Za darmo

Dziady, część III

Tekst
Oznacz jako przeczytane
Czcionka:Mniejsze АаWiększe Aa
 
                  Księdza!
 

P. ROLLISONOWA

 
Księdza przynajmniej poszlij, syn mój prosi księdza.
Może kona; – gdy ciebie płacz matki nie wzruszy,
Bój się Boga, dręcz ciało, ale nie gub duszy.
 

SENATOR

 
C'est drôle 117; – kto te po mieście wszystkie plotki nosi,
Kto WaćPani powiedział, że on księdza prosi?
 

P. ROLLISONOWA

pokazując Księdza Piotra

 
Ten ksiądz poczciwy mówił; on tygodni tyle
Biega, błaga, lecz nie chcą wpuścić i na chwilę.
Spytaj księdza, on powie…
 

SENATOR

patrząc bystro na Księdza

 
                  To on wie? – poczciwy! —
No zgoda, zgoda, – dobrze, – Cesarz sprawiedliwy;
Cesarz księży nie wzbrania, owszem sam posyła,
Aby do moralności młodzież powróciła.
Nikt jak ja religiji nie ceni, nie lubi —
 

wzdycha

 
Ach, ach, brak moralności, to, to młodzież gubi.
Eh bien 118, żegnam więc Panie.
 

P. ROLLISONOWA

do Panny

 
                  Ach, Panienko droga!
Wstaw się ty jeszcze za mną, ach, na rany Boga!
Mój syn mały; – rok siedzi o chlebie i wodzie,
W zimnym, ciemnym więzieniu, bez odzieży, w chłodzie.
 

PANNA

 
Est-il possible? 119
 

SENATOR

w ambarasie120

 
                  Jak to, jak to? on rok siedział?
Jak to, imaginez-vous121 – jam o tym nie wiedział!
 

do Pelikana

 
Słuchaj, trzeba tę sprawę najpierwej rozpatrzyć,
Jeśli to prawda, uszy komisarzom natrzyć.
 

do Rollisonowej

 
Soyez tranquille 122, przyjdź tu o siódmej godzinie.
 

P. KMITOWA

 
Nie płacz tak, pan Senator nie wie o twym synie,
Jak się dowie, obaczysz, może oswobodzi.
 

P. ROLLISONOWA

uradowana

 
Nie wie? – chce wiedzieć? o, niech mu Pan Bóg nagrodzi.
Ja to zawsze mówiłam ludziom: – być nie może
Tak okrutny, jak mówią, on stworzenie boże,
On człowiek, jego matka mlekiem wykarmiła —
Ludzie śmieli się; widzisz, jam prawdę mówiła.
 

do Senatora

 
Tyś nie wiedział! – te łotry wszystko tobie tają.
Wierz mi, Panie, tyś łotrów otoczony zgrają;
Nie ich pytaj, nas pytaj, my wszystko powiemy,
Całą prawdę —
 

SENATOR

śmiejąc się

 
                  No dobrze, o tym pomówiemy,
Dziś nie mam czasu, adieu123. – Księżnej powiedz, Pani,
Że co można, to wszystko każę zrobić dla niej.
 

grzecznie

 
Adieu, Madame Kmit, adieu – co mogę, to zrobię.
 

do Księdza Piotra

 
Waść, księże, zostań, parę słów mam szepnąć tobie.
 

do Panny

 
J'y suis dans un moment 124.
 

Wszyscy odchodzą prócz dawnych osób

SENATOR

po pauzie do Lokajów

 
                  A szelmy, łajdaki!
Łotry, stoicie przy drzwiach i porządek taki?
Skórę wam zedrę, szelmy, służby was nauczę:
 

do jednego Lokaja

 
Słuchaj – ty idź za babą —
 

do Pelikana

 
                  Nie, Panu poruczę.
Skoro wyjdzie od Księżnej, daj jej pozwolenie
Widzieć syna i prowadź aż tam – tam, w więzienie,
Potem osobno zamknij, – tak, na cztery klucze.
C'en est trop 125 – a łajdaki, służby was nauczę!
 

rzuca się na krzesło

LOKAJ

ze drżeniem

 
Pan kazał wpuścić —
 

SENATOR

schwytując się

 
                  Co? co? – ty śmiesz, ty! mnie gadać?
Toś wyuczył się w Polsce panu odpowiadać.
Stój, stój, ja cię oduczę. – Wieść go do kwatery
Policmejstra – sto kijów i tygodnie cztery
Na chleb i wodę —
 

PELIKAN

 
                  Niech Pan Senator uważy,
Iż mimo tajemnicy i czujności straży
O biciu Rollisona niechętne osoby
Wieść roznoszą, i może wynajdą sposoby
Oczernić przed Cesarzem nasze czyste chęci,
Jeśli się temu śledztwu prędko łeb nie skręci.
 

DOKTOR

 
Właśnie ja rozmyślałem nad tym, Jaśnie Panie.
Rollison od dni wielu cierpi pomieszanie;
Chce sobie życie odjąć, do okien się rzuca,
A okna są zamknięte…
 

PELIKAN

 
                  On chory na płuca;
Nie należy w zamknionym powietrzu go morzyć;
Rozkażę mu więc okna natychmiast otworzyć.
Mieszka na trzecim piętrze – powietrza użyje126
 

SENATOR

 

roztargniony

 
Wpuszczać mi na kark babę, gdy ja kawę piję;
Nie dadzą chwili —
 

DOKTOR

 
                  Właśnie mówię, Jaśnie Panie,
Że potrzeba mieć większe o zdrowiu staranie.
Po obiedzie, mówiłem zawsze, niechaj Pan te
Sprawy odłoży na czas: – ça mine la santé127.
 

SENATOR

spokojnie

 
Eh, mon Docteur, przed wszystkim służba i porządek
Potem, to owszem dobrze na słaby żołądek;
To żółć porusza, a żółć fait la digestion128.
Po obiedzie, ja mógłbym voir donner la question129,
Kiedy tak każe służba: – en prenant son café130,
Wiesz co, to chwila właśnie widzieć auto-da-fé131.
 

PELIKAN

odpychając Doktora

 
Jakże Pan z Rollisonem każe decydować?
Jeżeli on dziś jeszcze… umrze, to?…
 

SENATOR

 
                  Pochować;
I pozwalam, jeżeli zechcesz, balsamować.
A propos balsam, Bajkow! – tobie by się zdało
Trochę balsamu, bo masz takie trupie ciało,
A żenisz się. Czy wiecie, on ma narzeczoną;
 

Drzwi z lewej strony odmykają się – Lokaj wchodzi – Senator pokazując drzwi

 
Tę panienkę, tam patrzaj, białą i czerwoną.
Fi, pan młody, avec un teint si délabré132,
Powinien byś brać ślub twój jak Tyber à Capré,
Nie pojmuję, jak oni mogli pannę zmusić
Pięknymi usteczkami słowo tak wykrztusić.
 

BAJKOW

 
Zmusić? – Parions, że ja z nią za rok się rozwiodę
I potem co rok będę brał żoneczki młode;
Bez przymusu; dość spojrzeć na tę lub na ową:
C’est beau 133 małej szlachciance być jenerałową.
Spytaj księdza, jeżeli zapłacze przy ślubie.
 

SENATOR

 
A propos księdza
 

do Księdza

 
                  pódź no, mój czarny cherubie!
Patrzcie, quelle figure! on ma l'air d'un poète134
Czy ty widziałeś kiedy un regard aussi bête135?
Potrzeba go ożywić. – Masz rumu kieliszek.
 

KS. PIOTR

 
Nie piję.
 

SENATOR

 
                  No, kapłanie, pij!
 

KS. PIOTR

 
                  Jestem braciszek.
 

SENATOR

 
Braciszek czy stryjaszek, skądże to Waszeci
Wiedzieć, co po więzieniach robią cudze dzieci?
Czy to Waszeć chodziłeś z wieściami do matki?
 

KS. PIOTR

 
Ja.
 

SENATOR

do Sekretarza

 
                  Zapisz to wyznanie – a oto są świadki.
 

do Księdza

 
A skądżeś o tym wiedział? he? ptaszek nie lada!
Spostrzegł się, że notują, i nie odpowiada.
W jakim klasztorze bractwo twe?
 

KS. PIOTR

 
                  U bernardynów.
 

SENATOR

 
A u dominikanów pewnie masz kuzynów?
Bo u dominikanów ten Rollison siedział.
No gadajże, skąd ty wiesz, kto ci to powiedział?
Słyszysz! – ja tobie każę – nie szepc mi po cichu.
Ja w imieniu Cesarza każę; słyszysz, mnichu?
Mnichu! czy ty słyszałeś o ruskim batogu?
 

do Sekretarza

 
Zapisz, że milczał.
 

do Księdza

 
                  Wszak ty służysz Panu Bogu —
Znasz ty teologiją – słuchaj, teologu.
Wiesz ty, że wszelka władza od Boga pochodzi,
Gdy władza każe mówić, milczeć się nie godzi.
 

Ksiądz milczy

 
A czy wiesz, mnichu, że ja mógłbym cię powiesić,
I obaczym, czy przeor potrafi cię wskrzesić.
 

KS. PIOTR

 
Jeśli kto władzę cierpi, nie mów, że jej słucha;
Bóg czasem daje władzę w ręce złego ducha.
 

SENATOR

 
Jeżeli cię powieszę, a Cesarz się dowie,
Żem zrobił nieformalnie, a wiesz, co on powie?
«Ej, Senatorze, widzę, że się już ty bisisz».
A ty, mnichu, tymczasem jak wisisz, tak wisisz.
Pódź no bliżej, ostatni raz cię będę badał:
Wyznaj, kto tobie o tym biciu rozpowiadał?
He? – milczysz – już od Boga ty się nie dowiedział —
Kto mówił? – co? – Bóg? – anioł? – diabeł?
 

KS. PIOTR

 
                  Tyś powiedział.
 

SENATOR

obruszony

 
«Tyś?» – mnie mówić: tyś? – tyś, – ha, mnich!
 

DOKTOR

 
                  Ha, kapcanie!
Mówi się Panu: Jaśnie Oświecony Panie.
 

do Pelikana

 
Naucz go tam, jak mówić; ten mnich widzę z chlewa;
Daj mu tak —
 

pokazuje ręką

PELIKAN

daje Księdzu policzek

 
                  Widzisz, ośle, Senator się gniewa.
 

KSIĄDZ

do Doktora

 
Panie, odpuść mu, Panie; on nie wie, co zrobił!
Ach, bracie, tą złą radą tyś sam się już dobił.
Dziś ty staniesz przed Bogiem.
 

SENATOR

 
                  Co to?
 

BAJKOW

 
                  On błaznuje.
Daj mu jeszcze raz w papę, niech nam prorokuje.
 

daje mu szczutkę

KS. PIOTR

 
Bracie, i ty poszedłeś za jego przykładem!
Policzone dni twoje, pójdziesz jego śladem.
 

SENATOR

 
Hej, posłać po Botwinkę! zatrzymać tu klechę —
Ja sam będę przy śledztwie, będziem mieć uciechę.
Obaczym, czy on będzie milczał tak upornie.
Ktoś go namówił.
 

DOKTOR

 
                  Właśnie przedstawiam pokornie,
To jest rzecz umówiona, i te wszystkie spiski
Kieruje, jak wiem pewnie, Książę Czartoryski;
 

SENATOR

schwytuje się za krzesła

 
Que me dites-vous là, mon cher, o Książęciu?
Impossible 136
 

do siebie

 
                  kto wie? – eh! – śledztwo lat dziesięciu,
Nim się Książę wyplącze, jeśli ja go splątam.
 

do Doktora

 
Skądże wiesz?
 

DOKTOR

 
                  Dawno, czynnie, sprawą się zaprzątam.
 

SENATOR

 
I Pan mnie nie mówiłeś?
 

DOKTOR

 
                  Jaśnie Pan nie słuchał;
Ja mówiłem, że ktoś to ten pożar rozdmuchał.
 

SENATOR

 
Ktoś! ktoś! ale czy Książę?
 

DOKTOR

 
                  Mam ślad oczywisty,
Mam doniesienia, skargi i przejęte listy.
 

SENATOR

 
Listy Księcia?
 

DOKTOR

 
 
                  Przynajmniej jest mowa o Księciu
W tych listach i o całym jego przedsięwzięciu,
I wielu profesorów – a głównym ogniskiem
Jest Lelewel. On tajnie kieruje tym spiskiem.
 

SENATOR

do siebie

 
Ach, gdyby jaki dowód! choćby podejrzenie,
Ślad dowodu, cień śladu, choćby cieniów cienie!
Nieraz już mi o uszy obiła się mowa:
«To Czartoryski wyniósł tak Nowosilcowa».
Obaczym teraz, kto z nas będzie mógł się chwalić,
Czy ten, co umiał wynieść, czy ten, co obalić.
 

do Doktora

 
Pójdź – que je vous embrasse137 – a! a! to rzecz inna,
Ja wraz zgadnąłem, że to sprawa nie dziecinna:
Ja wraz zgadnąłem, że to jest Książęcia sztuka.
 

DOKTOR

poufale

 
I Pan zgadnął? – zje diabła, kto Pana oszuka.
 

SENATOR

poważnie

 
Choć ja wiem o tym wszystkim, Panie Radco Stanu,
Jeśli odkryć dowody udało się Panu,
Ecoutez 138, daję Panu senatorskie słowo,
Naprzód pensyję roczną powiększę połową
I tę skargę za dziesięć lat służby policzę,
Potem może starostwo, dobra kanonicze,
Order – kto wie, nasz Cesarz wspaniale opłaca,
Ja go sam będę prosił, – już to moja praca.
 

DOKTOR

 
Mnie też to kosztowało niemało zabiegów;
Ze szczupłej mojej płacy opłacałem szpiegów;
A wszystko z gorliwości o dobro Cesarza.
 

SENATOR

biorąc go pod rękę

 
Mon cher, idź zaraz, weźmij mego sekretarza.
Wziąć te wszystkie papiery i opieczętować;
 

do Doktora

 
Wieczorem będziem wszystko razem trutynować139.
 

do siebie

 
Ja pracowałem, śledztwo prowadziłem całe,
A on z tego odkrycia miałby zysk i chwałę!
 

zamyśla się

do Sekretarza w ucho

 
Przyaresztuj Doktora razem z papierami.
 

do Bajkowa, który wchodzi

 
To ważna sprawa, musim zatrudnić się sami.
Doktor wymknął się z pewnym słówkiem nieumyślnie,
Zbadałem go, a śledztwo ostatek wyciśnie.
 

Pelikan, widząc względy Senatora, odprowadza Doktora i kłania mu się nisko

DOKTOR

do siebie

 
Niedawno mię odpychał – ho, ho, Pelikanie!
I ja go zepchnę, i tak, że już nie powstanie.
 

do Senatora

 
Zaraz wracam.
 

SENATOR

niedbale

 
                  O ósmej ja wyjeżdżam z miasta.
 

DOKTOR

patrząc na zegarek

 
Co to? na mym zegarku godzina dwunasta?
 

SENATOR

 
Już piąta.
 

DOKTOR

 
                  Co, już piąta? – ledwie oczom wierzę.
Mój indeks140 na dwunastej, na samym numerze
Stanął i na dwunastej sam indeksu nosek;
Żeby choć o sekundę ruszył, choć o włosek!
 

KS. PIOTR

 
Bracie, i twój już zegar stanął i nie ruszy
Do drugiego południa. – Bracie, myśl o duszy.
 

DOKTOR

 
Czego ty chcesz?
 

PELIKAN

 
                  Proroctwo tobie jakieś burczy.
Patrz, jak mu oczy błyszczą, istny wzrok jaszczurczy!
 

KS. PIOTR

 
Bracie, Pan Bóg różnymi znakami ostrzega.
 

PELIKAN

 
Ten braciszek coś bardzo wygląda na szpiega —
 

Otwierają się drzwi z lewej strony, wchodzi mnóstwo dam wystrojonych, urzędników, gości, – za nimi muzyka

P. GUBERNATOROWA

 
Czy można?
 

P. SOWIETNIKOWA

 
C’est indigne! 141
 

P. JENERAŁOWA

 
                  Ah! mon cher Sénateur,
Czekamy, posyłamy!
 

P. SOWIETNIKOWA

 
                  Vraiment, c'est un malheur142.
 

WSZYSTKIE

razem

 
Wreszcie przyszłyśmy szukać.
 

SENATOR

 
                  Cóż to? – jaka gala!
 

DAMA

 
I tu możemy tańczyć, dość obszerna sala.
 

stają i szykują się do tańca

SENATOR

 
Pardon, mille pardons, j'étais très occupé:
Que vois-je, un menuet? parfaitement groupé!
Cela m'a rappelé les jours de ma jeunesse! 143
 

KSIĘŻNA

 
Ce n'est qu'une surprise 144.
 

SENATOR

 
                  Est-ce vous, ma déesse!
Que j'aime cette danse, une surprise? ah! dieux! 145
 

KSIĘŻNA

 
Vous danserez, j'espère 146.
 

SENATOR

 
                  Certes, et de mon mieux147.
 

Muzyka gra menueta z «Don Juana» – z lewej strony stoją czynownicy, czyli urzędnicy i urzędniczki – z prawej kilku z młodzieży, kilku młodych oficerów rosyjskich, kilku starych ubranych po polsku i kilka młodych dam. – Na środku menuet. Senator tańczy z narzeczoną Bajkowa; Bajkow z Księżną

BAL

SCENA ŚPIEWANA

Z PRAWEJ STRONY

DAMA

 
Patrz, patrz starego, jak się wije,
Jak sapie, oby skręcił szyję.
 

do Senatora

 
Jak ślicznie, lekko tańczysz Pan!
 

na stronę

 
Il crévera dans l'instant 148.
 

MŁODY CZŁOWIEK

 
Patrz, jak on łasi się i liże,
Wczora mordował, tańczy dziś;
Patrz, patrz, jak on oczyma strzyże,
Skacze jak w klatce ryś.
 

DAMA

 
Wczora mordował i katował,
I tyle krwi niewinnej wylał;
Patrz, dzisiaj on pazury schował
I będzie się przymilał.
 

Z LEWEJ STRONY

KOLLESKI REGESTRATOR

do Sowietnika149

 
Tańczy Senator, czy widzicie,
Ej, Sowietniku, pódźmy w tan.
 

SOWIETNIK

 
Uważaj, czy to przyzwoicie,
Byś ze mną tańczył Pan.
 

REGESTRATOR

 
Ale tu znajdziem kilka dam.
 

SOWIETNIK

 
A nie o to idzie rzecz;
Ja sobie wolę tańczyć sam
Niż z tobą – pódźże precz.
 

REGESTRATOR

 
Skądże to?
 

SOWIETNIK

 
                  Jestem sowietnikiem.
 

REGESTRATOR

 
Ja jestem oficerski syn.
 

SOWIETNIK

 
Mój Panie, ja nie tańczę z nikim,
Kto ma tak niski czyn.
 

do Pułkownika

 
Pódź, Pułkowniku, pódźże w taniec,
Widzisz, że tańczy sam Senator.
 

PUŁKOWNIK

 
Jaki tam gadał oszarpaniec?
 

pokazując Regestratora

SOWIETNIK

 
Kolleski Regestrator!
 

PUŁKOWNIK

 
Ta szuja150, istne jakubiny!
 

DAMA

do Senatora

 
Jak ślicznie, lekko tańczysz Pan.
 

SOWIETNIK

z gniewem

 
Jak tu pomieszały się czyny!
 

DAMA

 
Il crévera dans l'instant.
 

LEWA STRONA

chórem

DAMY

 
Ah! quelle beauté, quelle grâce! 151
 

MĘŻCZYŹNI

 
Jaka to świetność, przepych jaki!
 

PRAWA STRONA

chórem

MĘŻCZYŹNI

 
Ach, łotry, szelmy, ach, łajdaki!
Żeby ich piorun trzasł.
 

SENATOR

tańcząc, do Gubernatorowej

 
Chcę zrobić znajomość Starosty,
On piękną żonę, córkę ma;
Ale zazdrosny —
 

GUBERNATOR

biegąc za Senatorem

 
                  To człek prosty;
Niech Pan to na nas zda.
 

podchodzi do Starosty

 
A żona Pańska?
 

STAROSTA

 
                  W domu siedzi.
 

GUBERNATOR

 
A córki?
 

STAROSTA

 
                  Jedną tylko mam.
 

GUBERNATOROWA

 
I córka balu nie odwiedzi?
 

STAROSTA

 
Nie!
 

GUBERNATOROWA

 
                  Pan tu sam?
 

STAROSTA

 
                  Ja sam.
 

GUBERNATOR

 
I żona nie zna Senatora?
 

STAROSTA

 
Dla siebie tylko żonę mam.
 

GUBERNATOROWA

 
Chciałam wziąć córkę Pańską wczora.
 

STAROSTA

 
Usłużność Pani znam.
 

GUBERNATOR

 
Tu w menuecie para zbywa,
Senator potrzebuje dam.
 

STAROSTA

 
Moja córka w parach nie bywa,
Jej parę znajdę sam.
 

GUBERNATOROWA

 
Mówiono, że tańczy i grywa,
Senator chciał zaprosić sam.
 

STAROSTA

 
Widzę, że pan Senator wzywa
Na raz po kilka dam.
 

LEWA STRONA

chórem

 
Jaka muzyka, jaki śpiew.
Jak pięknie meblowany dom.
 

PRAWA STRONA

chórem

 
Te szelmy z rana piją krew,
A po obiedzie rom.
 

SOWIETNIK

pokazując Senatora

 
Drze ich, to prawda, lecz zaprasza,
Takiemu dać się drzeć nie żal.
 

STAROSTA

 
Po turmach152 siedzi młodzież nasza,
Nam każą iść na bal153.
 

OFICER ROSYJSKI

do Bestużewa

 
Nie dziw, że nas tu przeklinają,
Wszak to już mija wiek,
Jak z Moskwy w Polskę nasyłają
Samych łajdaków stek.
 

STUDENT

do Oficera

 
Patrz, jak się Bajkow, Bajkow rucha,
Co to za mina, co za ruch!
Skacze jak po śmieciach ropucha,
Patrz, patrz, jak nadął brzuch.
Wyszczerzył zęby, nazbyt łyknął,
Patrz, jak otwiera gębę on,
Słuchaj, ach, słuchaj, Bajkow ryknął.
 

Bajkow nuci

do Bajkowa

 
Mon Général, quelle chanson 154!
 

BAJKOW

śpiewa pieśń Beranżera155

 
Quel honneur, quel bonheur!
Ah! monsieur le sénateur!
Je suis votre humble serviteur 156, etc. etc.
 

STUDENT

 
Général, ce sont vos paroles?
 

BAJKOW

 
Oui.
 

STUDENT

 
                  Je vous en fais compliment.
 

JEDEN Z OFICERÓW

śmiejąc się

 
Ces couplets sont vraiment fort drôles,
Quel ton satirique et plaisant!
 

MŁODY CZŁOWIEK

 
Pour votre muse sans rivale
Je vous ferais académicien 157.
 

BAJKOW

w ucho, – pokazując Księżną

 
Senator dziś będzie rogal.
 

SENATOR

w ucho, – pokazując narzeczoną Bajkowa

 
Va, va, je te coifferai bien 158.
 

PANNA

tańcząc, do Matki

 
Nazbyt ohydni, nazbyt starzy.
 

MATKA

z prawej strony

 
Jeśli ci zbrzydnął, to go rzuć.
 

SOWIETNIKOWA

z prawej strony

 
Jak mojej córeczce do twarzy.
 

STAROSTA

 
Jak od nich rumem czuć.
 

SOWIETNIKOWA DRUGA

do córki stojącej obok

 
Tylko, Zosieńku, podnieś wzrok.
Może Senator cię obaczy.
 

STAROSTA

 
Jeżeli o mnie się zahaczy,
Dam rękojeścią
 

biorąc za karabelą

 
                  – w bok
 

LEWA STRONA

chórem

 
Ach, jaka świetność, przepych jaki!
Ah, quelle beauté, quelle grâce!
 

PRAWA STRONA

 
Ach, szelmy, łotry, ach, łajdaki!
Żeby ich piorun trzasł.
 

Z PRAWEJ STRONY MIĘDZY MŁODZIEŻĄ

JUSTYN POL

do Bestużewa, pokazując na Senatora

 
Chcę mu scyzoryk mój w brzuch wsadzić
Lub zamalować w pysk.
 

BESTUŻEW

 
Cóż stąd, jednego łotra zgładzić
Lub obić, co za zysk?
Oni wyszukają przyczyny,
By uniwersytety znieść,
Krzyknąć, że ucznie jakubiny,
I waszą młodzież zjeść.
 

JUSTYN POL

 
Lecz on zapłaci za męczarnie,
Za tyle krwi i łez.
 

BESTUŻEW

 
Cesarz ma u nas liczne psiarnie,
Cóż, że ten zdechnie pies.
 

POL

 
Nóż świerzbi w ręku, pozwól ubić.
 

BESTUŻEW

 
Ostrzegam jeszcze raz!
 

POL

 
Pozwól przynajmniej go wyczubić.
 

BESTUŻEW

 
A zgubić wszystkich was.
 

POL

 
Ach, szelmy, łotry, ach, zbrodniarze!
 

BESTUŻEW

 
Muszę ciebie wywieść za próg.
 

POL

 
Czyż go to za nas nikt nie skarze?
Nikt się nie pomści?
 

odchodzą ku drzwiom

KS. PIOTR

 
                  – Bóg!
 

Nagle muzyka się zmienia i gra arią Komandora

TAŃCZĄCY

 
Co to jest? – co to?
 

GOŚCIE

 
                  Jaka muzyka ponura!
 

JEDEN

patrząc w okna

 
Jak ciemno, patrz no, jaka zebrała się chmura.
 

zamyka okno – słychać z dala grzmot

SENATOR

 
Cóż to? Czemu nie grają?
 

DYREKTOR MUZYKI

 
                  Zmylili się.
 

SENATOR

 
                  Pałki!
 

DYREKTOR

 
Bo to miano grać różne z opery kawałki,
Oni nie zrozumieli, i stąd zamieszanie.
 

SENATOR

 
No, no, no – arrangez donc159 – no, panowie – panie.
 

Słychać krzyk wielki za drzwiami

PANI ROLLISON

za drzwiami, okropnym głosem

 
Puszczaj mię! Puszczaj.
 

SEKRETARZ

 
                  Ślepa!
 

LOKAJ

strwożony

 
Widzi – patrz, jak sadzi
Po schodach, zatrzymajcie!
 

DRUDZY LOKAJE

 
                  Kto jej co poradzi!
 

PANI ROLLISON

 
Ja go znajdę tu, tego pijaka, tyrana!
 

LOKAJ

chce zatrzymać – ona obala jednego z nich

 
A! patrz, jak obaliła – a! a! opętana.
 

uciekają

PANI ROLLISON

 
Gdzie ty! – znajdę cię, mozgi160 na bruku rozbiję —
Jak mój syn! Ha, tyranie! syn mój, syn nie żyje!
Wyrzucili go oknem – czy ty masz sumnienie?
Syna mego tam z góry, na bruk, na kamienie.
Ha, ty pijaku stary, zbryzgany krwią tylu
Niewiniątek, pódź! – gdzie ty, gdzie ty, krokodylu?
Ja ciebie tu rozedrę, jak mój Jaś, na sztuki. —
Syn! wyrzucili z okna, z klasztoru, na bruki.
Me dziecię, mój jedynak! mój ojciec-żywiciel —
A ten żyje, i Pan Bóg jest, i jest Zbawiciel!
 

KS. PIOTR

 
Nie bluźń, kobieto; syn twój zraniony, lecz żyje.
 

PANI ROLLISON

 
Żyje? syn żyje? czyje to są słowa, czyje?
Czy to prawda, mój księże? – Ja zaraz pobiegłam —
«Spadł» krzyczą, – biegę – wzięli – i zwłok nie dostrzegłam:
Zwłok mego jedynaka. – Ja biedna sierota!
Zwłok syna nie widziałam. Widzisz – ta ślepota!
Lecz krew na bruku czułam – przez Boga żywego
Tu czuję – krew tę samą, tu krew syna mego,
Tu jest ktoś krwią zbryzgany – tu, tu jest kat jego!
 

Idzie prosto do Senatora – Senator umyka się – Pani Rollison pada zemdlona na ziemię – Ks. Piotr podchodzi do niej ze Starostą – słychać uderzenie piorunu

WSZYSCY

zlęknieni

 
Słowo stało się ciałem! – To tu!
 

INNI

 
                  Tu! Tu!
 

KS. PIOTR

 
                  Nie tu.
 

JEDEN

patrząc w okno

 
Jak blisko – w sam róg domu uniwersytetu.
 

SENATOR

podchodzi do okna

 
Okna Doktora!
 

KTOŚ Z WIDZÓW

 
                  Słyszysz w domu krzyk kobiéty?
 

KTOŚ NA ULICY

śmiejąc się

 
Cha – cha – cha – diabli wzięli.
 

Pelikan wbiega zmieszany

SENATOR

 
                  Nasz Doktor?
 

PELIKAN

 
                  Zabity
Od piorunu. Fenomen ten godzien rozbiorów:
Około domu stało dziesięć konduktorów161,
A piorun go w ostatnim pokoju wytropił,
Nic nie zepsuł i tylko ruble srebrne stopił,
Srebro leżało w biurku, tuż u głów Doktora,
I zapewne służyło dziś za konduktora.
 

STAROSTA

 
Ruble rosyjskie, widzę, bardzo niebezpieczne.
 

SENATOR

do Dam

 
Panie zmieszały taniec – jak Panie niegrzeczne.
 

widząc, te ratują Panią Rollison

 
Wynieście ją, wynieście – pomóc tej kobiecie.
Wynieście ją.
 

KS. PIOTR

 
                  Do syna?
 

SENATOR

 
                  Wynieście, gdzie chcecie.
 

KS. PIOTR

 
Syn jej jeszcze nie umarł, on jeszcze oddycha,
Pozwól mnie iść do niego.
 

SENATOR

 
                  Idź, gdzie chcesz, do licha!
 

do siebie

 
Doktor zabity, ach! ach! ach! c’est inconcevable!162
Ten ksiądz mu przepowiedział – ah! ah! ah! c’est diable!163
 

do kompanii

 
No i cóż w tym strasznego? – wiosną idą chmury,
Z chmury piorun wypada: – taki bieg natury.
 

SOWIETNIKOWA

do męża

 
Już gadajcie, co chcecie, a strach zawsze strachem.
Ja nie chcę dłużej z wami być pod jednym dachem;
Mówiłam: mężu, nie leź do tych spraw dziecinnych —
Pókiś knutował Żydów, chociaż i niewinnych,
Milczałam – ale dzieci; – a widzisz Doktora?
 

SOWIETNIK

 
Głupia jesteś.
 

SOWIETNIKOWA

 
                  Do domu wracam, jestem chora.
 

Słychać znowu grzmot – wszyscy uciekają; naprzód lewa, potem prawa strona. – Zostaje Senator, Pelikan, Ks. Piotr

SENATOR

patrząc za uciekającymi

 
Przeklęty Doktor! żyjąc nudził mię do mdłości,
A jak zdechł, patrzaj, jeszcze rozpędza mi gości.
 

do Pelikana

 
Voyez, jak ten ksiądz patrzy – voyez, quel oeil hagard164;
To jest dziwny przypadek, un singulier hasard165.
Powiedz no, mój księżuniu, czy znasz jakie czary,
Skąd przewidziałeś piorun? – może boskie kary?
 

Ksiądz milczy

 
Prawdę mówiąc, ten Doktor troszeczkę przewinił,
Prawdę mówiąc, ten Doktor nad powinność czynił.
On aurait fort à dire 166 – kto wie, są przestrogi —
Mój Boże, czemu prostej nie trzymać się drogi!
No i cóż, księże? – milczy!… milczy i zwiesił nos.
Ale go puszczę wolno: – on dirait bien des choses167!…
 

zamyśla się

PELIKAN

 
Cha! cha! cha! jeśli śledztwo jest niebezpieczeństwem,
Toć by nas przecie piorun zaszczycił pierwszeństwem.
 

KS. PIOTR

 
Opowiem wam dwie dawne, ale pełne treści…
 

SENATOR

ciekawy

 
O piorunie? – Doktorze? – mów!
 

KS. PIOTR

 
                  – dwie przypowieści.
Onego czasu w upał przyszli ludzie różni
Zasnąć pod cieniem muru; byli to podróżni.
Między nimi był zbójca, a gdy inni spali,
Anioł Pański zbudził go: «Wstań, bo mur się wali».
On zbójca był ze wszystkich innych najzłośliwszy:
Wstał, a mur inne pobił. On ręce złożywszy
Bogu dziękował, że mu ocalono zdrowie.
A Pański anioł stanął przed nim i tak powie:
«Ty najwięcej zgrzeszyłeś! kary nie wyminiesz,
Lecz ostatni najgłośniej, najhaniebniej zginiesz».
 
 
A druga powieść taka. – Za czasu dawnego,
Pewny wódz rzymski pobił króla potężnego;
I kazał na śmierć zabić wszystkie niewolniki,
Wszystkie rotmistrze pułków i wszystkie setniki.
Ale króla samego przy życiu zostawił,
Tudzież starosty, tudzież pułkowniki zbawił. —
I mówili do siebie głupi więźnie owi:
«Będziem żyć, podziękujmy za życie wodzowi».
Aż jeden żołnierz rzymski, co im posługował,
Rzekł im: «Zaprawdę wódz was przy życiu zachował;
Bo was przykuje przy swym tryumfalnym wozie
I będzie oprowadzał po całym obozie,
I do miasta powiedzie; bo wy z tych jesteście,
Których wodzą po Rzymie, onym sławnym mieście,
Aby lud rzymski krzyknął: Patrzcie, co wódz zrobił,
On takie króle, takie pułkowniki pobił.
Potem, gdy was w łańcuchach złotych oprowadzi,
Odda was w ręce kata, a kat was osadzi
Na głębokie, podziemne i ciemne wygnanie,
Kędy będzie płacz wieczny i zębów zgrzytanie».
Tak mówił żołnierz rzymski; – do żołnierza tego
Król gromiąc rzekł: «Twe słowa są słowa głupiego,
Czyś ty kiedy na ucztach z twoim wodzem siedział,
Ażebyś jego rady, jego myśli wiedział?»
Zgromiwszy, pił i śmiał się z swymi współwięźniami,
Ze swymi hetmanami i pułkownikami.
 

SENATOR

znudzony

 
Il bat la campagne 168… Księże, gdzie chcesz, ruszaj sobie.
Jeśli cię jeszcze złowię, tak skórę oskrobię,
Że cię potem nie pozna twa matka rodzona
I będziesz mi wyglądał jak syn Rollisona.
 

Senator odchodzi do swoich pokojów z Pelikanem. Ks. Piotr idzie ku drzwiom i spotyka Konrada, który, prowadzony na śledztwo od dwóch żołnierzy, ujrzawszy Księdza wstrzymuje się i patrzy nań długo

KONRAD

 
Dziwna rzecz, nie widziałem nigdy tej postaci,
A znam go, jak jednego z mych rodzonych braci.
Czy to we śnie! – tak, we śnie, teraz przypomniałem,
Taż sama twarz, te oczy, we śnie go widziałem.
On to, zdało się, że mię wyrywał z otchłani.
 

do Księdza

 
Mój księże, choć jesteśmy mało sobie znani,
Przynajmniej ksiądz mię nie znasz: przyjmij dziękczynienie
Za łaskę, którą tylko zna moje sumienie.
Drodzy są i widziani we śnie przyjaciele,
Gdy prawdziwych na jawie widzim tak niewiele.
Weź, proszę, ten pierścionek, przedaj; daj połowę
Ubogim, drugą na mszę za dusze czyscowe;
Wiem, co cierpią, jeżeli czyściec jest niewolą;
Mnie, kto wie, czy już kiedy słuchać mszy pozwolą.
 

KS. PIOTR

 
Pozwolą – Za pierścionek ja ci dam przestrogę.
Ty pojedziesz w daleką, nieznajomą drogę;
Będziesz w wielkich, bogatych i rozumnych tłumie,
Szukaj męża, co więcej niźli oni umie;
Poznasz, bo cię powita pierwszy w Imię Boże.
Słuchaj, co powie…
 

KONRAD

wpatrując się

 
                  Cóż to? tyżeś?… czy być może?
Stój na chwilę… dla Boga…
 

KS. PIOTR

 
                  Bywaj zdrów! nie mogę.
 

KONRAD

 
Jedno słowo…
 

ŻOŁNIERZ

 
Nie wolno! każdy w swoję drogę. —
 
117c'est drôle – to zabawne. [przypis redakcyjny]
118Eh bien – A więc. [przypis redakcyjny]
119Est-il possible? – Czy to możliwe? [przypis redakcyjny]
120w ambarasie – w zakłopotaniu. [przypis redakcyjny]
121imaginez-vous – wyobraź Pani sobie. [przypis redakcyjny]
122soyez tranquille – bądź Pani spokojna. [przypis redakcyjny]
123adieu – żegnam. [przypis redakcyjny]
124J'ysuis dans un moment – Za chwilę przyjdę. [przypis redakcyjny]
125C'en est trop – To za wiele. [przypis redakcyjny]
126powietrza użyje – Doktor i Pelikan doradzają, by Roliisonowi umożliwić samobójstwo; tę samą myśl poddawał mu szatan przez usta Konrada. [przypis redakcyjny]
127ça mine la sante – to podkopuje zdrowie. [przypis redakcyjny]
128fait la digestion – ułatwia trawienie. [przypis redakcyjny]
129voir donner la question – przyglądać się torturowaniu. [przypis redakcyjny]
130en prenant son café – pijąc kawę. [przypis redakcyjny]
131auto-da-fé (port.) – palenie żywcem na stosie. [przypis redakcyjny]
132avec un teint si délabré – z cerą tak zniszczoną. [przypis redakcyjny]
133c'est beau – to pięknie. [przypis redakcyjny]
134quelle figure! (…) l'air d'un poète – co za mina! on ma wygląd poety. [przypis redakcyjny]
135un regard aussi bête – spojrzenie tak głupie. [przypis redakcyjny]
136Que me (…) impossible – Co mi Pan mówisz, mój drogi…? niemożliwe! [przypis redakcyjny]
137que je vous embrasse – niech cię uścisnę. [przypis redakcyjny]
138écoutez – proszę posłuchać. [przypis redakcyjny]
139trutynować – rozpatrywać, omawiać. [przypis redakcyjny]
140indeks – tu: wskazówka zegarka. [przypis redakcyjny]
141C'est indigne! – To się nie godzi! [przypis redakcyjny]
142Vraiment, c'est un malheur – Naprawdę, to nieszczęście. [przypis redakcyjny]
143Pardon (…) ma jeunesse! – Przepraszam, stokrotnie przepraszam, byłem bardzo zajęty. Co widzę, menuet? Doskonale ugrupowany! To mi przypomniało dni mojej młodości! [przypis redakcyjny]
144Ce n'est qu'une surprise – To tylko niespodzianka. [przypis redakcyjny]
145Est-ce vous (…) dieux! – Czy to Pani, moje bóstwo! Jakże lubię ten taniec, niespodzianka? Ach! bogowie! [przypis redakcyjny]
146Vous danserez, j'espère – Pan zatańczy, spodziewam się. [przypis redakcyjny]
147Certes, et de mon mieux – Oczywiście, najlepiej jak potrafię. [przypis redakcyjny]
148Il crévera dans l'instant – On pęknie za chwilę. [przypis redakcyjny]
149Kolleski Regestrator (do Sowietnika). Kolleski regestrator jest to jeden z najniższych czynów. Sowietników, czyli radców, różne są rodzaje i gatunki, jako to: radcy honorowi, kollescy, tajni, rzeczywiści. – Pewny dowcipny Rosjanin mawiał, iż Rzeczywisty Tajny Radca jest trojakim kłamstwem; bo nie radzi, nie wie o żadnej tajemnicy i często jest najniedorzeczniejszym stworzeniem. Mówiono raz o jakimś czynowniku i nazywano go dobrym człowiekiem. «Nazwij raczej dobrym chłopcem», odezwał się ów żartowniś. «Jak czynownik może być człowiekiem, póki jest tylko regestratorem? W Rosji, ażeby być człowiekiem, trzeba być przynajmniej radcą stanu». [przypis autorski]
150Ta szuja – w staropolszczyźnie rzeczownik zbiorowy: motłoch. [przypis redakcyjny]
151Ah! quelle beauté, quelle grâce! – Ach, co za piękność, co za wdzięk. [przypis redakcyjny]
152turma (z niem.) – wieża, tu w znaczeniu: więzienie. [przypis redakcyjny]
153Nam każą iść na bal. Zaproszenie urzędowe na bal jest w Rosji rozkazem; szczególniej jeśli bal daje się z okoliczności urodzin, imienin, zaślubin itd. cesarza lub osób familii panującej, albo też jakiego wielkiego urzędnika. W takich razach osoba podejrzana lub źle widziana od rządu, nie idąc na bal, naraża się na niemałe niebezpieczeństwo. Były przykłady w Rosji, że rodzina osób uwięzionych i wskazanych na szubienicę znajdowała się na balach u dworu. W Litwie Dybicz ciągnąc przeciwko Polakom, a Chrapowicki więżąc i tępiąc powstańców, zapraszali publiczność polską na bale i uroczystości zwycięskie. Takowe bale opisują się potem w gazetach jako dobrowolne wynurzenia się nieograniczonej miłości poddanych ku najlepszemu i najłaskawszemu z monarchów. [przypis autorski]
154Mon Général, quelle chanson – Panie Generale, co za piosenka! [przypis redakcyjny]
155Beranżer – Piotr Jan Béranger (1780–1857), postępowy poeta francuski, najbardziej wówczas popularny autor piosenek, w tym wielu satyrycznych, zwróconych przeciwko panującym i wyższej hierachii rządowej. [przypis redakcyjny]
156Quel honneur (…) serviteur – Co za zaszczyt, co za szczęście! Ach, Panie Senatorze, jestem Pańskim uniżonym sługą. – Jest to refren satyrycznej piosenki Bérangera Le Sénateur. Jej treścią zachwyty głupiego męża, zadowolonego, że senator nadskakuje jego żonie, a jemu okazuje łaskawość. [przypis redakcyjny]
157Général, ce sont (…) académicien – Panie Generale, czy to Pańskie słowa? – Tak jest. – Winszuję ich Panu. – Te kuplety są naprawdę bardzo ucieszne, co za ton satyryczny i zabawny! – Za pański niezrównany talent zrobiłbym Pana członkiem akademii. [przypis redakcyjny]
158Va, va, je te coifferai bien – No, no, już ja ci przyprawię rogi. [przypis redakcyjny]
159arrangez donc – uporządkuj Pan. [przypis redakcyjny]
160mozgi – mózg; używanie tego wyrazu w l. mn. w znaczeniu l. poj. jest prowincjonalizmem. [przypis redakcyjny]
161konduktor – piorunochron. [przypis redakcyjny]
162c'est inconcevable! – to nie do pojęcia! [przypis redakcyjny]
163c'est diable! – to sprawa diabelska! [przypis redakcyjny]
164Voyez… voyez, quel oeil hagard – Patrz no… patrz, jaki błędny wzrok. [przypis redakcyjny]
165un singulier hasard – szczególny przypadek. [przypis redakcyjny]
166On aurait fort à dire – Wiele dałoby się powiedzieć. [przypis redakcyjny]
167on dirait bien des choses – gadano by za wiele. [przypis redakcyjny]
168Il bat la campagne – On bredzi. [przypis redakcyjny]