Czytaj książkę: «Jak ognia szukałem»

Czcionka:

Jakem pasał owce na Polanie Waksmundzkiej, to mi się tak wydarzyło. Było nas tam czterech na bacówce: baca – najważniejszy, co całym stadem zarządzał, dwóch juhasów – Jasiek i Kuba, no i ja, najmłodszy, co się prawie nie liczyłem, bo na razie tylko owce do dojenia zaganiałem.

Jednej nocy taka przyszła ulewa, że nam woda ognisko zalała w szałasie. Całe palenisko wodą zaciekło.

Jak tu żyć? Trzeba przecież sery warzyć, oscypki wędzić, a i dla nas samych strawy ugotować.

Ale to nie było tak łatwo z ogniem, jak się wam dziś wydaje: pstrykniesz zapalniczką czy zapałkę zapalisz i już ogień płonie. Dawnymi czasy nie było tego wszystkiego, jak się miało ogień w chałupie czy też tak jak u nas, w szałasie, to się go cały czas podtrzymywało, żeby nie zagasł.

A jeśli zagasł ogień, no to był kłopot. Mniejszy w Kościelisku czy w Zakopanem samym, bo się szło do sąsiada z wiaderkiem jakim, dostawało się od niego parę drewek płonących, niosło się do swojej kuchni, tam się obkładało na palenisku jakimiś suchymi wiórami czy patykami, dmuchało się chwilę, aż się podpałka ogniem zajęła, no i już.

Ograniczenie wiekowe:
0+
Data wydania na Litres:
01 lipca 2020
Objętość:
4 str. 1 ilustracja
Właściciel praw:
Public Domain
Format pobierania:
Tekst
Średnia ocena 4,4 na podstawie 7 ocen
Tekst PDF
Średnia ocena 0 na podstawie 0 ocen
Audio
Średnia ocena 0 na podstawie 0 ocen
Tekst
Średnia ocena 4,5 na podstawie 13 ocen
Tekst
Średnia ocena 4,6 na podstawie 7 ocen
Tekst
Średnia ocena 4,2 na podstawie 5 ocen
Tekst
Średnia ocena 3,5 na podstawie 10 ocen
Tekst
Średnia ocena 4,1 na podstawie 13 ocen
Tekst
Średnia ocena 4,6 na podstawie 5 ocen
Tekst
Średnia ocena 3,6 na podstawie 5 ocen
Tekst
Średnia ocena 3,5 na podstawie 6 ocen
Tekst
Średnia ocena 2,6 na podstawie 5 ocen
Tekst
Średnia ocena 4,3 na podstawie 6 ocen