Rzeczywiste obecności
O książce
George Steiner – literaturoznawca, komparatysta, badacz kultury, poliglota, nade wszystko jednak filolog – w wydanych niespełna trzydzieści pięć lat temu Rzeczywistych obecnościach wysunął tezę o konieczności istnienia transcendencji, o ile ma istnieć wielka sztuka, wielka literatura. Według niego bowiem istnienie wielkiej sztuki i literatury – oryginalnej, a przy tym wpisanej w nurt historii sztuki czy literatury – jest warunkiem <i>sine qua non</i> człowieczeństwa. Dążenie do spotkania autentycznego, do twórczości znaczącej, zdolnej stawiać pytania i nieść z sobą istotne odpowiedzi, ma być zadaniem sztuki odpowiedzialnej i odpowiadającej (<i>responsible and answerable</i>). Stąd sprzeciw George’a Steinera wobec wtórności i trzeciorzędności – sztuki, literatury, teatru i nauki. Stąd jego wielokrotnie powtarzane wołanie o likwidację słabego systemu kształcenia, wtórności badań naukowych, powtarzalności kolejnych od-twórczych, nie-oryginalnych prac (to chyba najmocniejsze – i mimo upływu czasu nietracące na aktualności – oskarżenie pod adresem słabych szkół, słabych uniwersytetów, słabych systemów edukacyjnych). Jako komparatysta był świadom wagi tradycji, pierwotnych mitów i tekstów kultury, których twórcze odczytywanie na nowo – poprzez nowe arcydzieła – było niezbędne, jeśli wielkie dzieła miały nadal powstawać. Dlatego właśnie zarzucano czasem Steinerowi, że ignoruje nurty marginalizowane, że chciałby odebrać głos tym, którzy mówią w imieniu grup pomijanych, wykluczanych czy uciszanych. Nie dostrzegał tych zarzutów i nie doceniał ich znaczenia. Ale był przecież adwokatem powagi – powagi Logosu, powagi dzieła, powagi sztuki – i domagał się wybitności jako jedynego kryterium wartości, a jednocześnie sposobu dotarcia do sensu ludzkiego bycia.
(z posłowia Olgi Kubińskiej do drugiego wydania)