Rewolucja Jednojajowych

Tekst
0
Recenzje
Przeczytaj fragment
Oznacz jako przeczytane
Czcionka:Mniejsze АаWiększe Aa

Na stole rosły sterty dokumentów. Po odłożeniu kolejnych teczek Inteligent kręcił niezmiennie głową i mamrotał coś pod nosem. Podobnie zachowywała się Dziewczyna. Ich heroiczne wysiłki nie przynosiły żadnych efektów. Z wolna opanowywało ich znużenie i zniechęcenie.

– Syzyfowa praca – ziewnęła Dziewczyna.

– Szef obiecał pomóc, ale... – przerwał, gdyż do pomieszczenia weszło troje współpracowników Komórki z plikami tekturowych teczek na rękach.

– Tu coś znajdziecie – zapewnił jeden z nich.

Już pierwsze dokumenty z wierzchniej teczki wywarły na Inteligencie duże wrażenie. Nie spodziewał się takich rewelacji. Wzdrygnął się na myśl o wrażeniu, jakie wywołają te dokumenty po ich upublicznieniu. Po zaróżowionych policzkach Dziewczyny można było sądzić, że także ona trafiła na podobne rarytasy.

Duże, dębowe biurko zajmowało znaczną część pokoju. Swobodnie mieścili się za nim obydwaj Jednojajowi. Wpatrywali się chciwie w dokumenty, a ich czerwone policzki pęczniały co chwilę jak balony.

– Ja proponuję... – Dziewczyna urwała zganiona srogimi spojrzeniami braci.

– Jeszcze nie skończyliśmy – oznajmił Bliźniak, po czym podniósł głowę, spoglądając na Dziewczynę. – Napiłbym się kawy.

– Niech pan poprosi sekretarkę.

– Chciałbym, żeby to pani ją zrobiła.

– Nie jestem od robienia kawy.

– Zapomniała pani – Bliźniak oddzielał pauzami każde słowo – o ostrzeżeniu Wyroczni?

– Pan nadużywa swoich prerogatyw – oburzył się Inteligent.

– Pan także powinien się mieć na baczności – uśmiechał się drwiąco Bliźniak.

Uniesione brwi Dziewczyny powstrzymały Inteligenta od równie ironicznej repliki. „Nie mów głupiemu, że jest głupi, bo pomyśli, że jesteś głupszy od niego” – usłyszał nad uchem jej głos. Skinął ze zrozumieniem głową, bo to ulubione powiedzenie ich Szefa było wielokrotnie pozytywnie zweryfikowane przez rzeczywiste wydarzenia. Dziewczyna skierowała się do drzwi, a po kilku minutach wróciła z dzbankiem i dwiema filiżankami. Kiedy odchodziła od biurka, zatrzymał ją głos Jednojajowego:

– Mnie też proszę nalać.

Moment jej wahania był tak krótki, że bracia tego nie zauważyli. Odwróciła się z wykrzywionymi w uśmiechu ustami, postawiła przed Jednojajowym filiżankę i napełniła ją brunatnym płynem.

– Posłodzić? – zapytała tonem mdłym jak miód.

– Piję gorzką.

– To może wypić za pana? – dalej z jej ust płynął miód.

– Dziękuję. Sam to zrobię.

Jednocześnie odsunęli od siebie teczki z dokumentami, jednocześnie westchnęli głęboko i utkwili oczy w ścianie po przeciwległej stronie. Mijały minuty, a oni tkwili w bezruchu jak dwa posągi. Inteligent dał znak Dziewczynie do wyjścia. Wiedział, że Jednojajowi są pogrążeni w myślach, i że nie zauważą ich nieobecności. Sekretarka przyjęła ich ze współczującym uśmiechem. Z Jednojajowymi pracowała już kilka miesięcy i nigdy nie chwaliła tej współpracy. Swoich podwładnych nie potrafili darzyć szacunkiem, ponadto nie mieli zrozumienia dla najdrobniejszych nawet błędów.

– Przerwa?

– Kontemplacja – poinformowała Dziewczyna.

– To ich – sekretarka wskazała oczami na drzwi – sposób porozumiewania się bez słów. Telepatia lub coś w tym rodzaju. Kierowca żartuje, że ich umysły działają jak bezprzewodowe komputery.

Okna w pokoju Dziewczyny wychodziły na ulicę. Siedziała na parapecie, oczekując na otwarcie kiosku, przed którym stała już spora grupa ludzi. Wreszcie w otwartym okienku ukazała się głowa siwej kobiety.

– Nie pchać się! Tu się nie sprzedaje ciepłych bułeczek, a gazet starczy dla wszystkich – gderała piskliwym głosem.

– Zabieraj się pani do sprzedawania – upominały ją niecierpliwe głosy.

– Jeszcze się naczytacie, że wam bokiem wyjdzie. Tfu! Świństwo świństwem wychodzi.

– Niech pani przestanie gadać – denerwowała się jakaś kobieta.

– Sami zobaczycie!

Ludzie odchodzili od kiosku z gazetami w ręce. Przystawali, przebiegając wzrokiem tytuły. Jedni robili na piersiach znak krzyża, inni kręcili głowami, a jeszcze inni pluli siarczyście na chodnik.

– A nie mówiłam, że wam bokiem wyjdzie? – słychać było piskliwy głos kioskarki.

– Zamknij się wiedźmo – złościła się ta sama kobieta.

– Oni tacy święci jak ja dziewica – naśmiewała się kioskarka.

– Brednie – po tych słowach młody mężczyzna podarł gazetę i rzucił ją na chodnik. – Szkalują ludzi, żeby zająć ich miejsca.

– Muszą mieć na nich jakieś kwity?

– Ja też tak myślę. Słowa to za mało na takie oszczerstwa.

– A ja ich miałem za porządnych ludzi?

– Wszystko można sfabrykować.

– To nie może być prawda. Ktoś pozazdrościł im sukcesów, więc próbuje ich udupić fałszywymi podejrzeniami.

– Nigdy nie uwierzę, że Dżinsowiec współpracował z komunistycznym reżimem. Chyba, żeby go potem wykiwać?

– A Wąsaty? A Jąkała? Czy oni są zdolni do zdrady?

– Nie dajmy się zwariować!

– Ludzie! Ludzie!

Męski głos dochodził zza rogu. Brzmiał gromko i złowrogo. Po chwili do zgromadzonego przy kiosku tłumu zbliżył się mężczyzna potężnej postury. Dziewczyna rozpoznała w nim dziennikarza skrajnie prawicowej gazety, ulubieńca Bliźniaka. W rękach uniesionych nad głową trzymał kilka tekturowych teczek.

– Mam tu wszystko – przekonywał stanowczo. – Sprzedawali nasze ideały za przysłowiowe srebrniki. Dogadali się z czerwonymi, a Okrągły Stół ma tylko przyklepać ich tajne umowy. Tu – pomachał teczkami – jest wszystko czarno na białym. Jutro napisze o tym moja gazeta.

– Kłamstwa! – krzycząca kobieta popchnęła dziennikarza.

– Kłamstwa. Kłamstwa – powtórzyło kilka głosów, chociaż bez tej stanowczości co u kobiety.

– Jutro przeczytacie w mojej gazecie – powtórzył dziennikarz.

– Zamknij gębę, bo ci przyłożę – zagroziła kobieta, unosząc w górę parasol.

Nasilało się wzajemne przekrzykiwanie. Z tego tumultu nie dawało się już wyłowić żadnego sensownego zdania. Dziewczyna zamknęła okno, zeszła z parapetu, narzuciła na siebie płaszcz i opuściła hotelowy pokój. Na korytarzu czekał już Inteligent. Na jej widok uniósł rękę z gazetą, pytając:

– Czytałaś?

– Po co? – odpowiedziała z drwiną, gdyż poprzedniego dnia ustalali z Jednojajowymi tekst informacji, jaką miały opublikować gazety.

– Przeczytaj – wcisnął jej do ręki gazetę.

Podeszła do okna. Wybity tłustymi literami tytuł wprawił ją w osłupienie. Wynikało z niego, że Jednojajowi stali na czele spisku, którego celem było przejęcie władzy. Spojrzała na Inteligenta, ale jego twarz nie zdradzała żadnego stanu uczuciowego.

– Nic z tego nie rozumiem – przyznała w zamyśleniu.

– Jeszcze wczoraj wieczorem otrzymałem – tłumaczył Inteligent – zapewnienie trzech redaktorów najpoczytniejszych gazet, że w rannej prasie ukaże się nasz tekst.

– Noce skrywają wiele tajemnic.

– Myślę... – spojrzał porozumiewawczo na Dziewczynę.

– Że za tym – uniosła gazetę – kryje się Wyrocznia?

– Zawsze lubiła niespodzianki.

Na ulicy wzmagała się wrzawa. Dziewczyna wyjrzała z okna. Milicjanci z gwiazdkami na naramiennikach wyprowadzali z budynku skutych kajdankami bliźniaków. Jeden uśmiechał się nieporadnie, zaś drugi wykrzykiwał jakieś hasła o narodowej zdradzie, które ginęły jednak w ogólnym zgiełku. Kiedy tłum natarł na milicjantów, na ulicy pojawili się zomowcy z długimi pałkami, tworząc szpaler oddzielający tłum od aresztantów. Przez chwilę Dziewczyna i Inteligent spoglądali za oddalającymi się samochodami, a następnie ruszyli w stronę schodów.

6

W Komórce H1 czekały ich same niespodzianki. Wyrocznia przechadzała się po pokoju, obrzucając Szefa nieprzychylnym spojrzeniem. Na widok Dziewczyny i Inteligenta upadła teatralnie na fotel, chowając twarz w dłonie. Wymienili porozumiewawcze spojrzenia z Szefem, który wskazał im na puste fotele przy biurku.

– Co wyście zmajstrowali? – wykrzyczała Wyrocznia w stronę przybyłych. – Przecież podejrzenia miały być skierowane na kogo innego?

– Myśleliśmy, że... – Inteligent przełknął ślinę, kończąc tonem pełnym ironii: – Uważaliśmy, że to pani kryje się za tym zaskakującym wydarzeniem.

– Ja? – głos ugrzązł jej w gardle. – Lubię sprawiać niespodzianki, ale nie takiego kalibru. Skutki tej prowokacji są przecież trudne do przewidzenia.

– Takie zapewnienia z pani ust słyszeliśmy już wiele razy – Dziewczyna spoglądała wyzywająco na Wyrocznię. – I za każdym razem okazywało się, że nasze podejrzenia były słuszne.

Wyrocznię wyrwało z fotela. Po krótkim spacerze po pokoju stanęła przed Szefem, walnęła pięścią w stół i syknęła nad wyraz słodkim tonem:

– Do jutra rana chcę mieć dokładne informacje – odwróciła się do Dziewczyny i Inteligenta. – Jeżeli spapracie robotę wrócicie do prac przy produkcji chipów.

7

Samochód wlókł się ulicami miasta i z dziesięciominutowym opóźnieniem stanął pod redakcją gazety. Sekretarka przyjęła ich wymówkami, ale na widok butelki wina, rozchmurzyła się, zapraszając do gabinetu redaktora. Stanęli w progu, przypatrując się mizernej kreaturze za biurkiem.

– Mam dla was tylko dwie minuty – kreatura wskazała na duży zegar. – Poza tym nie trawię spóźnialskich.

– Jesteśmy umówieni z Jazgalskim... – Inteligent spojrzał wyczekująco na siedzącego za biurkiem mężczyznę.

– Minęły dwie minuty. Żegnam – kreatura wbiła oczy w biurko. – Mam przywołać ochronę?

– Nie trzeba – ironizowała Dziewczyna. – Sami trafimy do wyjścia.

Sekretarka przypatrywała się im spod przymrużonych oczu. Miała zapłakaną twarz i drżącymi rękami usiłowała zapiąć bluzkę.

 

– Przed chwilą – wskazała na telefon – zostałam wywalona z pracy. I to bez powodu. Dzieją się tu dziwne rzeczy. W nocy odwołali Naczelnego, rano przywieźli – odwróciła głowę w stronę gabinetu – tego Ważniaka, a teraz mnie kopnęli w dupę. Po korytarzach mówią, że poprzedni Redaktor też maczał palce w spisku. Wsadzili go do więzienia.

W dwóch następnych redakcjach czystki personalne przebiegały w podobnych okolicznościach, zapewne według tego samego scenariusza. Także w drukarniach pozwalniano ludzi, którzy mieli jakikolwiek kontakt z rannym wydaniem trzech dzienników.

Szef nie miał przychylnej miny. Słuchając relacji Inteligenta, wykrzywiał usta i kiwał ze złości głową. Na próbę zabrania głosu przez Dziewczynę podniósł zdecydowanie rękę.

– Dosyć tej bezradności. Do upływu terminu wyznaczonego przez Wyrocznię pozostało nam jedynie piętnaście godzin. Przechodzimy do wariantu B. Macie do dyspozycji wszystkich współpracowników naszej Komórki. Proszę meldować się co trzy godziny.

W samochodzie ustalili plan działania. Do rozstrzygnięcia pozostało jeszcze ustalenie osób do wykonania poszczególnych zadań. Inteligent wyjął miedzianą monetę oraz zwrócił się do Dziewczyny:

– Orzeł czy reszka?

– Orzeł.

Moneta pofrunęła w górę, po czym ugrzęzła w dłoni Inteligenta. Na wierzchu widniał misternie wygrawerowany orzeł.

– Wybierasz – Inteligent uznał wygraną Dziewczyny.

– Znam kilku ludzi pracujących u Generała Okularnika.

– Zatem walisz do niego, a ja do prokuratury.

Z dostaniem się do budynku rządowego nie miała żadnego problemu. Po ominięciu kolejnych wartowników zbliżała się do gabinetu Okularnika. Zamierzała włączyć latarkę, gdy zobaczyła czerwony punkcik. Pociągnęła nosem. W nozdrza wdarł się zapach papierosa. „Wartownik z papierosem w gębie” – skonstatowała ze złością, gdyż gabinet Generała nie był nigdy pilnowany. Przesunęła się bezszelestnie jak cień. Wartownik nie zdążył się podnieść z krzesła, gdy runął na podłogę jak kłoda. Po wejściu do gabinetu podeszła do okna. Żaluzje były zwyczajowo opuszczone. Zapaliła lampkę na biurku, rozglądając się po przestrzennym wnętrzu. Uśmiechnęła się, gdyż od jej ostatniego pobytu w tym gabinecie nic się nie zmieniło. Żadnych dokumentów na biurku, a szuflady zamknięte na klucz. Wyjęła z kieszeni małe urządzenie i przystawiła je do zamku. Suchy, krótki trzask oznajmił otwarcie szuflady. Na wierzchu leżała zapisana kartka z napisem: „Ściśle tajne”. Spojrzała na pieczątkę – „Wojskowe Służby Informacyjne”. Pod spodem znalazła drugą kartkę sygnowaną przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Pierwsza informowała o wykonaniu zadania kierownictwa resortu obrony o udaremnieniu spisku godzącego w żywotne interesy siły przewodniej narodu, natomiast druga o niedopuszczeniu do publikacji materiałów opisujących przypadki kolaboracji niektórych członków ruchu oporu z kierownictwem partii i rządu. Podłączyła laptop do sieci i przesłała obydwie notatki do Szefa.

Opuszczając budynek, spojrzała na zegarek. Pokiwała z uznaniem głową. Całą operację wykonała w dziesięć minut. W zdziwienie wprawił ją jednak widok Inteligenta. Stał obok samochodu, pogwizdując jeden z przebojów Beatlesów. W samochodzie wymienili najważniejsze informacje. Prokuratura zbierała dowody, na podstawie których usiłowała udowodnić Jednojajowym organizowanie nielegalnych demonstracji i podżeganie przeciwko legalnej władzy. Zatem rutynowe zarzuty, jednak wystarczające dla sądów na wydawanie surowych wyroków pozbawienia wolności. W materiałach prokuratury czuć było na odległość nieudolną robotę służb bezpieczeństwa.

Podjechali pod budynek więzienia. Przed wejściem stało dwóch wartowników. Zapewne dokuczało im zimno, bo machali rękami i tupali buciorami o ziemię. Na widok Dziewczyny i Inteligenta skierowali w ich stronę lufy pistoletów maszynowych.

– Stój! Kto idzie? – padła komenda jednego z nich.

– Nie widzicie, palanty, kto idzie? – ostre słowa Dziewczyny wykrzywiły w uśmiechu usta Inteligenta. – Nikt was nie uczył odróżniać swoich od wrogów?

– Ty nie pyskuj, bo ci zrobię dziurkę w brzuszku – harda odpowiedź tego samego wartownika zatrzymała ich w miejscu.

– Nerwowa – Inteligent wskazywał na Dziewczynę. – Co miesiąc przez trzy dni nie można z nią wytrzymać. Taka babska przypadłość.

– Co was tu sprowadza? – uciął rozmowę wartownik.

– Służba, mój kochaniusieńki – Dziewczyna zmieniła taktykę. – Mamy przesłuchać Bliźniaków, którym się marzy wolne państwo i demokracja.

– W nocy?

– My z reguły pracujemy w nocy. W dzień za dużo wścibskich, szczególnie dziennikarzy zachodnich gazet.

– Macie jakiś papier?

– Oczywiście – Inteligent był przygotowany na takie pytanie, więc podszedł do wartownika i wcisnął mu do ręki kartkę. – Tu ma pan wszystko napisane.

– Zawołaj tego tam – polecił wartownik swemu koledze, wskazując na ukryte w murze drzwi.

Na progu pojawił się funkcjonariusz w mundurze służby więziennej. Zlustrował plac, po czym rzucił przed siebie:

– Co jest?

– Masz tu papier – informował wartownik. – Sprawdź go i zadzwoń gdzie trzeba. Tylko się pospiesz, bo nam się ta ślicznotka – odwrócił się do Dziewczyny. – przeziębi.

Siwa, brudnawa lamperia, spękany sufit i kraty w oknach sprawiały ponure wrażenie. W powietrzu unosił się jakiś swoisty zapach, wywołujący najgorsze skojarzenia. Z górnego rogu ściany spoglądało oko kamery, a na stole stał mikrofon. Otworzyły się drzwi i do pokoju wprowadzono jednego z bliźniaków. Na moment zatrzymał się na progu, lecz na widok gości wypuścił długo wstrzymywane powietrze. Po kilku minutach zjawił się w pokoju drugi z braci.

– Spieszcie się – polecił stojący w drzwiach klawisz. – Za dwie godziny zatrzymani zostaną przewiezieni do prokuratury.

– W nocy? – wyrwało się nieopatrznie Dziewczynie.

– Wszystko się już w tym kraju popieprzyło – użalał się klawisz. – Z nocy zrobiono dzień i na odwrót. Chyba, żeby tacy – wskazał na Bliźniaków – jak oni nie mogli sobie pospać.

– Proszę – zwrócił się do niego Inteligent – aby wyłączono kamerę i mikrofon.

– Ale... – ociągał się klawisz.

– W porządku – padło z głośnika.

Jednojajowi siedzieli bez słowa za stołem, spoglądając spod oka na Dziewczynę i Inteligenta. Nie reagowali na próby wciągnięcia ich do rozmowy przez Dziewczynę.

– Wierzycie im? – Bliźniak wskazał na kamerę i mikrofon.

– Nie rozmawiaj z nimi – przestrzegł drugi z braci. – Odkąd znaleźli się w naszym otoczeniu spadają na nas seryjne nieszczęścia.

– Który z was przekazał zachodniej rozgłośni informację o podejrzeniach o współpracę opozycji z reżimem? – stanowczy głos Inteligenta wprowadził braci w zakłopotanie. – I który poinformował zagranicznych dziennikarzy o druku tej informacji w porannej prasie?

– No... – bracia ociągali się z udzieleniem odpowiedzi.

– Przez was – ciągnął Inteligent – posadzili trzech Naczelnych i kilkunastu ludzi zatrudnionych przy druku gazet.

– Czy obce jest wam poczucie winy? – wtrąciła naiwnie Dziewczyna.

– Moralistka się znalazła – odgryzł się Jednojajowy.

Na dyskretny znak Inteligenta Dziewczyna podniosła się z krzesła, zasłaniając plecami pole widzenia kamery obejmujące stół i Bliźniaków. Inteligent przesunął w ich stronę kartkę, nad którą pochylił się Jednojajowy. Po jej przeczytaniu wcisnął się w oparcie krzesła, wbijając oczy w sufit. W tym czasie Inteligent schował kartkę do teczki.

– Rewolucja stwarza zapotrzebowanie na męczenników gotowych walczyć i umierać za słuszną sprawę – sączył wolno Jednojajowy.

– Za ojczyznę, za wolność, za sprawiedliwość społeczną – kontynuował Bliźniak.

– Pieprzenie – walnęła Dziewczyna.

– Dla jednych pieprzenie, dla innych najwyższe wartości. Ucieleśnienie heroizmu. Tych pierwszych jest garstka, tych drugich miliony. Jaki reżim oprze się nadziejom mas oczekujących na zmiany? Jesteśmy zatem gotowi umrzeć, aby tylko nie zawieść tych nadziei. – Jednojajowy zwrócił się do brata. – Chyba podzielasz moje zdanie?

– Tak mi dopomóż Bóg.

– Możemy was wyciągnąć z tego pierdla – zaproponowała szeptem Dziewczyna.

– Tylko nie to – spojrzeli na nią z wyrzutem. – Tylko nie to!

– Więzienie – Jednojajowy zastanawiał się nad każdym słowem – to w naszym wypadku wejście na swoistą drogę krzyżową. Jezusa zaprowadziła na krzyż, ale nam przysporzy chwały.

– W naszej umęczonej ojczyźnie – uzupełnił Bliźniak – siedzenie w więzieniu za przekonania polityczne wcześniej czy później będzie przejawem heroizmu i męczeństwa, które nobilituje i otwiera wrota do panteonu bohaterów.

– Znajdują się w szoku – szepnęła Dziewczyna do ucha Inteligenta. – Trzeba ich ratować, bo inaczej zlasują się im rozumy.

– Nie staraj się ich zrozumieć – tłumaczył ze współczuciem Inteligent. – Czasami w jednym człowieku kumuluje się wiele zalet, ale czasami wiele wad. Pojedynczo są one nieco uciążliwe dla otoczenia, ale w nadmiarze czynią zło. Tylko zło.

– Myślisz, że oni... – Dziewczyna spojrzała dyskretnie na braci.

– Już czas – klawisz przerwał dalszą rozmowę, po czym zwrócił się do Bliźniaków: – Podnoście tyłki, zabieram was do prokuratora.

Puste ulice zachęcały kierowcę do silniejszego naciskania na pedał gazu. Po minięciu ostatnich domów do środka samochodu wdarł się powiew świeżego i chłodnego powietrza. Dziewczyna patrzyła kątem oka na Inteligenta. Zastanawiała się nad ich rozmową w więziennej celi, a konkretnie nad jego sugestią, aby nie starać się pojmować logiki rozumowania Jednojajowych. Czyżby Inteligent wiedział coś więcej o umysłach ludzi niż ona i lepiej znał ich różnorodne funkcje? Ponieważ lubiła umysłowe łamigłówki, postanowiła sprowokować go do rozmowy.

– Nie rozwiałeś moich wątpliwości.

– Wyraziłem tylko swój pogląd. Zalety są kojarzone zwykle z dobrem, a wady przeciwnie, potrafią często krzywdzić.

– Karmisz mnie truizmami – uśmiechnęła się zawiedziona. – A gdzie jest miejsce na zło?

– W zbiorowości.

– A co to ma wspólnego z Bliźniakami?

– W ich sercach i umysłach nagromadziło się zbyt wiele wad, które popychają ich do czynienia zła. Bez skrupułów.

– Czy ich zachowanie nie wynika z kompleksu Mesjasza?

– Ze zbiorowości cech.

– Tworzysz nowe teorie?

– Na własny użytek.

– Nie przekonałeś mnie.

– Bo się nie starałem. Pytałaś, więc odpowiadałem.

– Co myślisz o Wyroczni? Czy to jej sprawka?

– Myślisz o bliźniakach?

– Wybrała nas do prowadzenia ich gry, ale odnoszę wrażenie, jakby to ona bawiła się nami, kpiąc z naszych dotychczasowych zabiegów.

– Może nie doceniliśmy inteligencji bliźniaków? Możliwe, że obcując z ludźmi, przejmujemy nieświadomie niektóre ich cechy. Na przykład zarozumiałość i skłonność do lekceważenia ludzi myślących inaczej.

– To mało prawdopodobne. Chociaż zewnętrznie jesteśmy podobni do ludzi, różnimy się osobowością. Szczyt ich możliwości umysłowych to nasz początek. Poza tym jesteśmy pozbawieni typowych dla nich emocji i uczuć.

– Twoje słowa potwierdzają moje obawy. Przyczynę naszych niepowodzeń szukasz w nieuczciwej grze Wyroczni. Nieświadomie przejęłaś jedną z typowych cech bliźniaków. Oni uważają się za najmądrzejszych i nieomylnych, a swoimi błędami obarczają innych.

– Naprawdę tak myślisz? – spojrzała z niedowierzaniem na Inteligenta.

– Myślę, że musimy iść – spojrzał na zegarek. – Wyrocznia na nas czeka.

Obecność Wyroczni w Komórce H1 należała do rzadkości. Tymczasem od jej pierwszego kontaktu z bliźniakami pojawiała się w niej co najmniej raz na tydzień. Stała przy oknie, a promienie słońca wyraźnie uwydatniały jej nadzwyczaj zgrabną sylwetkę. Uśmiechała się tajemniczo, a jej oczy jaśniały jak zapalone żarówki.. Zamknęła okno, opuściła żaluzje oraz przeniosła się na krzesło przy długim stole. Przez chwilę spoglądała na Inteligenta, po czym wskazała mu wolne miejsce obok siebie. Usiadł z jej prawej strony. Idąca od niej woń przypominała mu wiosnę i jesień jednocześnie. Zamknął oczy, starając się powrócić do psychicznej równowagi, zapanować nad emocjami. Instynktownie spojrzał na Dziewczynę. Przez chwilę obserwował jej skupioną twarz, smukłą szyję i wydatne piersi. Urodą nie ustępowała Wyroczni. Z podświadomości dotarło do niego, że to ona jest prawdziwą przyczyną niedawnej słabości. Jego dalsze zmagania uczuciowe przerwał monotonny głos Szefa:

– Jak wiemy, nasi protegowani trafili do więzienia, a...

 

– Na własne życzenie – wtrąciła Dziewczyna, wykorzystując przerwę w wypowiedzi Szefa.

– Nieszczęśnicy – ubolewała Wyrocznia.

– Gdyby Jednojajowy nie miał długiego języka... – zaatakowała ją Dziewczyna.

Wyrocznia podniosła wyniośle głowę oraz wykrzywiła usta w szatańskim uśmiechu, co Dziewczyna odebrała jako przejaw lekceważenia. Co prawda reakcje Wyroczni, a szczególnie jej słowa, były w Komórce H1 traktowane za coś w rodzaju dogmatu, jednak nie zamierzała rezygnować ze swojego zdania. Odpowiedziała zatem równie wyniosłym spojrzeniem, ale jej zamiar wyrażenia swego zdania uprzedził Inteligent:

– Podjęliśmy – wskazał na Dziewczynę i siebie – już próbę wyciągnięcia ich z pierdla.

– Musicie się spieszyć, bo Minister Bezpieki chce im wytoczyć proces o zdradę stanu, a za taki czyn grozi – Szef przeciągnął otwartą dłoń po gardle – najwyższa kara.

– Wobec tego – Wyrocznia podniosła się z krzesła – nie marnujmy czasu.

– Zabierajcie się – Szef zwrócił się do Dziewczyny i Inteligenta – do roboty.

Chód Wyroczni sprawiał wrażenie lekkości i elegancji, a kołysanie bioder czyniło z niej uosobienie wdzięku i harmonii. Zatrzymała się przy drzwiach, odwróciła głowę w stronę Dziewczyny i szepnęła przez uchylone wargi:

– A ty, moje dziecko, nie zapominaj o walorach milczenia.

Nadąsana mina Dziewczyny wprawiła Inteligenta w rozbawienie, ale jednocześnie wzbudzała obawy. Dalsze uzewnętrznianie przez nią emocji i spontanicznych reakcji na słowa Wyroczni mogło doprowadzić do wycofania jej z zespołu wspomagającego bliźniaków i skierowania do laboratorium celem zmiany chipu H1.

– Mówiłeś coś o próbie ratowania bliźniaków? – szepnęła niepewnie dla przerwania ciszy.

– Chciałem zapobiec konfliktowi. Zapowiadały go twoje wojownicze spojrzenia.

– Zauważyłeś to?

– Miałaś szczęście, że Wyrocznia jest zazwyczaj zainteresowana wyłącznie sobą.

– A Szef?

– On zapomina przy niej o oddychaniu.

– Nie wiem, co się ze mną dzieje. Chyba... – urwała, obdarzając Inteligenta życzliwym spojrzeniem. – Chyba mam kłopoty z sobą!

Jej wątpliwości, a szczególnie łagodny tembr głosu wprawiły go w zadumę. Spojrzał na jej twarz. Patrzyły na niego pełne ciepła i wdzięczności oczy. Do tej pory nie widział u niej tak zafrasowanego oblicza. Wydawało mu się, że jej twarz spłonęła rumieńcem. Z niedowierzania pokręcił głową.

– Do jutra – by ukryć zakłopotanie, ruszył zdecydowanie do drzwi.

– Popracuję jeszcze chwilę – żegnała go ze smutkiem.

8

Facet z szyją o wystającej grdyce pochylał się nad biurkiem, a następnie odchylał do tyłu głowę. W jego uszy wpadało tykanie zegara, jednak powstrzymywał się od spojrzenia na wskazówki. Spodziewał się, że w każdej chwili wybije pełna godzina i w drzwiach ukażą się Dziewczyna z Inteligentem.

– Nie puszczę tego do druku – szepnął do siebie w jakimś desperackim odruchu. – Nikt nie uwierzy w te rewelacje.

Równo z ostatnim słowem odezwał się zegar i otworzyły drzwi. Facet z wystającą grdyką uniósł z biurka kilka kartek papieru i powtórzył głośno:

– Nie puszczę tego do druku! Nikt nie uwierzy w te brednie.

– Chyba nie zauważył pan na tym tekście pieczątki Cenzora? – ironizował Inteligent.

– Ale to pachnie na odległość prowokacją.

– Obydwie strony prowokują się już od kilkunastu miesięcy.

– Ale w tym artykule są poważne oskarżenia, zbyt poważne. – Facet zza biurka pomachał trzymanymi w ręce kartkami. – Nikt nie uwierzy w spisek, w którym dwóch nieodpowiedzialnych dupków rzuca się z gołymi pięściami na władzę i jego aparat przymusu. Ludzie będą się pukali w czoło, słusznie uważając, że albo dupki są psychiczne, albo niewiarygodna jest gazeta. Nie! Nie nadstawię dupy!

– Pan wie – Dziewczyna czekała, aż facet zza biurka skupi na niej wzrok – że ta pozorna sprzeczność jest prawdziwa. Dupki są sfiksowane na punkcie idei wolności i walki z komunizmem, a prasa była, jest i długo pozostanie niewiarygodna.

– Kim wy właściwie jesteście? – kartki wypadły z ręki faceta.

– To się ma ukazać – zażądał stanowczo Inteligent – w jutrzejszym wydaniu gazety.

– Jak otrzymam polecenie na piśmie.

– Niech pan zadzwoni pod ten numer – Dziewczyna położyła na biurku wizytówkę.

– Do kogo?

– Bezpieki. Przyniosą panu polecenie w zębach.

– I wywiozą pana w suce – dodał Inteligent.

W drzwiach Inteligent poczuł lekkie szarpnięcie za rękaw marynarki. Odwrócił się w stronę Dziewczyny, która wskazywała na faceta siedzącego za biurkiem. Siedział z głową opuszczoną na piersi, oddychając głośno przez nos.

– Żal mi go – wyjaśniła. – Przyszło mu żyć w świecie, w którym cokolwiek się robi, zawsze robi się źle.

Facet wyprostował się, wypuścił głośno powietrze, po czym podniósł się z krzesła, obciągnął marynarkę i ruszył do drzwi, a mijając Dziewczynę i Inteligenta, wycedził przez zęby:

– A ja to pierdolę.

– Podoba mi się pan – wyraziła swoje uznanie Dziewczyna. – Co prawda tekst, za pana zgodą lub bez niej, ukaże się jutro w gazecie, ale pan będzie mógł oglądać swoją twarz w lustrze – spojrzała w oczy faceta – bez obrzydzenia.

– Dokąd pan wychodzi? – krzyknęła za nim sekretarka.

– Zesrać się – puścił do niej oko. – Na świeżym powietrzu.

9

Cela robiła dobre wrażenie. Przestronna, z czystym, niezakratowanym oknem, wygodnymi pryczami, stołem i dwoma krzesłami. Czyste ściany, na półce książki i radio, a w kącie umywalka i kibel. Jednojajowy siedział przy stole z długopisem w ręku, wpatrując się w kartkę niebieskawego koloru, zaś jego brat leżał na pryczy z gazetą w ręce.

– Jesteście – powitał gości Bliźniak. – Jak tam nasza mama? Martwi się o nas?

– Ugotowała wam ulubione jedzenie – poinformowała Dziewczyna. – Zaraz je wam przyniosą, jak tylko paczka przejdzie wszystkie procedury więzienne.

– Pozwolili wam przynieść jedzenie? – dziwił się Bliźniak.

– Dla takich więźniów – zażartowała Dziewczyna – pozwoliliby przerobić waszą celę na pałacową komnatę.

– To byłoby mocno niestosowne – udawał zmartwienie Bliźniak. – Jesteśmy ofiarami czerwonego reżimu, a tych nie trzyma się w luksusach.

Ten pozornie beztroski nastrój nie udzielał się tylko Jednojajowemu. Kartka, nad którą ślęczał, pstrzyła się od poprawek. Odłożył długopis, spojrzał ponuro na brata, po czym wbił oczy w sufit i zastygł w bezruchu. Bliźniak poszedł natychmiast jego śladem. Obydwaj sprawiali wrażenie woskowych figur.

Upływały minuty. Dziewczyna i Inteligent wymieniali spojrzenia i wzruszali ramionami, kiedy jednak ruszyli do drzwi, zatrzymał ich głos Jednojajowego:

– Jak nasze zatrzymanie wpłynęło na opinię publiczną?

– Jutro rząd wyda oświadczenie w sprawie waszego zatrzymania.

– Główny zarzut, jaki chce wam przedstawić, to zamiar obalenia legalnego rządu i podrywanie zaufania do komunistycznej partii – uzupełniła Dziewczyna.

– Dlaczego tak późno? – nie krył niezadowolenia Jednojajowy.

– Sytuacja w kraju jest mocno napięta i... – grymas zniecierpliwienia na twarzy Jednojajowego nie pozwolił Inteligentowi na dokończenie myśli.

– Im gorsza sytuacja w kraju, tym lepiej dla nas. – wypalił Bliźniak. – Zwycięzcą zostaje ten, kto lubi pływać w mętnej wodzie. A mój brat jest w tym mistrzem.

10

Wargi osób zebranych w ciasnej sali zaciskały się chciwie na papierosach, a w ich rękach błyskały raz po raz zapalniczki lub zapałki. Wypuszczany z ust dym gromadził się pod sufitem, tworząc gęstą warstwę, wgryzał się ponadto w nozdrza, podrażniając struny głosowe. Dziewczyna mocowała się z oknem, lecz mimo wielu prób nie udało jej się uchylić żadnego ze skrzydeł. Wyszła zatem na korytarz i odetchnęła pełną piersią. Ulga, jaką odczuwała, nie trwała jednak długo. Od schodów zbliżała się grupa rozdyskutowanych mężczyzn.

– Proszę wracać do sali – polecił jeden z nich. – Rozpoczynamy naradę.

Na widok niskiego grubaska, siwego jak gołąbek, z obwisłym podbródkiem i cygarem w ustach siedzący przy stole wojskowi i milicjanci podrywali się sprężyście oraz stawali w postawie na baczność. Kiedy stanął za mównicą, zapadła cisza. Dziewczyna odnosiła wrażenie, że większość mundurowych wstrzymała oddechy.