Czytaj książkę: «Damy»
W kancelarii dyrektora szkół ludowych N-skiej guberni, Fiedora Piotrowicza, który uważał siebie za człowieka sprawiedliwego i szlachetnego, siedział w godzinach przyjęć nauczyciel Wremienski.
– Nie, panie Wremienski – mówił dyrektor – dymisja jest nieunikniona. Z pańskim głosem nie można kontynuować pracy nauczycielskiej. Lecz w jaki sposób pan go stracił?
– Byłem spocony i wypiłem zimnego piwa – odpowiedział syczącym głosem nauczyciel.
– Jaka szkoda! Przesłużył człowiek czternaście lat – i nagle takie nieszczęście! Diabli wiedzą przez jakie głupstwo można sobie zwichnąć karierę. Cóż pan ma zamiar teraz robić?
Nauczyciel nie odpowiedział.
– Ma pan rodzinę? – spytał dyrektor.
– Żona i dwoje dzieci, Ekscelencjo… – zasyczał nauczyciel.
Zapanowało milczenie. Dyrektor wstał od stołu i nerwowo przeszedł się po pokoju.
– Zachodzę w głowę, co mam z panem robić – powiedział – nauczycielem pan być nie może, do emerytury pan jeszcze nie dociągnął… a pozostawić pana na łasce losu, puścić na cztery wiatry jakoś nie wypada… Pan jest dla nas już swoim człowiekiem, służył pan czternaście lat – więc obowiązkiem naszym jest pomóc panu… Ale jak pomóc? Co mogę zrobić dla pana? Niech pan wejdzie w moje położenie: co ja mogę dla pana zrobić?