William Shakespeare
MultiBook. 8 najwspanialszych tragedii
Warszawa 2020
Spis treści
Tytus Andronicus
Akt pierwszy
Akt drugi
Akt trzeci
Akt czwarty
Akt piąty
Romeo i Julia
Akt pierwszy
Akt drugi
Akt trzeci
Akt czwarty
Akt piąty
Juliusz Cezar
Akt pierwszy
Akt drugi
Akt trzeci
Akt czwarty
Akt piąty
Hamlet
Akt pierwszy
Akt drugi
Akt trzeci
Akt czwarty
Akt piąty
Otello
Akt pierwszy
Akt drugi
Akt trzeci
Akt czwarty
Akt piąty
Król Lear
Akt pierwszy
Akt drugi
Akt trzeci
Akt czwarty
Akt piąty
Makbet
Akt pierwszy
Akt drugi
Akt trzeci
Akt czwarty
Akt piąty
Tymon Ateńczyk
Akt pierwszy
Akt drugi
Akt trzeci
Akt czwarty
Akt piąty
Tytus Andronicus
Osoby
SATURNINUS – syn ostatniego cesarza rzymskiego
BASJANUS – brat Saturnina
TYTUS ANDRONIKUS – rzymski patrycjusz
MARKUS ANDRONIKUS – trybun ludu, brat Tytusa
LUCJUSZ – syn Tytusa
KWINTUS – syn Tytusa
MUCJUSZ – syn Tytusa
MARCJUSZ – syn Tytusa
MŁODY LUCJUSZ – dziecię, syn Lucjusza
PUBLIUSZ – syn Marka, trybuna
EMILIUSZ – znakomity Rzymianin
ALARBUS – syn Tamory
CHIRON – syn Tamory
DEMETRIUSZ – syn Tamory
AARON – Murzyn
DOWÓDCA
TRYBUN
POSŁANIEC
CHŁOP
TAMORA – królowa Gotów
LAWINIA – córka Tytusa Andronika
MAMKA i dziecko murzyńskie
Krewni Tytusa, senatorowie, trybuni, żołnierze, służba, Goci i Rzymianie.
Rzecz dzieje się w Rzymie i okolicy.
Akt pierwszy
Scena pierwsza
Rzym.
Przy odgłosie trąb wchodzą trybuni, senatorowie i zasiadają na wzniesionej galerii; następnie z jednej strony wchodzi Saturninus i jego stronnicy, z drugiej Basjanus ze swoimi stronnikami, przy odgłosie trąb i bębnów, z rozwiniętymi chorągwiami.
SATURNINUS
Praw mych obrońco, dostojny senacie,
Poprzyj orężem słuszność mojej sprawy,
A wy, rodacy, drodzy towarzysze,
Szablą utwierdźcie me prawa dziedziczne;
Wszak pierworodnym jestem męża synem,
Który ostatni rzymskim był cesarzem;
Honory ojca niech odżyją we mnie,
Niech hańba mego nie skala starszeństwa.
BASJANUS
Bracia Rzymianie, moich praw obrońcy,
Jeśli Basjanus, syn Cezara, kiedy
Miał łaskę w oczach królewskiego Rzymu –
Zastąpcie drogę do bram Kapitolu
I nie pozwólcie, żeby bezwstyd zasiadł
Na tronie tylko cnocie poświęconym,
Sprawiedliwości i umiarkowaniu.
Niech większość głosów uwieńczy zasługę;
Walczcie za wolność waszego wyboru.
Markus Andronikus pokazuje się na wysokościach sceny, z koroną.
MARKUS
Książęta, chciwi korony i władzy,
Których szukacie w stronników zapasach,
Wiedzcie, że ludu rzymskiego wyborem
(Którego jestem tu reprezentantem),
Jednomyślnością na tron wyniesiony,
W nagrodę wielkich i uczciwych zasług,
Tytus Andronik, nazwany Pobożnym!
Mąż szlachetniejszy, a dzielniejszy rycerz
W murach naszego nie żyje dziś miasta.
Senat go wezwał, by wracał do Rzymu
Z mozolnych wojen z Gotem barbarzyńskim,
Którego dumny kark pod jarzmo ugiął
Z pomocą synów, wrogów naszych strachem.
Dziesięć lat temu, jak pierwszy raz stanął
W obronie Rzymu, jak orężem skarcił
Śmiałego wroga; pięćkroć krwią oblany
Wracał do Rzymu, aby z placu boju
Walecznych synów w trumnach przynieść zwłoki;
Teraz na koniec, syt lat i honorów,
Wraca do Rzymu dobry Andronikus,
Wsławiony Tytus, w chwały swojej blasku.
Błagam was teraz, wy, których życzeniem
Godnie zastąpić zmarłego cesarza,
Byście przez pamięć czystej jego chwały,
Przez wzgląd na prawa senatu i ludu,
Którym posłuszne oddajecie hołdy,
Zrzekli się waszych uroszczeń i gwałtów,
Waszych stronników bandy rozpuścili,
Jak kandydatom przystoi, w pokoju,
Pokornie waszą popierali sprawę.
SATURNINUS
Jak słowa jego koją moje myśli!
BASJANUS
Taką mam ufność, Marku Androniku,
W nieskazitelnej twojej uczciwości,
Tak czczę i kocham i ciebie, i twoich,
Brata twojego Tytusa z synami
I tę, przed którą myśl się ma uniża,
Lawinię, Rzymu bogatą ozdobę,
Że wszystkich żegnam drogich mych przyjaciół,
A łasce ludu i fortunie mojej
Polecam mojej sprawy rozsądzenie.
Wychodzą stronnicy Basjana.
SATURNINUS
Wy, dotąd wierni praw moich obrońcy,
Dzięki wam składam i żegnam was wszystkich.
Moją osobę, me prawa polecam
Mojej ojczyzny miłości i łaskom.
Wychodzą stronnicy Saturnina.
Niech teraz twoja sprawiedliwość, Rzymie,
Dorówna mojej w dobroć twą ufności!
Otwórzcie bramy i wejść mi dozwólcie.
BASJANUS
I mnie, biednemu współzawodnikowi.
Przy odgłosie trąb wchodzą do izby senatu.
Scena druga
Rzym.
Wchodzą Dowódca i inni.
DOWÓDCA
Otwórzcie drogę! Waleczny Andronik,
Cnoty obrońca, dzielny Rzymu rycerz,
Zwycięzca w bitwach przez siebie stoczonych,
Wraca honorem i szczęściem wieńczony
Z dalekich krain, w których Rzymu wrogów
Mieczem powstrzymał i pod jarzmo ugiął.
Przy odgłosie trąb i bębnów wchodzą dwaj synowie Tytusa; za nimi dwóch mężów niosących trumnę okrytą kirem; za nimi dwóch innych synów, następnie Tytus Andronikus; za nimi Tamora, królowa Gotów, i dwaj jej synowie: Chiron i Demetriusz, Murzyn Aaron i jeńcy w jak można największej liczbie. Tragarze składają trumnę, a Tytus głos zabiera.
TYTUS
Witaj, zwycięski Rzymie, w swej żałobie!
Jak okręt z brzegów dalekich gościny
Wraca na koniec z bogatym ładunkiem
Do opuszczonej przed laty przystani,
Tak dziś, bluszczowym ozdobiony wieńcem,
Wraca Andronik, aby znów pozdrowić
Swoją ojczyznę radości łzą szczerą.
O, ty wszechwładny stróżu Kapitolu,
Spojrzyj łaskawie na dzisiejszy obrzęd!
Z dwudziestu pięciu mych walecznych synów
(Połowy króla Priama potomstwa)
Patrzcie na resztki żywe i umarłe!
Żyjącym waszą zapłaćcie miłością,
Zwłoki umarłych w przodków złóżcie grobie.
Got mi dozwolił oręż w pochwę schować.
Na własne dzieci niepomny Tytusie,
Niepogrzebanym czy dozwolisz synom
Na pustych brzegach Styksu się wałęsać?
Otwórzcie groby! Niech się bracia z bracią
Milcząc pozdrowią umarłych zwyczajem.
Śpijcie w pokoju, za wasz kraj polegli!
Święty przytułku cnoty, szlachetności,
Iluż mych synów w swoim trzymasz łonie,
Których już nigdy, nigdy nie zobaczę!
LUCJUSZ
Najdumniejszego z Gotów daj nam jeńca,
Abyśmy jego posiekali członki,
Ad manes fratrum na stosie spalili
U bram ziemskiego więzienia ich kości,
Aby się dusze ich uradowały,
A nas na ziemi nie trwożyły dziwy.
TYTUS
Weźcie z żyjących najszlachetniejszego,
Tej nieszczęśliwej najstarszego syna.
TAMORA
O, stójcie, bracia! Szlachetny zdobywco,
Łez się mych zlituj, zwycięzco Tytusie,
Łez biednej matki za synem płaczącej!
Jeśli ci były drogie twoje dzieci,
Pomnij, że syn mój równie mi jest drogi,
Czy nie dość na tym, że nas tu przywiodłeś,
Aby ozdobić twój triumf, a zostać
Rzymu i twymi na zawsze jeńcami?
Maż krew mych synów ulice te rosić
Za to, że mężnie bronili swej ziemi?
Jak u was cnotą jest za swego króla,
Za kraj swój walczyć – tak cnotą jest u nas.
Nie kal krwią grobu twego, Androniku!
Czy chcesz się zbliżyć do natury bogów?
To zbliż się do nich, pełniąc miłosierdzie,
Bo miłosierdzie bóstwa jest znamieniem.
Pierworodnego oszczędź mego syna!
TYTUS
Uzbrój się, pani, w cierpliwość i przebacz!
W wojnie z Gotami poległych rycerzy
Bracia pobożnie ofiary żądają,
By ległych cienie jęczące ukoić;
Syn więc twój musi umrzeć jak ofiara.
LUCJUSZ
Precz z nim! Ofiarny przygotujcie ogień,
A my orężem posiekane ciało
W płomieniach stosu na popiół spalimy.
Wychodzą synowie Tytusa i Alarbus.
TAMORA
O, pobożności straszna a bezbożna!
CHIRON
Był kiedyż Scyta na pół tak okrutny?
DEMETRIUSZ
Nie stawiaj Scytów przeciw Rzymu dumie.
Alarbus idzie spocząć, my zostajem,
By drżeć pod groźnym Tytusa spojrzeniem.
Cierpliwość, pani, ale i nadzieja,
Że bóg, co rękę Hekuby uzbroił
Do krwawej pomsty na trackim tyranie,
Równie i Gotów królowej, Tamorze
(Gdy Got był Gotem, Tamora królową),
Ześle dzień błogi pomsty na jej wrogach.
Wracają synowie Andronika.
LUCJUSZ
Ojcze i panie, patrz, jak spełniliśmy
Rzymskie obrzędy; wnętrzności Alarba
I posiekane ciała jego członki
Są teraz strawą ofiarnego ognia,
Którego dymy wznoszą się ku niebu,
Jak woń kadzidła. Nic nam nie zostaje,
Jak w grobie złożyć braci naszych zwłoki
I trąb odgłosem w Rzymie ich powitać.
TYTUS
Niechaj tak będzie i niechaj Andronik
Ostatnie duszom ich da pożegnanie.
Przy odgłosie trąb składają trumnę w grobowcu.
Śpijcie tu, dzieci, w pokoju i sławie!
Śpijcie tu, Rzymu waleczni rycerze,
Od klęsk i przemian światowych bezpieczni!
Tu zazdrość kona, zdrada tu nie czyha,
Tu się nie rodzą obrzydłe niesnaski,
Tu burzy nie ma, wrzawa tu nieznana,
Sen tylko wieczny i wieczne milczenie.
Śpijcie tu, dzieci, w pokoju i sławie!
Wchodzi Lawinia.
LAWINIA
Żyj długo, ojcze, w pokoju i sławie!
Żyj długo w sławie, szlachetny Tytusie!
Na braci moich przynoszę grobowiec
Łez mych ofiarę, a u nóg twych klęcząc,
Powrót twój strugą łez witam radosnych.
Zwycięską dłonią błogosław mi, ojcze,
Którego szczęście Rzym podziwia cały.
TYTUS
Dzięki ci, Rzymie, żeś czule przechował
Skarb ten na mojej starości pociechę!
Żyj, córko! Przeżyj dni twojego ojca!
A cnoty sławą wieczność całą przeżyj!
Wchodzą Markus Andronikus, Saturninus, Basjanus i inni.
MARKUS
Witaj, Tytusie! Witaj, dzielny bracie,
Triumfatorze drogi Rzymu oczom!
TYTUS
Dzięki, mój bracie, szlachetny trybunie!
MARKUS
I wasz z szczęśliwej wojny witam powrót,
Synowcy, żywi albo w chwale śpiący!
We wszystkim równa wszystkich was fortuna,
Coście w ojczyzny swej walczyli służbie,
Lecz bezpieczniejsza chwała jest rycerzy,
Którzy dobiegli do szczęścia Solona,
A na honoru spoczywając łożu,
Wszystkie przygody życia zwyciężyli.
Teraz, Tytusie, szlachetny lud rzymski,
Którego zawsze byłeś przyjacielem,
Przeze mnie, swego wiernego trybuna,
Śnieżny, bez skazy płaszcz ci ten przysyła,
Współzawodnikiem do tronu mianuje
Z tymi zmarłego cesarza synami,
Więc płaszcz ten zarzuć i bądź kandydatem,
Pomóż dać głowę Rzymowi bez głowy.
TYTUS
Wielkiemu ciału lepszej głowy trzeba
Niż ta, od wieku i słabości drżąca.
Mamże w tym płaszczu o głosy was prosić,
By, zaszczycony dziś waszym wyborem,
Jutro pożegnać koronę i życie,
Znowu kłopotów ciężkich was nabawić?
Przez lat czterdzieści twym byłem żołnierzem,
Szczęśliwym dzieci twych wodzem, o Rzymie!
Dwudziestu jeden pogrzebałem synów,
W ojczyzny służbie poległych walecznie;
Daj mi na starość laskę honorową,
Ale nie berło, aby światem rządzić!
Godnie je dzierżył ostatni monarcha.
MARKUS
Zażądaj tylko, a będziesz cesarzem.
SATURNINUS
Śmiesz mówić, dumny, ambitny trybunie...
TYTUS
Cierpliwość, książę!
SATURNINUS
Chcę sprawiedliwości!
Dobądźcie mieczy waszych, patrycjusze,
A nim cesarzem zostanie Saturnin,
Niechaj do swoich nie wracają pochew!
Wprzód do Erebu popłyń, Androniku,
Nim mi rzymskiego ludu skradniesz serca!
LUCJUSZ
Sam gwałtownością niszczysz dobre chęci,
Które dla ciebie miał szlachetny Tytus.
TYTUS
Ukój się, książę, moją bowiem sprawą
Serca narodu skłonią się ku tobie.
BASJANUS
Nie pochlebstwami łudzę cię, Tytusie,
Ale do śmierci będę cię poważał,
Będę ci wdzięczny, jeśli moją stronę
Twoich przyjaciół pokrzepić chcesz głosem;
A dla człowieka wielkiej duszy wdzięczność
Jest najpiękniejszą usługi zapłatą.
TYTUS
Rzymski narodzie i ludu trybuni,
Tytus Andronik o głosy was prosi;
Czy chcecie jego kierować się radą?
TRYBUNI
Na znak miłości swej dla Andronika,
By uczcić powrót jego do ojczyzny,
Lud i trybuni wybór jego stwierdzą.
TYTUS
Dzięki wam! Teraz upraszam o wybór
Starszego syna zmarłego monarchy,
Bo cnoty jego, niepłonną mam wiarę,
Jak słońce będą Rzymowi przyświecać,
A sprawiedliwość w blasku ich dojrzeje.
Jeśli wasz wybór za mą pójdzie radą,
Krzyknijmy społem: «Niech żyje nasz cesarz!».
MARKUS
Za wspólną zgodą wszystkich klas narodu,
Panów i ludu, głoszę Saturnina
Imperatorem potężnego Rzymu,
Wołam: «Niech żyje cesarz Saturninus!».
Przy odgłosie trąb schodzą z galerii.
SATURNINUS
Za wyświadczoną łaskę i usługi
W tym dniu naszego wyboru, Tytusie,
Dzięki ci składam, a mojej wdzięczności
Uczynkiem także jasny dam ci dowód.
Przed wszystkim, żeby twojemu imieniu
Dorzucić blasku, żeby twój ród wsławić,
Na cesarzową wybieram Lawinię,
Na panią Rzymu i mojego serca,
I w Panteonie ją świętym poślubię.
Powiedz, Tytusie, czy to po twej myśli?
TYTUS
Dostojny panie, związek ten uważam
Za wielki zaszczyt dla mojego domu
I tu w obliczu Rzymu cesarzowi
Szerokiej ziemi, a naszemu panu,
Poświęcam miecz mój, mój rydwan, mych jeńców,
Ofiary godne wielkiego monarchy;
Przyjmij więc jako należną daninę
Znaki mej chwały u twych stóp złożone.
SATURNINUS
Dzięki, Tytusie, ojcze mego życia!
Jak jestem dumny z ciebie, z twoich darów,
Rzym popamięta, a jeśli zapomnę
Z niewysłowionych twych zasług najmniejszą,
Niech lud zapomni swej dla mnie wierności.
TYTUS
do Tamory
Cesarza jesteś teraz branką, pani,
Twojej minionej pamiętny wielkości,
Ciebie i twoich szlachetnie opatrzy.
SATURNINUS
na stronie
Prawdziwie, ją bym wybrał na królowę,
Gdyby mi przyszło wybierać na nowo.
głośno
Chmurne twe czoło rozjaśń, piękna pani:
Choć cię los wojny z wielkości twej strącił,
Nie pójdziesz w Rzymie na ludzi pogardę,
Ale królewskie znajdziesz w nim przyjęcie.
Ufaj mi, pani, i nie trać nadziei;
Ten, co cię słowem swym krzepi, jest zdolny
Większą cię zrobić od Gotów królowej.
Lawinio, czy ci nie wstrętne te słowa?
LAWINIA
Nie, bo szlachetność twa jest mi rękojmią,
Że to monarszej tylko znak dobroci.
SATURNINUS
Dzięki, Lawinio. Lecz czas się oddalić.
Jeńcom dajemy wolność bez okupu.
Przy bębnów grzmocie wybór mój ogłoście.
Rozmawia z Tamorą.
BASJANUS
chwytając Lawinię
Tytusie, pozwól, dziewica ta moją.
TYTUS
Co mówisz, książę?
BASJANUS
Mówię tylko prawdę,
Przygotowany własną sobie ręką
Wymierzyć, jeśli trzeba, sprawiedliwość.
MARKUS
Suum cuique, to rzymskie jest prawo;
Słusznie więc bierze, co mu się należy.
LUCJUSZ
I co zatrzyma, póki Lucjusz żyje.
TYTUS
Precz, precz stąd, zdrajcy! Gdzie jest straż cesarska?
Zdrada, mój panie! Lawinia porwana!
SATURNINUS
Przez kogo?
BASJANUS
Tylko przez tego, co może
Choćby i ostrzem odebrać bułata
Swą narzeczoną z rąk całego świata.
Wychodzą Markus i Basjanus z Lawinią.
MUCJUSZ
Śpieszcie im w pomoc, bracia, ja z mej strony
Drzwi tej komnaty zamknę mym orężem.
Wychodzą Lucjusz, Kwintus i Marcjusz.
TYTUS
Idźmy, cesarzu, wkrótce ci ją wrócę.
MUCJUSZ
Drzwi te zamknięte...
TYTUS
Co? nikczemny chłopcze,
Co? Ty mi w Rzymie drogę chcesz zamykać?
MUCJUSZ
Lucjuszu, ratuj!
Tytus zabija go. Wchodzi Lucjusz.
LUCJUSZ
Jak niesprawiedliwie
Zabiłeś syna w niesłusznym zatargu!
TYTUS
Ni on mym synem, ani ty nim jesteś;
Nigdy syn ojca tak by nie zbezecnił.
Zdrajcy, Lawinię zwróćcie cesarzowi!
LUCJUSZ
Gdy chcesz, umarłą, lecz nigdy jak żonę,
Bo jest innego prawną narzeczoną.
Lucjusz wychodzi. Cesarz wchodzi na wzniesienie z Tamorą, dwoma jej synami i Murzynem Aaronem.
SATURNINUS
Nie, nie, Tytusie, cesarz jej nie żąda,
Ni jej, ni ciebie, ni żadnego z twoich.
Nie ufam temu, co raz ze mnie szydził;
Nie ufam tobie ni synom twym, zdrajcom,
Co się spiknęli na moją niesławę.
Czy na igraszkę nie mogliście w Rzymie
Innego wybrać? Jak ten czyn, Tytusie,
Z zuchwałą twoją zgadza się przechwałką,
Że o cesarstwo u ciebie żebrałem!
TYTUS
Co znaczą, przebóg, te krwawe zarzuty?
SATURNINUS
Lecz idź w pokoju, oddaj twą zmiennicę
Temu, co dla niej orężem młynkował.
Znalazłeś sobie walecznego zięcia,
Godnego synów twoich sprzymierzeńca,
By kłócić pokój rzeczypospolitej.
TYTUS
Słowa te krwawią serce me jak sztylet.
SATURNINUS
Tamoro, piękna ty Gotów królowo,
Co jak Dyjana w swych nimf jasnym kole
Prześcigasz blaskiem wszystkie damy rzymskie,
Jeśli mój nagły wybór ci niewstrętny,
Przyjmij ofiarę, bądź mą narzeczoną,
A ja cię zrobię Rzymu cesarzową.
Królowo Gotów, czy potwierdzasz wybór?
Na wszystkich bogów Rzymu tu przysięgam –
Gdy wodę świętą widzę i kapłana,
I blask pochodni, i gotowe wszystko
Do uroczystych Hymenu obrzędów –
Że póty ulic miasta nie powitam,
Mego pałacu nie przestąpię progu,
Póki stąd żony z sobą nie powiodę.
TAMORA
A ja w obliczu nieba tu przysięgam,
Że jeśli cesarz Saturnin podniesie
Królowę Gotów do swojej wielkości,
Żądz ona jego będzie służebnicą,
Młodości jego i matką, i mamką.
SATURNINUS
Do Panteonu idźmy, o królowo!
A wy, panowie, chciejcie cesarzowi
I narzeczonej towarzyszyć pięknej,
Którą mi niebo zesłało łaskawe,
A której losy mądrość ma zmieniła:
Tam święty obrzęd spełni się małżeństwa.
Wychodzą Saturninus i jego orszak, Tamora i jej synowie, Aaron i Goci.
TYTUS
Ja w dziewosłębów koło nie wezwany!
Kiedyż samotnym tak byłeś, Tytusie,
Tak pokrzywdzonym i hańbą okrytym?
Wchodzą Markus, Lucjusz, Kwintus i Marcjusz.
MARKUS
O, patrz, Tytusie, o, patrz, co zrobiłeś!
W złej sprawie synaś cnotliwego zabił.
TYTUS
To syn mój nie był, szalony trybunie,
On mi był obcy jak ty i jak wszyscy
W występnym czynie twoi sprzymierzeńcy,
By nasze czyste dotąd splamić imię!
Niegodny bracie! Niegodni synowie!
LUCJUSZ
Pogrzeb przynajmniej sprawmy mu uczciwy;
Przy braciach naszych niech Mucjusz spoczywa.
TYTUS
Nie, zdrajcy, w grobie on tym spać nie będzie.
Pięć temu wieków grób ten zbudowany,
A odnowiony bogato mym kosztem,
Krył tylko wiernych sług Rzymu, żołnierzy
W boju poległych, nie w ulicznym swarze;
Nie tu dlań miejsce; grzebcie go, gdzie chcecie.
MARKUS
Jest to bezbożny z twej strony uczynek;
Przeszłość za moim synowcem przemawia;
Przy swoich braciach on musi spoczywać.
KWINTUS I MARCJUSZ
Musi i będzie lub my za nim pójdziem.
TYTUS
Musi? To słowo który wyrzekł nędznik?
KWINTUS
Ten, który wszędzie jest poprzeć je gotów
Wyjąwszy tutaj.
TYTUS
Jak to, wbrew mej woli?
MARKUS
Nie, nie, Tytusie, my tylko błagamy,
Przebacz mu, dozwól w tym grobie go złożyć.
TYTUS
I ty, z synami moimi w przymierzu,
Rzuciłeś plamę na czysty mój honor;
W każdym z was tylko wroga mego widzę;
Daremną prośbą nie dręczcie mnie dłużej.
MARCJUSZ
Stracił nad sobą panowanie. Idźmy.
KWINTUS
Nie, póki brata nie pogrzebiem kości.
Markus i synowie Tytusa klękają.
MARKUS
Bracie, natura błaga pod tym mianem!
KWINTUS
Ojcze, natura w imieniu tym mówi!
TYTUS
O, milcz, milcz tylko lub wszystkim wam biada!
MARKUS
Więcej niż duszy mej połowo, bracie!
LUCJUSZ
Ojcze, nas wszystkich duszo i istności!
MARKUS
Pozwól w tym cnoty gnieździe mi pochować
Mego synowca, co szlachetnie poległ
W obronie siostry Lawinii honoru.
Jesteś Rzymianin, nie bądź barbarzyńcą;
Grecy, mądrzejszą kierowani radą,
Nie odmówili grobu Ajaksowi,
Choć samobójcy; mądry syn Laerta
W jego pogrzebu wystąpił obronie,
I ty nie dozwól, aby radość twoja,
Aby twój Mucjusz wejścia tam nie znalazł.
TYTUS
Wstań, bracie! Dzień to z mych dni najczarniejszy,
Bo w nim me dzieci skalały mój honor.
Dobrze, w tym grobie złóżcie go – mnie potem.
Wnoszą Mucjusza do grobowca.
LUCJUSZ
Śpij tu, Mucjuszu, z twymi przyjaciółmi,
Aż uwieńczymy twój grób trofeami.
Wszyscy klękają.
Niech nikt nie płacze po Mucjusza zgonie,
Bo w sławie żyje, kto za cnotę umarł.
Wychodzą wszyscy prócz Marka i Tytusa.
MARKUS
By myśl odwrócić od bolesnych zdarzeń,
Powiedz mi, jaką sztuki subtelnością
Królowa Gotów tak nagle urosła?
TYTUS
Nie wiem; wiem tylko, że jest cesarzową;
Czy w tym subtelność jaka, Bóg wie tylko.
Czy nie jest dłużną wdzięczności mężowi,
Co ją z daleka do tej chwały przywiódł?
Z swego się długu szlachetnie uiści.
Wchodzą Cesarz, Tamora i jej dwaj synowie z Murzynem z jednej strony, z drugiej Basjanus i Lawinia z orszakiem.
SATURNINUS
Tak więc, Basjanie, odniosłeś nagrodę;
Z piękną małżonką daj ci Boże radość!
BASJANUS
A tobie z twoją! Nic więcej nie dodam,
A mniej nie życzę; tym żegnam cię słowem.
SATURNINUS
Jeśli Rzym prawa, a ja mam potęgę,
Ten gwałt zapłacisz drogo z przyjaciółmi.
BASJANUS
Nazywasz gwałtem zabranie własności,
Mej narzeczonej, a teraz mej żony?
Niech prawa rzymskie tę rozstrzygną sprawę,
Tymczasem wziąłem to, co było moje.
SATURNINUS
W krótkich mnie, panie, dzisiaj zbywasz słowach,
Lecz i mój przyjdzie czas, byleśmy żyli.
BASJANUS
Odpowiem, panie, za wszystko, com zrobił,
Wedle sił moich, choćby kosztem życia.
Dziś moje względem Rzymu powinności
Jedno mi słowo dodać nalegają.
Ten pan szlachetny, Tytus, na honorze
I na swej sławie ciężko jest dotknięty;
Jednak on własną ręką syna zabił
W gorącej chęci oddania ci córki,
Gniewem szalony, że śmiał opór stawić
W szczerości ducha zrobionej ofierze.
Wróć mu więc łaskę twoją, Saturninie,
Bo w każdym czynie swojego żywota
Twoim i Rzymu pokazał się ojcem.
TYTUS
Twoich się wstawień nie dopraszam, książę,
Boś z nimi razem sprawcą mej ohydy.
Niech Rzym i niebo świadkami mi będą,
Jak szczerzem kochał i czcił Saturnina.
TAMORA
Dostojny panie, jeśli kiedykolwiek
Miała Tamora w oczach twoich łaskę,
We wszystkich sprawie dozwól mi przemówić:
Przebacz im wszystkim przez miłość Tamory.
SATURNINUS
Co? Pani, wobec wszystkich być zelżonym
I podle wszystko przebaczyć bez zemsty?
TAMORA
Uchowaj Boże, abym zapragnęła
Być kiedy sprawcą twego poniżenia!
Ale honorem odpowiadam własnym
Za Andronika Tytusa niewinność;
Gniew jego świadczy jasno jego boleść;
Więc na mą prośbę spojrzyj nań łaskawie,
Dla czczych przypuszczeń nie trać przyjaciela,
Szlachetnej duszy nie smuć gniewnym okiem.
cicho do Cesarza
Słuchaj mej rady, daj się ułagodzić,
Skryj gniew i utaj choć słuszną urazę.
Ledwo zasiadłeś na cesarskim tronie,
Strzeż się, ażeby lud z patrycjuszami,
Biorąc w opiekę słuszną jego sprawę,
Nie chciał cię strącić za grzech niewdzięczności,
Którą nad wszystkie brzydzi się występki.
Ustąp ich prośbie, a zostaw mi resztę;
Zagłady wszystkich wynajdę godzinę,
Ze stronnikami ten ród cały zmiotę.
Srogiego ojca, zdrajców jego synów,
U których darmo żebrałam o życie
Drogiego syna, i wszystkich nauczę,
Jak drogo płaci, kto u nóg swych widzi
Królowę darmo proszącą o łaskę.
głośno
Dobry cesarzu, podnieś Andronika
I pokrzep serce uczciwego starca,
W twojego gniewu burzy więdniejące.
SATURNINUS
Wstań, wstań! Przemogły słowa cesarzowej.
TYTUS
Dzięki ci, pani! I tobie, o panie!
Twe słowa, wzrok twój – wróciły mi życie.
TAMORA
Tytusie, jestem teraz Rzymu cząstką.
Przybraną córką rzeczypospolitej,
A dobre rady są mą powinnością.
W tym dniu, Tytusie, wszelka niechęć kona.
Niech mi to będzie chlubą, żem cię mogła
Pogodzić, panie, z twymi przyjaciółmi.
do Basjana
Za ciebie, książę, dałam cesarzowi
Słowo, że będziesz nadal potulniejszy.
Bądźcie bez trwogi, panowie, Lawinio,
A za mą radą wszyscy na kolanach
O przebaczenie błagajcie cesarza.
LUCJUSZ
Czynię to chętnie, bo niebo nam świadkiem,
Żeśmy stanęli bez żadnej złej myśli
W obronie siostry drogiego honoru.
MARKUS
Co ja honorem moim tu poświadczam.
SATURNINUS
Skończmy więc na tym, dość już słów natrętnych.
TAMORA
Nie, nie, musimy rozstać się w przyjaźni.
Trybun o łaskę prosi z synowcami,
Daj ją, cesarzu; nie przyjmę odmowy.
SATURNINUS
Przez wzgląd na ciebie i na twego brata,
Na przekładania drogiej nam Tamory,
Przebaczam szpetnej młokosów tych winie.
Wstańcie! Lawinio, choć mnie opuściłaś
Jak liche chłopię, przyjaciółkęm znalazł,
Bom na śmierć przysiągł, że od stóp ołtarza
Bez poślubionej nie odejdę żony.
Jeśli na dworze cesarskim dość miejsca
Na dwóch małżonek uczciwe przyjęcie,
Lawinio, bądź mym gościem z przyjaciółmi;
Tamoro, dzień ten poświęćmy miłości.
TYTUS
Jeśli łaskawie raczysz, panie, jutro
Polować ze mną panterę i łanię,
Z psami i rogiem przyjdziem na dzień dobry.
SATURNINUS
Twe zaprosiny przyjmuję z wdzięcznością.
Wychodzą.
Wygodne formaty do pobrania