1 Przedmowa
2 Wstęp
3 Rozdział 1. Small talk Przede wszystkim unikać kłótni Nie psuć atmosfery Chronić się przed zarażaniem emocjonalnym Wszyscy mamy problemy Przez ucho do serca… Społeczna funkcja plotkowania Konwersacje „rozrywkowe” w analizie transakcyjnej
4 Rozdział 2. Czy problemy istnieją po to, żeby je rozwiązywać? Zen w środku burzy O problemach się rozmawia Ostra spotkanioroboza Gra o władzę Sztuka nierozwiązywania problemów
5 Rozdział 3. Potężny mózg homo sapiens Homo sapiens: człowiek rozumny czy uczona małpa? Rewolucja poznawcza i jej skutki Fikcja przekraczająca nasze wyobrażenia Wszyscy siedzimy w jaskini Platona Kwantowy zawrót głowy
6 Rozdział 4. Lęki egzystencjalne Fuzyjny albo heroiczny Lęk przed śmiercią Lęk przed samotnością Kiedy samotność budzi paniczny lęk Relacja-pułapka Samotność regenerująca W swoim towarzystwie nigdy nie jestem sam W swojej bańce pośród innych Lęk przed wolnością Potrzeba sensu
7 Rozdział 5. Stwarzanie opowieści Jestem historią, którą sobie opowiadam Opowieść zbiorowa Opowieść zbiorowa jest dziurawa Opowieść jest podatna na reinterpretację Opowieść zbiorowa ma kłopot z nieprawością Jak ubrać w słowa coś, czego nie da się nazwać? Opowieść zbiorowa trzeszczy w szwach Wielka i piękna epopeja
8 Rozdział 6. Jedność grupy za wszelką cenę Imperium jako spoiwo Zrozumieć pojęcie pozorności Pochwała munduru Habit czyni mnicha? Energia naszych ubrań Dostosować się do dress code’u Od budowania zdań do żargonu Umowność Wejść w konwencję Regułą jest reguła! Od rytuału inicjacyjnego do fuksówki Nonkonformista musi liczyć się z szykanami Omerta albo zasada milczenia Normopatia
9 Rozdział 7. Freestyle nadwydajnych Niebezpieczeństwo wychodzenia poza ramy Ramy i kody na miarę Jak stworzyć swoje ramy Prawdziwy kodeks ruchu drogowego Przygotujcie się do rozmowy w sprawach zawodowych Zainstalujcie lampki kontrolne Słowo ulatuje, pismo pozostaje Przestrzegajcie formułek grzecznościowych Są bliscy i inni SOS przyjaźń Niemal zostaliśmy przyjaciółmi O uwodzeniu
10 Rozdział 8. Nadwydajność z perspektywy normalnie myślących Nadwydajność to choroba psychiczna Egocentryczni i pretensjonalni prowokatorzy! Chcecie być w centrum uwagi Chcecie szpanować niewielkim kosztem Jesteście prowokatorami Poukładany nadwydajny to niemal ideał! Krzywe zwierciadło Kwestia drobnego dysonansu… Nauka milczenia
11 Zakończenie
12 Epilog
13 Bibliografia
Tytuł oryginału: J’ai pas les codes! Comprendre enfin le monde qui nous entoure
Przekład: Łukasz Musiał
Opieka redakcyjna: Maria Zalasa
Redakcja: Marta Stęplewska-Przybyłowicz
Korekta: Anna Taraska
Projekt okładki i stron tytułowych: Joanna Wasilewska/KATAKANASTA
Copyright © Editions Albin Michel – Paris, 2021 Published by arrangement with SAS Lester Literary Agency & Associates
Copyright for the Polish edition and translation © JK Wydawnictwo, 2021
Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część tej publikacji nie może być powielana ani rozpowszechniana za pomocą urządzeń elektronicznych, mechanicznych, kopiujących, nagrywających i innych bez uprzedniego wyrażenia zgody przez właściciela praw.
ISBN 978-83-8225-137-1
Wydanie I, Łódź 2022
JK Wydawnictwo
ul. Krokusowa 3, 92-101 Łódź
tel. 42 676 49 69
www.wydawnictwofeeria.pl
Wersję elektroniczną przygotowano w systemie Zecer
Przedmowa
Drodzy czytelnicy,
jakiś czas temu poprosiłam was o pomoc, publikując w mediach społecznościowych post o następującej treści:
Kochani, na potrzeby mojej następnej książki chciałabym poznać waszą odpowiedź na pytanie: Gdyby ktoś mógł wam wyjaśnić, jak funkcjonuje świat ludzi normalnie myślących, co chcielibyście wreszcie zrozumieć? Piszcie na priv.
Odezwało się do mnie bardzo wiele osób, a wasze odpowiedzi były nad wyraz konstruktywne. Chcę wam za nie gorąco podziękować. Mam nadzieję, że ta książka z nawiązką spełni wasze oczekiwania, odpowie na wszystkie nurtujące was pytania i zaprowadzi w miejsca, w których nigdy nie spodziewalibyście się znaleźć.
Życzę wam udanej lektury.
Do amatorów wybiórczego czytania
Kolejne rozdziały niniejszej książki są ułożone w sposób logiczny i progresywny tak, żeby łatwiej wam było połączyć i przyswoić sobie poszczególne informacje. Stopniowe uświadamianie sobie pewnych spraw pozwoli wam je lepiej zrozumieć. Zachęcam zatem, aby czytać tekst w takim porządku, w jakim został napisany!
Wstęp
Czasami zderzam się z takim niezrozumieniem ze strony ludzi, że ogarniają mnie przeraźliwe wątpliwości: czy na pewno jestem z tej planety? A jeżeli tak, czy to nie dowód na to, że to ludzie są skąd indziej?1
Pierre Desproges
Mija piętnaście lat, odkąd dzięki wieloletniej obserwacji zgłaszających się do mnie po poradę zidentyfikowałam wśród nich kategorię osób skarżących się, że nie mogą „przestać myśleć”. Miały one ze sobą wiele wspólnego: były wysoko wrażliwe, twórcze, nietuzinkowe i nieporadne w relacjach społecznych. Uważały się za empatyczne, serdeczne i otwarte, ale często zarzucano im zbytnią wylewność, natręctwo czy prowokatorstwo. Jako że ich życzliwość uchodziła za naiwność, a nadwrażliwość za słabość, regularnie przypinano im łatkę „Troskliwych misiów”. Im lepiej poznawałam tych ludzi, tym bardziej stanowczo odrzucałam terminy „nadzdolność” i „wysoki potencjał intelektualny”, które zdążyły się upowszechnić w literaturze na ten temat. Uważałam, że zbyt mocno kojarzyły się z ponadprzeciętną inteligencją. Moi podopieczni nie rozpoznawali się w tych kategoriach. Inteligencja jest tylko jednym z aspektów tego rodzaju osobowości, która coraz częściej okazuje się po prostu wynikać z pewnych szczególnych cech neurologicznych: hiperestezji2 połączonej z kompleksowym myśleniem rozgałęzionym. Dzisiaj, dzięki wykluwającemu się w Kanadzie ruchowi promującemu neuroróżnorodność, pojawiły się terminy „neurotypowy” i „neuroatypowy”, które – mam nadzieję – wkrótce zastąpią określenia typu „ponadprzeciętnie inteligentny” i… No właśnie. „Poniżejprzeciętnie” inteligentny? Właśnie po to – aby uniknąć owej pułapki podprogowo zastawianej przez słowo „ponadprzeciętnie” – wymyśliłam terminy „nadwydajnie myślący” i „normalnie myślący”. Będę więc ich nadal używać, ponieważ nie są one moim zdaniem wartościujące. Nadwydajność oznacza, że mózg pracuje na pełnych obrotach. Zaś zwrot „normalnie myślący” wskazuje jedynie na to, że dana osoba myśli w sposób mieszczący się w normie. Nie ulega natomiast wątpliwości, że nadwydajni w tej normie się nie mieszczą. Wykraczają poza nią w każdym względzie!
Wszystkie osoby nadwydajne mentalnie mówią o problemie z opanowaniem norm społecznych i czytaniem między wierszami. W relacjach z innymi ludźmi niejednokrotnie czują się skrępowane, niedopasowane, nie na miejscu, jednak nie wiedzą, czemu tak się dzieje. Mają świadomość, że popełniają gafy, wprawiają innych w konsternację, budzą w nich zniecierpliwienie… To wyczerpujące i zniechęcające.
Kiedy wspomniałam, że planuję napisać poradnik funkcjonowania w świecie, który myśli normalnie, wielu z was przyklasnęło temu pomysłowi, zachęcając mnie do pracy. W miarę jak moje idee nabierały kształtu, wspominając o nich, widziałam w waszych oczach radość i zaciekawienie. Mówiliście: „Nie mogę się doczekać dalszego ciągu!”. Cóż, raz jeszcze to wasz entuzjazm zmotywował mnie do sięgnięcia po pióro.
Gdy pracowałam nad Jak mniej myśleć, moim celem było stworzenie prostej i konkretnej instrukcji obsługi złożonych, buzujących mózgów – przeznaczonej zarówno dla ich posiadaczy, jak i otoczenia. Pisałam więc, pamiętając zarówno o nadwydajnie, jak i normalnie myślących. Wydawało mi się, że dostarczając prostych i racjonalnych wyjaśnień tego nietypowego sposobu myślenia, zadowolę wszystkich. W swojej naiwności sądziłam, że neurotypowi tylko czekają na to, żeby nareszcie móc zrozumieć tych dziwnych, emocjonalnych ludzi i dostrzegłszy zalety ich osobowości, traktować ich jak pełnoprawnych partnerów. Szybko jednak musiałam zejść na ziemię.
Kilka dni po ukazaniu się książki otrzymałam pierwszą wiadomość sugerującą, że tak się nie stanie. Jeden z czytelników napisał do mnie, że gdy tylko podejmował temat nadwydajności, natychmiast spotykał się z niechęcią normalnie myślących. To nie był odosobniony przypadek. Wielu z was na próżno starało się skłonić swoich życiowych partnerów czy bliskich, żeby otworzyli moją książkę – zapomniana na stoliku nocnym pokrywała się warstwą kurzu. A gdy pytaliście: „I co, przeczytałeś?”, robili unik i zmieniali temat.
Niewielu normalnie myślących przeczytało Jak mniej myśleć. Zrobili to przede wszystkim z miłości do swojego dziecka lub partnera, odkrywając, że jego wrażliwość, emocjonalność, niepokój czy roztargnienie nie były objawem wyrachowania… Przekonali się zwłaszcza, że osoba nadwydajna mentalnie nie może się zasadniczo zmienić. Efektem – który w moim mniemaniu miał mieć zasięg globalny – było spotęgowanie wzajemnego zrozumienia i akceptacji, które złagodziły napięcia i wzmocniły więź, zażyłość oraz miłość łączące tych ludzi. W niektórych wstąpił wręcz nowy ogień, że wspomnę choćby parę, która zapałała do siebie miłością po trzydziestu latach burzliwego pożycia naznaczonego wzajemnym niezrozumieniem. Pięknie było odkryć, że mogą się uzupełniać! Te rzadkie przypadki dowodziły, że nie myliłam się co do roli, jaką hipotetycznie mogła odegrać tamta książka.
Moim błędem była wiara w to, że zrozumienie osób atypowych jest priorytetem dla normalnie myślących. Owo błędne przeświadczenie pokutuje u większości nadwydajnych. Marzą oni o tym, by świat neurotypowy wreszcie ich zrozumiał – w większości przypadków bezskutecznie. Wkładają całą swoją energię, żeby wyjaśnić innym, kim są i jak funkcjonują, a w zamian wylewa im się na głowę kubeł zimnej wody: „Przecież ta książka to zwykły chwyt marketingowy. Mówi to, co chcesz usłyszeć. Każdy może się w niej odnaleźć”. To kompletna bzdura, ale skutecznie zamyka pole do dyskusji i zasiewa ziarno wątpliwości w osobie nadwydajnej, która w rezultacie nie wie, co ma o tym wszystkim myśleć.
Właśnie w takim duchu był napisany mail, jaki niedawno otrzymałam od Simona:
Dzień dobry.
Pani książka Jak mniej myśleć bardzo pomogła mi zrozumieć moje problemy. Dziękuję Pani za tak dalece pozytywne podejście. Miałbym prośbę: chciałbym podsunąć moim znajomym taką samą książkę, ale napisaną dla „normalnie myślących”, coś w stylu „Gdy osoba naprzeciwko ciebie zbyt dużo myśli”… Oczywiście jej treść musiałaby być dla nich lekkostrawna (przecież nie chcemy, żeby rzucili ją w kąt po przeczytaniu dwóch pierwszych stron…), ale nie wątpię, że dałaby sobie Pani radę. Wiem, że to brzmi jak list do Świętego Mikołaja, mam nadzieję, że mi Pani wybaczy. Raz jeszcze dziękuję i życzę wszystkiego dobrego.
Simon
W mailu Simona wybrzmiewa większość problemów nurtujących osoby nadwydajne:
pragnienie, żeby inni was zrozumieli;
przeczucie, że osoby normalnie myślące nie zrobią tego z własnej woli;
świadomość, że istnieje spore ryzyko, iż rzucą książkę „po przeczytaniu dwóch pierwszych stron”;
łudzenie się, że wystarczy podsunąć im pod nos odpowiednie informacje;
i mimo tego wszystkiego intuicja podpowiadająca, że wasze nadzieje są tak samo utopijne jak wiara w Świętego Mikołaja.
Przytaczam moją odpowiedź do Simona, ponieważ odnosi się do was wszystkich:
Drogi Simonie,
Dziękuję za maila. Za naiwność, którą porównujesz do wiary w Świętego Mikoła, uważam jedynie wiarę w to, że ludzie normalnie myślący mogliby być jakkolwiek zainteresowani zrozumieniem osób nadwydajnych! Oni nie rzucą książki po przeczytaniu dwóch stron – po prostu jej nie otworzą. Ich motto brzmi: „To jednostka musi przystosować się do społeczeństwa, a nie społeczeństwo do jednostki. Nie wychodź przed szereg, a wszystko będzie dobrze”.
Dlatego wolę napisać książkę, która wyjaśni osobom nadwydajnym wartości i funkcjonowanie świata normalnie myślącego, a nie na odwrót. Ileż razy słyszałam „Nie mam odpowiedniego klucza” i „Ciągle popełniam gafy”! Praca nad tym poradnikiem sprawia mi niemałą frajdę. Nie jestem pewna, czy ucieszy ona również nadwydajnych, ale z pewnością okaże się dla nich pomocna!
Przez ostatnie lata za pośrednictwem kolejnych książek dzieliłam się z wami moimi refleksjami i odkryciami niemal na bieżąco. W miarę zapuszczania się na nieznane terytoria niczym zwiadowca przecierałam szlak i przekazywałam wam zdobyte informacje. Czytając moje poprzednie poradniki, mieliście więc okazję dowiedzieć się co nieco o świecie ludzi normalnie myślących. Przywykłam do tego, że mając odpowiednie dane, potraficie błyskawicznie łączyć fakty, i myślałam, że ta wiedza wystarczy, żebyście mogli się zaadaptować– zwłaszcza w sferze zawodowej. Sądziłam, że moi czytelnicy nauczą się dostrzegać różnice dzielące oba światy, co pomoże im przestać popełniać gafy. W praktyce okazało jednak, że nie – że zrozumienie, jak funkcjonuje drugi człowiek, nie jest łatwe nawet dla was. Okazuje się, że nadwydajni są zakładnikami swojego systemu myślenia w równym stopniu co osoby normalnie myślące, i popełniają dokładnie ten sam błąd: stosują własne kryteria do oceny ludzi, którzy myślą, czują i działają według innych paradygmatów.
Dzisiaj patrzę na to tak: książki próbujące wytłumaczyć normalnie myślącym funkcjonowanie nadwydajnych nie przyniosły niemal żadnego pozytywnego skutku, choć warto odnotować lekką poprawę w obszarze edukacji i biznesu. Wolę być ostrożna i czekam na rozwój wypadków: czy menedżerowie faktycznie dostrzegają w specyfice nadwydajności atuty, które można by wykorzystać dla dobra firmy, czy robią tylko dobry PR, żeby pokazać, jak bardzo są otwarci na zmiany? To się dopiero okaże. Ale czy jedynie normalnie myślący powinni wkładać wysiłek w zrozumienie was? List Simona i fachowa literatura wydają się skłaniać ku takiej tezie, w zasadzie nie pozostawiając alternatywy: zrozumieć osobę atypową, nadzdolną, wysoko wrażliwą… Programowanie neurolingwistyczne (neuro-linguistic programming, NLP) opiera się na zasadzie: „Jeżeli to, co robisz, nie działa, zrób coś innego”. Trudno zaprzeczyć, że upieranie się przy powtarzaniu czynności, która nie przynosi efektów, jest bez sensu.
Przyjęłam więc następujący punkt widzenia: obiektywnie rzecz biorąc, największymi poszkodowanymi tego obopólnego niezrozumienia są nadwydajni, którzy w dodatku stanowią mniejszość. To zatem oni, raz jeszcze, powinni podjąć wysiłek zrozumienia drugiej strony. Wystarczy zmienić nastawienie. Dlatego postanowiłam spojrzeć na problem z odwrotnej perspektywy i wyjaśnić wam – ponieważ nieustająco domagacie się rozwiązań – po pierwsze, na czym polegają wasze gafy, po drugie zaś, zakodowany język świata normalnie myślącego i ukryte przekazy, których nie wyłapujecie (i których normalnie myślący nigdy nie zwerbalizują, bo są to dla nich kwestie oczywiste).
Kultura świata normalnie myślącego ma swoje kody, ale także własną logikę i system wartości. Jak wszystkie kultury, tak i ona ma swoje mocne i słabe punkty, mity założycielskie (niemożliwe do obalenia!), pewną formę mądrości, jak również ograniczenia i absurdy. Nadwydajni są często skonsternowani, a niekiedy wręcz zszokowani światem normalnie myślących, a w każdym razie jego widzialną postacią, która jest tylko wierzchołkiem góry lodowej. Poznanie i zrozumienie jego reguł nie oznacza ich aprobaty czy konieczności stosowania, pozwala jednak roztropnie nawigować po świecie, bez ciągłego osiadania na mieliznach niezrozumienia. Poszerza także horyzonty, umożliwiając wykorzystanie tego, co najlepsze, i zbagatelizowanie reszty. Pewne aspekty świata normalnie myślących są na tyle interesujące, że warto przyjąć niektóre z obowiązujących w nim reguł. A jeżeli część z nich wam się nie spodoba, to przynajmniej przekonacie się, co chcielibyście zmienić w panującej rzeczywistości.
Jestem osobą nadwydajną mentalnie. Żałuję, że nie powiedziałam tego wprost, pisząc Jak mniej myśleć. Chciałam zachować neutralność i nie przypuszczałam, że będzie to miało tak daleko idące konsekwencje. Sądziłam, że dla moich czytelników było oczywiste, że skoro tak doskonale ich rozumiem, to siłą rzeczy mój mózg funkcjonuje podobnie. Kiedy napisałam: „Otóż lejka nie wciśniesz do rury”, wydawało mi się, że aluzja jest jasna: lejek da się wcisnąć tylko do lejka. Dla jednych nie ulegało wątpliwości, że ponieważ tak dobrze was rozumiem, stanowię część rodziny nadwydajnych; dla innych absolutnie nie było to oczywiste. Kompletnie mnie to zaskoczyło. Pisaliście, że – „jak na normalnie myślącą” – odwaliłam kawał dobrej roboty. Wasze niezasłużone peany były dla mnie szalenie krępujące, ale tak naprawdę dopiero o wiele później zdałam sobie sprawę z rozmiaru szkód, jakie wyrządziłam swoim nieumyślnym oszustwem: zmyleni moją pseudoneutralnością uwierzyliście, jak Simon, że ktoś normalnie myślący mógł w pełni was zrozumieć. Gorzej, że studiowanie waszego przypadku mogłoby być dla niego pasjonujące. Niestety, dzisiaj już wiem, że to mrzonki. Czytając tę książkę, niejeden raz będziecie mieli okazję przekonać się dlaczego.
Jako osoba nadwydajna ja także na początku nie znałam kodów dostępu i niepisanych reguł, o których będzie tutaj mowa. Nie jestem zresztą pewna, czy sama wszystko zrozumiałam! Nie wydaje mi się jednak, aby normalnie myślący mogli lepiej wytłumaczyć coś, co jest dla nich zbyt oczywiste albo czego sobie nawet nie uświadamiają. Raz jeszcze wyruszyłam na zwiady. Owa podróż w poszukiwaniu zrozumienia była fantastyczną przygodą, podczas której niespodzianka goniła niespodziankę. Bawiła mnie myśl, że wkrótce będę mogła pokazać wam te same rzeczy, o których wcześniej nie miałam pojęcia, a które teraz objawiały mi się z całą wyrazistością. Wypełniłam swój koszyk smakowitymi informacjami. Dzisiaj, jak zwykle, dzielę się z wami tym wszystkim, co udało mi się zaobserwować, zrozumieć, wydedukować i zsyntetyzować. Zebrałam i uporządkowałam wszystkie poczynione przeze mnie odkrycia w formie spójnego przekazu, który wydaje mi się najtrafniej charakteryzować neurotypową logikę myślenia.
NLP wychodzi z założenia, że komunikowanie się to spotkanie drugiego człowieka w jego modelu rzeczywistości.
Właśnie to chciałabym wam teraz zaproponować: podróż na planetę normalnie myślących.
Wygodne formaty do pobrania