Czytaj książkę: «Gargantua i Pantagruel», strona 40

Czcionka:

Rozdział pierwszy. Jako Pantagruel ruszył na morze, aby odwiedzić wyrocznię boskiej Bakbuk799

W miesiącu czerwcu, w dzień uroczystości Westalek800, ten właśnie, w którym Brutus podbił Hiszpanię i ujarzmił Hiszpanów; w którym również chciwy Krassus801 został pokonany i ubity przez Partów, Pantagruel, pożegnawszy się z dobrym Gargantuą, swoim ojcem, który tymczasem modlił się (jako w pierwotnym kościele było to chwalebnym zwyczajem świętych chrześcijan) za pomyślną żeglugę syna i całej wyprawy, Pantagurel, powiadam, rozwinął żagle w porcie Talassy, w towarzystwie Panurga, brata Jana Łomignata, Epistemona, Gymnasta, Eustenesa, Rizotoma, Karpalima i innych dworzan i domowników; wraz z nim był także Ksenomanes, wielki podróżnik i żeglarz, sprowadzony na kilka dni przedtem wezwaniem Panurga. Ten, dla ważnych i szczególnych przyczyn, nakreślił i pozostawił Gargantui, w jego wielkim i powszechnym atlasie geograficznym, plan drogi, jakiej będą się trzymać, wędrując w odwiedziny do wyroczni boskiej Flaszy Bakbuk.

Liczbę okrętów wyszczególniłem wam już w trzeciej księdze: dodajcie do tego tęż samą liczbę tryremów, galer, galionów i libumów; wszystko dobrze zaopatrzone, dobrze zaprowiantowane, wyposażone w amunicję, jak również wielki zapas pantagruelionu. Zebranie wszystkich oficerów, tłumaczy, pilotów, kapitanów, sterników, marynarzy, puszkarzy i majtków odbyło się na talamedze. Tak nazwany był głośny admiralski statek Pantagruela, który miał u steru, jako sztandar, wielką i pakowną Butlę, w połowie ze srebra pięknie lśniącego i politurowanego, w połowie ze złota emaliowanego na kolor szkarłatny. Z czego łatwo było osądzić, iż białe z czerwonym były to barwy szlachetnych podróżników i że wędrują, aby otrzymać słowo wyroczni z ust boskiej Flaszy.

U steru drugiego okrętu wznosiła się wysoko starożytna latarnia, zmyślnie wykonana z kamienia przeświecającego, zwanego fengitem: co zwiastowało, iż mają zamiar wędrować przez kraj Latarników.

Trzeci miał za dewizę piękny i obszerny puchar porcelanowy. Czwarty, garnek złoty z dwoma uszami, jakoby urna starożytna. Piąty, konew ogromną z kamienia chryzolitu. Szósty, roztruchan klasztorny, uczyniony z czterech zespolonych metali. Siódmy, lejek hebanowy, cały wykładany złotem bardzo misternie. Ósmy, kubek z bluszczu bardzo cenny, wybijany złotem modą damasceńską. Dziewiąty, naczynie z najlepszego złota czyszczonego w ogniu. Dziesiąty, wazkę z pachnącego agalochu (nazywacie go drzewem aloesu) wykładanego złotem cypryjskim, w perski deseń. Jedenasty, kosz do noszenia wina zdobiony mozaiką. Dwunasty, miarę na wino z matowego złota, ozdobioną gałązką winną z wielkich pereł indyjskich. Tak iż nie masz i nie było w świecie osoby tak smutnej, stroskanej, markotnej i melankolicznej (by nawet był to802 i sam płaczliwy Heraklit), która by nie rozweseliła się żywą radością i nie uśmiechnęła z szczerego serca, widząc ten szlachetny konwój okrętów, płynący pod takimi godłami; i każdy snadnie803 mógł osądzić, iż ci żeglarze byli wszyscy zacne pijaki, poczciwe ludziska i mógł wywróżyć stąd z wielką pewnością, iż podróż cała, tak w jedną, jak i w drugą stronę, odbędzie się w wesołości i zdrowiu.

Na talamedze tedy804 zgromadzili się wszyscy. Pantagruel zwrócił się do nich z krótkim a zbożnym napomnieniem, opartym na ustępach z Pisma świętego odnoszących się do spraw żeglarskich. Następnie odmówili wszyscy głośno modlitwę do Boga, słyszaną i rozumianą wyraźnie przez wszystkich mieszkańców i obywateli Talassy, którzy zbiegli się nad wodę, widzieć, jak odbijają od brzegu.

Po tej modlitwie odśpiewano melodyjnie psalm św. króla Dawida, zaczynający się: Kiedy Izrael rzucił Egipt srogi805. Po ukończeniu psalmu ustawiono na pokładzie stoły i nakryto je zwinnie wszelkimi potrawami. Talasseńczycy, którzy również odśpiewali tenże psalm, kazali z domów swych przynieść obfitość jadła i napoju. Wszyscy przepijali do nich. Oni przepijali do wszystkich. Co było przyczyną, iż nikt z całego zgromadzenia nie dostał na morzu choroby morskiej i nie czuł dolegliwości w głowie ani w żołądku. Której dolegliwości nie byliby tak skutecznie zapobiegali, pijąc na kilka dni przedtem wodę morską, albo czystą, albo mięszaną z winem; ani używając miąższu pigwy, łupki cytrynowej, soku granatu kwaśno-słodkiego; albo też zachowując długą dietę lub okrywając sobie żołądek papierem, albo jeszcze co innego czyniąc z owych rzeczy, które te pały lekarskie zalecają puszczającym się na morze.

Skoro kolejki już obeszły w koło, każdy powrócił na swój okręt i szczęśliwie podnieśli kotwicę, mając wiatr północno wschodni, zwany greckim, wedle którego głośny sternik, nazwany Kuba Brajer, wytyczał drogę i nastawił wskazówki wszelkiej busoli. Bowiem jego i Ksenomanesa zdanie było, aby, wobec tego, iż wyrocznia boskiej Bakbuk leżała blisko Kataju w Indiach górnych, nie trzymać się zwykłej drogi Portugalczyków, którzy, przebywając równik i okrążając Przylądek Dobrej Nadziei na południowym krańcu Afryki, poza równoleżnikiem tracą z oczu przewodnictwo gwiazdy polarnej i czynią ogromną drogę; jeno dzierżyć się806 jak najbliżej drogi równoległej z rzeczonymi Indiami i wykręcić się koło tegoż bieguna na zachód, tak aby, obracając się ku północy, znaleźć się względem niego w podobnej wysokości, jak port w Olonie, nie posuwając się bliżej z obawy, aby się nie dostali w Morze Lodowate i tam nie ugrzęźli. I, idąc ciągle wedle tego kanonu po tej samej równoległej, muszą je mieć ku wschodowi na prawo, podczas gdy przy wyjeździe mieli je na lewo.

Ten plan okazał się bardzo zbawienny. Bowiem, bez rozbicia się, bez niebezpieczeństwa, bez straty w ludziach, wśród stałej pogody (z wyjątkiem jednego dnia, koło wyspy Makreonów), przebyli drogę do Indyj górnych w mniej niż w cztery miesiące, z którą to drogą Portugalczycy uporaliby się zaledwie w trzy lata, wśród mnóstwa utrapień i nieprzeliczonych niebezpieczeństw. I jestem tego zdania, z całą rewerencją dla czyjegoś lepszego osądzenia, że tą samą szczęśliwą drogą wędrowali owi Hindusi, którzy żeglowali do Niemiec i byli godnie podejmowani od króla Szwedów807, w czasie gdy Q. Metellus Celer był prokonsulem w Galii, jak to opisują Corn. Nepos, Pomp. Mela i Pliniusz za nimi.

Rozdział drugi. Jako Pantagruel, przybywszy do wyspy Medamothi808, poczynił tam różne piękne zakupy

Przez ten dzień i przez dwa następne nie ujrzeli ani ziemi nowej, ani niczego nowego: bowiem już nieraz przebywali tę drogę. Czwartego dnia odkryli wyspę zwaną Medamothi, miłą i powabną dla oka, z przyczyny wielkiej ilości latarni morskich i wysokich wież marmurowych, którymi cały jej obwód (a był on nie mniejszy od Kanady809) był otoczony.

Pantagruel zapytał się, kto by był jej panem, i usłyszał, iż był nim król Filofanes810, wówczas nieobecny z przyczyny małżeństwa brata swego Filoteamona811 z infantką królestwa Engysu812. Zaczem zawinął do portu, podczas gdy okręty zaopatrywały się w wodę; i oglądał kolejno rozmaite obrazy, rozmaite dywany, hafty, rozmaite zwierzęta, ryby, ptaki i inne towary zamorskie i cudaczne, które były zgromadzone na moli i w halach portowych. Bowiem był to w tym miejscu trzeci dzień wielkiego i uroczystego jarmarku, na który corocznie zjeżdżali się najbogatsi i najsławniejsi kupcowie Afryki i Azji. Brat Jan zakupił dwa stare i cenne obrazy; na jednym było namalowane z natury oblicze łapiducha; na drugim był portret sługi szukającego swego pana; i był przedstawiony z wszystkimi potrzebnymi zaletami, ruchami, gestem, twarzą, zachowaniem, fizjognomią i uczuciem: malowany był i stworzony przez mistrza Karola Chamois, nadwornego malarza króla Megista813: i zapłacił je obligiem płatnym na św. Nigdy.

Panurg kupił wielki obraz, namalowany i skopiowany wedle roboty wykonanej niegdyś w hafcie przez Filomelę, za pomocą którego przedstawiła i wyobraziła siostrze swej Prokne, jako jej szwagier Tereusz wziął jej dziewictwo i uciął język, aby nie mogła wyjawić tej strasznej zbrodni. Przysięgam wam, na rękojeść tego grubego chwosta, że było to malowidło ponętne i okazałe. Nie myślcie tylko, proszę was, iż był tam przedstawiony samiec sparzony z dziewczyną. To byłoby za głupie i za ciężkie. Malowidło było cale814 inne i bardziej zrozumiałe. Możecie je oglądać w Telemie, po lewej ręce, przy wejściu do wielkiej galerii.

Epistemon kupił inne, na którym były żywcem namalowane idee Platona i atomy Epikura. Rizotom kupił obraz, na którym było wymalowane Echo w naturalnej postaci.

Pantagruel kupił przez Gymasta życie i czyny Achillesa, w siedemdziesięciu i ośmiu sztukach gobelinów, długich na cztery, szerokich na trzy sążnie, całe w jedwabiu frygijskim, przetykane złotem i srebrem. I zaczynały się te hafty od zaślubin Peleusa i Tetydy; dalej były narodziny Achillesa i jego młodość opisana przez Stacja Papina; jego czyny i zwycięstwa opiewane przez Homera, śmierć i pogrzeb opisane przez Owidego i Kwinta Kalabra; kończyło się zaś objawieniem jego cienia i ofiarą Polikseny opisaną przez Eurypidesa.

Kazał także kupić trzy piękne i młode jednorożce: jednego samca, maści gniado-nakrapianej i dwie samice, maści szaro-jabłkowitej. Wraz z nimi i taranta, którego sprzedał mu Scytyjczyk z okolic Gelonów.

Tarant815 jest to zwierzę wielkości młodego byczka, mające głowę podobną do jeleniej, jeno nieco większą, z dużymi rogami szeroko rozłożonymi; kopyta ma rozszczepione, sierć816 długą jako u dużego niedźwiedzia, skórę mało co mniej twardą od pancerza. I powiadał ów Gelończyk, iż niewiele takich znajduje się w Scytii: bowiem ten zmienia barwę, zależnie od miejsc, w których pasie się i przebywa. I przybierać może kolor ziół, drzew, zarośli, kwiatów, łąk, skał i kamieni, w ogóle przedmiotów, w których pobliżu żyje.

Ta własność jest mu wspólna z pulpą morską, to jest polipem, z szakalami, z likaonami817 indyjskimi, z kameleonem, który jest rodzajem jaszczurki i tak dziwnym, iż Demokryt całą księgę napisał o jego postaci, budowie, własnościach i talentach magicznych. Wierzę temu, gdyż sam widziałem nieraz, jak odmieniał barwę; i to nie tylko za zbliżeniem przedmiotów ubarwionych, ale sam z siebie, ze strachu, albo innych uczuć, jakich doznawał. Takoż widziałem, jak na zielonym dywanie wyraźnie stawał się zielony, ale skoro zostawał na nim jakiś czas, stawał się kolejno żółty, niebieski, brunatny, fiołkowy: tak jako widzicie, iż grzebienie kogutów indyjskich zmieniają barwę wedle ich usposobienia. Co nas najbardziej w tym tarancie zadziwiło, to to, iż nie tylko jego twarz i skóra, ale i cała sierć przybierała tę barwę, jaką miały sąsiednie przedmioty. Koło Panurga, ubranego w szarą siermięgę, sierć jego stawała się szara; koło Pantagruela, ubranego w płaszcz szkarłatny, sierć i skóra czerwieniała; koło sternika, ubranego na sposób Izjaków Anubisa w Egipcie, sierć stawała się cale biała. Zasię dla kameleona są te dwa ostatnie kolory niedostępne. Kiedy, próżen wszelkiego strachu i wzruszenia, wrócił do swego naturalnego koloru, barwa sierci była taka, jaką widzicie u osłów mengijskich818.

Rozdział trzeci. O tym, jak Pantagruel otrzymał list od ojca swego Gargantui i o szczególnym sposobie otrzymywania rychłych wiadomości z krajów obcych i dalekich

W czasie gdy Pantagruel zajęty był zakupnem tych zamorskich zwierząt, usłyszano nagle od portu dziesięć strzałów z moździerzy i falkonetów, a zarazem głośne i radosne okrzyki ze wszystkich okrętów. Pantagruel obrócił się w tę stronę i ujrzał, że to był jeden z szybkolotów ojca jego, Gargantui, zwany Chelidonem819, bowiem u jego steru była wyobrażona, w rzeźbie z koryntyjskiego spiżu, jaskółka morska820. Jest to ryba wielka jak szczupak z Loary, silnie umięśniona, bez łuski, o chrząstkowatych skrzydłach (podobnych jak u nietoperza) bardzo długich i szerokich, za pomocą których, jak sam nieraz widziałem, może latać na sążeń821 ponad wodą, dalej niż na strzelenie z łuku. W Marsylii nazywają ją lendolą. Podobnie i ten statek był lekki jak jaskółka, tak iż raczej zdawał się latać niż płynąć po falach. W nim siedział Malikorn, przyboczny giermek Gargantui, wysłany umyślnie przezeń dla dowiedzenia się o zdrowiu i powodzeniu syna jego, dobrego Pantagruela, i doręczenia mu listów wierzytelnych.

Pantagruel, uściskawszy go i przywitawszy wdzięcznie, zanim otworzył listy albo inne jakie słowo rzekł do Malikorna, spytał go:

– Masz li z sobą gołębia, boskiego posłańca?

– Tak – odparł – jest zamknięty w tym oto koszyku.

Był to gołąb wzięty z gołębnika Gargantui: wysiadywał właśnie młode, w chwili gdy rzeczony poseł miał wyruszać. Gdyby jakie nieszczęście było się zdarzyło Pantagruelowi, byłby mu do nóżek umocował czarną nitkę; ale ponieważ wszystko mu się darzyło szczęśliwie i pomyślnie, przywiązał mu do nóg wstążeczkę z tafty białej i, nie zwlekając dłużej, natychmiast puścił go swobodno w powietrze. Gołąb wraz pomknął, prując atmosferę z niepojętą szybkością, jako wiecie, że nie ma nic szybszego niż lot gołębia, który zostawił swoje jajka lub młode, a to z przyczyny uporczywej troski (jaką natura weń włożyła) odnalezienia i wspomagania swoich gołębiąt. Tak iż w mniej niż w dwie godziny przebył powietrzem długą drogę, którą szybkolot z wielką pilnością uskutecznił w trzy dni i trzy noce, żeglując wiosłami i żaglami i mając ciągle pomyślny wiatr za sobą. I ujrzano go, jak wefrunął do gołębnika, prosto do gniazdka swoich młodych. Zaczem dobry Gargantua, ujrzawszy białą wstążeczkę, rad był i upewniony co do dobrego zdrowia syna.

Taki był zwyczaj szlachetnych Gargantui i Pantagruela, kiedy chcieli szybko mieć wiadomość o jakiej rzeczy bardzo bliskiej sercu i gwałtownie upragnionej, jako obrót bitwy, tak na morzu jak na lądzie, wzięcie albo obrona fortecy, załagodzenie ważnych sporów, zlegnięcie szczęśliwe albo nieszczęśliwe jakiej królowej albo wielkiej damy, śmierć albo ozdrowienie przyjaciół albo sprzymierzeńców w razie choroby i innych podobnych. Brali gołębia i pocztą dawali go nieść z ręki do ręki, aż do miejsca, z którego oczekiwali nowin. Gołąb, niosący wstążeczkę białą albo czarną, wedle wypadków i okoliczności, rozpraszał ich wątpliwości, robiąc za powrotem w godzinę więcej drogi w powietrzu, niźli zrobiło jej na ziemi trzydziestu posłańców w całą dobę. To się nazywa zyskiwać i oszczędzać na czasie! I możecie wierzyć jako w szczerą prawdę, iż w gołębnikach ich folwarków, w każdym miesiącu i porze roku, zawżdy można było znaleźć obfitość gołębi na jajkach albo koło młodych. Co jest nietrudno uzyskać w gospodarstwie, przy pomocy saletry kamiennej i świętego ziela werweny.

Uwolniwszy gołębia, Pantagruel odczytał pismo ojca swego Gargantui, którego zawartość była ta:

„Najdroższy synu! Przywiązanie, które już z natury ojciec żywi dla syna swego ukochanego, tak bardzo wzrosło we mnie z przyczyny i ze względu na szczególne przymioty pomieszczone w tobie za łaską Najwyższego, iż, od czasu twego wyjazdu, niejeden raz zbawiło mnie wszelkiej innej myśli, pozostawiając w sercu tę jedyną i uporczywą obawę, czy w twej podróży nie przytrafił ci się jaki wypadek albo nieszczęście: jako wiadomo ci jest, iż ze szczerą i prawdziwą miłością zawżdy łączy się ustawiczna obawa. A ponieważ, jako powiada Hezjod, w każdej rzeczy początek jest połową wszystkiego, co rychlej, aby zbawić umysł od takiej obawy, wyprawiłem Malikorna, iżbym przez niego upewnił się o twym powodzeniu w pierwszych dniach podróży. Bowiem, jeśli jest pomyślne i takie, jakiego ci życzę, łatwo mi będzie przewidzieć i osądzić i dalsze koleje. Otrzymałem kilka uciesznych książek, które ci doręczy oddawca tego listu. Możesz je czytać, kiedy zechcesz się orzeźwić po poważniejszych studiach. Ów wysłannik opowie ci obszerniej wszystkie nowiny ze dworu. Pokój Przedwiecznego niechaj będzie z tobą. Pozdrów Panurga, brata Jana, Epistemona, Ksenomanesa, Gymnasta i innych twoich domowników, a moich dobrych przyjaciół.

W twym rodzinnym domu, dnia 13 czerwca.

Twój ojciec i przyjaciel

Gargantua”.

Rozdział czwarty. Jako Pantagruel pisze do swego ojca Gargantui i posyła mu wiele pięknych i rzadkich upominków

Ukończywszy czytanie listu, Pantagruel wdał się w rozmowę z giermkiem Malikornem, co przeciągnęło się tak długo, iż Panurg przerwał mu w końcu, mówiąc:

– Kiedyż wy myślicie popić? Kiedyż nareszcie popijemy? Kiedy pan giermek popije? Czy nie dosyć ugadaliście się, żeby z kolei popić?

– Słusznie powiedziane – odparł Pantagruel. – Każcie zastawić przekąskę w sąsiedniej oberży, nad którą wisi za godło obraz konnego satyra.

Tymczasem zajął się Pantagruel odpowiedzią na list i napisał do Gargantui co następuje:

„Ojcze najłaskawszy! Jako przy każdym wydarzeniu tego doczesnego życia nieoczekiwanym i nieprzewidywanym, zmysły nasze i władze żywotne doznają znaczniejszych i głębszych zaburzeń (tak iż zgoła dusza może oddzielić się od ciała, chociażby takie nieoczekiwane nowiny były radosne i upragnione), niż gdyby zawczasu były przygotowane i przewidziane, tak i mnie bardzo wzruszyło i wstrząsnęło niespodziane zjawienie giermka twego Malikorna. Bowiem nie spodziewałem się ujrzeć żadnego z twych domowników ani usłyszeć o tobie wiadomości przed końcem tej naszej podróży. I łatwo godziłem się z tym, w słodkim przypomnieniu twego łaskawego Majestatu, zapisanym, zgoła nawet wyrzeźbionym i wyrytym w najgłębszych komórkach mego mózgu, i często przywodząc sobie na pamięć twą osobę w żywej i właściwej postaci.

Ale, skoro zaskoczyłeś mnie dobrodziejstwem tak łaskawych listów i skoro świadectwo onego giermka orzeźwiło mój umysł wiadomościami o twym zdrowiu i pomyślności, a także całego twego królewskiego domu, czuję teraz potrzebę (co i poprzednio czyniłem z dobrej woli) po pierwsze pochwalić dobrotliwego Stwórcę, który, w swej boskiej dobroci, zachowuje cię tak długo w doskonałym zdrowiu. Po wtóre dziękować ci nieustannie za to żywe i trwałe przywiązanie, jakie chowasz dla mnie, twego bardzo pokornego syna i bezpożytecznego sługi. Niegdyś, Rzymianin pewien, zwany Turnius, otrzymawszy od Cezara Augusta łaskę i przebaczenie dla swego ojca, który przyłączył się do stronnictwa Antoniusza, rzekł doń: Wyświadczając mi dziś to dobro, wtrąciłeś mnie w hańbę, bowiem, żyw czy umarły, na wieki będę musiał być uważany za niewdzięcznika, a to dla niemożności odwdzięczenia się. Tak ja mogę powiedzieć, iż nadmiar twego ojcowskiego przywiązania wtrąca mnie w tę obawę i skazuje na to, iż będzie mi trzeba żyć i umierać niewdzięcznikiem. Chyba że rozgrzeszony będę z takiej zbrodni wedle nauki stoików, którzy mówią, iż trzy składniki wchodzą w dobrodziejstwo: jedno datek, drugi przyjęcie, trzeci odwdzięczenie się: jako iż przyjmujący może w pełni odwdzięczyć się dającemu, jeśli przyjmuje wdzięcznym sercem dobrodziejstwo i przechowuje je w wiecznej pamięci. Zasię, na odwrót, obdarzony byłby największym niewdzięcznikiem w świecie, gdyby wzgardził i przepomniał822 czyich dobrodziejstw.

Będąc tedy przygnieciony nieskończonymi zobowiązaniami płynącymi ze wszystkim z twej niezmierzonej łaskawości, i niezdolny do odwdzięczenia się by823 w najskromniejszej mierze, uchronię się przynajmniej tak od hańby, iż nigdy w duchu mym pamięć o nich się nie zatraci: i język nie przestanie wyznawać i zaklinać się, iż godnie odpłacić twe łaski jest rzeczą przekraczającą mą zdolność i potęgę.

Co do reszty, mam tę nadzieję w przychylności i pomocy dobrego Stwórcy, iż, w tej naszej wędrówce, koniec będzie podobien824 początkowi, i że wszystko się dokona w doskonałym zdrowiu i weselu. Nie zaniedbam utrwalić w komentarzach i codziennych zapiskach całego przebiegu naszej żeglugi, abyś, za powrotem, otrzymał do rąk jej wierny opis.

Znalazłem tutaj taranta scytyjskiego, zwierzę osobliwe i cudowne, jako iż odmienia maść skóry i sierci, wedle różnego zabarwienia sąsiednich przedmiotów. Niech ci, ojcze, będzie do usług. Jest tak posłuszny i łatwy do hodowania jak baranek. Posyłam ci również trzy młode jednorożce, łaskawe i oswojone jakoby trzy młode kocięta. Mówiłem z giermkiem i objaśniłem mu sposób obchodzenia się z nimi. Nie wypasają się na łące, ile że przeszkadza im ów wielki róg na czole. Trzeba im szukać pożywienia po drzewach owocowych albo ze stosownego żłobu, albo z ręki, gdy im się daje zioła, trawę, jabłka, gruszki, jęczmień, orkisz, słowem, wszystkie rodzaje owoców i jarzyny. Dziwię się, dlaczego nasi dawni pisarze ogłosili je za tak dzikie, okrutne i niebezpieczne, iż nikt ich nie widział żywych. Jeśli wasza łaska, możesz, ojcze, przekonać się, iż rzecz ma się cale825 przeciwnie, i ujrzysz, iż to są najłagodniejsze zwierzęta w świecie, byleby ich złośliwie nie drażnić.

Zarazem posyłam ci, ojcze, życie i czyny Achillesa w hafcie bardzo pięknym i misternym. I upewniam cię, iż wszystkie osobliwości w zwierzętach, roślinach, ptakach, kamieniach, jakie będę mógł znaleźć i zgromadzić w ciągu naszej wędrówki, wszystkie ci przywiozę, przy pomocy Boga, naszego opiekuna, którego proszę, aby cię raczył zachować w swojej świętej łasce.

W Medamothi, piętnastego czerwca. Panurg, Brat Jan, Epistemon, Ksenomanes, Gymnastes, Eustenes, Rizotomos, Karpalim, ucałowawszy z uszanowaniem twą rękę, oddają ci stokrotnie pozdrowienie.

Twój posłuszny syn i sługa,

Pantagruel”.

Podczas gdy Pantagruel pisał powyższy list, cała gromadka podejmowała Malikorna, ściskając się z nim i racząc do upadłego. Sam Bóg wie, co się przy tym działo i jak się na wszystkie strony bratano i świadczono sobie nawzajem. Pantagruel, ukończywszy pisanie, też podszedł trącić się i przekąsić co z giermkiem. I dał mu duży łańcuch złoty, wartości ośmiuset dukatów, w którym co siódme ogniwo ozdobione było dużym diamentem, rubinem, szmaragdem, turkusem lub perłą. Zaś każdemu z jego żeglarzy kazał wypłacić pięćset talarów. Gargantui, ojcu swemu, posłał taranta okrytego czaprakiem z jedwabiu przetykanego złotem, wraz z dywanami przedstawiającymi życie i czyny Achillesa i trzema jednorożcami przybranymi kędzierzawym złotogłowiem. Tak wyruszyli z Medamothi: Malikorn, aby wrócić do Gargantui, Pantagruel, aby podjąć dalej swą podróż. Kiedy znaleźli się na pełnym morzu, kazał Epistemonowi czytać książki przywiezione przez giermka: i zdały mu się tak ucieszne i zabawne, że chętnie użyczę wam ich odpisu, jeżeli w pokorze będziecie o to prosili.

799.Bakbuk – po hebrajsku, butelka; znak używany jako symbol prawdy. [przypis tłumacza]
800.dzień uroczystości Westalek – Dnia 9 czerwca. [przypis tłumacza]
801.Krassus – triumwir, który z Pompejuszem i Cezarem dzielił jakiś czas władztwo świata. [przypis tłumacza]
802.by nawet był to – tu skrót od: choćby nawet był to. [przypis edytorski]
803.snadnie (daw.) – łatwo. [przypis edytorski]
804.tedy (daw.) – zatem. [przypis edytorski]
805.psalm św. króla Dawida, zaczynający się: „Kiedy Izrael rzucił Egipt srogi” – Psalm 114. [przypis tłumacza]
806.dzierżyć się – trzymać się. [przypis edytorski]
807.owi Hindusi, którzy żeglowali do Niemiec i byli godnie podejmowani od króla Szwedów – Prawdopodobnie w oryg. błąd drukarski zamiast: Suewów. [przypis tłumacza]
808.Medamothi – Wyspa Nigdzie. [przypis tłumacza]
809.KanadaCabo di Nada: Przylądek Nic, jak ochrzcili Kanadę Hiszpanie, którzy odkryli ją zrazu i nic tam nie znaleźli. W całej księdze IV i V spotykamy ciągłe echa współczesnego rozkwitu podróżniczego i odkrywczego. [przypis tłumacza]
810.Filofanes – „zwodny przyjaciel”. [przypis tłumacza]
811.Filoteamon – „ciekawy oglądać”. [przypis tłumacza]
812.Engys – sąsiednie. [przypis edytorski]
813.król Megist – Franciszek I albo Henryk II. [przypis tłumacza]
814.cale (daw.) – zupełnie, całkowicie. [przypis edytorski]
815.tarant – Prawdopodobnie renifer. [przypis tłumacza]
816.sierć (daw. forma) – dziś: sierść. [przypis edytorski]
817.likaon – gatunek wilka. [przypis tłumacza]
818.osły mengijskie – przysł. franc. „osieł z Meung”, od osiadłych tam „szarych braci”, franciszkanów. [przypis tłumacza]
819.chelidon – jaskółka. [przypis tłumacza]
820.jaskółka morska – latająca ryba. [przypis tłumacza]
821.sążeń – daw. miara długości, określana przez zasięg rozłożonych ramion dorosłego mężczyzny (inaczej: siąg) i wynosząca ok. 1,7–2 m. [przypis edytorski]
822.przepomnieć (daw.) – zapomnieć. [przypis edytorski]
823.by – tu skrót od: choćby. [przypis edytorski]
824.podobien – daw. forma r.m.; dziś: podobny. [przypis edytorski]
825.cale (daw.) – zupełnie, całkowicie. [przypis edytorski]