Przejdź do audiobooka
1 Rozdział 1. Skąd wieje wiatr
2 Rozdział 2. Zaczarowany las
3 Rozdział 3. Podróże w wyobraźni
4 Rozdział 4. W San Francisco o świcie
5 Rozdział 5. Rajskie wyspy
6 Rozdział 6. Mauna Kea
7 Rozdział 7. Teleskopy i skoczogonki
8 Rozdział 8. W Morzu Chmur
9 Rozdział 9. Sen o brązowych butach
10 Rozdział 10. W krainie wulkanów
11 Rozdział 11. Bogini Pele
12 Rozdział 12. Królowa archipelagu
13 Rozdział 13. Magiczna strona
14 Rozdział 14. Szamanka
15 Rozdział 15. Figowiec bengalski
16 Rozdział 16. Na tropie wiedzy tajemnej
17 Rozdział 17. Był sobie wulkan
18 Rozdział 18. Dzieci Ducha Oceanu
19 Rozdział 19. Wyspy Kanapkowe
20 Rozdział 20. Droga na północ
21 Rozdział 21. Prawda po hawajsku
22 Rozdział 22. Wojna w zatoce
23 Rozdział 23. Łowcy wielorybów i misjonarze
24 Rozdział 24. Król Kamehameha
25 Rozdział 25. Kiedy wszystko było pierwsze
26 Rozdział 26. Ho'opono'pono
27 Rozdział 27. Smak słońca
28 Rozdział 28. Surfing dla początkujących
29 Rozdział 29. Cud na oceanie
30 Rozdział 30. Pan Papuga
31 Rozdział 31. Czerwone wzgórze
32 Rozdział 32. Duchy opiekuńcze
33 Rozdział 33. Świątynia spokoju
34 Rozdział 34. Droga do Hany
35 Rozdział 35. Król ananasów
36 Rozdział 36. Królestwo Hawajów
37 Rozdział 37. Najdłuższa noc
38 Rozdział 38. Potworne jaszczurki
39 Rozdział 39. Pyszna bulwa taro
40 Rozdział 40. Idź do źródła
41 Rozdział 41. W duchu aloha
42 Rozdział 42. Wśród piasku i fal
43 Rozdział 43. Wyspa trędowatych
44 Rozdział 44. W kolonii trędowatych
45 Rozdział 45. W pazurach Godzilli
46 Rozdział 46. W krainie milczenia
47 Rozdział 47. Siedem prawd
48 Rozdział 48. Honolulu
49 Rozdział 49. Miejsce uzdrawiania
50 Rozdział 50. Skok do raju
51 Rozdział 51. Przebudzić ciemność
52 Rozdział 52. Księżniczka Bernice
53 Rozdział 53. Bóg Ośmiornica
54 Rozdział 54. Wolność
55 Rozdział 55. Skacząca pchła
56 Rozdział 56. Rzeka przeznaczenia
Od Autorki: Lubię przecinki. Daję im artystyczną wolność, nieskrępowaną schematem. Przecinek mówi czasem więcej niż słowo, zatrzymuje myśl, oddziela znaczenia, a czasem nadaje im nowy sens. Także wtedy kiedy znika.
I dlatego przecinki w tej książce są postawione i zniknięte zgodnie z artystyczną wolnością, wbrew zaleceniom korekty i na moją odpowiedzialność.
Beata Pawlikowska
Copyright for the Polish Edition © 2020 Wydawnictwo Edipresse Sp. z o.o.
Copyright for the Text, Drawings, Photos and Films
© 2020 by Beata Pawlikowska
Wydawnictwo Edipresse Sp. z o.o., ul. Wiejska 19, 00-480 Warszawa
Dyrektor Zarządzająca Segmentem Książek: Iga Rembiszewska
Senior Project Manager: Natalia Gowin
Produkcja: Klaudia Lis
Marketing i promocja: Renata Bogiel-Mikołajczyk
Digital i projekty specjalne: Tatiana Drózdż
Dystrybucja i sprzedaż: Izabela Łazicka (tel. 22 584 23 51)
Tekst, rysunki, zdjęcia i filmy: Beata Pawlikowska
Projekt okładki: Beata Pawlikowska i Hubert Grajczak
Opracowanie graficzne: Beata Pawlikowska i Hubert Grajczak
Biuro Obsługi Klienta
mail: bok@edipresse.pl
tel.: 22 278 15 55
(pon.–pt. w godz. 8.00–17.00)
facebook.com/edipresseksiazki
facebook.com/pg/edipresseksiazki/shop
instagram.com/edipresseksiazki
ISBN: 978-83-8117-450-3
Wszelkie prawa zastrzeżone. Reprodukowanie, kodowanie w urządzeniach przetwarzania danych, odtwarzanie w jakiejkolwiek formie oraz wykorzystywanie w wystąpieniach publicznych w całości lub w części tylko za wyłącznym zezwoleniem właściciela praw autorskich.
Wersję elektroniczną przygotowano w systemie Zecer firmy Elibri
Dokument chroniony elektronicznym znakiem wodnym
20% rabatu na kolejne zakupy na litres.pl z kodem RABAT20
ROZDZIAŁ 1
Skąd wieje wiatr
Kiedyś nie było podróży. Istniały tylko wyprawy podejmowane z życiowej konieczności. Mam na myśli czas przed mapami.
Był świat. Była ziemia. Był ocean. I człowiek, który czasem wyruszał w nieznane. To było wtedy, gdy nieznane naprawdę było nieznane. Niewyobrażalne, nieopisane, niespotkane nigdy wcześniej. Przez nikogo.
Istniało tylko w bliżej nieokreślonej przestrzeni i nikt nie był w stanie podać ani precyzyjnego kierunku, ani sposobu, żeby tam dotrzeć. Nie było nawet pewności, że to tam rzeczywiście jest.
Ludzie mieszkali na swoich wyspach, wdzięczni za to, co Matka Natura w swojej mądrej hojności zechciała im podarować. Mieli tropikalne świty skąpane w perłoworóżowym brzasku i boginie, które podsuwały potrzebne wskazówki.
Zachód słońca nad oceanem na wyspie Maui
Jeśli chcesz zrobić czółno, pójdź za małym dzięciołem. Będzie wskazywał ci różne drzewa. Siadał na pniu, stukał w korę i frunął dalej. Drzewo, na którym usiądzie, przyjrzy mu się i bez stukania odleci, będzie tym właściwym. Możesz mu uwierzyć na słowo. Jeśli jednak zastanowisz się nad tym, odkryjesz głęboki sens.
Dzięcioł żywi się larwami, mrówkami i kornikami. W poszukiwaniu jedzenia stuka dziobem w korę, żeby sprawdzić czy pod spodem znajdują się labirynty korytarzy wydrążonych przez korniki. Korniki zjadają drzewo od środka. To znaczy, że drzewo, które budzi najmniejsze zainteresowanie dzięcioła, będzie najzdrowsze, najmocniejsze i najlepsze dla mistrzów. Bo tylko mistrzowie potrafią zbudować mistrzowską łódź.
Hawajski mistrz nazywał się kãhuna. Był to człowiek o wyjątkowej wiedzy, talencie i mądrości, szanowany za biegłość w swojej dziedzinie. Kãhuna kilo hōkū specjalizował się w obserwowaniu zjawisk pogody i astronomii, odczytywał z nich wskazówki dla rolników i żeglarzy. Kãhuna kãlai byli mistrzami rzeźby w drewnie. Kãhuna makaula był jasnowidzem, który odczytywał i dokonywał interpretacji znaków. Kãhuna lã'au lapa'au był lekarzem korzystającym z ziół, leczniczych roślin i uzdrawiającej mocy.
Kãhuna kãlai wa'a był mistrzem budowy czółna.
Niewielkie jednokadłubowe czółna były używane do łowienia ryb i wyścigów. Na dużych łodziach o dwóch kadłubach starożytni Polinezyjczycy pływali po otwartym oceanie i zasiedlali nowe wyspy.
Łódź dla Hawajczyków miała wyjątkowe znaczenie. Była czymś znacznie więcej niż tylko środkiem transportu, łączyła przeszłość z teraźniejszością, obecne życie i umiejętności z dawnymi polinezyjskimi przodkami. Dlatego budowa każdej nowej łodzi przebiegała zgodnie z tradycją i rytuałem, w duchowej obecności i pod opieką Kū–pā'aike'e, wcielenia boga Ku. Jego żona, bogini Lea, przybierała postać dzięcioła, żeby zaprowadzić cieśli do właściwego drzewa.
Na koniec, kiedy czółno było gotowe w swoim fizycznym kształcie, jeden z wodzów obdarzonych największą mocą spędzał w nim kilka nocy i napełniał je swoją siłą. Dopiero wtedy czółno mogło wypłynąć.
Ale dokąd? Przecież nie istniały mapy ani przyrządy do nawigacji.
Patrz uważnie.
Ocean zmienia kolor w zależności od tego co znajduje się pod powierzchnią. Wielkie bezpieczne głębiny są zwykle granatowe. Zielonkawa woda wskazuje obecność podwodnych skał rafy koralowej. Szmaragdowy cień na chmurze to odbicie słońca w lagunie tak odległej, że nie widać jej z najwyższego wzgórza.
A jeśli zobaczysz belkę kołyszącą się na falach? Czy to nie jest dowód na to, że twoja wyspa nie jest jedyną? I czy nie świadczy to o tym, że inna wyspa znajduje się tam, skąd wieje wiatr?
Obserwuj niebo, gwiazdy, słońce i księżyc, fale, przypływy i odpływy, wiatr, zapachy i przedmioty przynoszone przez ocean. Patrz jak i dokąd fruną ptaki, skąd wracają i kiedy.
Kiedy nauczysz się patrzeć, dostrzegać i rozumieć zasady rządzące przyrodą, ona będzie twoim przewodnikiem.
Tak zrobili mieszkańcy wysp na Oceanie Spokojnym.
Pewnego dnia dopłynęli do archipelagu później nazwanego Hawajami.
ROZDZIAŁ 2
Zaczarowany las
Nabrałam ostrożnie powietrza. Czy ja naprawdę widzę to co widzę? I czy ja naprawdę jestem tu gdzie jestem? Czy może to tylko złudzenie, które zniknie poruszone zbyt szybkim oddechem?…
Gdzie podział się cały świat ze wszystkim, co w nim znam? To jest właściwie nieważne. Świat może zniknąć. Bo czym jest prawdziwe życie jeśli nie doświadczaniem nieoczekiwanych zdarzeń, które porywają cię ze sobą i pokazują wszystko z zupełnie nowej, nieznanej strony?…
Stałam na wąskiej ścieżce między paprociami w ciszy tak wielkiej, że sięgała swoim początkiem wieczności. Drzewa wydawały się wyrastać z powietrza. Nie tak jak w zwykłym lesie, gdzie z korzeni ukrytych pod ziemią pojawia się gładki pień i gałęzie obsypane liśćmi. Tutaj wszystko było zielone, obwieszone mchami, wilgotne. Gałęzie powyginane jak korzenie i korzenie obrośnięte zielonością jak gałęzie. Rozcapierzone dłonie paproci i zielone ramiona drzew sięgające we wszystkie strony. Wyglądały tak jakby uczyły się latać.
W cudownym lesie Kamakou na wyspie Molokai na Hawajach
I ta niezwykła cisza, w której serce uczy się bić na nowo. Nie ma niczego co znam, nic nie dzieje się w sposób, jaki rozumiem. Wszystko jest nowe. Inne. I nie dlatego, że dopiero przed chwilą się zaczęło, lecz raczej dlatego, że dotychczas ukrywało się przed ludzkim wzrokiem i żyło zgodnie z odwiecznym rytmem pierwotnego lasu. Według prastarego czasu, w którym nie ma nic i dzieje się wszystko.
To właśnie czułam dookoła.
Czułam, że tam jest wszystko, ponieważ nie istnieje nic takiego, co byłoby możliwe do wytłumaczenia i nazwania ludzkimi pojęciami. Było za to wszystko, co składa się na tajemnicę życia i przetrwania.
Od jak dawna rósł tutaj ten niezwykły las?
Powiedziano mi później, że to jest ostatni prawdziwie hawajski las. Taki, jaki rósł w czasach kiedy przypłynęli tu z daleka żeglarze w swoich śmigłych łodziach. Na podstawie badań archeologicznych przyjmuje się, że było to około roku 300 naszej ery, czyli ponad półtora tysiąca lat temu.
Zeszli na ląd. Panowała cisza. Bosymi stopami dotknęli piasku i ruszyli dalej, w stronę chłodnego lasu.
Te same bujne strzępiaste zielone paprocie hapu'u ścieliły się pod ich palcami, pachniały te same drzewa pomarańczowe 'alani, i te same hawajki cynobrowe, małe ptaki z długim wąskim dziobem, szukały nektaru wśród słodkich kwiatów drzewa `ōhi`a lehua. I ta sama prawieczna cisza ściekała kroplami po wilgotnym mchu.
Nie dziwię się, że chcieli zostać. Ja też chciałam.
Muszę jednak zacząć od początku.
Pójdź razem ze mną przez niezwykły las Kamakou na wyspie Molokai.
ROZDZIAŁ 3
Podróże w wyobraźni
Dawno, dawno temu, w pewnym szarym mieście w Polsce czasów komunistycznych pewna dziewczyna siedziała w szkolnej ławce i wzdychała. Patrzyła w okno zamiast na tablicę i wyobrażała sobie jak niezwykły musi być świat. Ponieważ w tamtych czasach nie było jeszcze internetu, a w telewizji pokazywano tylko programy zaakceptowane przez dwa publiczne kanały kontrolowane przez rząd, dostęp do informacji był ograniczony.
Z jednej strony można powiedzieć, że to źle, bo utrudnia rozwój i naukę, ale z drugiej strony kiedy coś jest trudniej dostępne, staje się dużo bardziej cenne.
Tak jak wtedy, kiedy masz nieograniczony dostęp do wszystkich możliwych rodzajów jedzenia. W każdym sklepie masz do wyboru wiele rodzajów czekolady, ciastek, kaszy, ryżu, warzyw, owoców i przypraw. Możesz kupić ile chcesz i zjeść do syta. Wszystkiego jest tak dużo i w tak wielkiej obfitości, że przestajesz zwracać na to uwagę i nie stanowi to dla ciebie wyjątkowej wartości.
Zupełnie inaczej jednak jest wtedy, kiedy zdobycie czegoś do jedzenia wiąże się z pewnym wysiłkiem. Kiedy w sklepie jest tylko to co jest, a nie to, co byś chciał. Kiedy są ograniczenia, braki, i kiedy nie ma pewności, że będziesz mógł ugotować i zjeść wszystko, na co masz ochotę. Wtedy zaczynasz doceniać to, co udaje ci się zdobyć. Smakujesz to jak skarb, pamiętasz o tym przez wiele następnych dni, marzysz o tym, że może znów będziesz miał takie szczęście i trafisz na to, co lubisz.
Ilustracja z amerykańskiego czasopisma z 1934 roku. Myślę, że tak właśnie wyobrażałam sobie kiedyś Hawaje.
Tak samo jest z wiedzą.
Kiedy miałam szesnaście lat, świat był fascynująco odległy. Na pożółkłych kartkach encyklopedii hasła były krótkie i ogólnikowe. W podręczniku geografii zamiast pasjonujących opowieści o tym jak żyją ludzie innych plemion podawano suche fakty dotyczące wydobycia węgla brunatnego i rodzajów gleb.
Dlatego każda ciekawa informacja, która przedostawała się za żelazną kurtynę, do szarej i płaskiej rzeczywistości, była jak cudownie migoczący, kolorowy motyl. Rozbudzała wyobraźnię i rozpalała pragnienia. Chciałam za nią biec za siedem rzek i siedem oceanów.
Pewnego dnia usłyszałam dwa niezwykłe słowa: Mauna Kea. Brzmiały dla mnie jak magiczne zaklęcie. Mauna Kea. Biała Góra. Wulkan na Hawajach. Najwyższa góra na świecie.
Zaraz. Jak to „najwyższa na świecie”?
Przecież każde dziecko wie, że najwyższy jest Mt. Everest z 8848 metrami nad poziomem morza! Tak nas uczono w szkole! Pamiętam nawet klasówkę z geografii, kiedy trzeba było poprawnie wpisać jego wysokość. Wszystko jednak zależy od tego jaką definicję przyjmiemy dla pomiaru wysokości góry. Czy należy zmierzyć ją całą? Czy też może tylko jakąś część spełniającą określone wymagania?
Góra jest taka jaka jest, prawda? Nie każda góra rośnie tak, żeby jej pomiar był łatwy i mieścił się w światowych standardach.
Jak należy się w takim razie zachować w sytuacji, kiedy góra zaczyna się poniżej poziomu powierzchni ziemi w głębinach oceanu? Czy należy to brać pod uwagę? A dlaczego nie? Kto powiedział, że góra musi zaczynać się od wysokości zero?
Mauna Kea mierzona od podstawy ma ponad 10 000 metrów wysokości i jest najwyższą górą na świecie. Wyrasta z dna oceanu i prawie sięga nieba. Dla rdzennych Hawajczyków jest świętym miejscem. Tylko tyle wiedziałam. I ze wszystkich sił zapragnęłam tam dotrzeć.
Miałam szesnaście lat. Buntowałam się przeciwko wszystkiemu, co widziałam dookoła. Uciekałam ze szkoły i z domu, nie chciałam się uczyć, nie chciałam być dorosła, bo dorośli dookoła mnie wydawali się smutni i zagubieni.
Ja chciałam czegoś innego. Chciałam kolorów, pasji, marzeń i spełnienia.
I chociaż nie miałam pieniędzy ani majętnych krewnych, i chociaż nie miałam paszportu, który w tamtych czasach był przechowywany na posterunku milicji, i chociaż nie można było swobodnie podróżować ani nawet kontaktować się ze światem, ja postanowiłam, że pewnego dnia pojadę na Hawaje i wejdę na szczyt najwyższej góry świata.
Nieważne kiedy. Bo przecież wiadomo, że życie ma swój własny plan i czasem trzeba cierpliwie czekać aż nadejdzie odpowiedni moment. Czekałam więc.
Moja wyprawa na szczyt najwyższej góry świata Mauna Kea była na razie niemożliwa do zorganizowania, ale mogłam – i chciałam – zrealizować ją w takim wymiarze, jaki był dla mnie dostępny. W wyobraźni. Zaczęłam pisać opowiadania i malować. I czekałam cierpliwie.
Wiele lat.
Bo nawet kiedy już zaczęłam podróżować, nie od razu wyruszyłam na wyspy Oceanu Spokojnego.
Ale w końcu przyszedł ten moment.
Mniej więcej trzydzieści lat po tym kiedy usłyszałam nazwę Mauna Kea po raz pierwszy, spakowałam plecak i wyruszyłam w podróż na Hawaje.
Poleć razem
ze mną nad Oceanem Spokojnym.
ROZDZIAŁ 4
W San Francisco o świcie
Zapakowałam całą moją ciekawość i chęć zrozumienia tego co nowe i nieznane. Być może z powodu tego nadzwyczajnie obfitego bagażu duchowego samolot lecący do San Francisco leciał wolniej i dłużej niż zwykle. Straciłam następne połączenie i musiałam spędzić noc na lotnisku.
Hawaje leżą na środku oceanu.
Właściwie nie na środku. Pośrodku jest tylko woda.
Hawaje leżą trochę na północ od środka oceanu.
Tahiti leży trochę na południe od środka oceanu.
Do najbliższego innego państwa, którym jest wyspiarska Republika Kiribati, jest trzy tysiące kilometrów. Do najbliższego lotniska w San Francisco – 3841 km, do Tokio – 4023 km.
Rowery do wynajęcia w mieście Kailua-Kona na Big Island: 19 dolarów za dwie godziny, 29 dolarów za dzień.
Obudziłam się w San Francisco o świcie. Było jeszcze ciemno. Być może tak właśnie miało być.
O ke au i kahuli wela ka honua
O ke au i kahuli lole ka lani
O ke au i kuku'iaka ka la
E ho'omalamalama i ka malama.
Dawno temu kiedy ziemia była gorąca,
a niebo obróciło się i zmieniło,
w czasach kiedy światło słońca cofnęło się
po to, by zalśnić pełną mocą,
podczas przepastnej ciemności zimy Makalii,
powstała garstka błota,
z której później wyrosła cała Ziemia.
Źródło najgłębszej ciemności
powstałej z najczarniejszego zmroku,
z ciemności słońca w głębinach czasu,
tak powstała noc.
Tak zaczyna się hawajska opowieść o stworzeniu świata, Kumulipo, przetłumaczona na angielski przez królową Lili'uokalani1. Z ciemności narodziła się ciemność. Na lotnisku pachniała pierwsza parzona kawa. Zgrzytały zwijane metalowe kraty. Nowy dzień. Sto pięćdziesiąt tysięcy nowych pasażerów. Sto pięćdziesiąt tysięcy jednorazowych kubków. Sto tysięcy bułek z cynamonem i lukrem. Trzysta tysięcy prześwietlonych bagaży.
Sto różnych nazw miejsc na świecie wyświetlonych na tablicach. Kona! Znajduję moje lotnisko przeznaczenia. Nie brzmi wcale po hawajsku. Kona mogłoby równie dobrze być nazwą miasta w Indonezji albo w Burkina Faso. Gdzie leży Kona na pewno wiedzą tylko triatloniści, którzy biorą udział w najtrudniejszych zawodach świata o tytuł Ironmana, czyli Człowieka z Żelaza. Żeby go zdobyć, trzeba w rekordowym czasie przepłynąć odcinek 3.86 kilometra w oceanie, przejechać 180 kilometrów na rowerze i przebiec pełen maraton (41.195 km). Najszybszy w 2018 roku Patrick Lange z Niemiec ukończył triatlon z czasem 7 godzin 52 minuty 39 sekund.
Na swojej stronie internetowej napisał: Triatlon to coś więcej niż tylko pływanie, jazda na rowerze i bieganie. To sport wytrzymałościowy, który codziennie zmusza cię do pokonywania granic zarówno fizycznych, jak i mentalnych. Najważniejsze jest to, żeby ciągle się uczyć, zaufać swojej sile, a przede wszystkim – nigdy się nie poddawać! Trzeba walczyć!
Mimo woli zacisnęłam pięści. Trzeba walczyć! Pojutrze będę wchodzić na najwyższą górę świata! Wiem, że będzie trudno, ale dam radę! Wchodziłam już wcześniej na wysokie góry. Na wulkan Mismi w Peru 5597 m n.p.m. i na szczyt Lobuche East w Himalajach 6119 m n.p.m. Wiem co to znaczy iść przez śnieg i lód w rozrzedzonym powietrzu, zmagać się ze zmęczeniem, niewyspaniem i zbyt małą ilością tlenu. Wiem. Dam radę. Najwyższa góra na świecie!
I w sumie jak niezwykle łatwe jest to, co jest takie trudne!
Dotrzeć z Polski na Hawaje na drugim końcu świata?
Nic prostszego. Wsiadasz do samolotu, lądujesz w San Francisco. Cierpliwie czekasz aż gotowy będzie następny samolot, który zabierze cię dalej. Wsiadasz, lecisz i patrzysz przez okno. Czytasz książkę. Oglądasz film. Rozmyślasz. Szykujesz się do nowej przygody. Mauna Kea. Spełnienie mojego marzenia.
1 Królowa Lili'uokalani – córka króla Kalākaua, ostatnia królowa Hawajów. [wróć]