

Badrulbudura przechyliła głowę, zmrużyła oczy i rzekła:

– Brak błękitnego jajka Roka, zawieszonego na jedwabnym sznurze, przytwierdzonym do sklepienia komnaty.

– Zostaw mnie samego w pokoju, a pomyślę nad sposobem dostarczenia ci tego jajka.

Badrulbudura wyszła z pokoju. Aladyn wyjął z zanadrza lampę cudowną i potarł ją mocno dłonią. Natychmiast zjawił się duch błękitny i rzekł:

– Oto jestem na rozkazy twoje i tych wszystkich, którzy posiadają lampę cudowną.

– Duchu błękitny! – zawołał Aladyn. – Rozkazuję ci, abyś mi przyniósł jajko Roka i zawiesił je w tej komnacie na sznurze jedwabnym, przytwierdzonym do sklepienia!

Duch błękitny zaskrzył się cały od gniewu, uderzył skrzydłami o ziemię i krzyknął:

– Jak śmiesz obrażać mnie takiem żądaniem? Nie dość, żem ci zbudował pałac w ciągu jednej nocy – chcesz teraz, abym zawiesił na twoim suficie błękitne jajko potężnego Roka, który jest moim panem, władcą i królem? Zabiłbym cię na miejscu za tę obrazę, gdyby nie okoliczność, że tę myśl niegodną poszepnął twej żonie brat Roeoendra, podły czarnoksiężnik, co, przebrany za podstępnie zamordowaną przez niego Fatymę, znajduje się teraz w twym pałacu i ostrzy sztylet, którym ma zamiar zabić ciebie.

To powiedziawszy, duch zniknął.

Aladyn zawołał Badrulbudurę i powiedział:

– Zdaje mi się, że w moim pałacu jest w tej chwili Fatyma?

– Tak – rzekła Badrulbudura. – Dałam jej pokój osobny, aby mogła odmawiać swe modlitwy.

– Przyprowadź ją do mnie – powiedział Aladyn.

Badrulbudura przyprowadziła Fatymę.

Ledwo Fatyma weszła do pokoju, Aladyn poskoczył ku niej i ugodził ją mieczem w samo serce.

– Coś uczynił? – zawołała Badrulbudura. – Zabiłeś świętą i niewinną Fatymę!

– Nie ja zabiłem Fatymę, lecz właśnie zabił ją ten, który padł od mego miecza. Jest to brat Roeoendra, czarnoksiężnik, który się przebrał w szaty Fatymy, aby wejść do pałacu i pozbawić mnie życia.

Tak zginął młody czarnoksiężnik, brat Roeoendra.

Odtąd Aladyn pędził żywot spokojny wraz z Badrulbudurą i Marudą, otoczoną zawsze rojem panien służebnych.

Po śmierci sułtana Aladyn wstąpił na tron i panował długo i mądrze pod imieniem Aladyna Pierwszego.