Za darmo

Asbe

Tekst
0
Recenzje
Oznacz jako przeczytane
Czcionka:Mniejsze АаWiększe Aa

– Tego ci obrażony Bóg nie przebaczy, gdyby nawet kapłan odpuścił – rzekła matka, a za nią powtórzyli krewni.

Strapiona Asbe odeszła do swej komnatki, gdzie po krótkiem rozmyślaniu oddała się wzruszeniom swego szczęścia. Co chwila, jak rosa na igiełkach modrzewiowych, zwieszały się na jej rzęsach łzy uśmiechnięte.

– Jeśli bogowie uzdrowili mnie, za cóż karać mają?

I znowu badała się, czy jej nie łudzi rojenie zwodne, czy ona rzeczywiście słyszy i mówi, a tak na przemiany omdlewając w rozpaczy i wybuchając uniesieniem, stanęła wreszcie przed zwierciadłem, jak gdyby na swych ustach zobaczyć chciała widomy znak cudu. Istotnie przekształciły się: zamiast dwu prążków koralowych, ujrzała odęte i spieczone wargi, okryte korą błonki spękanej. Czyżby posąg oparzył ją przy pocałunku?

Przez cały dzień daremnie szukali jej znajomi i ciekawi: schroniwszy się w ustronie gaju, rozmawiała z sobą. Dopiero przed wieczorem wróciła do domu, ale tak milcząca i wszelkim pytaniom oporna, że lękano się, czy jej powtórnie na język nie padła niemota. Była to obawa płonna. Asbe tylko zamknęła się w sobie i zawarła wszystkie myśli swoje w mocnem postanowieniu, które twarz jej powlekło pozornym spokojem, ale w oczach odbijało pożar serca. Była ona w tych ogniach tak piękną, jak mara szczęścia niedoścignionego.

Gdy noc naciągnęła na niebo swe opony i jeszcze nie zdążyła zapalić gwiazd wszystkich, Asbe wymknęła się z domu i znikła. Ale księżyc dostrzegł ją u podnóża posągu Memnona. Jak podmuch wieczorny, bez szelestu, ledwie potrąciwszy główki ziela, podeszła do statuy i objąwszy ją zachwytnem wejrzeniem, przemówiła:

– Memnonie, dziękuję ci duszą rozrzewnioną, dziękuję życiem nowem, dziękuję wszystkiemi uczuciami, jakie we mnie się rodzą. Natchnij wdzięczność moją wskazaniem ofiary, któraby ci miłą była.

I pocałowała czarny kamień.

Posąg poruszył się i jakgdyby głęboko westchnął. Asbe, nie odejmując ust, poczuła, że on się rozgrzewa. Nareszcie usłyszała z góry wołanie:

– Asbe!

Odchyliła się trwożliwie. Głos umilkł, nawet cisza przestała powtarzać jego echo. Kobieta znowu dotknęła posąg ustami; drgnął silnie i zabrzmiał:

Inne książki tego autora