Spis treści
Karta redakcyjna
WIERSZE, ŻE AŻ STRACH!
Coś strasznego
Bordo morda
Czarownice
Diabelski młyn
Rach! Ciach! Ciach!
Cztery jędze spod Swarzędza
Potwór
Poducha Stacha
Duch
Szarpacz
Szalona maszyna
Czarownica i żaba
Straszydło
Baba Jaga zza komina
Straszne wyliczanki
Przytul stracha
WIERSZYKI ŁAMIĄCE JĘZYKI
Bąk
Byczki
Bzyg
Chrząszcz
Cietrzew
Czyżyk
Dzięcioł
Goryl
Huczek
Jamnik
Kawka
Kotek
Królik
Kruk
Lama
Lisek
Łączka z drżączką
Łoś
Muszka
Osa
Pchła
Robal
Rumak
Strzyżyk
Szczeniak
Trznadle
Żaba
Słowniczek
Copyright © 2020 for this edition by Media Rodzina Sp. z o.o.
WIERSZE, ŻE AŻ STRACH!
Copyright © 2002 by Małgorzata Strzałkowska
WIERSZYKI ŁAMIĄCE JĘZYKI
Copyright © 2006 by Małgorzata Strzałkowska
Wszelkie prawa zastrzeżone. Przedruk lub kopiowanie całości albo fragmentów książki – z wyjątkiem cytatów w artykułach i przeglądach krytycznych – możliwe jest tylko na podstawie pisemnej zgody wydawcy.
ISBN 978-83-8008-812-2
Media Rodzina Sp. z o.o.
ul. Pasieka 24, 61-657 Poznań
tel. 61 827 08 60
mediarodzina@mediarodzina.pl www.mediarodzina.pl
Konwersja: eLitera s.c.
Wiersze, że aż strach!
COŚ STRASZNEGO
Na ulicy Batorego
szło trawnikiem COŚ STRASZNEGO,
szło i wyło, i trąbiło.
Co to było? Co to było?
Szło, szło, szło, szło, aż stanęło.
Do lusterka łyp! zerknęło.
Gdy zerknęło – oniemiało
i kucnęło, tak jak stało.
– Ale ze mnie COŚ STRASZNEGO!
Trochę tego i owego,
troszkę siakie, ciut owakie,
nieco inne, całkiem takie,
nie za duże, nie za małe –
COŚ STRASZNEGO doskonałe!
Powiedziało, po czym wstało,
włosy z kurzu otrzepało,
pomachało śrubokrętem
i zniknęło za zakrętem.
Szło i wyło, i trąbiło.
Co to było? Co to było???
BORDO MORDA
Żył w Irlandii rudy lord,
który bał się bordo mord –
gdy co noc straszyła lorda
w czarne kropki bordo morda,
drżał ze strachu lord.
Wreszcie ryknął rudy lord:
– Dość mam w kropki bordo mord!
Już nie będzie straszyć lorda
pierwsza lepsza bordo morda!
Dość mam, jakem lord!
I na sposób wziął się lord,
który bał się bordo mord –
gdy przestraszyć chciała lorda
w czarne kropki bordo morda,
mordę straszył lord!
Gdy i ty się boisz mord,
zrób od razu to, co lord –
gdy cię straszy jakaś morda,
tak jak bordo morda – lorda,
strasz ją, tak jak lord!
CZAROWNICE
Bladym świtem, poprzez lochy i piwnice,
szły do pracy cztery rude czarownice,
szły do pracy czarownice,
powiewały im spódnice,
a spod spódnic wystawały nogawice.
Wszystkie cztery były bardzo starej daty,
wszystkie miały z czarnej magii doktoraty,
spodnie w kwiaty, chusty w łaty,
każda miała nos garbaty,
niosły w worach sterty gazet oraz szmaty.
W ciemnym lochu ustawiły się pod murem,
z wielkich worów wytrząsnęły gazet górę,
kosturami bębniąc w rurę,
zaskrzeczały zgodnym chórem:
„Nie niszcz lasów! Przecież masz makulaturę!!!”
DIABELSKI MŁYN
W strasznym młynie sobie stałam,
straszne diabły podglądałam.
Pierwszy diabeł stał na stole,
moczył ogon w gęstej smole,
drugi siedział za futryną,
trzymał nogi pod pierzyną,
trzeci sterczał na drabinie,
mazał sadzą po pianinie,
czwarty leżał pod kanapą,
miesił ciasto wielką łapą,
piąty schował się za beczką
i zza beczki ział siareczką,
szósty wisiał na suficie,
szepcząc: „Świetnie wisi mi się...”
Siódmy skakał na skakance
i pruł frędzle na firance.
A co ósmy robił, nie wiem,
bo widziałam tylko siedem.
RACH! CIACH! CIACH!
Na stromym zboczu pośród skał
ponury zamek sobie stał,
na zamku mieszkał sobie duch,
ubrany w długi, zwiewny ciuch.
Gdy w progi zamku wkraczał gość,
duch wpadał zaraz w straszną złość
i głośno wrzeszczał: „Rach! Ciach! Ciach!”,
wzbudzając grozę oraz strach.
Aż przybył raz do zamku zuch.
Ze złości zaczął kipieć duch,
lecz nagle go obleciał strach,
bo zuch zawrzeszczał: „Rach! Ciach! Ciach!”
Duch przerażony skoczył w tył
i uciekł, ile w nogach sił,
na zamku zaś zamieszkał zuch,
ubrany w długi, zwiewny ciuch.