Dedykuję tę książkę panu D,
Rayowi Chambersowi
i Jennifer Rudolph Walsh –
pracownikom światła, którzy mnie inspirują i których życzliwość i miłość dodają mi otuchy w mojej podróży.
Jestem dozgonnie wdzięczna za Wasz blask i dziękuję wszechświatowi,
że ofiarował mi Waszą przyjaźń, która jest prawdziwym błogosławieństwem.
Dedykuję tę książkę również Garrettowi, Ashley, Haydenowi i Juliet, którzy są moimi Gwiazdami Polarnymi i światłami mojego życia. Moje serce już na zawsze należy do Was.
Dedykuję ją też mojej wspaniałej matce Lindzie Osvald,
która jest moją najważniejszą nauczycielką, nieustraszoną przywódczynią światła i źródłem bezkresnej miłości. Jestem sobą wyłącznie dzięki temu, czego nauczyłaś mnie na temat kochania.
W końcu dedykuję tę książkę Wam, drodzy Czytelnicy.
Życzę Wam, żebyście zdali sobie sprawę z tego, jak wielkim darem jesteście dla tego świata.
Jesteście ważniejsi i bardziej kochani, niż Wasze serca są w stanie pojąć…
A wszechświat przez cały czas próbuje Wam to pokazać…
Przede wszystkim obserwujcie lśniącymi oczyma cały otaczający was świat, ponieważ największe sekrety są ukryte w najbardziej niespodziewanych miejscach. Ludzie, którzy nie wierzą w magię, nigdy jej nie znajdą.
– ROALD DAHL
Marie siedziała w szpitalnej poczekalni. Miała trudności z oddychaniem i próbowała nie patrzeć na zegar wiszący na ścianie, ale nie była w stanie się powstrzymać. Podniosła wzrok i zobaczyła, że minęło pięć minut. Chwilę później ponownie podniosła wzrok i zobaczyła, że minęło kolejnych pięć minut. Miała jednak wrażenie, że upłynęły dwie godziny, a nie dziesięć minut. Czas płynął bardzo wolno. Marie czuła się tak, jakby nic nie było prawdziwe. Niemalże nie była w stanie znieść tego, że musi czekać i nadal nie ma żadnych informacji.
Nieco wcześniej jej mąż Pete został przewieziony na salę operacyjną, aby przejść zabieg chirurgiczny związany z sercem. Chirurdzy powiedzieli, że są dobrej myśli, ale Marie wiedziała, że nie ma żadnej gwarancji. Czuła strach i dezorientację, a przede wszystkim samotność.
Pomyślała sobie: Boże, jeśli tam jesteś, miej Pete’a w swojej opiece. Proszę, przyślij legion aniołów, żeby go strzegły.
Następnie pomyślała o synu, którego wraz z Pete’em stracili wiele lat temu. Miał na imię Kerry i zmarł w okresie niemowlęcym. Od jego śmierci minęły niemal trzy dekady, ale Marie wciąż czuła się z nim głęboko połączona. Lubiła mówić do niego w swoim umyśle.
Pomyślała: Kerry, jeśli tam jesteś, proszę cię o jakiś sygnał. Daj mi znać, że twojemu ojcu nie stanie się nic złego. Proszę cię, Kerry. Tak bardzo się boję. Chciałabym wiedzieć, że jesteś w pobliżu i że pilnujesz swojego ojca. Bardzo by mi to pomogło.
Trzydzieści minut później do poczekalni weszła pielęgniarka i zobaczyła zdenerwowaną Marie siedzącą na krześle. Podeszła do niej i zapytała: „Czy mogę ci coś przynieść? Może coś z bufetu?”.
Marie odpowiedziała: „Chętnie napiłabym się kawy z odrobiną mleka i bez cukru, ale sama za nią zapłacę, nalegam”. Wyjęła z portmonetki pięciodolarowy banknot i wręczyła go pielęgniarce, po czym powiedziała: „Dziękuję bardzo”.
Pięć minut później pielęgniarka wróciła do niej z kawą. Podała jej kubek i resztę z pięciu dolarów, a następnie delikatnie dotknęła jej ramienia.
„Trzymaj się – powiedziała do Marie. – Wiem, że czekanie może być niezwykle trudne. Ale Bóg ma jakiś plan. Nikt z nas nigdy nie jest osamotniony”.
Marie była wzruszona współczuciem pielęgniarki. Opuściła wzrok na swoje dłonie i zobaczyła, że w lewym górnym rogu jednego z jednodolarowych banknotów, które wręczyła jej kobieta, znajduje się napisane wielkimi literami za pomocą czarnego markera imię.
Wpatrywała się w nie i próbowała powstrzymać się od płaczu. Poczuła, że przepływa przez nią fala głębokiej ulgi. Ulgi i miłości. W tamtym momencie zdała sobie sprawę, że Kerry jest tam razem z nią i próbuje jej powiedzieć, że z jego ojcem wszystko będzie w porządku.
Nagle poczuła, że znów może normalnie oddychać. Podziękowała synowi za tak poruszającą wiadomość, po czym schowała jednodolarowy banknot w bezpiecznym i wyjątkowym miejscu w swojej portmonetce.
Dwie godziny później do poczekalni weszli chirurdzy i poinformowali Marie, że operacja zakończyła się pomyślnie. Uśmiechnęła się. Wiedziała o tym. Dostała już wiadomość.
—————————
Nazywam się Laura Lynne Jackson i jestem parapsychicznym medium. Pomagam ludziom w nawiązaniu kontaktu z Drugą Stroną. Na samym wstępie chciałabym wam o czymś powiedzieć:
Nie musicie być parapsychicznym medium, żeby komunikować się z Drugą Stroną.
Nie zrozumcie mnie źle. Wiem, że moje działania mogą bardzo pomóc każdemu, kto się na nie otworzy. Potrafię odbierać wiadomości z Drugiej Strony, które mogą rozbudzić w nas najgłębsze szczęście, a także wnieść do naszego życia większe poczucie celu i większą klarowność. Mogą popchnąć nas ku najwyższym życiowym ścieżkom – ku ścieżkom, które są nam przeznaczone.
Potrafię łączyć ludzi z najbliższymi, którzy odeszli już z tego świata. Potrafię również łączyć ich ze wspólnym źródłem energii, które napędza nasze życie w większym stopniu niż cokolwiek innego. Źródło to wygląda jak wielki wspaniały gobelin utkany z miłości i światła.
Wszystkie te rzeczy są pięknymi błogosławieństwami. Kiedy mogę się nimi z kimś dzielić, pojawia się we mnie ogromna radość.
Prawda jest jednak taka, że nie potrzebujecie mnie do tego, aby cieszyć się z tego rodzaju błogosławieństw. Nie potrzebujecie parapsychicznego medium, aby dostrzegać i odczytywać sygnały, które według mnie są sekretnym językiem wszechświata – formą komunikacji, która każdego dnia znajduje się wokół nas i jest dostępna dla nas wszystkich.
Mam nadzieję, że ta książka nauczy was dostrajać się do tego języka i pomoże wam dostrzegać światło tam, gdzie dotychczas było ciemno. Liczę również na to, że dzięki niej zauważycie znaczenie w miejscach, w których wcześniej panował chaos. Niewykluczone, że zawarta w niej wiedza zmotywuje was do zmiany ścieżki życiowej, popchnie was ku miłości, pomoże wam ją znaleźć, a być może nawet uratuje wam życie.
Chciałabym, abyście zrozumieli, że ta książka nie trafiła w wasze ręce bez powodu. To, że czytacie teraz te słowa, nie jest kwestią przypadku. Jest zaproszeniem od wszechświata. Bez względu na to, w jaki sposób ta książka i te słowa do was trafiły, powinniście wiedzieć, że nie było to losowe zdarzenie.
Mieliście przeczytać te słowa.
Centralną zasadą tej książki jest przeświadczenie, że wszechświat daje nam ludzi, informacje i zdarzenia, których najbardziej potrzebujemy na naszej ścieżce. Istnieją potężne przewodnie siły, które kierują nas ku szczęśliwszemu i bardziej autentycznemu życiu.
Jakiś czas temu uświadomiłam sobie jeszcze jedną prawdę: każdy z nas ma Drużynę Światła – grupę niewidzialnych pomocników, którzy wspólnymi siłami prowadzą nas do naszej najwyższej ścieżki. Drużyna ta składa się z naszych zmarłych bliskich, naszych duchowych przewodników z wyższego wymiaru anielskiego (znanych powszechnie jako anioły stróże) i z boskiej energii, która opiera się na najpotężniejszej sile, jaka istnieje i kiedykolwiek będzie istnieć, a mianowicie na miłości.
Jeżeli otworzycie swój umysł i serce na sekretny język używany przez waszą Drużynę Światła, wasze życie ulegnie zmianie. Wasze relacje ze światem i kosmosem staną się inne: lepsze, jaśniejsze i mocniejsze.
Wszechświat komunikuje się z nami na wiele różnych sposobów. Kiedy uczymy się je dostrzegać i im ufać, doświadczamy czegoś, co nazywam Wielką Transformacją. Ta zmiana perspektywy zwiększa nasze zaangażowanie, kontaktowość, żywiołowość i namiętność. Dzięki niej łatwiej jest nam pojąć prawdziwy sens naszej egzystencji, a nasza podróż staje się znacznie piękniejsza i bardziej znacząca.
Kiedy już nauczycie się dostrzegać te znaki i wiadomości, nie będziecie w stanie przestać ich widzieć. Już na zawsze wniosą nowe i głębokie znaczenie do waszej przeszłości, teraźniejszości i przyszłości, przez co odmienią wasze życie.
A oto kolejna prawda: wszechświat próbuje nam pomagać, odkąd nasze dusze przybyły na tę planetę. Nasze drużyny od dawna na nas czekały. Nasze zadanie polega po prostu na pozostawaniu otwartym na wskazówki i komunikaty dotyczące miłości. Kiedy bowiem będziemy na nie otwarci, uświadomimy sobie najpotężniejszą spośród wszystkich prawd: wszechświat bezustannie nas kocha, wspiera i prowadzi, nawet podczas naszych najciemniejszych dni.
Ta książka trafiła w wasze ręce nie bez powodu. Jest zaproszeniem od wszechświata, który chce, abyście nawiązali kontakt ze swą Drużyną Światła i odkryli swoją najprawdziwszą, najodważniejszą oraz najjaśniejszą jaźń.
Zanim przystąpię do rzeczy, powiem kilka faktów o sobie. Jestem żoną, a także matką trójki dzieci. Przez niemal dwadzieścia lat pracowałam w liceum jako nauczycielka języka angielskiego na Long Island w Nowym Jorku. Studiowałam szekspirologię na Oxfordzie i zostałam przyjęta do dwóch wiodących szkół prawniczych, ale postanowiłam podążać za moją pasją i zrezygnować z nauczania. W tym samym czasie wreszcie zaczęłam akceptować, że jestem parapsychicznym medium – czyli osobą, która zbiera informacje o ludziach i wydarzeniach za pomocą innych metod niż pięć zmysłów i która potrafi komunikować się ze zmarłymi.
Moje zdolności parapsychiczne obejmują jasnowidzenie (odbieranie informacji wizualnych bez używania oczu), jasnosłyszenie (rejestrowanie dźwięków bez używania uszu), jasnopoznanie (pozyskiwanie wiedzy o rzeczach niepoznawalnych) i jasnoczucie (odczuwanie za pomocą sposobów pozaludzkich).
Jestem medium, co oznacza, że używam tych umiejętności do komunikowania się z ludźmi, którzy odeszli już z tego świata. Dzielę się tymi informacjami podczas odczytów, w trakcie których staję się pośredniczką pomiędzy Drugą Stroną a moim klientem. Staję się posłańcem i narzędziem, przez które energia i informacje przepływają z jednej strony na drugą.
Początkowo moje zdolności nieco mnie martwiły, a nawet podchodziłam do nich sceptycznie, dlatego postanowiłam je zweryfikować. Zgłosiłam się na testy, żebym mogła zatrudnić się jako wolontariuszka w Forever Family Foundation. Jest to organizacja non profit udzielająca pomocy osobom pogrążonym w żalu – zwłaszcza rodzicom, którzy stracili dziecko. Bardzo troszczy się o ludzi, którzy zgłaszają się do niej w poszukiwaniu wsparcia, często w złym stanie psychicznym. Proces rekrutacyjny jest więc dość rygorystyczny. Konieczne testy przeszłam w 2005 roku i od tamtego czasu pracuję niezarobkowo w tej fundacji jako medium. W 2011 roku zgłosiłam się na ośmioetapowe pięciokrotnie zaślepione badania prowadzone przez naukowców z Windbridge Research Center w Arizonie. Stałam się jednym z niewielu certyfikowanych mediów badawczych w kraju. Od tamtego czasu współpracuję z naukowcami, zgłębiając tajemnicę połączeń między ludźmi. Interesuje mnie również możliwość istnienia świadomości po śmierci cielesnej.
W mojej pierwszej książce Historie z nieba. Światło od bliskich. Lekcje dla żyjących opowiedziałam o tym, w jaki sposób ostatecznie zaakceptowałam swoje zdolności. Zawarłam w niej historie ludzi, którzy z moją pomocą odkryli swoje liczne powiązania z Drugą Stroną – ogromny gobelin światła, miłości i energii istniejący tuż pod poziomem naszych pięciu zmysłów. W znacznej mierze opowiadała ona jednak o mnie i o moim życiu. W niniejszej książce również podzielę się opowieściami o osobistych połączeniach, których byłam świadkiem i których doświadczyłam osobiście. Różni się ona jednak od poprzedniej.
Ta książka jest o was.
Jest o ścieżce, która na was czeka.
Jest o łączeniu was z bardzo prostą, ale potężną koncepcją mówiącą o tym, że wszechświat zawsze wysyła wam sygnały i wiadomości, aby komunikować się z wami i kierować was ku wyższej ścieżce życiowej. Jest o tym, jak wielu cudownych i pięknych prawd w naszym życiu nie dostrzegamy. Jest również o tym, że możemy zacząć je widzieć dzięki subtelnej, ale znaczącej zmianie w naszej percepcji.
Zanim zaczniecie czytać historie przedstawione w tej książce, chciałabym wyjaśnić znaczenie niektórych używanych przeze mnie terminów.
Znak to wiadomość, którą wysłał wam wszechświat.
Wszechświat to termin, którego używam w odniesieniu do boskiej energii – do wszechogarniającej siły miłości, która łączy nas wszystkich i której wszyscy jesteśmy częścią. Wszechświat obejmuje również wymiar anielski, duchowych przewodników i naszych najbliższych, którzy przeszli już na Drugą Stronę.
Druga Strona jest po prostu miejscem, do którego nasi najbliżsi odchodzą po śmierci i w którym mieszkają duchowi przewodnicy otaczający nas swoją opieką. Wiele osób nazywa je niebem. Druga Strona to nasz prawdziwy dom. To miejsce, do którego pewnego dnia wszyscy wrócimy. Rządzi tam miłość i tylko miłość.
Znaki to komunikaty pochodzące z Drugiej Strony. Mogą docierać do nas z różnego rodzaju źródeł – od naszych zmarłych bliskich, od naszych duchowych przewodników albo od boskiej energii. Wszystkie te źródła wchodzą w skład uniwersalnej Drużyny Światła, która codziennie pracuje na rzecz każdego z nas.
Druga Strona początkowo komunikuje się z nami za pomocą czegoś, co nazywam znakami domyślnymi: przedmiotów, zwierząt albo wydarzeń, które nami wstrząsają i pomagają nam dostrzec znaczenie, które inaczej mogłoby nam umknąć. Znakami domyślnymi mogą być monety, ptaki, motyle, jeleń, liczby czy zakłócenia elektroniczne – takie jak choćby pusty SMS. Być może znaleźliście w pralce jednogroszówkę stojącą na krawędzi, gdy tylko pomyśleliście o zmarłej ukochanej osobie, za którą tęsknicie (kiedyś przytrafiła mi się taka sytuacja). Być może w dniu jej urodzin na waszym ramieniu na chwilę przysiadł motyl. Być może przejechał obok was samochód z tablicą rejestracyjną, na której znajdowała się data urodzenia tej osoby. Być może dostaniecie pusty SMS w rocznicę jej śmierci.
Innym znakiem domyślnym jest coś, co można nazwać znaczącą koincydencją czy też synchronicznością. Synchroniczność pokazuje nam nasze wrodzone i aktywne połączenie z innymi ludźmi i otaczającym nas światem. Myślicie o kimś i nagle ta osoba ukazuje się przed wami. Nucicie ulubioną piosenkę i nagle ten utwór zaczyna lecieć w samochodowym radiu. Rozwiązujecie krzyżówkę i nagle w wiadomościach telewizyjnych pojawia się odpowiedź, której szukacie. Wszystkie tego rodzaju sytuacje mogą się wydarzyć, mimo że nie spodziewamy się ich i nie prosimy o nie.
Od znaków domyślnych różnią się znaki, których specjalnie się domagaliśmy – na przykład obiekty, obrazy, słowa lub zdania. Niekiedy mogą być bardzo nietypowe lub niejasne. Tego rodzaju znaki są sekretnym językiem, który możemy współtworzyć z Drugą Stroną.
Osobiście współtworzę go na wiele różnych sposobów. Podczas kontaktów z moimi duchowymi przewodnikami zazwyczaj proszę o znak związany z pomarańczami. Podczas kontaktów z moimi zmarłymi bliskimi zazwyczaj proszę o znak związany z pancernikami, mrównikami i mrówkojadami. Wybrałam te zwierzęta, ponieważ są bardzo rzadkie i trudno jest je przeoczyć. Podczas kontaktów z moim ojcem (który zmarł całkiem niedawno) używam natomiast między innymi znaków związanych z Elvisem Presleyem. Niniejsza książka pokaże wam, w jaki sposób możecie stworzyć swój własny język służący do komunikacji z Drugą Stroną. Kiedy pojawią się wasze znaki, będziecie w stanie nie tylko je zauważyć, ale również poczujecie towarzyszącą im potężną moc!
Możecie się zastanawiać: Skąd mam wiedzieć, że znak naprawdę jest znakiem, a nie po prostu sprzyjającą, ale kompletnie losową koincydencją?
Szwajcarski psychoanalityk Carl Jung ukuł termin „synchroniczność”, aby opisać pozornie znaczącą koincydencję. Fascynował go pogląd mówiący o tym, że wydarzenia w naszym życiu nie są przypadkowe, lecz pokazują, że w rzeczywistości wszyscy jesteśmy częścią głębszego porządku – jednoczącej uniwersalnej siły, którą nazywał unus mundus (łac. ‘jeden świat’).
Na przestrzeni lat przeprowadzono wiele badań i debat dotyczących znaczenia koincydencji. Niektórzy naukowcy – tacy jak psycholog doktor Kirby Suprise – analizowali różne wydarzenia synchronistyczne i doszli do wniosku, że nie mają one żadnego sensu oprócz tego, który sami im nadajemy.
Inni naukowcy, badacze i filozofowie nie mają jednak takiej pewności. Doktor Bernard D. Beitman – profesor psychiatrii na Uniwersytecie Stanu Wirginia – dąży nawet do stworzenia nowej transdyscyplinarnej dziedziny pod nazwą „badania koincydencji”, aby przyjrzeć się prawdzie leżącej u podstaw synchronistycznych wydarzeń. Przeświadczenie o losowym charakterze koincydencji zakłada, że są one z natury nieznaczące albo nieistotne. Doktor Beitman powiedział kiedyś: „To założenie nie opiera się na żadnych dowodach, więc bynajmniej nie jest naukowe”.
W trakcie swojego życia samodzielnie decydujemy o tym, co oznaczają dla nas te synchronistyczne wydarzenia – te magiczne koincydencje. Czy mają charakter losowy? A może są znakami? Wszystko zależy od osobistych wierzeń.
Glennon Doyle – pisarz i pracownik światła będący dla mnie źródłem inspiracji – pewnego razu stwierdził: „Wiara polega na przeświadczeniu, że istnieje niewidzialny porządek rzeczy”.
Wiem, w co wierzę. Przez całe życie starałam się zrozumieć swoje zdolności i czytałam znacznie więcej książek niż inni ludzie. Zobaczyłam i nauczyłam się wystarczająco dużo, aby dojść do wniosku, że znaki są bardzo realnymi zjawiskami. Moja wiara w ten język połączenia jest niewzruszona.
Nie jestem w stanie wskazać żadnego rozstrzygającego badania naukowego, które kategorycznie potwierdza jego prawdziwość. Mogę jednak przedstawić wam opowieści, które mnie osobiście przekonały – niesamowite i przejmujące historie ludzi, którzy otworzyli swoje serca i umysły na nowy sposób postrzegania świata i przeszli Wielką Transformację, która zmieniła ich życie. Widziałam, jak ludzie ci wznosili się na wyższą i bardziej energetyczną ścieżkę życiową, a następnie zaczynali dzielić się swoim pięknym światłem z całym otaczającym ich światem. Byłam również świadkiem sytuacji, w których ludzie nawiązywali kontakt ze swoimi Drużynami Światła po Drugiej Stronie, przez co w końcu zaczynali rozumieć piękną prawdę o wszechświecie.
Wszyscy jesteśmy liśćmi na różnych gałęziach tego samego drzewa.
Nigdy nie jesteśmy sami.
Życie każdego z nas ma wielkie znaczenie.
Jesteśmy na zawsze połączeni ze sobą nawzajem, a także ze światłem, miłością i energią wszechświata.
Ziemia jest szkołą, a my wszyscy uczestniczymy w zbiorowej lekcji na temat miłości. Jesteśmy duchowymi istotami i przyszliśmy na świat po to, żeby uczyć się o komunikacji i życzliwości. Kiedy uwierzymy w prawdziwość znaków, zaczniemy przyswajać sobie te nauki w szybszy, piękniejszy i bardziej satysfakcjonujący sposób. Zaczniemy naprawdę widzieć połączenia. Zaczniemy rozumieć, że nasze obecne życie na tej planecie jest wielkim darem – i że nasze wybory wpływają nie tylko na nasze życie, ale również na nasz świat, który jest czymś w rodzaju wielkiego gobelinu utkanego ze światła i energii.
To właśnie dlatego napisałam tę książkę. Znajduje się teraz w waszych rękach, ponieważ mieliśmy odbyć razem tę podróż do bardziej świadomego, troskliwego i znaczącego sposobu życia. Mieliśmy całkowicie i odważnie lśnić naszym najprawdziwszym światłem w tym świecie.
Śmierć jest niczym.
Nie ma znaczenia.
To tak, jakbym wymknął się do sąsiedniego pokoju.
Nic się nie wydarzyło.
Wszystko pozostaje dokładnie takie, jakie było.
Jestem mną, a ty jesteś tobą.
Dawne życie, które tak czule wiedliśmy razem, pozostało nietknięte,
niezmienione.
Wciąż jesteśmy dla siebie tym wszystkim, czym byliśmy.
Nazywaj mnie moim dawnym imieniem.
Mów do mnie w równie łagodny sposób jak dotychczas.
Nie zmieniaj tonu.
Nie przybieraj na siłę poważnej albo smutnej miny.
Śmiej się tak, jak zawsze śmialiśmy się razem z żartów.
Baw się, uśmiechaj, myśl o mnie, módl się za mnie.
Niechaj moje imię nadal będzie słowem używanym na co dzień.
Wymawiaj je bez trudu i bez śladu cienia.
Znaczenie życia pozostało bez zmian.
Jest takie samo jak zawsze.
Istnieje absolutna i nieprzerwana ciągłość.
Czyż śmierć nie jest jedynie mało ważnym wypadkiem?
Dlaczego miałbym zniknąć z twojego serca przez to, że zniknąłem z twoich oczu?
Czekam na ciebie. Czekam, aż przyjdzie twój czas.
Jestem gdzieś w pobliżu,
tuż za rogiem.
Wszystko jest w porządku.
Nic nie zostało skrzywdzone; nic nie zostało stracone.
Za jedną krótką chwilę wszystko będzie tak jak dawniej.
Jakże będziemy się śmiać z trudów rozstania, gdy znów się spotkamy!
– HENRY SCOTT HOLLAND